Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot , podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję, o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy, każdy z bohaterów League of Legend nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Drzwi do pomieszczenia otworzyły się z rozmachem. Stanęła w nich szczupła pielęgniarka w białym fartuchu.
Pielęgniarka: Jak się pan dzisiaj czuje?
Pacjent, siedzący na łóżku, obrócił powoli głowę w stronę rozmówczyni. Obejrzał ją od stóp do głów, po czym wrócił do wpatrywania się w ścianę.
Pielęgniarka: Yhym, czyli jak zwykle.
Kobieta wyciągnęła długopis i zaczęła pisać. Gdy skończyła odwróciła się do Wszechpotężnego Strażnika Czasu, który teraz, w niebieskiej piżamce z nadrukowanymi kotkami i rozczochraną czupryną, nie różnił się zbytnio od reszty osób przebywających w tym zakładzie.
Pielęgniarka: Gdyby jednak zmienił pan zdanie i łaskawie chciał z kimś porozmawiać to proszę zadzwonić tym brzęczykiem przy łóżku. Do widzenia.
Zilean oparł się o poręcz szpitalnego łóżka. Był już tu tak długo. Stanowczo zbyt długo. Codzienne spotkania z tą idiotką od psychoterapii dobijały go. Co dziwne, na Ziemi jego umysł był bardziej trzeźwy i dokładny niż w Lidze, a jednak to tutaj zamknięto go w szpitalu dla obłąkanych. Wszystko przez głupi incydent z bombami.
Rok 2019 12.01 Sklep spożywczy 'Zielona sałatka'
Do sklepu wchodzi wysoki starzec z obłąkanym spojrzeniem i długą, sięgająca do pasa brodą.
Sprzedawczyni: Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
Zilean wyciągnął spod płaszcza dwie sporych rozmiarów bomby i położył je na ladzie.
Zilean: Coś się popsuło. Po tym dziwnym przeniesieniu ładunki dłużej nie chcą działać. Chciałem się spytać czy dostanę wodoodporne lonty do bomb z opóźnieniem czasowym czterech koma dwie setne? Średnica ma wynosić sześć setnych tej tam waszej miary.
Sprzedawczyni znieruchomiała na widok ładunków wybuchowych. Odsunęła się o krok w tył.
Sprzedawczyni: Ppproszę chwileczkę poczekać….
Kasjerka pobiegła na zaplecze z telefonem.
Zilean (krzyczy): Aaaa! I jeszcze jakiś dobry zegarek bym poprosił jak można!
Po chwili pod sklep przyjechała policja z oddziałem saperów. Jak każdy się z pewnością domyślił Zilean został aresztowany, lecz przy przesłuchaniu stwierdzono, że nie jest przy pełni zmysłów i odesłano go do wariatkowa. Tak właśnie zaczęła się ta opowieść…
Rok 2019 26.04 Szpital psychiatryczny w Rybniku
Na oddział weszły trzy schludnie ubrane osoby. Skierowały się do recepcji i, po krótkiej rozmowie z obsługą, podążyły wskazanym korytarzem. Jeden z nich zapukał trzy razy do drzwi na końcu holu, po braku reakcji z wewnątrz nacisnął klamkę. W środku pomieszczenia śmierdziało szpitalem i starością. Na łóżku, przodem do gości, siedział Zilean. Gdy tylko ujrzał wchodzących krzyknął tubalnym głosem.
Zilean (tubalnym głosem): Śmierć wam bogowie! Wasz czas nadszedł! Trójco zjednoczenia, nie będzie wam dane ujrzeć swego upadku. Koniec jest bliski!
Trójka bohaterów wzdrygnęła się i cofnęła o krok. Zaraz jednak przeszli próg pokoju.
Talon: Ziluś! To my! Nie poznajesz nas?
Zilean: Poznanie wymaga czasu. Brakuje nam czasu. Brakuje WAM czasu. Upadek jest bliski! Odejdźcie nieznajomi, bo jeszcze pożrą was tu sępy Ratha.
Fiora(do reszty drużyny): Chyba zbzikował w tym miejscu. W sumie to mu się nie dziwię. Co z nim robimy?
Tryndamere(do reszty drużyny): Nie możemy go tu zostawić. W końcu by po niego przyszli. Bierzemy go.
Talon i Trynda pomogli staruszkowi usadowić się na wózku inwalidzkim. Grupka wyprowadziła Zileana ze szpitala bez większych problemów. Staruszek wciąż mruczał coś pod nosem o zemście i upadku.
Gdy przechodzili pod mostem trzech dresiarzy zablokowało im wyjście. Grupka stanęła o kilka kroków od napastników zostawiając wózek z Zileanem za sobą.
Dresiarz “Czacha”: Dawać siano frajerzy albo źle się to dla was skończy!
Trynda: Tylko osły potrzebują siana.
“Czacha”: Te, elegancik nie podskakuj mi tu. Wyciągaj kasę.
Trynda spojrzał porozumiewawczo na resztę drużyny i ruszył wolnym krokiem ku chuliganowi. Chłopak wyciągnął sporego gnata i wycelował w Tryndamera.
“Czacha”: Myślisz, że co? Głupi jestem?
Tryndamere zatrzymał się o kilka kroków od napastnika i znieruchomiał, wpatrując się w wylot lufy.
Trynda: Słuchaj mały. Naprawdę, nie chcesz mnie rozgniewać. Zrobimy tak. Ty się wycofasz, a my zapomnimy o tym incydencie. W porządku?
Dresiarz: Nie! To ty słuchaj! Wyrzucicie z kieszeni wszystko co macie. Oddalicie się do ściany obok i grzeczniutko będziecie tam stali, dopóki nie powiem wam, że możecie iść.
Talon(pod nosem): Kolejne zwłoki do rynsztoka.
Trynda: Naprawdę sądzisz, że udałoby ci się zabić nas trzech zanim skręcilibyśmy wam karki?
Pozostali dresiarze spojrzeli na szefa, po czym również wyciągnęli pistolety. Trójka westchnęła. Poszeptali coś między sobą następnie opróżnili zawartość swoich kieszeni na ziemię i bez marudzenia podeszli pod ścianę.
Talon(szeptem): Patrzcie. Zilean zniknął.
Wózek inwalidzki stał teraz pusty.
Fiora(szeptem): Może odczołgał się gdzieś w bezpieczne miejsce.
Bohaterowie ustawili się twarzami do ściany i czekali. Zza ich pleców rozległ się syk odpalanego lontu. Nagle korytarz spowiła gęsta, biała mgła. Słychać było jakieś głuche odgłosy, po czym nastąpiła cisza. Championi odwrócili się twarzami do napastników. Tyle, że nie było już żadnych napastników. Trójka dresiarzy leżała sztywno twarzami do ziemi.
Trynda: Co to było? Trujący gaz?
Fiora: Raczej wątpię. Też byśmy się potruli.
Grupka oglądnęła dokładnie nieprzytomnych dresiarzy, zabierając im przy okazji pistolety.
Talon: Hej! Ziluś wrócił!
Fiora podeszła do wózka inwalidzkiego. Przypatrywała się Zileanowi spod przymrużonych powiek. Po twarzy starca spłynęła mała kropelka potu. Zahuśtała się na szpiczastym nosie i runęła w dół na niebieską piżamę pustelnika. Twarz Zileana była poważna, jednak spod maski starego, niedołężnego staruszka przebijała energia i drwiący uśmieszek.
Fiora: Chyba musimy pomówić.
Zilean: Tak. Chodźmy do waszej bazy.
Staruszek podniósł się z wózka i dziarskim krokiem ruszył ku wylotowi tunelu, gwiżdżąc jakąś piosenkę disco-polo.
Rok 2019 26.04 # Godzina: Tajna # Lokalizacja: <Top secret>
Wszyscy bohaterowie (oprócz biednej Anivii) zgromadzili się w małym przytulnym saloniku z kominkiem.
Talon: W takim razie, czekamy na twoją historię Ziluś.
Mundo: Mundo lubić historie!Zilean: Ekhem. No więc, jestem tajnym agentem organizacji OPR. Zaczęło się…
Zilean: Strażnik
Czasu*Teksasu
Fiora: Co oznacza skrót OPR?
Ziemia to tylko początek mojej kariery.
Doktor Xavier Rath
Wszyscy gapili się na niego z szeroko otwartymi oczami. Zapadła cisza.
Talon: Łał! To by sporo wyjaśniało. Mam jeszcze jedno pytanko. Ta organizacja to taka jednoosobowa?
Zilean: Oczywiście, że nie. Na razie jednak nie mogę wam podać więcej danych. Musimy być pewni w stu procentach, że możemy wam zaufać. Chcemy byście dalej wykonywali swoje zadanie związane z odszukiwaniem pozostałych bohaterów. Ważniejszych informacji dowiecie się już wkrótce… (a dokładniej w następny, bądź jeszcze następniejszy piątek ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
THE END C.D.N
Cytaty bohaterów:
Naprawdę, nie chcesz mnie rozgniewać.– Teemo z Demoniczną czapką, żart, Kolejne zwłoki do rynsztoka– Talon, atak.Ps: Nadal czekam na WASZE pomysły 🙂 Każdy komentarz przeczytam i wezmę pod uwagę. Chciałbym też podziękować użytkownikowi “Dorexmix” za pomysł z oblężeniem Ziemi przez Teemo. Pozdrawiam 🙂