Rok 2019
W wyniku hakerskich ataków na Riot, podczas przenoszenia championów z serwera do specjalnego programu, który miał automatycznie naprawiać wszystkie niezgodności i udoskonalić wygląd bohaterów, nastąpiło przerzucenie postaci z gry do realnego świata. Rada wszystkich wtajemniczonych krajów podjęła decyzję o wyeliminowaniu przybyszów i zatarciu śladów. Jednak mimo utraconych mocy, każdy z bohaterów League of Legend nadal stanowi poważne wyzwanie, w dodatku wielu z nich całkiem dobrze ułożyło sobie życie w ludzkim świecie, znikając grupie do zadań specjalnych z oczu.
Spis treści:
Zderzenie losów#1: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#2: Rzeźnik Tryndamere wkracza do akcji!
Zderzenie losów#3: Ready to… Rumble!
Zderzenie losów#4: Podziemna bestia sieje postrach
Zderzenie losów#5: Strażnik czasu na warcie
Zderzenie losów#6: Aktorska pustka
Zderzenie losów#7: Demon śmierci szerzy wiarę
Zderzenie losów#8: Mission (Im)possible
Rumble Złomiarz
Wstęp
W powietrzu unosił się zapach oleju napędowego, benzyny i papierosów. Z oddali słychać było głośne trzaskanie metalem o metal. Co jakiś czas drgała ziemia, jakby ktoś dla zabawy rzucał sobie czołgiem o podłoże („Mundo rzucać czym chcieć”). Trójka postaci minęła zardzewiały szyld z niewyraźnym napisem „Złomowisko”. Oczom bohaterów ukazały się góry szmelcu składające się z rozwalonych aut, starych sprzętów RTV oraz pordzewiałych rzeczy, których przeznaczenia nie można się już było domyślić.
Tryndamere: Pójdę przodem, wy zostańcie tutaj.
Wojownik ruszył po cichu ku stercie złomu, zza której dobiegał hałas. Fiora z nadąsaną miną usiadła na wraku samochodu.
Fiora: Kto chciałby mieszkać w takiej stercie rupieci. Tylko wy możecie mieć tak źle w głowach! Heimerdinger: Wypraszam sobie! Głowa to akurat mój największy atut! Fiora: Taak, dopóki ci jej ktoś nie odetnie. Heimerdinger: Siła mięśni to nie wszystko! Wyzwałbym cię do walki na rozumy, ale obawiam się, że nie masz broni! Fiora: Wyzwałabym cię do walki na szpady, ale obawiam się, że wypruje ci flaki. Heimerdinger: Phi, to nawet nie było śmieszne! Fiora: Bo nie miało być.Fiora uśmiechnęła się drapieżnie.
Tryndamere: Ożeż ty w mordę!Trynda gapił się na coś poza zasięgiem wzroku reszty drużyny.
Tryndamere: Nieźle się skurczybyk urządził!Pozostali szybko dołączyli do Tryndamere. Ich oczom ukazał się sporych rozmiarów ring, pośrodku którego walczyły olbrzymie stalowe roboty. Co chwilę rozlegał się trzask, gdy pięść jednego z golemów trafiała w drugiego. Dookoła pola walki ustawione były prowizoryczne trybuny, na których zasiadała spora ilość ludzi kibicujących swojemu wybrańcowi. W najwyższym punkcie podestów ustawiono baldachim oraz stalowy tron wykuty z żelastwa. Na tronie zasiadał król złomowiska… Rumble.
Game of
Throne* Złom
Gdy trójka bohaterów już otrząsnęła się z lekkiego szoku, ruszyli w kierunku Rumble’a. Kiedy podeszli pod “tron”, ich drogę zagrodziło dwóch napakowanych goryli w czarnych garniturach.
Ochroniarz/Goryl: Rambo dzisiaj nie oczekuje gości. Zjeżdżajcie stąd.
Heimerdinger: Won ty małpo! Won!Ochroniarz: Te, maluchu. Gdzie zgubiłeś mamusię?
Facet poczochrał włosy wynalazcy swoją olbrzymią łapą.
Heimerdinger: Przestań! Uszkodzisz moje działka! Fiora: Dosyć! Przyszliśmy się spotkać z Rumblem czy też jak go nazywacie, Rambem. Z pewnością poświęci nam chwilkę. Jeśli bylibyście tak mili i mogli przekazać mu, że tu na niego czekamy…Ochroniarz: Może i bylibyśmy tak mili.
Goryl splunął i ruszył ku podestowi.
Fiora: Bezczelni szubrawcy!Warknęła Fiora, odprowadzając mięśniaków wzrokiem.
Chwilę później trójka bohaterów stała już naprzeciw Rumble’a.
Rumble: Kogo ja widzę.
Fiora: Przyszliśmy ci powiedzieć…
Rumble: Milcz.
Rambo zeskoczył z tronu i podszedł do Heimerdingera.
Rambo: Tyle lat, tyle długich lat. Przyszedłeś błagać mnie o wybaczenie? A może uznać moją wyższość? Teraz, gdy zabrakło Ci twojego genialnego sprzętu i grona służących profesorków, pewnie już nawet tostera nie umiesz zbudować!
Heimerdinger: Phi! Tak się składa, że bez niczyjej pomocy udało mi się otworzyć portal do naszego świata!
Rumble: To już wiem, kto nas przeniósł do tego!
Rumble warknął gniewnie.
Rumble: Wiem, po co przyszliście. Dołączę do was pod jednym warunkiem! Ten mały człowieczek z włosami zamiast mózgu zmierzy się ze mną na ringu. Tu i teraz.
Tryndamere wybuchnął śmiechem.
Trynda: Nie ma opcji! Musze to zobaczyć! Dwóch Yordlów tłukących się na śmierć kluczami francuskimi! Ma ktoś kamerę?
Rumble: Banda idiotów. Oczywiście, że nie będziemy walczyć osobiście. Każdy z nas ma korpus robota, wszystkie dostępne narzędzia, każdą rzecz, którą znajdzie na tym złomowisku i – co najważniejsze – dwie godziny. Jeśli on wygra, jestem w drużynie i robię co tylko chcecie, jeśli ja wygram, ten profesorzyna uzna moją wyższość i nigdy, ale to nigdy więcej w nią nie zwątpi.
Heimerdinger: Zgoda. Dla dobra nauki!
Rumble: Czas start!
Przygotowania
Rumble
Redaktor: Czy mógłby Szanowny Pan przedstawić nam swój plan na zwycięstwo?
Rumble: Myślałem już, że o to nie poprosisz.
Redaktor: Więc? Mógłby Pan?
Rumble: Nie musisz tego powtarzać. Nic nie powiem.
Redaktor: Aha… to żegnam.
Heimerdinger
Redaktor: Witam Szanownego Pana profesora. Może nam Pan poświęcić nam chwilkę?
Heimerdinger (pod nosem): Tak ich rozkręcę, że pozostaną po nich same gwinty.
Redaktor: Halo! Może Pan nam coś opowiedzieć? Co Pan zamierza zbudować?
Heimerdinger: Phi! Żeby wygrać z tym złomiarzem, wystarczy wybudować robota większego od jego robota.
Redaktor: A może powie Pan coś więcej?
Heima: Nie ze mną takie numery! Pewnie zaraz byś wszystko Rumblowi wygadał!
Redaktor: Nie, tylko czytelnicy chcieliby…
Heimerdinger: Koniec rozmowy! Cofnąć się wszyscy! Będę robił naukę!
Redaktor: W takim razie żegnam. Powodzenia!
BITWA
Komentator: Koniec czasu! Bitwę czas zacząć!
Garaż po prawej stronie ringu został nagle rozerwany. Z hukiem wyskoczył z niego olbrzymi stalowy golem. Maszyna dorównywała wysokościom trybun. Zamiast twarzy miała wmontowanego małego miniguna. Na jednej z rąk znajdował się miotacz płomieni, a w drugiej ogromnych rozmiarów maczeta. Zaraz za maszyną szybkim kroczkiem podążał profesorek z konsolą pilotażową.
Komentator: Cóż to za stalowy stwór wtacza się na arenę! Popatrzcie na te działka! No i ten miotacz! Czy ja aby nie stoję za blisko? Zapowiada się gorąca walka! Ale gdzie nasz Król Złomowiska? Czy aby się nie przestraszył?
Drzwi do przeciwległego garażu otworzyły się. Stanął w nich… Rumble. Podszedł do barierek ringu i wspiął się na nie, uśmiechając się szeroko.
Komentator: Co jest grane? Rambo zamierza sam walczyć z tym robotem?!? Co mu odbiło? Chwileczkę. Chyba właśnie wyciągnął coś z kieszeni. To… hmm. Wygląda jak mysz! I jest rozmiarów mojej dłoni! Czy aby na pewno Rumble wie, co robi?
Heimerdinger wpatrywał się podejrzliwie w wciąż uśmiechającego się przeciwnika.
Heimerdinger: Witaj w drużynie, Rambo. Czas by ktoś cię zdetronizował!
Tuuuuuuuuuuuuuuuu. Dźwięk rozpoczynający walkę zawył złowrogo.
Komentator: Zaczynamy!
Pierwsza ruszyła ‘mysz’. Mały robocik wystartował niczym z procy, pokonując odległość dzielącą go od stalowego giganta. Golem zareagował z opóźnieniem, opuszczając swojego miniguna i posyłając serie pocisków, które jednak minęły się z celem. Mysz Rumble’a wspięła się po korpusie olbrzyma-robota i zaczęła przecinać małe kabelki z wierzchu “głowy”. Działko opadło bezwładnie. Gigant miotał się wkoło próbując zrzucić robocika ze swoich ramion. Gdy mu się to udało, olbrzym rzucił się rozpaczliwie do ucieczki paląc wszystko dookoła miotaczem.
Im większy przeciwnik, tym mocniej go trzasnę!
Rumble
Komiczny pościg wygrała “mysz”, która, dopadłszy golema, wspięła się po jego plecach i dokończyła dzieła, przecinając resztę przewodów. Maszyna Heimerdingera padła na kolana, po czym uderzyła głową z minigunem w ziemię tak, że aż zatrzęsła się cała arena.
Na trybunach zapadła cisza. Heimerdinger wpatrywał się z niedowierzaniem w swojego zmechanizowanego potwora, który leżał bez ruchu na ringu. Bitwa została skończona.
Chwilę później
Heimerdinger: Choć nie zgadzam się z twoimi metodami, niespodziewanie przynoszą efekty.
Rumble: To niby miało być uznanie wyższości dla mojego geniuszu? Fiora: Na twoim miejscu nie liczyłabym na więcej. Jego mózg musi dopiero przyswoić sobie tę informację.Heima prychnął pogardliwie. Ku rozmówcom zbliżył się Tryndamere.
Tryndamere: Piękna bitwa. A więc, skoro wygrałeś i chcesz zostać tutaj, niech się stanie wedle twej woli. Rumble: Tak, pewnie tak.Na twarzy Rumble’a widać było jednak wahanie.
Rumble: A… nie wiecie może przypadkiem co z Tristy? Fiora: Twoją maszyną? Nie masz jej tutaj? Rumble: Nie maszyną. Pytam o Tristanę. Bo wiecie no, znaczy, tak pytam. Wiecie czy nie?Cała trójka spuściła głowy. Zapadła chwila milczenia.
Tryndamere: Ona nie żyje.Heimerdinger: Hmm tak w zasadzie to nie do końca nie żyje. Jej kopia wciąż jest zapisana na serwerze. Gdybyśmy odbili League of Legend, mógłbym ją przywrócić, zresztą jak całą resztę.
Rumble: Mógłbyś nawet zmienić parę drobiazgów w jej historii? No wiesz, ja.. ten…Heima: W porządku, rozumiem. Na pewno kosmetyczne zmiany można by wprowadzić do jej życiorysu. Więc… ile chciałbyś mieć dzieci?
Wszyscy zaśmiali się jednogłośnie.
Tryndamere: Czyli idziesz z nami?Rambo obejrzał się zza plecy na jego tron i ring. Pustym wzrokiem wodził po całym złomowisku.
Fiora: Pamiętaj! Bohater nie umiera, odradza się jako legenda. Przemyśl to! Jakby co to wiesz, gdzie nas znaleźć.Rumble westchnął. Spoglądał to na owoc swojej pracy, to na oddalającą się trójkę postaci.
Rumble: Dobra, dobra już idę.Tryndamere i Fiora ruszyli truchtem.
Rumble: Banda idiotów! Czekajcie na mnie!Rumble uśmiechnął się szeroko i ruszył za nimi…