Gdy wydany w 1987 roku Megaman okazał się klapą finansową, Capcom postanowił postawić na nim kreskę. Okazało się jednak, że ekipa pracująca nad jedynką tak bardzo polubiła niebieskiego robota, że postanowiła na własną rękę pracować nad sequelem. Dwa lata później okazało się, że było warto, Megaman 2 był równie wymagający jak poprzednik, jednak dzięki usprawnieniom i zażegnaniu usterek, które dręczyły pierwowzór sprzedał się ja świeże bułeczki.
Lekcję historii mamy już za sobą, pora więc na nieco informacji na temat samej gry.
W drugiej części przygód Megamana po raz kolejny stajemy przeciwko dr Willy’emu i jego armii robotów. Zanim jednak staniemy naprzeciw głównego bossa przyjdzie nam zmierzyć się z jego ośmioma generałami. Tutaj też pojawia się pierwsza charakterystyczna dla Megamana cecha – wolność wyboru. Możemy przechodzić poziomy bossów w dowolnej kolejności. Ma to dość istotne znaczenie jeśli weźmie się pod uwagę, że pokonując jednego z generałów przejmujemy jego moc, która może okazać się zabójcza dla innego. Dużo zależy więc tutaj od taktyki.
Gra wygląda świetnie, sprite’y są dopracowane, a animacje płynne. Jednak to co naprawdę. to muzyka. Kawałki są świetnie dobrane, a parę z nich ciepło wspominam do dziś (soundtrack z pierwszej części zamku dr Willy’ego to po prostu cudo!). Nic więc dziwnego, że wciąż można znaleźć masę współczesnych remixów tych utworów, z czego niektóre znajdują się również w nowszych tytułach (wcześniej wspomniany soundtrack z zamku złego doktorka można usłyszeć np. w Super Smash Bros na Wii U).
Muzyka w Megamenie 2 jest po prostu rewelacyjna (szczególnie polecam kawałek zaczynający się w 14:45).
Jeśli także chcesz dołączyć do grona twórców Mini-blogów – zapraszamy serdecznie do skorzystania z formularza dodawania wpisu.