FTL – Faster than light to zrodzony w 2012 roku owoc miłości niezależnego, dwuosobowego studia Sunset games oraz użytkowników Kickstartera. Już jej początki były niezwykle udane, bo podczas zbiórki funduszy twórcom udało się zebrać około 2000% wymaganej kwoty. Nie ma co jednak zanudzać Was historią, przejdźmy do gry.
W FTL gracz kieruje losami załogi statku kosmicznego. Nie jest to jednak zwykły, pierwszy z brzegu statek. Jest to statek niosący niezwykle istotne informacje dla dowódców chylącej się ku upadkowi federacji i to od tego czy zostaną dostarczone zależy jej los. Oczywiście nie będzie łatwo. W pościg za załogą gracza rusza cała flota rebeliantów, więc jest to wyścig z czasem. Rebelianci nie są jednak jedynym zagrożeniem, ,które zagrozi naszej misji. Kosmos pełen jest niebezpieczeństw – piraci, nieprzyjaźnie nastawieni kosmici i masa innych zagrożeń – to wszystko jest tutaj na porzadku dziennym. Nie wspomnę nawet o największym zagrożeniu, czyli wielkim statku-matce sił rebelianckich, bedącym zarazem ostatecznym bossem.
O fabule już wspomniałem. Przyznaję, nie jest ona wybitnie oryginalna, nie zaskuje i ogólnie rzecz biorąc jest dość miałka. Ale nie o nią w tej grze chodzi. To co nadaje tej potrawie smak to nasz statek oraz walka z przeciwnikami. Nasz wehikuł można rozbudować na niezliczone sposoby. Możemy skupiać się na wymianie ognia za pomocą wielu dostępnych broni różnego rodzeju, jesteśmy też w stanie używać do walki dronów lub nawet postawić na staroszkolny abordaż. Każda opcja jest równie dobra. Tu jednak wybory się nei kończą, sama walka również jest nieskończonym spektrum wyborów. Co wpierw zaatakować? Osłony? Broń? Silniki? Może lepsza opcją będzie uszkodzenie maskowania by wróg nie mógł złapać oddechu? Zniszczenie teleporterów i aparatury produkującej tlen również jest rozsądnym wyjściem. Nie jest to nawet połowa wyborów, które możecie podjąć w trakcie walki.
Takie widoki w grze potrafią nieźle podnieść ciśnienie.
Nie jest to jednak jedyne urozmaicenie w grze. O ile na początku jesteście przywiązani do 1 statku startowego, o tyle z czasem możecie odblokować kolejne krążowniki. Różnią się wieloma rzeczami – uzbrojeniem, rozkładem oraz rodzajem pomieszczeń jak i załogą. Sama załoga zasługuje również na chwilę uwagi. W kosmosie jest parę ras, które w różny sposób różnią się od pozostałych. Jedni są lepsi w walce bezpośredniej, inni są lepiej rozwinięci, więc lepiej radzą sobie z naprawami, jeszcze inni z kolei nie potrzebują tlenu by funkcjonować. Jest więc olbrzymia ilość opcji dostosowania statku do swoich preferencji. Mógłbym opisywać dziesiątki róznych buildów, sposobów walki jak i tras wzdłóż galaktyki, mijałoby się to jednak z celem. W tę grę trzeba zagrać by zobaczyć co oferuje.
Przedstawiciele wszystkich dostępnych ras na jednym obrazku. Milusi są, prawda?
Oprawa dźwiękowa jest szczątkowa. Wszystko sprowadza się do paru motywów muzycznych, wybuchów i efektów dźwiękowych. Nie oczekujcie więc fajerwerków. Pod względem graficznym również nie ma się nad czym rozpływać. Grafika jest ładna, czytelna i utrzymana w jednolitym stylu. Innymi słowy spełnia wszystkie podstawowe wymagania.
Podsumowując, polecam FTL wszystkim, którzy chociaż w minimalnym stopniu lubią strategię lub roguelike’i. Gra jest obecnie dostępna do kupienia za 10 dolarów, jednak często trafia na różne przeceny czy bundle, więc wystarczy poczekać by kupić ją za nawet dolara. Chcę jedynie przestrzec osoby cierpiące na chroniczny brak czasu – uwaga! Ta gra uzależnia!
ps Każdy kto zakupił grę może za darmo rozbudować grę do edycji rozszerzonej, która niesie z sobą sporą ilość wszelkich treści, od nowych zdarzeń, przez modele broni broni i dronów, po kolejne pomieszczenia, w które można wyposażyć statek.