Spis treści
Tom 1
Część 1 – Tajemnica shurimskiego grobowca
Część 2 – Niewygodny sojusznik
Część 3 – Pozostając w cieniu
Część 4 – Osobliwa kompania
Część 5 – Wizja przeszłości
Część 6 – Szczęście uśmiecha się do ciebie
Część 7 – Nieplanowana wizyta
Część 8 – Mądrość wyczytana w księgach
Część 9 – Morskie opowieści
Część 10 – Pora na kłopoty
Tom 2
Część 11 – Idealna równowaga
Część 12 – Znak śmierci
Część 13 – Tajemnica zwoju
Część 14 – Staw czoła cieniom
Część 15 – Miasto zatrute zdradą
Część 16 – Zrodzona z lodu
Część 17 – Płomień zemsty
Część 18 – Morellonomicon
Część 19 – Dziecko przeznaczenia
Część 20 – Spotkanie z bólem
Część 21 – Strach narastający w ciszy Część 22 – Ezoteryczny niepokój Część 23 – Błogosławieństwo morza Część 24 – Nawałnica stali Kiedy LeBlanc poradziła sobie z przerdzewiałymi drzwiami i pokonała dość długi, zasmolony korytarz, ujrzała przed sobą wspaniałą, techmaturgiczną bramę. Oszustka podeszła do niej spokojnie i zatrzymała się. Dziwne urządzenie błyskawiczne zeskanawało jej oblicze i wydało przyjemny dźwięk. Ogromne drzwi otworzyły się. Jej bystrym oczom ukazała się obszerna sala pełna wszelkiej maści wynalazków, niespotykanych komponentów, niesamowitych urządzeń i absurdalnych, niedokończonych tworów. – Witaj Viktorze – zwróciła się zalotnie do pochylonego nad stołem laboratoryjnym naukowca, zajętego bliżej nieokreślonym konstruktem.. – Witaj Emilio – odpowiedział techmaturg pozbawionym emocji tonem, nie podnosząc nawet głowy znad blatu. – Tyle razy już ci mówiłam, żebyś się tak do mnie nie zwracał – wypaliła LeBlanc, uśmiechając się. Skrycie jednak cała drżała ze złości. Viktor nie zwrócił najmniejszej uwagi na komentarz swojego gościa i kontynuował pracę nad układem scalonym najnowszego dzieła, całkiem zatraciwszy się w wykonywanych czynnościach. LeBlanc odchrząknęła. Żadnej reakcji. Nie lubiła przerywać Viktorowi pracy, ale tym razem była zmuszona to zrobić, jeśli nie chciała zmarnować całego popołudnia w tym przeklętym laboratorium. – Czy najnowsza seria działek pozytronowych jest gotowa? – spytała. Wynalazca w końcu oderwał się od pracy i spojrzał na Oszustkę. LeBlanc była pewna, że w jego nieludzkim wzroku dostrzegła iskierkę złości. – Tak. Są w magazynie – powiedział sucho cyborg i powrócił do poprzedniego zajęcia. – Chyba nie liczysz, że sama dotaszczę je do wozu!? – liderka Czarnej Róży krzyknęła z wyrzutem, lecz jej rozmówca nie zareagował. – Świetnie – westchnęła. Wedle założeń Viktora kobieta miała udać się teraz do arsenału, ale jej cel był nieco inny. Co prawda w kontrolowanym chaosie, jaki panował w fortecy Viktora bardzo łatwo można było się zgubić, a znalezienie odpowiedniego pokoju graniczyło z cudem, lecz LeBlanc nie po raz pierwszy wizytowała to miejsce. Jej wspaniała, fotograficzna pamięć sprawiała, że Oszustka doskonale znała rozkład budynku i w każdej chwili potrafiła odwzorować plan dowolnego sektora. Pod znakiem zapytania stało natomiast przeznaczenie konkretnych pokoi, gdyż było ono zawsze dyskretnie ukrywane przez Viktora. Jedynie mało istotne sale stały otwarte, jakby kusząc gości, by do nich zajrzeli… Natomiast wszelkie wzbudzające podejrzenie pomieszczenia były ochraniane przez zaawansowane zabezpieczenia, z którymi byłaby w stanie poradzić sobie tylko jedna znana LeBlanc osoba. Problem polegał na tym, że jej subtelne dostarczenie na teren doskonale strzeżonej fortyfikacji było niemal niemożliwe i zdecydowanie zbyt ryzykowne. Sojusz z Zaun i tak wisiał już na włosku, gdyż żaden z sojuszników nie darzył drugiego najmniejszą dozą zaufania. Podpisane porozumienie w teorii było korzystne dla obydwu stron, ale w rzeczywistości żadne z miast-państw nie mogło czuć się w nim swobodnie. LeBlanc oraz generał Jericho Swain podejrzewali, że za propozycją współpracy, jaka została im przedstawiona przez Viktora, musi stać jakiś większy spisek przygotowany przez tego człowieka o analitycznym umyśle robota. Swain zdecydował jednak o przyjęciu propozycji, a Oszustka ufała generałowi, który w przeszłości niejednokrotnie udowodnił, że jego przerażająca inteligencja połączona z gigantycznym doświadczeniem również przewyższa możliwości zwykłego człowieka. Wedle rozumowania generała nie ulegało wątpliwości, że przed podjęciem bardziej znaczących kroków należało poznać siłę przeciwnika. A podpisanie paktu znacząco ułatwiało infiltrację stronnictwa, które mogło potencjalnie stanowić dla Noxus olbrzymie zagrożenie. – Przeklęta technologia – warknęła pod nosem LeBlanc, nie mogąc poradzić sobie z jakimkolwiek zamkiem ze względu na stopień ich komplikacji. Przynajmniej w tej chwili. Dodatkowo przemieszczające się nieustannie konstrukty techmaturga znacząco utrudniały realizację zadania oraz niesamowicie irytowały Oszustkę. Należało rozważyć jeszcze działanie siłowe. Choć jej magia z pewnością była w stanie poradzić sobie z kilkoma blokadami, to wady znacząco przewyższały walory tego śmiałego pomysłu. Viktor z pewnością domyśliłby się, kto stoi za tym sabotażem i relacje pomiędzy Noxus a Zaun bez żadnych wątpliwości ucierpiałyby w tej sytuacji. I wracamy do punktu wyjścia. Wojownicze miasto-państwo nie mogło pozwolić sobie na stratę tak ważnego, strategicznego sojusznika, który w takich okolicznościach stałby się bardzo groźnym nieprzyjacielem. Na pewno nie w tej chwili… Przeklęty cyborg! On z pewnością doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dogłębnie przeanalizowawszy sytuację, LeBlanc zaniechała dalszych działań. Doszła do wniosku, że najpierw należy porozumieć się z generałem i skoncentrowała się na docelowej dyspozycji, którą miało być dostarczenie kolejnego transportu wysoko zmechanizowanej broni z laboratorium Viktora. Jedne, drugie, trzecie drzwi. W prawo. W lewo. Korytarz. W prawo. Tak, to na pewno tutaj. Znów skan tęczówki… Banał. Wrota do technologicznego raju otworzyły się, a Oszustka niespiesznie weszła do środka, rozglądając się uważnie. W magazynie niestety nie znajdowało się nic interesującego, zupełnie jakby Viktor istotnie podejrzewał, jakie są zamiary Noxus… – No nic. Teraz pozostaje tylko jakoś zatargać to do wyjścia… Ładunek przeznaczony dla niej był rozłożony na techmagnetycznych platformach i rozciągał się niemal od samych drzwi aż do przeciwległej, tytanowej krawędzi pomieszczenia. W momencie, w którym LeBlanc przekroczyła próg izby do lotu poderwało się maleńkie, z pozoru bezużyteczne ustrojstwo. Błyskawicznie podleciało do Oszustki. W tym samym momencie z ziemi zaczęły podnosić się kolejne kładki, ustawiając się w coś przypominającego kolejkę. – Ohh… Ten cyborg to jednak prawdziwy dżentelmen… I jest na swój sposób pociągający… – rozmarzyła się, zapominając na chwilę o swoich uprzedzeniach. – Nie to co ten drażniący asasyn – ucięła z grymasem niesmaku. LeBlanc opuściła intrygujące pomieszczenie i udała się w kierunku wyjścia. Stąpała niespiesznie, podziwiając zaawansowaną technologicznie siedzibę Viktora. Poruszała się w rytm “Marszu dla wisielców” wystukiwanego radośnie kosturem. – Teraz do Noxus – stwierdziła, kiedy cała dostawa została umieszczona na wozach. Usadowiwszy się w pojeździe, pogoniła konie, zostawiając za sobą abstrakcyjnie anormalną fortecę.Tom 3