SPIS TREŚCI:
Cień Ostrza#3: Czarne Bractwo
Prażyło Słońce. Talon wylegiwał się na dachu sporego budynku, rozkoszując się cudownym dotykiem gwiazdy. Dopiero tu, ponad zatłoczonymi uliczkami spowitymi
tumanami pyłu, który lepił się do spoconych postaci pędzących przed siebie, ponad mrokiem murowanych slumsów okrywających się nawzajem cieniami, nie dając Słońcu szans na wygraną, ponad zapachem stęchlizny, smrodem nagrzanych ciał, alkoholu i tabaki chłopak mógł poczuć się wreszcie wolny. Błękitne niebo i śnieżnobiałe chmury nie pasowały do tak brudnej i paskudnej dzielnicy jaką było Harvil. A może odwrotnie, to ta paskudna dzielnica nie pasowała do tak pięknego świata. Te i inne myśli zahaczały o głowę
Talona, zostając w niej tak długo, jak powiew chłodnego wiatru, który zaraz niknął w oddali. Tym razem chłopak dumał o miejscu które przywłaszczył sobie od dnia pierwszej wspinaczki. Dachy zawsze były dla niego schronieniem i ostoją. Młodzik sam nie mógł się nadziwić, jak mało osób spogląda w górę. Wielokrotnie udawało mu się tak uciec strażnikowi, który stał teraz na środku placu handlowego, prawie zasypiając na stojąco. Postawa stróża aż zapraszała młodzika do podwędzenia czegoś z kolorowych bazarów.
– Nie tym razem – szepnął Talon do siebie – Czas podnieść sobie poprzeczkę.
Talon odłożył już wcześniej zarobione pieniądze, spoczywające teraz bezpiecznie w opuszczonej aptece, która służyła chłopakowi za kryjówkę. Jednak nie zostawił wszystkiego. Mała sakiewka obiła się głucho od nogi chłopaka, gdy ten zeskakiwał z dachu. Ten specjalnie wepchnął trochę wełny między monety, by ich brzdęk nie wabił potencjalnych kieszonkowców. Oczywiście Talon od razu zorientowałby się, że jest okradany. W końcu wychował się wśród złodziei i w zasadzie nadal był jednym z nich. Mimo to wolał nie zwracać na siebie uwagi. Szczególnie, że te pieniądze przeznaczone były na “szczytny” cel.
Chłopak przemknął niezauważony bokiem targowiska. Z tyłu bazaru stał niepozorny mały straganik, od którego cuchnęło zgniłymi rybami. To tam właśnie zmierzał Talon. Była to kolejna zagadka, którą rozwiązał tylko i wyłącznie metodą obserwacji. Wszystko zaczęło się, gdy jako młodzik wspinał się na dach i bawił w wyłapywanie wzrokiem kieszonkowców. Po pewnym czasie jego uwagę przykuła nieduża lada, przy której zawsze czuwała dziwna postać w czarnych szatach. Prości ludzie odsuwali się od dziwnego stoiska, zatykając nosy i rzucając wściekłe spojrzenia sprzedawcy. Jednak co jakiś czas do straganu podchodziły dziwne typki, w których
Talon rozpoznawał głównie szefów gangów. Po wymianie przez obie strony dziwnego i trudnego do odtworzenia znaku czarny brat rozluźniał się trochę, zdejmując dłoń z broni. Gdy formalności zostawały dopełnione, potencjalnemu klientowi zawiązywano oczy i wrzucano do obskurnej lektyki. Tu już młodzik musiał się nieźle nabiegać, by odkryć cel podróży.


– Powtórz.
Chłopak posłusznie wykonał tajny znak po raz drugi. Mężczyzna zmarszczył czoło i odpowiedział Talonowi tym samym.
– Wiedz, że nie wymieniamy naszych specyfików za cokolwiek innego. Tylko czyste, złote monety.
Młodzik skinął posłusznie głową.
– Wsiadaj.
Do straganu podszedł inny mężczyzna w czerni, zmieniając swojego brata. Talon wskoczył do lektyki. Naprzeciwko niego zasiadł czarny brat, który podejrzliwie wpatrywał się w chłopaka.
– Zakryj oczy.
Mężczyzna podał mu grubą, nie przepuszczającą światła opaskę.
– Obejdzie się bez tego. Znam trasę na pamięć.
Mężczyzna spochmurniał i pochylił się ku chłopakowi.
– Słuchaj, mały gnojku. Uznajmy, że tego nie usłyszałem, bo gdybym jednak usłyszał, musiałbym pobrudzić ściany tej budki twoimi różowiutkimi flakami. Jedyne, co mnie powstrzymuje to fakt, że musiałbym potem tę lektykę szorować. Jeśli jednak ta opaska nie znajdzie się na twoich oczach w ciągu trzech sekund, to uwierz mi, poświęcę się dla ciebie.
Nim mężczyzna skończył mówić, chusta już spoczywała na głowie chłopaka. Brat uśmiechnął się ponuro, czego Talon już dostrzec nie mógł. Po czole młodzika spłynęła spora kropla potu, kończąc swą podróż w założonej opasce. Pojazd zachwiał się przy podnoszeniu. Stare deski budki zaskrzypiały, jednak wkrótce przewoźnikom udało się obrać rytmiczne tempo. Kolejne minuty upływały, a lektyka bujała się miarowo to w prawo, to w lewo. W końcu dotarli do celu. Silne dłonie wyciągnęły chłopaka na zewnątrz i poprowadziły do wnętrza jakiegoś budynku. Po kilku minutach ciszy i dobiegających z daleka szeptach chusta spadła
Talonowi z oczu.
Obraz, który ukazał się oczom chłopaka nieco go zszokował. Aż ciężko było mu uwierzyć, że jest w tej samej starej, opuszczonej cegielni, którą obserwował już wcześniej, śledząc inne lektyki. Talon znajdował się w podłużnym holu wyłożonym ekstrawaganckim wzorzystym dywanem. Na pięknych, mahoniowych meblach stały złote kandelabry, rzucając migoczące światło na cały korytarz. Chłopak z zaciekawieniem przyglądał się pięknym świecznikom, które paliły się bez świeczek. Dziwna substancja pulsowała wewnątrz szklanych baniek, tworząc przyjemny dla oka efekt.
Talon otrząsnął się z zachwytu i rozejrzał w poszukiwaniu kogokolwiek. Wokół jednak panowała wręcz nienaturalna cisza. Misternie wykonany dywan kończył swój bieg u skromnych, jak na taki przepych, drzwi. Tam właśnie ruszył młodzieniec.
Talon zatrzymał rękę dwa centymetry od klamki. Przeczucie podpowiadało mu, że coś tu nie gra. W końcu zauważył co. Klamka była starannie wysmarowana błyszczącą substancją. Chłopak zamarł w bezruchu, zastanawiając się, co to może znaczyć. Przyjrzał się uważnie rączce i wtedy dostrzegł mały starannie wyryty w drewnie napis “Dżentelmeni nie wymarli”. Talon zmarszczył brwi. W końcu jednak pojął zamysł autora tej dziwacznej pułapki. Zastukał trzykrotnie i czekał.
Minuty mijały, jednak w końcu z drugiej strony dało się słyszeć zbliżającą się postać. Drzwi otworzyły się na oścież. W środku nie było nikogo. Talon aż wypuścił powietrze ze zdziwienia. Wyraźnie słyszał powolne kroki i szczęk zamków w drzwiach. Chłopak przybrał pozycję obronną, czekając na rozwój wydarzeń. Bardzo odczuwał brak swojego ukochanego sztyletu, który został mu skonfiskowany na czas zakupów.
Sala wyglądała jak wspaniale wyposażony sklep. Piękny drewniany kontuar i zdobione meble nadawały wnętrzu klimat saloniku. Jednak poustawiane wszędzie buteleczki ze starannie podpisanymi etykietkami przywodziły na myśl jakąś aptekę dla bogaczy. Talon podniósł głowę do góry, podziwiając wielką szklaną lampę wypełnioną tą samą wspaniałą substancją, co w kandelabrach. Gdy chłopak opuścił wzrok z powrotem na ladę, o mało nie krzyknął ze strachu. Za kontuarem stał starszy mężczyzna obleczony w czarne jak noc szaty. Chłopak rozdziawił usta. W myślach skarcił się, bo zdarzyło mu się to już dziś zbyt często.
– Podejdź, Talonie.
Chłopak przełknął ślinę i ruszył powoli do lady. Starzec odwrócił wzrok od książki, którą właśnie czytał i spojrzał na przybysza.
– A więc, chcesz zabić Banitę. Jednego z najpotężniejszych władców mrocznego półświatka. Odważny z ciebie chłopak.
Chłopak zamarł w bezruchu. Dzienna dawka niedowierzania zaczynała mu się już powoli kończyć.
– Skąd ty…?
– Czarne Bractwo wie wszystko. Szczególnie, gdy chodzi o naszych klientów.
Oczy starca zwęziły się w szparki podczas lustrowania chłopaka wzrokiem. W końcu cmoknął głośno i sięgnął po buteleczkę z dolnej półki.
– Arfirdia. Uśmierca w mniej więcej dwie minuty od wprowadzenia do krwiobiegu. Proszę, tego potrzebujesz.

– A teraz, jeśli łaska, bądź tak miły i podaj mi flakonik z Arfidią. To ten niebieski na górze. Na dnie pływa specyficzny grudkowy osad.
Sprzedawca roześmiał się w głos.
-Ach, czyli to jednak prawda. Sporo ryzykowałeś. Ja jednak no twoim miejscu i tak bym tego nie wypił. Środek na przeczyszczenie o zapachu lawendy raczej ci nie zaszkodzi, ale chyba będę się musiał pospieszyć z moją ofertą, zanim specyfik zadziała. A więc, skoro zdałeś dwa pierwsze testy, muszę przedstawić ci dużo bardziej kuszącą propozycję niż zemsta.
Chłopak spojrzał przeciągle na starca, czując rosnące burczenie w układzie pokarmowym.
– Mam czym zapłacić. A zemsta jest moją prywatną sprawą. Z tego co wiem, Czarne Bractwo nie miesza się do spraw swoich klientów.
– Nie martw się, jeśli będziesz chciał, możesz zapłacić i wyjść. Ale wpierw wysłuchaj, co mam do powiedzenia. I to nie jest prośba.
Chłopak westchnął z rezygnacją i usiadł na skórzanym fotelu.
Starzec wyszedł zza lady, podpierając się mosiężna laską i zajął miejsce naprzeciw swojego gościa.
-Przejdę od razu do rzeczy. Nie chciałbyś wstąpić do Czarnego Bractwa?
Talon znów wytrzeszczył oczy. Po chwili jednak spoważniał, widząc, że mężczyzna traktuje sprawę całkiem poważnie.
– Hmm, dziękuję za propozycję, ale warzenie trucizn i narkotyków nie jest tym, co chciałbym robić do końca życia.
Mężczyzna roześmiał się głośno.
– Arantirze! Chodź tutaj!

– Mówiłem ci, że zda testy, Birro. Ten chłopak jest w sam raz.

-Witaj, Talonie. Nazywam się Arantir. Jestem Nad-Bratem i zajmuję się rekrutacją takich młodzików jak ty.


– Daj mi skończyć. Powiem prosto z mostu. Chcemy wyszkolić cię na zabójcę. Masz spory potencjał, a nasze bractwo nie zajmuje się tylko i wyłącznie alchemią. Nic więcej ci na razie nie mogę zdradzić. Wpierw musisz wypełnić zadanie. Nazwijmy je egzaminacyjnym. O ile, oczywiście, jesteś zainteresowany.
Talon skinął głową, nie będąc w stanie wydobyć z siebie dźwięku przez natłok wydarzeń.
– Świetnie. Bo gdybyś się nie zgodził, musielibyśmy cię zabić. Zaoszczędziłeś mi szorowania podłogi. A więc, z pewnością chcesz wiedzieć, co to za misja?
Chłopak nieśmiało przytaknął. Arantir uśmiechnął się szeroko, odsłaniając szereg białych zębów.
– Musisz zabić Banitę.
Koniec części trzeciej c.d.n.
Słownik pojęć
(1.1) Harvil – jedna z trzynastu dzielnic Noxus. Powszechnie uważana za najniebezpieczniejszą z powodu braku zapór obronnych, położenia blisko Lasu Szeptów oraz liczną ilość młodocianych gangów. Powstała na starych ruinach miasta o zapomnianej już nazwie. Dzielnica ta utrzymuje się głównie z nielegalnego handlu narkotykami, tytoniu i mocnych trunków.
(1.2) Biała mgiełka – najtańszy i najbardziej toksyczny narkotyk w mieście. Głównym jego składnikiem jest żrący wapń, który wypala nozdrza i układ oddechowy. W dużym rozcieńczeniu raczej niegroźny, jednak silnie uzależniający.
(1.3) Arifirdia – silna trucizna uzyskiwana z owoców jałowca i miąższu huby orlandzkiej. W wyniku destylacji nabiera specyficznego turkusowego koloru.
(1.3) Skorupia Czaszka – prawdopodobnie najstarsza budowla w Noxus. Drewno, które zostało użyte do jej budowy jest niesamowicie trwałe. Nazwa powstała od charakterystycznego wyglądu budynku, który przypomina pancerz żółwia. Obecnie jej jedynym rezydentem jest Istris (zobacz: Postacie 2.1).
(1.4) Czarne Bractwo – przestępcza spółka zrzeszająca alchemików i druidów. Znana powszechnie z produkcji narkotyków i trucizn. Mimo to zajmuje się też zaopatrywaniem aptek, szpitali i eksperymentami nad nowymi rodzajami medykamentów.
Postacie(2.1) Istris – alchemik, naukowiec, badacz i były kuchmistrz. Jego eksperymenty budziły liczne kontrowersje, więc postanowił zaszyć się w Skorupiej Czaszce (zobacz: Pojęcia 1.3). Liczne przesłanki wskazują, że był w jakiś sposób powiązany z Czarnym Bractwem (zobacz: Pojęcia 1.4). Obecnie ten starszy pan oddaje się w całości badaniu fauny i flory Runeterry. Jedyny przyjaciel Talona.
(2.2) Talon – dziesięcioletni chłopak mieszkający z ciocią, która nie dba o swojego wychowanka i nieustannie poddaje się działaniu środków odurzających. Wychowany głównie przez swoje doświadczenia i brutalne życie ulic. W młodości szkolony na złodzieja przez jeden z gangów. Obecnie niezależny kieszonkowiec, żyjący z czego tylko się da. Wolny czas poświęca obserwacjom i głębszemu poznawaniu miasta.
(2.3) Birro – jeden z czarnych braci. Arcymistrz alchemii, wkrótce przechodzący w stan spoczynku.
(2.4) Arantir – jeden z czarnych braci. Niski, krzepki mężczyzna zajmujący się naborem i szkoleniem nowych rekrutów pod kątem szermierki. Mistrz w posługiwaniu się sztyletami.
Bestiariusz(3.1) Lamfir – leśny drapieżca. Poluje głównie nocą, w dzień chowając się do swoich kryjówek. Mnóstwo resztek i całe stada szczurów zwabiły te stworzenia do biedniejszych, pozbawionych obrony dzielnic Noxus. Charakterystyczne białe futro Lamfirów, nakrapiane czarnymi plamkami wzbudziło zainteresowanie wśród krawców z wyższych sfer. Guzowata narośl na głowach tych bestii pozwala im taranować wroga.
(3.2) Pożarnik pospolity – obecnie rzadko spotykany ptak. Jego cechą charakterystyczną jest plucie ogniem, czym pomaga sobie podczas polowań i obrony terytorium. Masowe wybijanie tych ptaków z powodu rzekomego powodowania pożarów zmusiły te zwierzęta do zmiany środowiska. Dziś można je spotkać głównie w górach, gdzie polują na mniejsze od siebie ptaki i gryzonie. Ich największym naturalnym wrogiem jest żółw szczęko-skalny.