Kolejny dzień na Mistrzostwach Świata za nami! Cóż – sytuacja w dużym stopniu skomplikowała się po pierwszych meczach – Wildcard pokonujący pierwszą drużynę Chin, CLG zaskakujące G2 (tym razem już nie mogą tłumaczyć się wakacjami)… Czy dzisiejsze rozgrywki przyniosą więcej odpowiedzi niż kolejnych pytań i rozjaśnią nieco, co się na tych Worldsach dzieje?
SKT zaczyna Worldsy w pięknym stylu. Pierwsza krew została przez Mistrzów Świata przelana już w 6 minucie, kiedy to Jensen został wyłapany przez stun Syndry Fakera przy asyście tego samego cc Elise Bengiego, a chwilę później koreański midlaner popisał się solowym zabójstwem ponownie na Jensenie. Bengi przeniósł swój teatr działań w okolice górnej alei, gdzie kolejne zabójstwo poszło na konto koreańskiego tytana, kiedy to wspomniany jungler zabił Impacta. Znakomicie grał też Wolf, który dzięki świetnym roamom i flankom na swoim Alistarze umiał wywalczyć zabójstwo niemalże wszędzie gdzie się pojawił – imponująco wyglądała przykładowo akcja na bocie, kiedy to Wolf świetnie zaszedł od tyłu Sneakiego, a C9 by ratować swojego strzelca musiało poświęcić życie toplanera i supporta. Bezwględna supremacja SKT trwała aż do 20 minuty, kiedy Meteosowi w końcu udało się zabić Duke’a, jednak nie pomagało to jakkolwiek ich sytuacji. W 28 minucie SKT zabezpieczyło sobie Nashora. Nie śpieszyli się, metodycznie niszczyli bazę rywali na każdej linii, ale w końcu zdecydowali się na inicjację, co nie pozostawiło Cloud9 nawet złudzeń. Pierwsza gra dla dwukrotnych Mistrzów Świata!
SKT | 1 | – | 0 | C9 | MVP: Bengi (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Pojedynek dwóch “gorszych drużyn” grupy B. Z początkowej fazy rozgrywki lepiej wyszły Wilki, egzekwując świetną pogoń za graczami trzeciej drużyny Chin zakończonej idealnie wymierzonym dive’m pod dolny outer turret. Szybko jednak zmarnowali uzyskaną w ten sposób przewagę rozgrywając w bardzo nieoptymalny sposób teamfighty, przez co marnowali cały swój potencjał inicjacji i wystawiali się na nieprzerwany poke ze strony kompozycji IMay. Mimo to utrzymywali kontrolę na mapie przez większą ilość zniszczonych wcześniej turretów, to też gwarantowało im większą ilość złota od rywali, ale sytuacja rzeczywista była zgoła inna. Próba podjęcia Nashora przez FW została przez ich przeciwników udaremniona, co więcej, to właśnie Chińczycy wywalczyli sobie ten objective. To w zasadzie był dla zwycięzców LMS koniec – IMay ruszyło prosto na bazę rywali, i to było już definitywne zakończenie tej gry – IMay zgarnia zwycięstwo!
FW | 0 | – | 1 | IM | MVP: Athena (IM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
TSM wraca do gry! Amerykański lider tym razem prowadził już od samego początku – Hauntzer i Svenskeren szybko wyłapali swoich vis-a-vis – CuVee i Ambitiona, a chwilę później zabójstwo dołożył też Bjergsen który zdobył solowego killa na Crownie. Ta sytuacja już bardzo mocno faworyzowała TSM, ale na tym nie poprzestali – Bjergsen ze swoją Syndrą zaczął roamować, m.in. na tę górną aleję, co spowodowało że toplaner SSG był skończony w tej grze jeszcze przed 10 minutą. TSM nie napierał jednak zbyt na wczesne skończenie tej gry – przeciągnęła się ona do minuty 28, kiedy to pierwsza drużyna Ameryki podjęła Nashora. SSG powstrzymało próbę rywali, jednak płacąc za to wieloma śmierciami, a Baron i tak chwilę później poszedł w ręce TSM-u. To zaś była otwarta furtka do zakończenia tej gry – i TSM z tego przejścia skorzystało, przez co po niefortunnym pierwszym meczu rekompensuje się fanom i pokazuje że to jeszcze nie koniec ich występów na Mistrzostwach!
TSM | 1 | – | 0 | SSG | MVP: Bjergsen (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Bez zaskoczeń. Na samym początku RNG opierało się w zasadzie jedynie na swoim botlanie – Uzi i Mata pokazywali niesamowitą klasę dosłownie niszcząc niedoświadczonych przeciwników za pomocą kombinacji Ezreala i Nami. Świetnie spisywał się też Mlxg, który grał na całej jungli jak tylko miał na to ochotę, a Trashy nie miał na to żadnej odpowiedzi. W pewnym momencie można było zauważyć jak RNG narzuca swój styl na całą grę, czyniąc ją typowo chińskim stompem (jakby to nie zabrzmiało) – przestali przejmować się objective’ami skupiając swoją uwagę głównie na zabójstwach. W 25 minucie Royal Never Give Up ruszyło już prosto na bazę rywali, a Splyce wiedziało że nie ma innego wyjścia niż inicjacja – to jednak zgodnie z przewidywaniami się im nie udało, a cała walka skończyła się Quadra Killem dla fenomenalnego w tym starciu Uziego! RNG zdobywa drugie zwycięstwo z rzędu, stabilizując swoją pozycję jako lidera grupy D – przynajmniej na razie.
RNG | 1 | – | 0 | SPY | MVP: Uzi (RNG) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Umiejętności>Kompozycja. H2K zdecydowało się w nietypowy sposób przeprowadzić champion select, co sprawiło, że ich kompozycja drużynowa wyglądała bardzo nieprofesjonalnie czy też nieimponująco w porównaniu z potencjalnie bardzo obiecującą kompozycją rywali (którzy zdecydowali się na Oriannę, Nami oraz Rumble’a, co dawało im bardzo dużo możliwości w kontekście walk drużynowych, natomiast skład H2K był trudny do zdefiniowania). “W 2/5 polski” zespół jednak dobrze wykorzystał swój indywidualny potencjał, bo każda linia zyskała szybko sporą przewagę nad swoimi vis-a-vis – oprócz Jankosa, jednak jego akurat usprawiedliwiał wybór Skarnera, więc musiał zostać zoutjungle’owany przez Rek’sai. Na pierwszą krew czekaliśmy jednak aż do 18 minuty, kiedy to polski jungler wyłapał Nami w jungli przeciwnika. Odtąd jednak akcja zrobiła się zdecydowanie intensywniejsza – zabójstwa leciały dosłownie co minutę, zarówna dla jednej jak i drugiej strony, aż do momentu podjęcia Nashora, co udało się drużynie H2K, a to z kolei rozpoczęło oblężenie bazy wczorajszych pogromców chińskiego tytana. Tutaj europejski wicelider nie popełnił już żadnych błędów, co pozwoliło im na szybkie skończenie rozgrywki!
H2K | 1 | – | 0 | ITZ | MVP: Odoamne (H2K) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
EDG odbija się od dna. Clearlove rozegrał początkową fazę gry podręcznikowo -był tam, gdzie był potrzebny, a niemal każdy jego gank równał się zabójstwu. Supremacja EDG trwała w najlepsze, Chińczykom udało się zabezpieczyć szybkiego Nashora, a to było dla AHQ wyrokiem. EDG popełniło co prawda parę błędów, które druga drużyna LMS wykorzystała, ale będąc w przewadze mogli pozwolić sobie na pewne niedopatrzenia. Kluczowa była 40 minuta – EDG wymusiło wtedy ważny teamfight, który pozwolił im na podjęcie drugiego Nashora, a to w połączeniu z wziętym wcześniej Elder Dragonem było kompletnie destrukcyjne dla AHQ – Edward Gaming zbiera się po wczorajszej porażce i wraca do gry!
EDG | 1 | – | 0 | AHQ | MVP: Clearlove (EDG) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Cóż – chyba wszystko powraca do normalności. Nie byliśmy dzisiaj świadkami wielkich zaskoczeń, ale znów – widać że to jest najwyższy poziom, a takie gry ogląda się z przyjemnością. Co przyniosą kolejne dni – trudno powiedzieć, ale na pewno trzeba trzymać rękę na pulsie!