Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot, podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy, każdy z bohaterów League of Legends nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Zderzenie losów#8: Mission (Im)possible
Zderzenie losów#11: Niegrzeczny kotek
Zderzenie losów#12: Dziki pościg
Zderzenie losów#13: Zderzenie światów
Zderzenie losów#15: Ukryte oblicze
Zderzenie losów#16: Król bagietek
Zderzenia losów#17: Kraj kwitnącej wiśni
Zderzenie losów#18: Pola Sprawiedliwości
Zderzenie losów#19: BioBoty Zagłady
Przed przeczytaniem wątku warto zerknąć na poprzednie opowiadania z udziałem Rengara: #1 #2
Rengar wszedł przez frontowe drzwi do swojego domu. Po wycieńczającej misji miał już ochotę tylko na sen. Ruszył więc w kierunku schodów. Po drodze położył na szafkę swój nowy nabytek, jakim był elegancki, skórzany kapelusz, uśmiechając się przy tym pod nosem. Nie doszedł jednak do ostatniego stopnia, gdyż naszła go ochota na coś zimnego. Łowca zszedł więc raźnie po schodach, kierując się w stronę lodówki. Było tak, jak myślał. Obok ogórków kiszonych i maślanki stała duża butelka piwa. Zadowolony Rengar sięgnął po swoją zdobycz. Jednak do szklanego opakowania przykleiła się jakaś karteczka. Rengar odkleił dziwnie umiejscowioną wiadomość i zaczął czytać. W miarę czytania jego wyraz twarzy zmieniał się na markotny, radosny, a w końcu zadumany. Łowca rozejrzał się dookoła. Jego żona musiała wyjechać na zakupy wraz z teściową, więc dom stał pusty. Rengar otrząsnął się ze zdumienia, otworzył piwo i przeczytał wiadomość jeszcze raz.
Wzywam wszystkich bohaterów League of Legends. Wyrzucono nas z własnego świata, jednak teraz mamy szansę go odzyskać. Część naszych już bije się o lepsze jutro. Wspomóżmy braci i siostry. Nie chcę nikogo zmuszać ani powoływać się na patriotyczne obowiązki. Jeśli chcecie dołączyć do Wielkiej Bitwy o League of Legends stańcie przed Waszymi siedzibami i klaśnijcie cztery razy w dłonie, a nasz wysłannik skontaktuje się z Wami. Jeśli jednak nie taka jest Wasza wola, spalcie tę wiadomość i zapomnijcie o niej.
Nigdzie nie było podpisu ani nawet żadnego adresu czy planu.
Rengar: To dobrze. Przynajmniej wiedzą co robią. Swoją drogą, ciekawe skąd wiedzieli, że pierwszą rzeczą po jaką sięgnę będzie akurat piwo? Czyżbym robił się aż tak przewidywalny?
Łowca wyszedł pomału przed drzwi frontowe, rozglądając się w koło. Uniósł swoje łapy i klasnął. Poduszeczki na dłoniach złagodziły zderzenie i w zasadzie nie rozległ się żaden dźwięk. Rengar klasnął drugi raz. Klasnął trzeci. Przymierzał się już do czwartego klaśnięcia, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu.
Braum: Nie kończ.
Rengar obrócił się na pięcie w stronę głosu, zdziwiony, że ktoś zdołał podejść do niego tak blisko, nie zostając zauważonym.
Rengar: Eh, chyba się starzeję.
Braum wymienił się z Łowcą uściskami dłoni, po czym obaj weszli do środka domu. Rengar posadził swojego gościa na kanapie i skoczył po jeszcze jedną butelkę ambrozji. Braum skinieniem głowy podziękował za piwo. Dwójka bohaterów rozsiadła się na kanapie, popijając w ciszy trunek. Gdy Braum dopił do końca, odłożył pustą butelkę na stół, otarł wąsy z piwnej pianki i zwrócił się z powagą do Rengara.
Braum: Jest sprawa. Dużo ważniejsza od tej w wiadomości, którą przed chwilą dostałeś.
Rengar: Skąd…
Braum wyciągnął z kieszeni po-miętoloną karteczkę i pomachał nią Rengarowi przed oczama.
Braum: Każdy z nas to dostał. Widziałem, że miałeś zamiar dołączyć do armii.
Rengar: W zasadzie to jeszcze się nad tym nie zastanawiałem.
Braum: To dlaczego nadawałeś sygnał?
Rengar: Sygnał? Jaki sygnał? Ja tylko zabijałem komary.
Łowca uśmiechnął się szelmowsko.
Braum: Ach no tak. Nieważne. Mam dla ciebie inną propozycję. Z pewnością obiły ci się o uszy niedawne wydarzenia związane z Vel’Kozem. Otóż Vel jest tylko marionetką w rękach Viktora, który chce brutalnie przejąć władze nad światem.
Rengar chciał dodać “A niby da się niebrutalnie?”, wtedy jednak przypomniał sobie słowa świętej pamięci Twisted Fate’a i ugryzł się w język.
Rengar: Słucham cię. Kontynuuj.
Braum: A więc, gdyby Viktor przejął władzę nad światem, z łatwością mógłby usunąć nas z naszego, przypuśćmy, że odbitego już świata.
Rengar: Hmm, głowa ośmiornicy całkiem ładnie wpasowała by się do mojej kolekcji. Wysiepię sobie pamiątkę.
Braum: To nie do końca takie proste. Ta organizacja jest o wiele bardziej złożona. Nie jestem nawet pewien czy to Viktor jest jej szefem. Z całą pewnością siedzi w tym też kilku innych bohaterów. Ponadto jest jeszcze jeden poważny szkopuł.
Obrońca umilkł na chwilę.
Rengar: Jaki?
Braum: Magia. Nie wiem jak ją skubańce dorwali. Noszą ją w małych słoikach, zazwyczaj przy pasie. Znaczy, noszą powietrze przesiąknięte magią. Ale nie bój nic. Mamy niezły plan. A więc…
Rengar: Czekaj, czekaj. Ja się jeszcze nie zgodziłem.
Braum popatrzył się na niego krzywo.
Rengar: No dobra, dobra. Żartowałem. Wchodzę w to. A więc? Jaki jest plan?
Parę godzin później Rengar siedział już w samolocie, popijając oranżadę z parasolką. Łowca, mimo uporczywych protestów, musiał zgolić swoją wspaniałą grzywę. Teraz siedział w dużym kapeluszu z rondem, przeciwsłonecznych okularach i wysokich kaloszach na nogach. Braum też miał trochę problemów. Z powodu jego olbrzymich gabarytów, obrońca musiał zaklepać dwa miejsca. Na szczęście parę miejsc w samolocie było wolne i Braumowi pozwolono zapłacić tylko za jeden bilet. Stewardesa właśnie podeszła do dziwnie ubranego pasażera.
Stewardessa: Mogę to już zabrać?
Rengar uśmiechnął się czarująco, pokazując przy tym szereg ostrych zębów. Kobieta stłumiła okrzyk dłonią. Łowca szybko spoważniał i w milczeniu podał obsłudze szklankę.
Braum: To musi być niezłe uczucie.
Rengar: Co? Jakie?
Braum: No, gdy panienki krzyczą na twój widok.
Olbrzym zaśmiał się na głos. Rengar wymierzył mu porządnego kuksańca i nie odezwał się już słowem do końca podróży.
Po opuszczeniu samolotu, Braum skoczył na pobliski parking skąd odebrał swoją furgonetkę. Rengar aż wytrzeszczył oczy, gdy zobaczył to jeżdżące futerko na kółkach.
Rengar: Jak nie poro, to pieski, co? Skądś ty to wytrzasnął?!
Braum: Ano odkupiłem od starego schroniska. Świetny, co nie?
Rengar przechylił głowę i popatrzył na pół auto, pół psa, po czym nie chcąc robić koledze przykrości powiedział:
Rengar: Ta, świetny.
Po krótkiej pauzie dodał:
Rengar: Mam tylko nadzieję, że go odrobaczyłeś.
Braum skrzywił się, ale nic nie odpowiedział. Bohaterowie wsiedli do wozu i ruszyli na miejsce spotkania.
Po wkroczeniu do kryjówki, w której siedziało już kilku bohaterów, Braum i Rengar stanęli jak wryci.
Viktor: Witajcie przyjaciele.
Łowca w oka mgnieniu dobył zabójczego ostrza, zamierzając się na Zwiastuna Maszyn. Zanim jednak przebył dzielącą ich odległość, drogę zagrodziła mu lodowa wojowniczka.
Sejuani: Stój głupcze. Odłóż broń i siadaj na kanapie. Mamy sporo do obgadania.
Oprócz Furii Zimy w pokoju siedzieli również: Zilean, Azir oraz Alistar. Imperator wiercił się na swoim fotelu jakby mościł sobie grzędę, Alistar bawił się swoim nowym kolczykiem w nosie, a staruszek chrapał głośno na kanapie. Nowo przybyli usiedli niepewnie na wskazanej im przez Sejuani kanapie, co rusz zerkając na zmieszanego Viktora.
Viktor: Pozwólcie, że pokrótce przedstawię wam dlaczego tu jestem. Otóż, jak zapewne słyszeliście już od szpiegów, współpracowałem z Rathem, tak jak wielu innych naukowców. Ten szarlatan obiecał nam wspólną władzę nad światem. Oczywiście zamierzałem go wykiwać, ale to nie temat na dziś. Rath okazał się mądrzejszy od nas wszystkich. Opracowaliśmy razem BioBoty, zabójcze maszyny powstałe z połączenia żywej tkanki i skomplikowanych mechanizmów. Niezniszczalne, śmiercionośne maszyny podległe temu, kto nimi zarządza. Każdy z nas miał osobną pracownię, więc z resztą bohaterów widziałem się tylko raz dziennie, na korytarzu. Jednak moi współtowarzysze stawali się jacyś dziwni, małomówni, apatyczni. Zrzucałem to na nadmiar pracy. Dopiero, gdy wdałem się w kłótnię z Ziggsem i w furii uderzyłem go w głowę, która odpadła i zaczęła się iskrzyć, zrozumiałem co się stało. Rath nas usuwał. Każdego po kolei. Zastąpił moich towarzyszy ich mechanicznymi replikami, by nie wzbudzać podejrzeń. I tak zostałem sam. Ledwo uszedłem z życiem uciekając z kryjówki tego potwora. Muszę przyznać, że Rath jest geniuszem, złym, ale jednak geniuszem.
Sejuani: Mógłbyś dla nas opisać te BioBoty?
Viktor: Mam szkic jednego. Zobaczcie.
Viktor: Ich rozmiary da się dowolnie zmieniać, ale największy, jaki pomieści reproduktor, może mieć wysokość piętnastu metrów.
Rengar: A najmniejszy?
Viktor: Po co komu mała…
Zwiastun maszyn przerwał i z przerażeniem spojrzał na małą kulkę, którą teraz bawił się Alistar.
Viktor: Wynosimy się stąd! Już!
Alistar próbował zgnieść kulkę, a gdy mu się to nie udało, wyrzucił ją przez okno. W pokoju zapanowało zamieszanie. Dopiero co obudzony Zilean domagał się wyjaśnień, Alistar znalazł kolejną chodzącą kulkę i walił w nią pięściami aż trząsł się cały pokój. Sejuani próbowała przekrzyczeć ogólny zgiełk a Azir wrzeszczał coś o jakimś słoiku.Braum krzyknął tubalnym głosem.
Braum: CISZA!
Wszyscy znieruchomieli. Obrońca zwrócił się do Azira.
Braum: Uspokój się! Czego szukasz?
Azir: Mojej armii!
Imperator rozejrzał się jeszcze raz i z okrzykiem radości rzucił się w kierunku stojącego w rogu pokoju słoika z piaskiem.
Azir: Wojownicy Shurimy!
Cesarz potknął się o wystający dywan i uderzył z impetem w naczynie. Piasek posypał się po podłodze.
Azir: Nieee!
Łowca nie potrafił powstrzymać śmiechu.
Rengar: Niech pod naszymi stopami zawsze przesypuje się piasek Shurimy, co Azir? Faktycznie się przesypuje.
Braum odnalazł swoją tarczę i teraz starał się zapanować nad chaosem, który znowu powracał.
Braum: Alistar, bierz naszego ptaszka w ramiona. Sejuani, ruszaj po Bristala. Już! Zilean, nie czas na pytania, zbieramy się. Dobra wszyscy, wychodzimy. Ruchy!
Braum popatrzył na zrozpaczonego Azira.
Braum: Ah… i starajcie się nie deptać piasku, znaczy, dzielnych wojowników imperatora. Niech spoczywają w pokoju.
Rengar: W tym pokoju?
Rengar powstrzymał kolejny wybuch śmiechu widząc zabójcze spojrzenie jakim zmierzył go obrońca. Bohaterowie migiem się pozbierali i wkrótce wszyscy biegli już ku głównemu wyjściu. Jednak, gdy wypadli na ulicę, ktoś już na nich czekał…
THE END C.D.N.
Cytaty bohaterów:
Wysiepię sobie pamiątkę – Rengar, atak,
Niech pod naszymi stopami zawsze przesypuje się piasek Shurimy – Azir, przy zakupie Butów Szybkości.
Spis bohaterów:
Bohaterowie martwi lub za takich uważani: Rek’Sai, Tristana, Twisted Fate, Ziggs, Xerath, Karthus ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bohaterowie o nieznanej przynależności: Lulu, Warwick, Maokai, Rengar, Twisted Fate, Braum, Sejuani, Lee Sin, Pantheon, Ekko,
Bohaterowie przeniesieni na Pola Sprawiedliwości: Heimerdinger, Ekko, Talon, Aatrox, Fiora, Dr Mundo,
Drużyna: Talon, Fiora, Tryndamere, Anivia, Heimerdinger, Rumble, Dr Mundo,
Organizacja powstrzymania Ratha: Zilean, Xin Zhao, Zac,
Sojusznicy Ratha: Vel’Koz, <?>.
Bohaterowie współpracujący z rządem: Cho’Gath,
Tajna organizacja 'Elegancka śmierć': Aatrox, Twitch, Jayce, <?>,
Bracia stworzenia: Master Yi, Bard.
Ps: Przepraszam was bardzo za opóźnienia. Wynikają one tylko i wyłącznie z mojej winy. Wciąż czekam na wasze pomysły. Tak w ogóle, to nowa seria bądź zmieniona wersja tej będzie ukazywać się od września 🙂 Ten epizod postaram się skończyć przed 1. września 🙂