Dawno temu, gdy byłem piękny i młody (no dobra, nawet wtedy tak nie było…), a internet był dla mnie czymś kompletnie niepotrzebnym po raz pierwszy zetknąłem się z Little Fighterem 2. Mały Andrzejek zapewne nie wiedział, że te niewielkie dzieło Marty’ego i Starsky’ego Wongów, które zaczęło mu się wtedy wrzynać w pamięć ukradnie mu setki godzin.
Little Fighter 2 to bjatyka inna niż wszystkie inne. Teoretycznie wszystko jest proste, wybieramy jednego z 10 wojowników i staramy się obić mordy przeciwnikom. Tutaj jednak kończy się wszystko czego nauczyły was Mortal Kombaty, Street Fightery i inne Tekkeny. Podstawową różnicą jest skala walki. Tutaj w jednym momencie kotłować może się nawet 8 postaci w maksymalnie 4 drużynach, z czego 4 z nich mogą kierować bezpośrednio żywi gracze. Wybijać sobie mózgi można na różnych arenach, aczkolwiek jest to raczej kosmetyczna zmiana, nie mająca istotnego wpływu na rozgrywkę. Na lokacjach porozrzucane są też przedmioty, które możemy w różny sposób użyć. Nasi zawodnicy są w stanie obijać się kijami i kosami (nie, nie chodzi mi tu o nóż, tylko o prawdziwą kosę), rzucać w siebie nożami, skrzynkami i głazami, czy też łapać butelki z mlekiem lub piwem by odnowić sobie potrzebne zasoby… Albo rozbić je na łbie oponenta celnym rzutem. Napoje nie występują w dwóch rodzajach bez powodu, mleko odnawia życia, zaś piwo manę.
Tak, dobrze przeczytaliście. Mana w bijatyce. Zużywa się ją by użyć specjalnych umiejętności postaci. Tych jak już wcześniej wspomniałem jest 10 (przynajmniej gdy nie użyje się kodu na odblokowanie większej ilości) i każda z nich dość mocno różni się od siebie. Każdy wojowników posiada co najmniej trzy, unikatowe umiejętności. Walczący mieczem Deep potrafi wyprowadzić trudną do zatrzymania szarżę, Freeze sprawadzić lodowe tornado, zaś John stworzyć magiczną barierę, która jest w stanie zatrzymać każdym pocisk. Co prawda postacie pozbawione są jakiejkolwiek charakterystyki czy historii, jednak każdy z nich jest dość wyrazisty i ciężko pomylić go z kimś innym. Warto wspomnieć, że czterech z nich posiada różnego typu transformacje: Rudolf potrafi przemienić się w schwytanego oponenta, zakuty w ciężką zbroję Louis może zrzucić pancerz dzięki czemu przybierze na sile i prędkości, a Firen z Freezem gdy stracą 3/4 HP mogą scalić się w przepotężnego Firzena.
Gra posiada 5 trybów rozgrywki. Pierwsze dwa to typowe turnieje, gdzie samotnie, lub w parze staramy się przejść kolejne rundy i zwyciężyć. Kolejny to bitwa, gdzie wraz stajemy po jednej z dwóch stron i wraz z towarzyszącymi nam oddziałami pomniejszych postaci staramy się zwyciężyć w starciu. Na szczególną uwagę zasługuje podstawowy tryb, gdzie możemy stawić czoła nawet siedmiu rywalom w otwartym starciu. Możliwość dostosowania drużyn potrafi sprawić, że starcie będzie niepowtarzalne. Prawdziwą wisienką na torcie jest jednak story mode. Naszym zadaniem jest tam ukończenie przygody złożonej z 5 plansz podzielonych na 5 aktów. Co prawda pozbawiona jest ona jakiejkolwiek fabuły, jednak nic nie sprawia takiej przyjemności jak pokonywanie kolejnych fal wrogów wraz ze znajomymi. Wciąż pamiętam jak wiele nerwów zjadł mojej ekipie ostatni boss…
Gra pomimo wieku wciąż wygląda przyzwoicie. Styl graficzny sprawił, że dzieło Wongów starzeje się wyjątkowo godnie i bynajmniej nie wygląda na 16 lat. Pod względem muzycznym również jest całkiem przyjemnie. Opublikowana w dziesiątą rocznicę wydania wersja 2.0a dodaje parę miłych dla ucha tytułów, które nie męczą ucha. Warto wspomnieć też, że Little Fighter 2 napisane jest w bardzo przystępny sposób i stosunkowo łatwo można ją modować. Sam widywałem wiele modów i musze przyznać, że niektóre z nich (w szczególności NTSD) wyrwały mi masę godzin z życiorysu. Wystarczy tylko troszkę poszukać.
To co dziś napisałem nie oddaje nawet ułamka tego co czuję do Little Fightera 2. Spędziłem przy tej grze oraz jej modyfikacjach masę czasu i poznałem masę świetnych ludzi. Nie jest to może gra-marzenie, jednak posiada w sobie to coś, co sprawia, że społeczność gry wciąż istnieje. Całkiem niezłe osiągnięcie jak na małą, darmową gierkę, prawda?
Jeśli także chcesz dołączyć do grona twórców Mini-blogów – zapraszamy serdecznie do skorzystania z formularza dodawania wpisu.