Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot, podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy każdy z bohaterów League of Legends nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Teemo wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Zderzenie losów#8: Mission (Im)possible
Mgliste wspomnienia przewijały się przez umysł budzącego się Talona.
Tokio. Bestia. Cho’Gath. Zdrada…
Talon próbował podnieść się z podłogi, jednak osłabione ciało odmówiło posłuszeństwa. Zrezygnowany zabójca roztarł dłońmi czoło i rozejrzał się wkoło. Leżał w szklanej klatce, która znajdowała się wewnątrz tajemniczego pomieszczenia. Widział już kiedyś podobne miejsca. Viktor. Tak. To wyglądało całkiem jak laboratorium Viktora. Wszędzie dookoła stały się metalowe sprzęty oraz stojaki. Na półkach walały się liczne buteleczki, rzetelnie opisane mrówczym pismem. Światło padało na spory fotel przypominający z wyglądu te dentystyczne, jednak ten wyglądał straszniej, dużo straszniej. Metalowe poręczę zakończone były złowieszczymi zatrzaskami na dłonie. Na mały stoliczku obok leżały równiutko ułożone narzędzia. Pedantyzm, z jakim dbano o to miejsce, nadawał mu jeszcze bardziej złowrogiego nastroju. Talon odwrócił głowę. Za jego plecami stały kolejne klatki, a w nich kolejne postacie. Podwójna tafla szkła zamazywała obraz, jednak Talon rozpoznał osobę w więzieniu obok.
Talon: Fiora! Nic ci nie jest?Cisza. Żaden z współwięźniów się nie ruszał.
Talon z trudem uniósł się na nogi. Wytężając wzrok policzył szklane “pokoiki”. Trzy. Łącznie z jego cztery. W pierwszym bez wątpienia leżała Fiora. W następnym, twarzą do ziemi, spoczywała ludzka postać mocno przypominająca Tryndamere’a. Ostatni klatka była tak daleko, że nie potrafił rozróżnić kto się w niej znajduję. To nie zmieniało faktu, że brakuje jednej osoby.
Talon (w myślach): Czyżby Mundo uciekł?
Drzwi do tajnego laboratorium rozwarły się na oścież i do pomieszczenia wkroczyła grupka odzianych na biało ludzi. Choć ciężko było kogoś rozpoznać przez plastikowe maski na twarzach, to jednak Talon był pewien, że nie ma w nich Viktora. W ogóle jakoś cała ta akcja nie pasowała mu do tego bohatera. A skoro nie on, to pozostawała jeszcze organizacja rządowa. Zabójca nie wiedział co gorsze.
Naukowcy skończywszy dyskutować między sobą nacisnęli jakiś czerwony guzik na pilocie. Z początku nic się nie działo, jednak po ponownym kliknięciu rozległ się głuchy trzask mechanizmu i żelazna ściana naprzeciw więzienia Talona rozwarła się. Sprytnie ukryte pomieszczenie stało teraz otworem. Żelazna ściana zniknęła we wnętrzu bocznej żelaznej ściany. W wnętrzu pomieszczenia leżał Mundo. Dawka, jaką musiał dostać ten olbrzym zapewniłaby z pewnością wyżywienie przez parę miesięcy dla rodziny dilerów. Do sali wkroczyło właśnie pięciu napakowanych goryli w czarnych, ochroniarskich kamizelkach. Zbliżyli się do nieprzytomnego szaleńca. Pakerzy zakasali rękawy i schylili się, by podnieść tę górę mięsa. Mundo ani drgnął. Na rękach siłaczy pojawiły się już pulsujące żyły, a mięśnie wyglądały, jakby miały zaraz strzelić. Gdy z ust niektórych z nich zaczęły dochodzić jęki niegodne tak olbrzymim mężczyznom, ktoś krzyknął “Stop”. Grupka odsunęła się od doktora Munda.
Naukowiec: Nie damy rady przenieść go na stół, a nawet jakbyśmy dali, to nie wiem, czy stół by dał radę. Badania przeprowadzimy w tej sali. Będę zmuszony panów poprosić o przytrzymanie naszego pacjenta. Dawka, jaką został potraktowany nie pozwoli mu się obudzić jeszcze przez dobry miesiąc, ale mogą wystąpić skurcze i odruchy bezwarunkowe, dlatego bylibyśmy wdzięczni za pomoc.
Mięśniacy popatrzyli po sobie, po czym skinęli w milczeniu głowami. Cela w mgnieniu oka przekształciła się w salę operacyjną. Nad “badanym obiektem”, jak nazywali olbrzyma naukowcy, ustawiono dwie duże lamp na stelażach. Ktoś podjechał małym wózkiem szpitalnym, przywożąc wszystkie przydatne narzędzia. Talon mało co widział przez szklaną ścianę pułapki, w której się znajdował. Oczywiście tak naprawdę jego więzienie nie było szklane, co zabójca uświadomił sobie dopiero po zgruchotaniu kości w nadgarstku waląc z całych sił w “szybę”.
Największym atutem Talona był jednak słuch. Lata spędzone wpierw w uliczkach, a potem u boku generała De Couteau wyszkoliły jego zmysł słuchu, na podstawie którego odtwarzał teraz cały obraz sytuacji. Skrzypnięcie kółek. Zgrzyt piłki. Kroki kogoś wchodzącego do laboratorium. Lekkie kroki. Osoba młoda. Rozmiar buta 39.
Talon otworzył oczy. Słuch go nie zawiódł. Do odsuniętej ściany, za którą pracowała teraz cała ekipa badaczy, zbliżał się młody osobnik gatunku ludzkiego ubrany podobnie jak reszta zgromadzenia (oczywiście pomijając goryli w kamizelkach ochroniarskich).
Nowo przybyły badacz: Są już wyniki badanego obiektu.
Badacz: Nie teraz. Widzisz przecież, że jesteśmy zajęci.
Nowo przybyły: To ważne.
Badacz: O co chodzi?
Nowy: Pomijając nieskończenie dziwny układ immunologiczny i krwionośny, wykryliśmy, że obiekt jest niezwykle odporny na wszelkiego rodzaju trucizny. W tym heroinę.
Badacz zbladł. Popatrzył z przerażeniem na skupionych pracą naukowców. Jeden z nich ciął opornie klatkę piersiową Munda piłą do metalu. Zanim poinformowany badacz zdążył krzyknąć, ręka olbrzyma wystrzeliła w górę z niewiarygodną siłą. Zamiast pochwycić cieniutką szyję tnącego mężczyzny, Mundo przebił ją dłonią na wylot. Trysnęła krew. Z kieszeni naukowca wyleciał pilot uderzając czerwonym guzikiem o podłogę. Stalowe drzwi zaczęły się w pośpiechu zamykać. Nie było ucieczki. Nie było przebaczenia…
Talon stracił kontakt wzrokowy z sekretnym pokojem. Zanim zatkał uszy chcąc odgrodzić się od przeraźliwych dźwięków dochodzących z pomieszczenia obok, usłyszał jeszcze ryk.
Dr Mundo: MUNDO ZŁY!!!
Choć Talon starał się nie słuchać, to jednak na dźwięk otwieranych drzwi od razu wstał. Nie były to jednak drzwi do tajnego pokoju, w którym teraz odbywała się krwawa rzeź. W wejściu do pomieszczenia stała schludnie ubrana postać. Granatowy garnitur idealnie leżał na niewysokim mężczyźnie z starannie przyciętym zarostem. Czarne jak heban szkła okularów nadawały obcemu tajemniczego wyglądu.
Talon: Cholera! Tajni agenci!
Przybysz: Trafiłeś w dziesiątkę kolego!
Ten głos. Pamiętał go. To był jeden z jego celów. Jego przyszłych, a zarazem przeszłych celów. Ale czy w tym świecie ma to jeszcze znaczenie?
Talon: Xin?!
Xin Zhao: Dla ciebie Pan Xin.
Agent zdjął okulary i mrugnął do Talona.
Xin: Przeznaczenie jest nieuniknione, co Talon? Zanim tu trafiliśmy, chciałeś mnie zabić, a teraz jestem jedyną osobą, która może cię uratować. Paradoksalne, nie sądzisz?
Talon patrzył wrogo na stojącego za szkłem Xina.
Talon: I co? Czekasz, aż cię przeproszę? Taki mam zawód, a raczej miałem.
Xin podszedł jeszcze bliżej odgrodzonego zabójcy. Nagle ściana opadła. Rozsypała się w drobny mak. Talon spojrzał na rękę agenta, trzymającą dziwny elektroniczny gadżet w miejscu, w którym przed chwilą znajdowało się “szkło”.
Xin Zhao: Czyny mówią więcej niż słowa. Wiem, że zasłużyłeś na wolność. Zilean nam wszystko opowiedział.
Talon uśmiechnął się i wyciągnął dłoń do wybawiciela. Xin Zhao uścisnął ją mocno i odwzajemnił uśmiech.
Zza pleców Talona rozległ się donośny huk.
Zac: Wuuhuu!
Bezkształtna zielona masa przeleciała przez całe pomieszczenie rozbijając po drodze parę przeźroczystych więzień i uwalniając wybudzającą się z narkotycznego snu resztę drużyny.
Xin Zhao: Wszyscy w komplecie. Oprócz…
Obaj popatrzyli na wciąż zamknięte stalowe drzwi. Nastała złowroga cisza. Ze szpary pomiędzy podłogą a drzwiami spływał obfity strumień czerwieni…
Zakończenie#1: Mundo barbarzyńca {+18}
Podłoga cała była umazana w wnętrznościach i krwi. Trupy badaczy porozwieszane były na medycznych stojakach. Na środku pomieszczenia plecami do agenta siedział Mundo. Xin z wielkimi oczami ruszył w stronę olbrzyma. Czerwony od posoki szaleniec ciął z wściekłością martwe ciało naukowca.
Mundo: Mundo zły!
Zakończenie#2: Wrażliwy Mundo
Agent natychmiast uniósł włócznię. Po jego prawej stronie, w kącie, tulili się do siebie niedoszli oprawcy. Na środku pomieszczenia siedział Mundo, trzymając w rękach ciało młodej badaczki. Po policzkach olbrzyma spływały łzy.
Mundo: Mundo nie chcieć. Mundo przepraszać.
Olbrzym przytulił zwłoki kobiety do swojego muskularnego ciała. Posoka wypływająca spod teraz już otwartych drzwi pochodziła głównie od Munda, w którego ciele tkwiła wbita piła.
Xin Zhao szybko rozbroił ocalałych, którzy byli w takim szoku, że nie stawiali oporu. Talon zerknął do pomieszczenia. Xin powstrzymał go kładąc mu rękę na ramię.Xin Zhao: Chodź. On musi teraz pobyć sam.
THE END C.D.N.
Cytaty bohaterów:
Przeznaczenie jest nieuniknione – Xin Zhao, atak, Czyny mówią więcej niż słowa – Xin Zhao, ruch, Wuuhuu! – Zac, przy użyciu Elastycznej procy,Spis bohaterów:
Bohaterowie martwi: Rek’Sai, Maokai, Tristana,
Bohaterowie o nieznanej przynależności: Twitch, Graves, Aatrox,
Drużyna: Talon, Fiora, Tryndamere, Anivia, Heimerdinger, Rumble, Dr Mundo,
Organizacja powstrzymania Ratha: Zilean, Xin Zhao, Zac,
Sojusznicy Ratha: Viktor, Xerath, Ziggs, Vel’Koz,
Bohaterowie współpracujący z rządem: Cho’Gath.
Ps: Które zakończenie bardziej pasuje Wam do tego olbrzyma? 🙂 Oczywiście czekam też na Wasze pomysły dotyczące następnych opowiadań 😉