Top jeszcze jakiś czas temu był utożsamiany z monotonią i zwykłą nudą. Wraz z ostatnimi patchami sytuacja jednak diametralnie się zmieniła i, na obecną chwilę, górna część mapy jest jednym z najbardziej emocjonujących miejsc na Summoner’s Rift. W tym całym galimatiasie kiepsko zdaje się jednak odnajdywać Stary Kontynent…
Wróg czy przyjaciel?Na początek kilka słów o stugłowym potworze, niepisanemu władcy Summoner’s Rift, potulnie zwanym metą. Jest to bardzo złożony temat, ale postaram się nie komplikować zanadto całej sprawy i poświęcę na to zagadnienie ledwie kilka linijek.
Ci bardziej spostrzegawczy z Was pewnie zdążyli już zauważyć, że obecnie na górnej alei najczęściej gra się postaciami, które jeszcze niedawno uchodziły za typowych midlanerów: Lissandra, Kassadin, Azir, Cassiopeia, Kennen czy nieco bardziej standardowy Rumble to bohaterowie, którzy zapewniają ogromne obrażenia w walkach drużynowych i, w większość, potężną ilość unieruchomień. Nie chcę wyjaśniać wszystkich powodów takiego obrotu spraw, bo wyszłoby długo i… nudno. Ograniczę się więc do stwierdzenia, że obecnie “w modzie” jest właśnie duża ilość cc i natychmiastowa eliminacja wrogów przy pomocy dobrej koordynacji zespołu. Poskutkowało to dość niespodziewanymi zmianami na topie. W związku z tym występujący tam czempioni stali się nieco mniej wytrzymali, a co za tym idzie ganki tej alei stały znacznie bardziej opłacalne, tym bardziej, że górna linia jest najdłuższą i stwarza ku temu duży potencjał. Regularne odwiedziny dżunglera i nurkowanie pod wieżę w trzy lub cztery osoby (rotacje, swapy…) stały się częstym obrazkiem na Summoner’s Rift. Dość dużą ilość toplanerów te zmiany ewidentnie przytłoczyły, niektórzy potrzebowali czasu, by się do nich przyzwyczaić, inni natomiast zupełnie nie potrafili się przestawić. Jeśli interesują Was zmiany w mecie to na nieco dokładniejszą analizę zapraszam tutaj: Górna aleja spokojniejszym midem? My tymczasem zobaczmy jak sytuacja wygląda w Europie…
Dobrzy...Oglądając rodzime rozgrywki LCS ciężko pozbyć się wrażenia, że pomiędzy graczami topa zarysowuje się wyraźna granica. Podział na tych, którzy grają naprawdę dobrze i na tych, których oglądanie przyprawia nas o nerwicę, bądź po prostu skutkuje ogromnym zdziwieniem. Osobiście uważam, że w europejskiej części LCSu mamy pięciu dość reprezentatywnych graczy, których poziom gry odpowiada poziomowi rozgrywek, na którym występują. Mówię tutaj o Fredym (SK Gaming), Cabochardzie (Gambit), Hunim (Fnatic), a także Odoamne (H2k) i Vizicsacsim (Unicorns of Love).
Fredy122 od jakiegoś czasu uchodzi za najlepszego gracza górnej alei na naszym kontynencie i uważam, że słusznie. Jednakże, być może moja opinia będzie niepopularna, sądzę, że angielski toplaner gra gorzej niż na Mistrzostwach Świata i gorzej niż w poprzednim splicie. Mimo to oczywiście jego obecna forma bez problemu starcza na top 3 europejskiego LCS, choć jednocześnie dostrzegam w nim większy potencjał. A może jest to tylko wrażenie spowodowane udanymi transferami prowadzących (przyjście do SK Gaming Foxa i Forg1vena) i zmianą roli angielskiego gracza w zespole? Tak czy inaczej, nie ulega wątpliwości, że Fredy jest bardzo solidnym zawodnikiem.
Na początku splitu Cabochard nie prezentował się zachwycająco. Ani przez moment nie przyszło mi jednak do głowy winić go za słabą grę Gambitu. Powód jest prosty – Francuz zawsze robił swoje, a kłopoty drużyny wynikały z ewidentnego braku zgrania i gorszej postawy kolegów z ekipy. Potwierdziło się to kiedy GG wreszcie znalazło właściwy rytm, a Cabo pokazał jak wielki drzemie w nim potencjał. Swoją grą ewidentnie zgłasza akces to tytułu najlepszego toplanera w EU LCS, natomiast Fredy z pewnością zyskał groźnego konkurenta do tego miana.
Huni. Pocieszny Koreańczyk dość nieśmiało stawiał pierwsze kroki w rozgrywkach, ale po krótkiej rozgrzewce udowodnił, że jest naprawdę dobrym graczem górnej alei, prezentując kilka naprawdę niesamowitych zagrań. Zazwyczaj stanowi mocny punkt oparcia dla Fnaticu, choć, jak całemu odmłodzonemu zespołowi tej zasłużonej organizacji, zdarzają mu się też nieco gorsze występy.
Pora na gracza, którego zawsze uznawałem za bardzo niedocenianego. Odoamne to ktoś, kto zawsze był mocnym punktem najpierw Cloud 9 Eclipse, a następnie H2k. Rumuński toplaner niemal nigdy nie zawodził. W LCS, po kiepskim początku w wykonaniu całego zespołu, pokazuje swój znak firmowy – solidność. Naprawdę jest to zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę, bo, choć rzadko wyróżnia się spektakularnymi zagraniami, to bardzo często jest motorem napędowym działań swojej drużyny.
Na koniec zostawiłem Viziscacsiego. Węgier umiejętnościami mechanicznymi z całą pewnością zasługuje na znalezienie się w tej części zestawienia, ale w jego przypadku ogromnym problemem jest chimeryczność. Z tego zresztą słynie jego drużyna – zespół Unicorns of Love potrafi ograć lidera, by następnie ponieść klęskę w starciu z ostatnią drużyną w tabeli… Wydaje mi się, że jeśli Csacsi popracuje nad regularnością to ma duże szansę na zostanie jednym z najlepszych graczy górnej alei w Europie, bo jego styl oparty na mocnym laningu i niesamowicie wydajnej pomocy zespołowi w walkach drużynowych jest stosunkowo unikalny.
Źli...Od razu przejdźmy do konkretów: kogo uważam za słabego (a może raczej mało produktywnego?) toplanera? Tutaj również uzbierała się piątka graczy: YoungBuck (Copenhagen Wolves), Overpow (Roccat), Werlyb (GIANTS), Mimer (Meet Your Makers) oraz Wickd (Elements).
YoungBuck nigdy nie prezentował się w LCS dobrze. Od kiedy zaczął swoją przygodę z tym cyklem zawsze uważany był za jednego ze słabszych graczy na swojej pozycji. Wpływ na to mają jego umiejętności indywidualne, które, cóż, nie są najwyższe. Kiedy górna aleja stała się głównym przyczółkiem większości dżunglerów było oczywistym, że YB stanie się dla nich łatwym celem. Wypadki potoczyły się zgodnie z planem, YoungBuck często oddawał pierwsza krew (w dobrym przypadku), bądź wzbogacał przeciwników o znaczne ilości gotówki. O dziwo jednak, w końcu zdał sobie sprawę ze swojego położenia i zaczął grać znacznie ostrożniej, co od razu pozytywnie wpłynęło zarówno na drużynę, jak i na ocenę samego zawodnika. Nie wyjaśnia to jednak dlaczego Wilki nadal trzymają holenderskiego toplanera. Prawda jest taka, co trzeba oddać Youngbuckowi, że posiada on naprawdę dobry zmysł w walkach drużynowych. Holender świetnie spełnia w nich swoje zadania, a do jego zgrania z resztą ekipy nie można mieć ostatnio większych zarzutów. Drugim powodem pozostawienia w składzie YB jest brak odpowiednich kandydatów, których zatrudnienie w jakiś sposób rekompensowałoby późniejsze problemy ze zgraniem. Ale to już materiał na zupełnie inną historię (a może raczej na inny akapit)…
Kolejnym zawodnikiem, o którym chciałbym powiedzieć parę słów jest Overpow. Niestety nasz rodak w tym splicie prezentuje się naprawdę fatalnie. Na palcach jednej ręki (w dodatku takiej, która miała wcześniej nieprzyjemny kontakt z piłą mechaniczną) można policzyć jego dobre występy. Transfer na topa zdecydowanie nie przysłużył się Remigiuszowi, który bardzo często wygląda jak dziecko zagubione we mgle. Także jego champion pool, który miał stanowić poważną zaletę Polaka (ze względu na upodobnienie się górnej linii do środkowej) jest ogromnym problemem naszego rodaka. Do tej pory Overpow dobrze radził sobie praktycznie wyłącznie Irelią, ewentualnie Gnarem, choć, szczerze mówiąc, nie jestem co do tego przekonany. Natomiast występy polskiego toplanera, w których zdecydował się na wybór Rumble’a czy Maokaia o mało co nie doprowadziły mnie do zawału. Nigdy nie byłem zwolennikiem roszad w składzie w środku splitu, ale Remigiusz musi zdecydowanie wziąć się do roboty, bo w innym przypadku wymiana toplanera będzie dla Roccatu koniecznością.
W dość podobnej sytuacji znajdował się Wickd. Tak, znajdował się. Elements nie było tak cierpliwie jak Roccat i postanowiło zmienić duńskiego zawodnika na pewnego Niemca o polskich korzeniach. Co prawda można kwestionować tę zmianę pod względem personalnym – Kev1n z pewnością nie był typem zawodnika, którego w tym, konkretnym momencie potrzebowała ekipa Froggena, ale biorąc pod uwagę niemal jednoczesne zatrudnienie Krepo ten pomysł może zadziałać. Wickdowi, podobnie jak YoungBuckowi, trzeba oddać agresywną grę w walkach drużynowych i nie można mu odmówić ambicji, ale w przeciwieństwie do Holendra Petersenowi zdecydowanie brakowało koordynacji z resztą drużyny. Ponadto indywidualnie Duńczyk prezentował się naprawdę mizernie, zaś pula jego bohaterów w praktyce zamykała się na Irelii… Może to zabrzmieć okrutnie, ale według mnie od jakiegoś czasu grał słabo i zasługiwał na to zmianę.
Tymczasem zawodnik górnej alei hiszpańskiego GIANTS Werlyb spisywał się naprawdę znakomicie w ciągu pierwszego tygodnia, zakończonych dla beniaminka rozgrywek zaskakującym 2-0. Oddawanie mu Jaxa okazało się fatalnym pomysłem, ale rywale błyskawicznie wyciągnęli wnioski i od tej pory regularnie pozbawiali go możliwości gry tym bohaterem. Równie szybko odbiło się to na postawie Hiszpana, który na innych postaciach prezentował się znacznie, znacznie gorzej. W ostatnich spotkaniach ciężko szukać aspektów, w których ten zawodnik by się wyróżnił i wydaje się, że jest kolejnym graczem topa, któremu można przypiąć “łatkę Wickda” – doskonale radzi sobie jednym bohaterem (w tym przypadku jest to Jax), a innymi gra przynajmniej o połowę gorzej. Niemniej Werlyb jest bardzo młodym zawodnikiem i nadal ma spore możliwości rozwoju, szczególnie że rozgrywki LCS to naprawdę mocny trening. Dałbym mu więc jeszcze trochę czasu.
Ostatnim z toplanerów, których mieliśmy okazję podziwiać przez większą część wiosennego splitu jest Mimer. Szwed został jednak ostatnio wymieniony na utalentowanego Jwaowa i trzeba przyznać, że nie było to wielkim zaskoczeniem. Słowo-klucz, które najlepiej opisuje postawę gracza górnej alei MYMu to niewidoczny. Zawodnik ze Skandynawii znalazł się na zupełnie przeciwnym biegunie, co jeszcze pół roku temu. Letnia edycji LCS 2014 była w jego wykonaniu naprawdę dobra – wreszcie zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje, był ważną częścią zespołu, ale na wiosnę znów obumarł. Wydaje się, że, pomimo wszystko, spośród całej piątki wymienionej w tej części miał najwięcej szans na stanie się naprawdę dobrym toplanerem, ale ile czasu można być “talentem”? Władze MYMu najwyraźniej straciły już cierpliwość do swojego gracza.
Na koniec może dorzucę krótkie wyjaśnienie, dlaczego nie uwzględniłem w zestawieniu najnowszych uczestników zmagań: Jwaowa oraz Kev1na. Mianowicie uważam, że zagrali oni do tej pory na tyle małą ilość spotkań, a ich forma była tak chwiejna, że odpowiednie zaklasyfikowanie tych dwóch zawodników jest na obecną chwilę niemożliwe.
..i brzydcy?W tej części chciałbym “pobawić się” w łowcę talentów i przeszukać Stary Kontynent w poszukiwaniu zawodników, którzy w niedługim czasie mogliby stać się toplanerami na miarę LCS. Pierwszy krok jest dość oczywisty: zajrzyjmy na zaplecze najważniejszych rozgrywek w regionie, czyli do Challenger Series. Występuje tam sześć zespołów, mamy więc sześciu toplanerów: sOAZ (Origen), Kubon (Reason Gaming), Morsu (Low Land Lions White), Xaxus (mousesport, ex-n!faculty), SmittyJ (Gamers2, ex-Team Nevo) oraz Wunderwear (Dignitas EU, ex-SK Gaming Prime). Uważam, że Kubon, Xaxus i Morsu to gracze, którzy prezentują poziom podobny do dolnej połówki toplanerów EU LCS, aczkolwiek nie rozwiną się oni już tak dużym stopniu, by z zapartym tchem śledzić ich poczynania. Choć oczywiście niewykluczone, że jeszcze znajdą zatrudnienie w europejskim LCS. Spośród tej trójki interesującym jest przypadek Morsu, który znajduję się na scenie już od dłuższego czasu, ale nigdy nie osiągnął spektakularnego sukcesu, nie występował nawet w LCS, w przeciwieństwie do pozostałej dwójki. SOAZ jest w podobnej sytuacji – wydaje się, że już się nie rozwinie, ale jeszcze niedawno był to jednak najlepszy gracz górnej alei na Starym Kontynencie, więc z pewnością nie należy go lekceważyć. Chciałbym się jednak skupić na dwóch młokosach, jakimi są SmittyJ oraz Wunderwear.
SmittyJ, pomimo tego, że jest “znany” z nieco toksycznego zachowania, z pewnością ma umiejętności i talent, które w niedalekiej przyszłości pozwolą mu spróbować sił na najwyższym poziomie rozgrywek, jeśli tylko nie przeszkodzi mu w tym krnąbrny charakter. Tak czy inaczej, na obecną chwilę jest to najpoważniejszy kandydat do zatrzęsienia europejskim topem, tym bardziej, że pomimo stosunkowo młodego wieku (18 lat) ma już spore doświadczenie na amatorskiej scenie (SK Gaming Prime).
Drugim z graczy, na których warto zwrócić uwagę jest Wunderwear. Niezwykle obiecujący Duńczyk ma dopiero 16 lat i, choć na obecną chwilę nie wyróżnia się na tle Challenger Series, to zdecydowanie przyszłość może należeć do niego. Na pewno będę śledził jego dalsze poczynania, a Wam radzę to samo.
Jednakże bilans nie zamyka się na EU CS. Uważam, że Europa posiada dwóch interesujących toplanerów, którzy nie grają nawet na zapleczu LCS. Pierwszych z nich jest słoweński zawodnik występujący we Fnatic Academy – Kektz. Drugim natomiast – niedawna nadzieja europejskiego topa, gracz, który zdecydował się jakiś czas temu na odpoczynek od LoLa, Zorozero. Norweg powrócił właśnie do LoLa i na obecną chwilę nie wiadomo w jakiej będzie formie, ale pewne jest to, że zespoły EU LCS już ostrzą sobie na niego zęby.
Myślę, że możemy wysnuć wniosek, mówiący, że kondycja europejskiego topa nie jest aż tak zła, ale Staremu Kontynentowi zdecydowanie brakuje młodych, utalentowanych graczy na górną aleję, zawodników, którzy mają potencjał w niedługim czasie dołączyć do najwyższego poziomu rozgrywek i wprowadzić nieco ożywienia w rywalizacji na tej pozycji. A może po prostu jeszcze się nie ujawnili?