Porażka na każdej płaszczyźnie, zarówno w grze jak i w życiu, nie jest przyjemnym uczuciem. Jest niezwykle ciężko pogodzić się z przegraną, a w naszej ligowej społeczności oznacza to, że ktoś był lepszy. Są jednak przypadki, gdy ktoś z naszej drużyny wyjdzie, a my niestety ponosimy porażkę w grze 4 na 5. Pojawia się wówczas niezwykle irytujące uczucie bezsilności, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, a znów straciliśmy tak ważne LP. W tym artykule pokaże Wam, co może sprawić większą radość niż zwycięstwo.
League of Legends jest nieprawdopodobną grą, od której ciężko się oderwać, ponieważ niesie ze sobą ogromne emocje. Prostota tej gry wydaje się tak oczywista – trzeba po prostu zniszczyć bazę przeciwnika – co niesie za sobą tyle radości, że za każdym razem chcemy do niej wracać. Gdy minie już wczesna faza gry i dochodzi do teamfightów, czuje się to wewnętrzne podniecenie. Jeden błąd może zadecydować o wszystkim, wystarczy źle się spozycjonować, wystawić na i doprowadzić do utraty Nashora, sama rozgrywka jest już niezwykle ekscytującą przygodą.




Często spotykamy się z sytuacją, gdzie przegrywamy w środkowej części gry, przeciwny midlaner posiada ogromną przewagę i drużyna z drugiej części mapy powoli zaczyna zamykać grę. Jednak my nie poddajemy się i walczymy do końca. Część rywalizacji, która prawie zabiła już gry single player, jest właśnie nieodzownym czynnikiem, który sprawia, że nie chcemy być gorsi od przeciwnej piątki. W sytuacjach, kiedy udaje się nam doprowadzić z praktycznie przegranej gry do remisu, sam osobiście czuję się fantastycznie. Utrata 3 inhibitorów i wyjście z tej patowej sytuacji potrafi nas nakręcić i nie odpuszczamy. Owszem, nie zawsze się uda, ale nie poddawanie się w Lidze Legend, bierze się z tego, jakimi graczami chcemy być i czy również będziemy poddawać się w życiu tym już realnym.
Tak, wiem, większość z was od razu pewnie skomentuje, że społeczność w tej grze jest jeszcze gorsza niż nawet zwycięstwo z nimi. Uważam jednak, że większość graczy przenosi sporo z innych gier, jak z CS:GO, i patrzy poprzez pryzmat tych gier na Ligę Legend. Oczywiście w każdej rozgrywce online pewnie trafi się ktoś, kto drwi z wierności rodziców, narzeka na nas bądź życzy nam źle. Wielu z nas jednak poznało fantastycznych ludzi właśnie przez Ligę Legend. Nasza gra jest zero-jedynkowa, wygrasz lub przegrasz, ale jeżeli masz obok siebie czworo ludzi, z którymi świetnie spędzasz czas, dogadujesz się, jesteście razem nastawieni na wspólny cel, to nawet najgorsza porażka nie smakuje tak źle, a zwycięstwo daje niezwykłą frajdę.
Najważniejszym celem tej gry jest zniszczenie bazy przeciwnika, jednak chcę skłonić do myślenia, aby codziennie grając, patrzeć również na inne aspekty tej rozgrywki. Warto spojrzeć na mniej znaczące elementy, które pozwolą na pewno mniej się denerwować, a mogą nawet poprawić nasze umiejętności. A jakie rzeczy wam sprawiają większą satysfakcję niż zwycięstwo? Zgadzacie się ze mną, a może macie jakieś inne argumenty? Piszcie w komentarzach, liczę na dobrą dyskusje.