Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot, podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy, każdy z bohaterów League of Legend nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Zderzenie losów#8: Mission (Im)possible
Warszawa. Plac budowy linii metra o numerze 2023.
13.07.2019r godz. 14:15
Znajdujemy się pod ziemią, gdzie niestrudzeni robotnicy kładą kolejne pokłady torów i kabli.
Robotnik: Henieeek! Chcesz jeszcze browara? Heeenieeeek?!
Z głębi mrocznego tunelu dobiega krzyk.
Robotnik: Heniek, co ci odbiło?! Szczura znalazłeś?
Podchmielony robotnik z latarką w ręce rusza w kierunku dziwnych odgłosów. Ściany wydają się naciskać swoim ciężarem na mrok, który skupia się tu równie gęsto jak strach. Różne dziwne rzeczy działy i wciąż dzieją się w tym tunelu. Największą jednak zagadką jest jego istnienie. Media podają, że to poniemiecki schron, jeszcze inni opowiadają o naturalnej erozji. Jednak są też tacy, którzy szeptem mówią, że tym, co jest odpowiedzialne za stworzenie tego podziemnego przejścia jest zwierzę…
Światło latarki padło na klęczącego nieopodal Heńka, zwróconego tyłem do kolegi.
Robotnik: Heniek, co ci? Źle się czujesz?
Robotnik podszedł bliżej. Klepnął towarzysza w ramię. Ten osunął się bezwładnie na ziemię.
Robotnik: Stary!? Wstawaj! Ja chromolę! Pomocy!!! Heniek jest ranny! Pomocy!
Nie znajdziesz tu nic ciekawego
Nie mówiłem?
13.07.2019r godz. 17:03 Szpital
Lekarz: Pański kolega zmarł. Przykro mi…
Robotnik: Ale.. jak to?! Co mu się stało?
Lekarz: Serce stanęło. Nie wie pan, czy nie miał czasem rozrusznika albo chorował w przeszłości na coś poważnego?
Robotnik: Nie, gdzie tam. Heniek był zdrów jak ryba!
Lekarz: W takim razie pozostaje jeszcze jedna opcja.
Robotnik: Tak?
Lekarz: Umarł ze strachu…
godz. 9:00 15.07.2019r
Prace w tunelu zostały przerwane. Specjaliści mają zbadać dokładnie wnętrze tej dziwnej anomalii geologicznej.
Grupa śmiałków dotarła na miejsce. Każdy został wyposażony w sporych rozmiarów plecak, saperkę oraz broń palną. Kilku niosło również małe kilofy i młoteczki oraz zestawy do badania skał. Nikt z nich nie obawiał się tego, co mogą spotkać na dole. Grupka śmiała się, że będą robić zawody w strzelaniu do szczurów. Na powierzchni każdy przechwalał się i żartował, jednak gdy wkroczyli w mroczną paszczę niekończącego się tunelu, broń przykleiła się im do rąk. Rozmowy toczyły się wyłącznie szeptem, a cichy chrobot szczurzych pazurów na kamieniach wzbudzał ciarki. Światło latarki padło na odnogę tunelu. Grupa zatrzymała się.
Organizator wyprawy: Musimy podzielić się na dwie grupy, jedna pójdzie tym korytarzem, druga ruszy ze mną prosto. W każdej drużynie ma się znaleźć co najmniej jeden geolog. Dzielimy się po pięciu. Marek? Coś ty tak zbladł?
Marek (szeptem): Na planie metra nie ma żadnych odnóg.
Organizator: Co ty chrzanisz? Pokażcie mi tu tę mapę.
Rozłożono kartkę na ziemi. Gdy padł na nią blask z latarki, oczom badaczy ukazała się prosta czerwona kreska…
W tym samym czasie: Instytut Meteorologii i Sejsmologii w Warszawiex: Stefan? Mógłbyś tu tylko podejść?
Stefan: Co jest?
x: Były w planach jakieś pomniejsze trzęsienia?
Stefan: Raczej wątpię. Czemu pytasz?
x: Patrz.
Mężczyzna wskazał na sporych rozmiarów radar, na którego ekranie wyświetlała się pulsująca czerwona kropka.
Stefan: Zaraz… czy to się porusza?
Kropka widocznie zmieniała swoje położenie, a sejsmograf zaczął wydawać niepokojące dźwięki w stylu alarmu samochodowego.
Stefan: Co to, do jasnej ciasnej, jest?! Podziemny samolot?
x: Może coś wiercą przy tym nowym metrze?
Stefan: Niby czym?! Koparką odkrywkową?! Cholera! Trzeba będzie to zgłosić. Dzwoń do centrali!
Odnoga tunelu metra o numerze 2023, druga grupa ekspedycyjnaDruga grupa ruszyła odnogą korytarza, rozglądając się nerwowo dookoła. Zatrzymywali się co jakiś czas, pozwalając geologom pobrać próbki skał i gleby. W tunelu było bardzo cicho. Zbyt cicho. Nikt nie ośmielił się wypowiedzieć ani słowa. Nagle z tyłu rozległ się chrzęst kamieni.
Ktoś z grupki (szeptem): Co to było?
Inna osoba: Może szczur?
Po pewnym czasie chrzęst zaczął pojawiać się rytmicznie. Zbliżał się coraz bardziej. Wszyscy chwycili strzelby i wymierzyli w zbliżające się “coś”. Odgłosy osiągnęły już apogeum. Intruz był dosłownie za łukiem korytarza. W oczach każdego “strzelca” dostrzec można było przerażenie. Wszystkie snopy latarkowego światła skupiały się na miejscu, skąd dobiegały odgłosy. Wtem zza rogu wyszedł mężczyzna niosący ogromnych rozmiarów dubeltówkę.
Nieznajomy: Czołem człowieki!
Napięcie natychmiast zelżało. Niektórzy opuścili już broń.
Mało ważna postać: Witaj. Co robisz w tym miejscu? Tu nie wolno wchodzić.
Nieznajomy: Przyszedłem rozwiązać wasz problem.
Mało ważna postać: Jaki problem?
Z przodu korytarza rozległ się mrożący krew w żyłach ryk.
Nieznajomy: Ten problem…
Intruzi. Znowu. Czemu nie mogą zostawić mojego domu w spokoju? Boję się. Zawsze to ja siałam postrach u innych. Ten świat nie należy do mnie. Muszę się kryć. Gdybym tylko umiała porozumieć się z ludźmi. Może wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. Ostatni próba nawiązania kontaktu skończyła się fiaskiem. Uciekłam stamtąd. Ten człowiek chyba chciał mnie skrzywdzić. Zaczął na mnie krzyczeć. Tak bardzo się boję. Ten świat nie jest dla mnie. A teraz jeszcze oni. Wyczuwam ich. Sześć istot niedaleko stąd. Może uda mi się z nimi porozmawiać. Tak. Muszę spróbować. Tęsknię. Chce wrócić do domu, prawdziwego domu. Zbliżam się. Oni chyba też mnie słyszeli.
Rek’sai wyskoczyła naprzeciw przerażonych ludzi. Jeden rzucił się z wrzaskiem do ucieczki. Posypały się kule, ze zgrzytem odbijając się od metalowych płytek na ciele bestii.
Rek’sai stanęła w miejscu próbując powiedzieć coś do strzelających, jednak z jej gardła wydobył się tylko przerażający ryk. Ktoś zemdlał, padając na ziemię z głuchym hukiem. Strzały sypały się coraz gęściej. W końcu jedna z kul trafiła pomiędzy płytki pancerza stwora. Rek’sai ryknęła z bólu i zaczęła szarżować na przestraszonych ludzi. Grupka rozpadła się i zaczęła uciekać w popłochu. Bestia była jednak szybsza. Dogoniła uciekinierów i potężnym zamachem rzuciła nimi o ścianę. Rozległ się nieprzyjemny trzask łamanych kości. Wkrótce nikt nie pozostał żywy. Prawie nikt…
W zagłębieniu migotało światełko tlącego się tytoniu. Osobnik wyszedł z cienia. W rękach trzymał olbrzymich rozmiarów spluwę. Rek’sai stanęła, osłupiała wpatrując się w mierzącą do niej postać. Rozległ się donośny huk wystrzału. Bestia padła na ziemię. Podłogę zalewała coraz to większa ilość krwi. Postać zbliżyła się do charczącej Rek’sai i położyła ciężki but na jej głowie. Oczy bestii ze smutkiem patrzyły na dwa okrągłe wyloty luf skierowane ku jej twarzy.
Najemnik: Przykro mi. Taka praca.
Huk rozległ się po raz kolejny rozbryzgując głowę biednej Rek’sai. Postać uśmiechnęła się pod nosem, wycierając swoją rurkę z trucizny, po czym ruszyła ku wyjściu drobnymi kroczkami zostawiając za sobą małe, lisie ślady…
No happy end c.d.n.
Zachęcam do podawania w komentarzach pomysłów na następne opowiadania z tej serii, jak i również śledzenia dalszych losów Teemo w naszym świecie 🙂