Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot, podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy, każdy z bohaterów League of Legends nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Zderzenie losów#8: Mission (Im)possible
Zderzenie losów#11: Niegrzeczny kotek
Zderzenie losów#12: Dziki pościg
Zderzenie losów#13: Zderzenie światów
Zderzenie losów#15: Ukryte oblicze
Zderzenie losów#16: Król bagietek
Zderzenia losów#17: Kraj kwitnącej wiśni
Zderzenie losów#18: Pola Sprawiedliwości
Zderzenie losów#19: BioBoty Zagłady
Zderzenie losów#20: Do ostatniej kropli krwi
Zderzenie losów#21: Przedsmak porażki
Tryndamere
Tryndamere upadł na ziemię. Kręciło mu się w głowie. Otaczały go puste równiny. Wiatr dyrygował orkiestrą złożoną z suchych gałązek i przesypywanego piasku, tworząc pustynne pieśni. Coś jednak zakłócało harmoniczne odgłosy natury. Do uszu barbarzyńcy docierały odległe odgłosy walki. Tryndamere powstał z ziemi i rozejrzał się w koło. Daleko przed nim toczyła się zażarta bitwa. Wojownik stłumił w sobie chęć rzucenia się pędem w kierunku potyczki. Zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że do pokonania ma dobre kilka, jak nie kilkanaście, kilometrów. Król Barbarzyńców przerzucił swój miecz za plecy i ruszył truchtem, by wspomóc swoich towarzyszy.
Valoran - Pole Bitwy
Fiora skakała do wrogów i rozpruwała każdego w morderczej furii. Na jej twarzy malowała się zaciętość i determinacja. Wrogowie uciekali w popłochu przed zabójczymi ostrzami bohaterów. Choć Fiora skupiała się na walce, a jej oczy szukały tylko kolejnych celów, to w przerwach między błyskiem stali i rozbryzgami krwi migały jej znajome twarze. Garen brnął przed siebie, wykrzykując patriotyczne hasła i siekąc każdego napotkanego wroga. Do Potęgi Demacii dołączył również mały rudy zwierzak, który skakał po wrogach, zmiatając ich swoim bumerangiem. Fiora pobiegła w kierunku kolejnej fali stworów, jednak nagle ziemia zadrżała i wojowniczka na moment straciła równowagę. Szermierczyni przybrała pozycję bojową, obawiając się nadejścia kolejnego wrogiego czempiona. Jednak z głębi wrogich wojsk usłyszała znajomy głos.
Jinx: Papatki!
Fiora wspięła się na pobliski zniszczony wóz z amunicją. To, co zobaczyła, sprawiło, że pierwszy raz od śmierci Talona na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Wariatka Jinx dosiadała olbrzymiego umięśnionego wojownika, który brnął przed siebie, szukając kolejnych wrogów. Najwyraźniej tej dwójce zabijanie sprawiało wielką frajdę. Gdy tylko Sion doganiał jakichś wrogów, natychmiast podbijał ich do góry swoim Dziesiątkującym Uderzeniem, a Jinx, zakrywając jedno oko dłonią (z pewnością, żeby było śmieszniej), strzelała we fruwające cele. Jej śmiech niósł się nad już martwymi i wkrótce martwymi wrogami. Niszczyciel krzyknął i zaszarżował na kolejną grupkę wojowników. Jego potężny topór przebił mur tarcz. Nieumarły wleciał w sam środek przerażonego oddziału. Nastąpił kolejny wstrząs. Wrogowie bezwładnie lecieli w powietrzu. Na ustach Wystrzałowej Wariatki wykwitł szaleńczy uśmiech. Nagle nie wiadomo skąd przy latających wrogach pojawił się Yasuo, tnąc bezwładnych wojowników. Stal błysnęła i w mgnieniu oka martwe ciała wrogów opadły na ziemię. Uśmiech zniknął z twarzy Jinx.
Twarz pokutnika była niezmącona.
Yasuo: Naucz się rozróżniać zabawę od wojny Jinx.
Jakby na dźwięk tych słów, rozległy się potężne odgłosy bębnów bojowych. Bramy miasta otwarły się na oścież. Tym razem w progu nie stanęła armia. Tym razem był to oddział. Oddział zabójców.
Wrodzy bohaterowie ustawili się w szyku. Powietrze rozdarł ponury dźwięk rogu bojowego. Bezładnie stłoczona armia minionów zaczęła się wycofywać. Wkrótce pozostali przy życiu wrogowie zebrali się razem. Choć poległa ich ponad połowa, to wciąż bohaterowie musieli zmierzyć się z co najmniej dwoma setkami wrogich stworów. Na polu bitwy zapanowała chwilowa cisza. Wokół ścielił się trup i porzucony oręż.
Fiora wytarła czerwoną od krwi szpadę w swoją jeszcze czerwieńszą szatę. Szermierczyni obrzuciła wzrokiem ciała poległych. Na jednym z trupów z głośnym skrzekiem usiadł kruk. Fiora uśmiechnęła się pod nosem i nie odwracając się rzekła.
Fiora: Witaj, Swainie.
Silna ręka spoczęła na ramieniu wojowniczki.
Swain: Witaj fechmistrzyni. W głębi duszy wiedziałem, że kiedyś będziemy walczyć. Nie śmiałem jednak przypuszczać, że po tej samej stronie konfliktu.
Fiora: Świat się zmienia, kruku. Lepiej do tego przywyknij.
Z dalszych zakątków pola bitwy nadciągali kolejni sojusznicy. Ich mini armia wciąż rosła. Dr Mundo siedział z obłąkanym wzrokiem na ziemi. Yasuo wpatrywał się w manewrujące wojsko przeciwnika oraz złowrogo wyglądających bohaterów. Jinx, jak to Jinx, gadała ze swoją rakietnicą, stojąc na potężnych ramionach Siona. Twitch który pojawił się znikąd, dłubał sobie bezprecedensowo w zębach. Shaco, siedząc na pobliskim kamieniu, grał ze swoim klonem w karty. Heimerdinger na szybko naprawiał coś, co wyglądało jak mała bomba atomowa. Gnar z całej siły naparzał piąstkami w pobliski pień, żeby obudzić w sobie bojową furię. Na plac przyfrunęła też Kayle, wzbijając w powietrze tumany pyłu. Każdego z przybyłych Swain witał silnym uściskiem dłoni. Kruczy generał najwyraźniej już przejął dowodzenie. Do malutkiej, lecz jakże potężnej armii dołączali kolejni. Na polu bitwy pojawił się bezskrzydły Aatrox, Zakrwawiony Darius, mała dziewczynka z misiem w ręce oraz leśna drużyna, w skład której wchodzili: Warwick (w dziwnej splecionej z drewna kolczatce), Maokai oraz Lulu.
Z każdym przybyłym rosła nadzieja na zwycięstwo. Musieli zwyciężyć. Gdy pokonają wroga, wszystko będzie jak dawniej.
Wrogie wojska rozstąpiły się na dwoje i ze środka wylecieli wrodzy bohaterowie. Przedziwne mutanty ze stalowymi kończynami i olbrzymimi kłami szarżowały na mała grupkę czempionów.
Heimerdinger: Myślałem, że Lol jest grą od lat dwunastu. Te bestie wyglądają jak z sennych koszmarów.
Fiora: Każdy koszmar ma swój kres. Chodźmy skopać im tyłki.
Wszystkie postacie wydały z siebie bojowy okrzyk. Pomiędzy głośnymi hasłami “Demacia!” dało się też dosłyszeć “Noxus!”, “Runeterra!” czy nawet “Za wolność!”.
Dwie małe, lecz potężne armie starły się ze sobą. Śmierć zawitała na pole bitwy. Wrogowie rozproszyli się i wkrótce bitwa zmieniała się w kilkanaście potyczek toczonych pomiędzy bohaterami. Fiora nawet nie zauważyła, gdy do walki włączyły się też wrogie sługusy. Całą uwagę poświęcała swojemu przeciwnikowi. Straszna kreatura ulatywała przed jej śmiercionośną szpadą i szyła do niej z łuku. Jednak dziwaczne skrzydła potwora nie potrafiły utrzymać go za długo w powietrzu. Fiora sprytnie wykorzystywała te momenty słabości by obić wroga.
Kolejna uniknięta strzała. Teraz wypad. Stwór znów poderwał się niezgrabnie w powietrze. Tym razem Fiora nie myślała. Tym razem czuła, co ma zrobić. Szermierczyni z gracją oderwała się od ziemi, odbiła się od tarczy wrogiego miniona i z całym impetem wbiła czubek szpady w tułów bestii. Głośny skrzek przeciął powietrze. Fiora spadła na ziemię, trzymając w ramionach martwe ciało kreatury. Szermierczyni powstała. Spojrzała na pokonanego bohatera i splunęła na ziemię krwią.
Fiora: To za Talona, śmiecie.
Szermierczyni odwróciła się, szukając kolejnych celów. Powolnym krokiem zbliżał się do niej Swain. Gdy dzieliło ich już zaledwie kilka metrów, generał ruszył z zadziwiającą, jak na takiego starca, szybkością i wyciągnął duży sztylet z pochwy. Zdezorientowana Fiora obejrzała się przez ramię, myśląc, że Swain szarżuje na jakiegoś potwora znajdującego się za jej plecami. Ostry ból przeszył jej podbrzusze. Wojowniczka z niedowierzaniem wpatrywała się w zdrajcę.
Fiora: Jak.. mogłeś…
Swain roześmiał się dziwnie. To nie był śmiech generała. Fiora z przerażeniem zobaczyła, jak opada maska “sojusznika”. Na jej miejscu pojawiła się dziwna, ruszająca się masa. Na obliczu wrogiego bohatera pojawił się straszliwy uśmiech.
Fiora upadła na ziemię. Ostatnim, co zobaczyła, była jej własna twarz szczerząca ku niej kły.
Shaco pojawił się za plecami wrogiego bohatera wbijając swoją kosę w kręgosłup wojownika. Szaleńczy śmiech sam się z niego wyrywał. Morderczy pajac nakręcał swoją pułapkę, gdy poczuł, że ktoś za nim stoi. Shaco odruchowo zniknął, jednak gdy zobaczył, że to tylko jego klon, natychmiast pojawił się z powrotem.
Shaco: Hehe. Wystraszyłeś mnie.
Klon uśmiechnął się, odsłaniając śnieżnobiałe kły i wbił pajacowi sztylet w brzuch.
Tryndamere - okolice pola bitwy
Tryndamere z grozą patrzył, jak padają jego kolejni przyjaciele. Choć zaczynało brakować mu tchu, wojownik przyśpieszył tempo. Czuł, jak zaczyna przepełniać go furia. Oręż z pleców powędrował do jego dłoni. Oczy nabiegły mu krwią.
Bez opanowania. Bez litości…
Tryndamere wbił się we wrogie wojska. Barbarzyńca nie znał strachu. Nie czuł bólu. Ciął, siekał i rozrywał. Wokół niego tryskała krew. Okrzyki bólu rozrywały powietrze. Wojownicy czy bohaterowie, każdy padał pod jego bronią. Szalał w nim niepohamowany szał krwi. Tryndamere rozciął w pół ostatniego z wrogów. Wciąż wściekły, rozejrzał się po polu bitwy. Wrogie wojska wycofywały się na pobliskie wzgórze. Barbarzyńca z desperacją szukał wzrokiem ostałych sojuszników. Nikogo nie znalazł. Jednak zamiast furii, poczuł tylko rosnący smutek.
Nagle niebo zrobiło się czarne. Tryndamere zadarł głowę do góry. Szelest opadających strzał był dla niego pieśnią. Pieśnią, zwiastującą koniec. Barbarzyńca ze stoickim spokojem zdjął hełm i odłożył miecz. Jego klatkę piersiową przeszył pierwszy grot. Kolejne pociski wbijały się w ziemię bądź też poległych wojów. Tryndamere upadł. Jego pierś zdobiło już kilka bełtów.
Tryndamere: Śmierć. Tak długo na ciebie czekałem.
Na zakrwawionym ramieniu wojownika spoczęła koścista dłoń.
Karthus: Pozwól, że ja zadecyduję, kto dzisiaj umrze…
Organizacja Powstrzymania Ratha
Drużyna wypadła w pośpiechu na ulicę. Na chodniku stał poddenerwowany chłopak. Z lękiem wpatrywał się w stalową maskę Viktora. W końcu zebrał się na odwagę i wyjąkał.
Viktor: Owszem. O co chodzi?
Chłopak: Pan Rath kazał mi pana odnaleźć.
Viktor wymienił zdziwione spojrzenia z resztą drużyny.
Viktor: Czego chciał ode mnie?
Chłopak: Porozmawiać. Znajdzie go pan w szpitalu przy ulicy Nowej.
Młodzik już chciał dać nogę, jednak Viktor nie dał mu szansy. Stalowa łapa chwyciła delikatnie chłopaka, który był bliski płaczu.
Viktor: Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Powiedz mi. Dlaczego Rath jest w szpitalu?
Chłopak: Nie mam pojęcia. Ale jest w kiepskim stanie. Radzę się panu pośpieszyć.
Viktor: Zaprowadź mnie tam. Natychmiast.
Bohaterowie stanęli przed szpitalnym łóżkiem. Pod białą kołdrą spoczywał wątły człowieczek podpięty do miarowo pikającej aparatury.
Viktor: Witaj, Rath.
Pacjent obrócił powoli głowę w kierunku rozmówcy.
Rath: Witaj. A właściwie, żegnaj.
Bohaterowie przyglądali mu się z nieufnością, doszukując się jakiegoś podstępu.
Rath: Nie patrzcie tak na mnie. Nie jestem już tym, kim byłem. Widzicie. Co z tego, że zdobędę cały świat, skoro i tak dosięgnie mnie kosa Śmierci. Prawdopodobnie już umieram. Zdiagnozowano u mnie raka z przerzutami. Tak to czasem bywa. Człowiek pracuje całe życie, by zgładzić ludzkość, a niszczy go jakaś przyziemna choroba.
Pacjent uśmiechnął się słabo. W tym stanie przypominał raczej zniedołężniałego starca aniżeli żądnego władzy imperatora.
Rath: BioBoty zostawiam wam. Są w moim hangarze. Nie wińcie też Vel’Koza za szkody, które uczynił. To ja go przeprogramowałem.
Bohaterowie w milczeniu wymaszerowali kolejno z sali. Po długiej chwili konsternacji głos zabrał Braum.
Braum: Chyba już czas pomóc naszym braciom. Ruszajmy.
Pole Bitwy - Runeterra
Tryndamere poczuł delikatne łaskotanie w brzuchu. Ze zdziwieniem spojrzał na swoje rany. Strzały wychodziły z jego ciała. Dziury w klatce piersiowej sklepiały się powoli. Soraka pomogła wojownikowi wstać. Wśród wrogich wojsk zapanowało poruszenie. Wrodzy bohaterowie ze zdziwieniem wpatrywali się w tańczące nad nimi niebieskie smugi światła. Nie minęła chwila, gdy huk rozdarł całe równiny. Gdy opadł kurz na wzgórzu, pozostały już tylko wrogie miniony.
Nagle w pobliżu otworzyło się okrągłe szkarłatne koło. Ze środka zaczęły wychodzić olbrzymie stalowe bestie.
Tryndamere zacisnął usta. Zaraz jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech. Na szycie pierwszej z olbrzymich maszyn stał Azir, machając skrzydłami.
Azir: Shurimaaaa! Gru gru!
Stalowe BioBoty miażdżyły resztki wrogiego wojska. Wkrótce było już po wszystkim.
Tryndamere: Zwyciężyliśmy.
Soraka: Myślisz, że to już koniec?
Tryndamere: Szczerze? Wątpię. Z pewnością nie wybiliśmy wszystkich. No cóż. Zobaczymy, co przyniesie czas…
THE END
Cytaty bohaterów:
Papatki! – Jinx, przy użyciu SuperMegaRakietaŚmierci,
Bez opanowania. Bez litości... – Tryndamere z Demonicznym Mieczem, atak.
Spis bohaterów:
Bohaterowie martwi lub za takich uważani: Rek’Sai, Tristana, Twisted Fate, Ziggs, Xerath, Talon, Zac, Talon, Fiora, Shaco, Gnar, Jinx, Sion, Yasuo, Warwick, Lulu, Maokai, Twitch, Darius, Annie, Swain, [s:picm id=”aatrox”]Aatrox, Heimerdinger, Kayle, Dr Mundo, Garen.
Bohaterowie o nieznanej przynależności: Lulu, Warwick, Maokai, Rengar, Twisted Fate, Lee Sin, Pantheon, Ekko,
Bohaterowie przeniesieni na Pola Sprawiedliwości: Heimerdinger, Talon, Aatrox, Fiora, Dr Mundo, Zac, Garen, Tryndamere, Shaco, Gnar, Jinx, Sion, Yasuo, Warwick, Lulu, Maokai, Twitch, Darius, Annie, Swain, [s:picm id=”aatrox”]Aatrox, Heimerdinger, Kayle, Dr Mundo, Azir, Rengar, Viktor, Alistar, Braum, Sejuani, Zilean,
Drużyna: Talon, Fiora, Tryndamere, Anivia, Heimerdinger, Rumble, Dr Mundo,
Organizacja powstrzymania Ratha: Zilean, Xin Zhao, Zac, Azir, Sejuani, Braum, Viktor, Alistar.
Sojusznicy Ratha: Vel’Koz,
Bohaterowie współpracujący z rządem: Cho’Gath,
Tajna organizacja 'Elegancka śmierć': Aatrox, Twitch, Jayce,
Bracia stworzenia: Master Yi, Bard.
Ps: To już ostatnie opowiadanie z serii Zderzenie Losów. Chciałem podziękować wszystkim osobom które mnie wspierały przy pisaniu serii podając ciekawe pomysły czy też pisząc podnoszące na duchu komentarze 😉 Mam zamiar napisać jeszcze kilka historii dopowiadających niektóre wątki/akcje. Z nową serią i nowymi pomysłami wrócę do Was w październiku 🙂