Meta na mobilność? Też bądź mobilny! Sprawdź mobilne How2Win

Historia bohatera: Varus, strzała odkupienia

Varus, należący do starożytnej rasy Darkinów, był śmiertelnie niebezpiecznym zabójcą, który uwielbiał gnębić swoje ofiary strzałami, doprowadzając je do szaleństwa przed wykończeniem ich. Cechujący się nadzwyczajną urodą Varus został uwięziony pod koniec Wojny Darkinów, ale wiele wieków później udało mu się uciec w odmienionym ciele dwóch ioniańskich łowców. Ta dwójka nieświadomie uwolniła Varusa i weszła w posiadanie łuku, w którym zaklęta jest jego esencja. Varus poluje teraz na tych, którzy go uwięzili, aby dokonać na nich brutalnej zemsty, jednakże powiązane z nim dusze toczą z nim walkę na każdym kroku.

Śmiertelni magowie z Runeterry posługiwali się nieujarzmioną magią, nie przejmując się konsekwencjami, jakie powoduje ona poza granicami naszego świata. Lekkomyślne stosowanie magii przyciągnęło Darkinów, którzy wysłali najpotężniejszych wojowników w celu podbicia nowego świata. Varus dotarł do Runeterry z drugą grupą najeźdźców i dzierżąc kryształowy łuk mordował wrogich dowódców i bohaterów, dzięki czemu Darkini pokonali armie śmiertelników z jeszcze większą łatwością.

Wkrótce po upadku Aatroxa Varus został zapędzony w kozi róg przez vastajańskich księżycowych łowców i ludzkich magów służących wojowniczej królowej w złotej zbroi. Uwięzili go w krystalicznym łuku, wyjącego gniewnie i bezsilnego. W tym momencie wiadomo było już o spaczającym wpływie Darkinów. Wojownicza królowa sama dzierżyła przeklęty łuk podczas końcowej bitwy i wystrzeliła z niego strzałę, która na zawsze zniszczyła most do świata Darkinów.

Po zakończeniu Wojny Darkinów królowa zawiozła łuk do kraju, który w przyszłości został nazwany Ionią. Jej ostatnim czynem było umieszczenie łuku głęboko pod górską świątynią górującą nad wioską Pallas. Łuk został tam uwieziony przez naturalną magię Ionii oraz rytualną opiekę jego strażników.

Przeleżał ukryty pod ziemią całe wieki, nieznany, nietknięty i całkowicie zapomniany, do czasu noxiańskiej inwazji na Ionię. Dwóch łowców bestii — Valmar i światło jego serca, Kai — walczyli z pierwszą falą najeźdźców w świątyni Pallas. Mimo że ich odwaga była wielka i udało im się odeprzeć napastników, Kai został śmiertelnie ranny. Przepełniony smutkiem Val zaniósł go do wnętrza, modląc się, aby magia świątyni go uzdrowiła.
Jednakże w świątyni czekało tylko potępienie i obaj łowcy zostali pochłonięci przez uwolnioną moc Darkinów. Ich ciała zostały zniszczone i złączone, tworząc nowe, idealne ciało, świetnie nadające się do noszenia duszy Varusa. Ze świątyni wynurzyło się niezwykłe stworzenie, blade i nadludzko piękne — po części człowiek, a po części Darkin. Varus się odrodził jako istota, w której duszy toczy się wojna o kontrolę.

Część ludzka i darkińska stale walczą ze sobą, a każdej z nich co jakiś czas udaje się na krótko przejąć kontrolę nad ciałem, zanim zostanie poskromiona przez drugą. Varus pragnie przezwyciężyć opór Vala i Kaia raz na zawsze, aby móc zemścić się na śmiertelnikach za zniszczenie jego rasy. Jednak Kai i Val walczą z jego złowieszczym wpływem, mając nadzieję, że ich miłość może pokonać pragnienia Darkina.

Nikt nie wie, jak długo Val i Kai mogą powstrzymywać Varusa, ale jeśli ten sadystyczny i egotystyczny Darkin przejmie kontrolę nad nowym ciałem, z pewnością zapragnie zjednoczyć się z ocalałymi przedstawicielami swojej rasy i zamienić Runeterrę w wymarłe pustkowie.

https://universe-meeps.leagueoflegends.com/v1/assets/images/varus-colortext-bg.jpg

Mroczna Więź

Varus wędrował wzdłuż płynącej przez pustynię rzeki. Woda była pełna żwiru, ale nadawała się do picia. Ciało, które weszło w posiadanie jego łuku, było piękne, szybkie i silne, ale posiadało też swoje wady. Musiało się pożywiać. I pić.

Kilka dni wcześniej stworzenie z uschniętą ręką i ptasimi cechami powiedziało mu, że znajduje się w Shurimie, ale to nie mogła być prawda. Shurima, którą pamiętał Varus, była wymarłym pustkowiem.

— Czy byłem uwięziony przez tak długi czas? — zastanowił się.

Nienawidził ludzkich dźwięków, które wydawały jego nowe usta. Były bestialskie i prymitywne, ale przynajmniej znowu mógł się wypowiadać. Jeżeli chodziło o czas, jaki spędził w niewoli… ciężko było to stwierdzić. Nie wiedział, w jaki sposób śmiertelnicy mierzą czas, a ptasie stworzenie nie rozpoznało, czym był. Nie miało pojęcia, kiedy stoczono Wojnę Darkinów.

— Moja rasa prawie zniszczyła ten świat — rzekł. — A teraz zapomniano nas? Jak to możliwe?

Po upływie odpowiedniego czasu nawet największe koszmary zostają zapomniane.

Głos rozbrzmiał w jego głowie, niemożliwy do zignorowania. Który to? Kai czy Valmar? Podejrzewał Vala, ale umysły śmiertelników były tak proste i mętne, że ciężko było odróżnić jeden od drugiego.

— Każda rasa, która może zapomnieć, jak stanęła na krawędzi wymarcia, nie zasługuje na życie — rzekł Varus.

My nie zapominamy. Varus stwierdził, że to był Valmar. Koszmary stają się mitami, abyśmy mogli o nich słuchać i czerpać z nich nauki bez postradania zmysłów.

Taki pogląd był absurdalny i Varus wiedział, że nigdy nie pozwoli na to, aby zagłada jego rasy została wymazana z pamięci. Właśnie miał to powiedzieć, gdy usłyszał hałasy dobiegające zza zakola rzeki. Ludzkie krzyki, ryk zwierząt i odgłos narzędzi uderzających o kamienie. Ruszył do przodu, kryjąc się w cieniu przewróconego obelisku i rozejrzał się uważnie.

Nowa rzeka odkryła zatopione ruiny jakiejś starożytnej budowli, która składała się z filarów i posągów bóstw o zwierzęcych głowach. Tak, to było źródło magii, które wyczuwał. Starej magii. Takiej, której ognistowłosa królowa użyła do zniewolenia jego rasy.

Takiej, która uwięziła go pod skałami Ionii.

Opaleni mężczyźni pracowali przy ruinach, odkopując ukryte pomieszczenia, podczas gdy bestie o grubych kończynach wyciągały wielkie głazy z głębin budowli. Terenu strzegli wojownicy ubrani w skórzane zbroje i uzbrojeni w zakończone hakami włócznie. Varus uśmiechnął się złowieszczo i wskoczył na obelisk, naciągając cięciwę przy lądowaniu. Fioletowe światło narastało w krystalicznej broni, tworząc w powietrzu iskrzącą strzałę purpurowej błyskawicy.

Czemu musisz ich zabijać? To był Kai. Nienawidził niepotrzebnego zabijania.

Varus poczuł drżenie rąk, gdy Kai starał się zmusić go do opuszczenia łuku.

— Twoja rasa zniszczyła moją — rzekł Varus, wytężając swą wolę, aby ustabilizować ręce. — To jedyny powód, jakiego potrzebuję.

Spojrzał wzdłuż strzały w tym samym momencie, w którym brodaty wojownik z ogoloną głową zauważył go i krzyknął ostrzegająco.

Musisz więc zabić wszystkich, których spotkasz?

Varus wypuścił powietrze i wystrzelił z łuku. Strzała błysnęła w powietrzu i trafiła wojownika prosto w serce, pozostawiając w tym miejscu wielką dziurę. Padł na kolana w szoku, z szeroko otwartymi ustami. Inni wojownicy rzucali włóczniami, ale Varus był już w ruchu. Zeskoczył z obelisku i wystrzelił z łuku kolejne strzały. Wylądował i ruszył biegiem, a pięciu wojowników zginęło od pięciu strzał. Padła kolejna trójka, przebita tą samą strzałą.

Jeden z wojowników cisnął włócznią. Varus rzucił się w bok, a następnie stanął na nogach i wystrzelił dwie strzały prosto w pierś przeciwnika. Następnie ruszył sprintem, wyskoczył w powietrze i popędził przez ruiny, wystrzeliwując kolejne strzały z nadludzką precyzją.

Wszystko trwało tylko sekundy. Szesnaście trupów, a on nawet nie czuł zmęczenia. Poczuł ból dusz śmiertelników, z którymi dzielił ciało, i uśmiechnął się złowieszczo. Każda śmierć ich dręczyła, osłabiała i sprawiała, że trudniej im było mu się przeciwstawiać.

Mężczyźni kopiący w ruinach uciekli, odrzucając narzędzia i pędząc w kierunku rzeki. Varus pozwolił im odejść. Byli bez znaczenia, a zabijanie bezbronnych śmiertelników prowokowało zamieszkujące jego ciało dusze do silniejszego buntu.

Varus wszedł do zniszczonej budowli, rzucając okiem na posągi przedstawiające szakala i krokodyla. Wewnątrz było chłodno i ciemno, a ściany pokrywały płaskorzeźby przedstawiające wielkie dyski rozświetlające żyzną krainę złotymi promieniami. Kamienna podłoga była pokryta magicznymi runami, które były stare, nawet zanim Darkini przybyli do Runeterry.

— Znaki strażnicze. Niegdyś potężne, ale teraz wygasłe — rzekł Varus, krocząc po pokrytej znakami podłodze w kierunku miejsca, w którym niegdyś stał olbrzymi posąg boga o głowie węża. Posąg został przewrócony przez jakiś kataklizm w przeszłości, a za nim znajdowała się komnata zatopiona w kompletnej ciemności.

Varus wszedł do środka, a światło bijące z jego serca nie ujawniło nic poza kamienną podłogą, wypaloną na czarno przez starożytny ogień.

Varus westchnął. — Gdzie jesteś, siostro? — rzekł.

Jeśli zauważyłeś literówkę/błąd we wpisie - prosimy o zgłoszenie tego poprzez specjalny formularz kontaktowy - dzięki automatycznemu systemowi powiadomień będziemy mogli błyskawicznie usunąć błąd.