Po spędzeniu trzech splitów w barwach Splyce, Jakob „YamatoCannon” Mebdi rozpocznie letnie zmagania jako trener drużyny Vitality. Dla zespołu jest to niewątpliwa szansa na lepsze osiągnięcia w nowym splicie. Wszyscy byli przekonani, że drużyna będzie w stanie pochwalić się czymś więcej niż stosunek meczów 3-10 oraz 4 miejsce w grupie B. Z pomocą dla nowych kolegów, przybywa także Oskar „VandeR” Bogdan.
Co jest najczęstszym błędem lub nieporozumieniem, które napotykasz odnośnie coachingu? Zdaje się, że każda osoba ma swoje własne zdanie na temat tego, jak powinno to wyglądać. Stąd chciałbym dowiedzieć się z jakimi tego typu rzeczami się stykasz i może nawet myślisz „Może to nie jest całkiem to, co robię jako trener?”?
Jest coś, co zdążyłem zauważyć u wielu trenerów. Uważają bowiem, że ich pozycja powinna już z góry budzić respekt u innych osób. Sądzę, że jest to okropne, ponieważ to nie są już czasy, kiedy nauczyciele mogli sobie bić uczniów, kiedy ci ich nie szanowali i myślę, że to działa w dwie strony. Bardzo często spotykam się także z twierdzeniem, że trenerzy to osoby, które powinny wiedzieć coś o grze, przykładowo: „ O, mamy gościa, który ogląda LCK, na pewno będzie z niego dobry trener!”. Jest to dość dziwny punkt widzenia, sam też znam wielu takich w LCS, którzy myślą „Wymyślam strategie, to właśnie trener!”. Dla mnie trener istnieje, aby upewnić się, że ścieżka jaka jest wybrana dla graczy sprawi, że osiągną sukces, staną się jeszcze lepsi, a także by mieć pewność, że nigdy z niej nie zejdą, ponieważ to właśnie gracze są niekończącym się źródłem informacji, które możesz złożyć razem oraz następnie wskazywać im drogę. Tym właśnie jest dla mnie rola trenera.
Czy miałeś kiedykolwiek problemy z budowaniem poczucia szacunku u innych graczy? Jeśli tak, to jak sobie z tym radziłeś?
Myślę, że to było proste dla mnie od samego początku. Mam to szczęście, że jestem na takiej pozycji, gdzie mogę powiedzieć „byłem tam, gdzie ty jesteś teraz”. Dzięki sympatii, empatii i zrozumieniu można najłatwiej zaskarbić sobie szacunek innych osób. Sądzę też, że kluczem jest szczerość. To właśnie sprawia, że budujesz swój dobry charakter.
Jaki był Twój ulubiony moment w Twojej dotychczasowej karierze trenerskiej?
Mam tę wizję za każdym razem, kiedy jestem z drużyną. Wizję tego, jak wszystko powinno się potoczyć, jeśli to, co chcesz pójdzie perfekcyjnie. Kiedy te wszystkie rzeczy, które masz w swoim umyśle, układają się i masz ideę tej perfekcji złożoną z tych pięciu kawałeczków… kiedy to się dzieje, pojawia się coś w stylu: “Wow, jestem taki szczęśliwy, tak to sobie wyobrażałem!”.
Właśnie to czułem, gdy graliśmy piątą grę przeciwko Unicorns of Love jako drużyna Splyce. To był ten moment, kiedy zakwalifikowaliśmy się na Mistrzostwa Świata.
Kiedy rozpoczynasz piątą grę, jest dużo emocji, stresu. Czułem, że wszystko, nad czym pracowaliśmy przez ostatni rok, właśnie w tym momencie znajduje swoje odzwierciedlenie. Wszyscy się porozumiewali, wszystko płynęło. Wszystkie te rzeki łączyły się w jedną.
Widząc to, słysząc to, po prostu… wow. To jest moment, w którym było to najbardziej potrzebne i tak właśnie się działo. Nie mogłem się powstrzymać i uroniłem kilka łez, ponieważ po raz pierwszy w mojej karierze nie tylko zakwalifikowałem się na Mistrzostwa, ale zespół naprawdę się zebrał i dał z siebie wszystko w tej kluczowej chwili dla swojej kariery.
Co sprawiło, że wybrałeś Vitality jako swój nowy dom?
VItality był zawsze bardzo interesującym projektem. Byłem bardzo nimi zaciekawiony także wtedy, kiedy kupili slot od Gambit. Chciałem być częścią tego zespołu, było to zaraz po opuszczeniu ROCCAT.
Vitality, jako projekt… spoglądam na budżet, jaki mają w odniesieniu do graczy, i roster jaki posiadali w ostatnim splicie. Myślę, że przy dobrym systemie i prawidłowym nastawieniu, mogą stać się znacznie lepsi niż w czasie wiosennego splitu. Wierzę w każdego gracza i sądzę, że zasługują o wiele więcej niż ostatnio. Sądzę, że mają coś w sobie, przez co chcę być tego częścią. Patrząc na ten roster, myślę, że wszystko powinno być dobrze.
Myślę, że jeśli przyjrzymy się liście Team Vitality na papierze, wydawać się może, że wszyscy spodziewali się czegoś więcej w wiosennym splicie. Co według Ciebie należy jak najszybciej poprawić, biorąc pod uwagę ich ostatnie zmagania?
Wydaje się, że Vitality uległo gorączce związanej z importem zawodników z Korei. Sprowadzili Hachaniego, który na pewno miał problemy z bezsennością czy cokolwiek to było.
Zaczęły się problemy z komunikacją, nie mieli pojęcia co na to zaradzić. Czuło się, że nie byli na jednej, wspólnej ścieżce. Kiedy teraz mam przed sobą listę swoich pięciu zawodników, czuję, że mogę im zaufać i zachęcić ich – a tego właśnie potrzebowali ostatnio najbardziej. Przede wszystkim dlatego, że żyli w stresie. Nie mieli pojęcia czy przyjdzie inny gracz czy zmieni się coś innego. Praca w takich warunkach jest bardzo trudna, a zaufanie musi istnieć pomiędzy graczami a ekipą trenerską.
W ogłoszeniu Vitality mówiącym o przyjęciu Cię w swoje szeregi mówi się, że bardzo preferujesz posiadanie całkowicie europejskiego składu.
Zacznę od tego, że jestem osobą, dla której kompletnie nie ma znaczenia czy jesteś z Korei czy nawet z Zimbabwe. Oceniam graczy na podstawie ich umiejętności. Niektórzy gracze z Europy nie potrafią się komunikować. Tak samo Koreańczycy. Jedni potrafią grać, inni nie.
Biorąc pod uwagę wspierającego, którego moglibyśmy wybrać, VandeR był oczywistym zwycięzcą. Jest fantastycznym graczem, bardzo lubiłem z nim pracować w ROCCAT, a jednocześnie wiem, że potrafi się komunikować i dopasować do całkowicie europejskiego rostera. Jasne, jeśli wszyscy mówią w jednym języku, wszystko jest zdecydowanie prostsze.
Ale VandeR. VandeR mierzy się wyżej niż którykolwiek z innych graczy, który był dostępny z jakiegokolwiek regionu. Już teraz, odkąd pracowałem z nim w ROCCAT, widzę w nim tego samego starego VandeRa, ale widzę też dużą dojrzałość oraz postępy w osiąganiu jego osobistych celów. To bardzo fajne uczucie, gdy zaczynasz ponownie współpracować z kimś, z kim działałeś w przeszłości.
Ostatnio dwie drużyny posiadane przez różne organizacje, Misfits Academy oraz Fnatic Academy, zdołały zakwalifikować się do EU LCS. W przypadku Fnatic, Ninjas in Pijamas wykupiło ich slota i żaden z graczy biorących udział w kwalifikacjach nie będzie występował w nowej drużynie. Wspominałeś wcześniej na Twitterze, że sam fakt dostania się do LCS-ów nie wystarcza, jeżeli nie potrafisz udowodnić swojej przynależności do Top 50 graczy w regionie. Czy mógłbyś wyjaśnić, co miałeś na myśli?
Ogólnie chodzi o to, że jeśli żadna z 10 drużyn w EU LCS nie chce cię w swoim składzie, to nie ma miejsca dla ciebie w tych rozgrywkach. Tak już po prostu jest. Na przykład, gdy jakaś drużyna awansuje chociażby do Premier League lub do jakiejkolwiek innej prestiżowej ligi na świecie, nagle mają o wiele więcej pracy, większy budżet i tak dalej – wiadomo, że będą wymieniać swoich zawodników na lepszych.
Właściciele nie mają żadnego obowiązku, żeby zapewnić tym graczom miejsce w swojej drużynie. Nie działa to na zasadzie: “gratulacje, zakwalifikowałeś się, będziesz teraz w LCS-ach, brawo”. To czysty biznes.
Negocjacja warunków spoczywa tylko i wyłącznie na zawodnikach. Jeżeli w kontrakcie jest napisane, że po dostaniu się do LCS masz zagwarantowane miejsce w składzie, to trafiłeś na dobrą ofertę. Tak samo jest w przypadku, gdy masz obiecany procent ze sprzedaży slota.
Jednak to NiP inwestuje pieniądze i to oni podejmują decyzje o losach swojej drużyny. Nie będą zatrudniać zawodników tylko dlatego, że to mili goście, którzy się zakwalifikowali. To tak nie działa. NiP podejmuje decyzje w oparciu o to, co im się najbardziej opłaca, wybierają graczy zgodnie ze swoją wiedzą i doświadczeniem – mimo tego uważam, iż mogli wybrać nieco lepiej.
Według mnie w ostatecznym rozrachunku muszą dbać o swoją inwestycję. Nie ma tu miejsca na emocje. Dostanie się do LCS wcale nie oznacza, iż będziesz tam grać – o ile nie ma tego w twoim kontrakcie.
Ale czy głównym zamysłem Challenger Series i ewentualnego dostania się dalej nie miało być danie szansy nowym graczom na zostanie profesjonalistami? Ty i ja wiemy, że nie do końca tak jest, jednak z pewnego powodu istnieje takie przekonanie o CS i skoro ktoś się dostał do LCS-ów, to znaczy, że zasługuje aby tam grać.
Wiadomo było, że jeśli masz zamiar grać dla takich drużyn jak Fnatic Academy, czy Misfits Academy, to po zakwalifikowaniu się ich slot jest przeznaczony do tego, by być sprzedanym. Zawodnicy wiedzieli na co się pisali, ich kontrakty dobiegły końca – są wolnymi graczami, których nic nie łączy z LCS-ami.
Z pewnością ich historia może wywoływać swego rodzaju współczucie. Nie możemy jednak zapominać, że tak funkcjonuje biznes. Dokonujesz własnych wyborów, dbasz o swoje inwestycje – tak działa wolny rynek.
Czy zdziwiły cię mocne słowa, które padły z ust niektórych graczy Fnatic Academy po tym, co się stało? Chociażby ich zdumienie, że taka sytuacja miała miejsce?
Doskonale rozumiem ich położenie. Pracowali bardzo ciężko, wylali hektolitry krwi, potu i łez – w końcu droga do EU LCS jest niesamowicie trudna. Poświęcili wiele godzin siedząc do późna w stresie i nie dziwię się nikomu, kto współczuje tym zawodnikom.
Mimo wszystko, jeśli umowa nie została zapieczętowana i podpisana przez odpowiednich ludzi, to nie można oczekiwać cudów. Tak już został zaprojektowany ten świat, że zawsze trzeba przygotować się na najgorsze.
Oczywiście, żałuję tego co ich spotkało. Ale tak już bywa i w tym momencie nikt nie jest w stanie tego zmienić.
Który z zawodników biorących udział w wiosennym splicie EU LCS 2017 zaskoczył cię najbardziej?
Nie będę wskazywał zawodnika, lecz całą drużynę Unicorns of Love. Nikt od nich zbyt wiele nie oczekiwał w tym splicie, zresztą jak w każdym poprzednim.
Ludzie myślą: “O, Unicorns of Love, wymienili 3 graczy na… no właśnie na kogo? Jakiś OTP Hecarima, ten gościu Samux co grał na topie w sezonie 3… O co chodzi? Z takim składem nie mają szans się utrzymać.” Naprawdę, niektórzy tak myśleli.
I wtedy nadchodzą z pełną mocą, miażdżąc każdego na swojej drodze. Sam początkowo patrząc na ich skład nie oczekiwałem zbyt wiele od Samuksa. Widziałem jak grał solo kolejkę, wyglądało to obiecująco, jednak nie dawałbym mu wtedy wyżej niż drugiego miejsca w lidze. Tak samo z Xerxe – “o znowu ten OTP Hecarima”. A później przyszedł i pokazał co potrafi.
Sądzę, że UoL całościowo było tym, co zaskoczyło mnie najmocniej w wiosennym splicie.
Masz jakąś teorię, dlaczego tak się stało? Nawet do teraz, gdy rozmyślam o ich wyniku, nadal to co dokonali, wydaje mi się niemal niemożliwe.
Jest coś takiego w Unicorns of Love, co mnie w dziwny sposób denerwuje. Ten róż, jednorożec, memy o tym, że przyjaźń to magia, i tak dalej… To wszystko wywołuje u mnie ból brzucha. Nie znoszę tego stylu.
Mimo tego każda rozsądna osoba okaże im należny szacunek. Ich jednorożcowy model na biznes wydaje się dobrze prosperować, z tego co słyszałem. System Sheepy’ego działa – za każdym razem sprowadzają tych nowych graczy, o których nikt nie słyszał, a jednak dokonują oni niebywałych rzeczy. Niezależnie od tego co myślą inni, szanuję ich za to, że znaleźli sposób, aby osiągać sukcesy, pomimo pozornego chaosu i braku planów.
Sądziłem, że w tym splicie ich styl gry się nie sprawdzi. UoL ma tendencję do wyczekiwania i karania wszelkich błędów przeciwnika, a im dalej w rozgrywkach, tym mniej błędów przeciwnicy popełniają. Początkowo każda drużyna musiała odnaleźć swoje miejsce w lidze i wtedy Unicorns of Love miało największy potencjał. Jednak znaleźli sposób, aby dostosować się do panującej mety i ich styl sprawdził się przez cały czas trwania LCS-ów.
Vizicsacsi przyprowadził Rumble’a wraz z wszystkimi nowymi zagraniami, a drużyna wciąż się dostosowywała i polepszała. To co zrobili było z całą pewnością imponujące. Moim zdaniem Sheepy powinien zostać trenerem sezonu, a nie Pr0lly. Ale nie obrażaj się, kocham cię Pr0lly.
Na koniec chciałem cię zapytać czy chciałbyś coś dodać, może coś przekazać swoim fanom, kibicom Team Vitality?
Mam nadzieję, że was nie zawiedziemy. Trenowaliśmy przez ostatnie tygodnie i jesteśmy gotowi pokazać, kto tu rządzi. Pracowaliśmy bardzo, bardzo ciężko i staramy się osiągnąć szczyt naszych możliwości. Obyście mieli powody, by być z nas dumni.
Naprawdę cieszę się, że należę do Vitality, do EU LCS i ogólnie do społeczności League of Legends. Jestem za to dozgonnie wdzięczny. Chcę podziękować każdemu, kto sprawia, że scena LoL-a rozrozła się na taką skalę. Dziękuję wam za to.
Autor: Josh “Gauntlet” Bury
Tłumaczenie: Kadirri & Leszczon