Drugi mecz półfinałowy w Ameryce zapowiadał się jeszcze bardziej przewidywalnie niż ten poprzedni – starcie Cloud9 z Phoenix1 miało być chociaż trochę wyrównane, a jak się skończyło, dobrze wiemy. Tutaj więc wynik tego pojedynku wydaje się być oczywisty – TSM nie powinno mieć przecież żadnych problemów z zaskakującym, ale jednak niestabilnym FlyQuest. Jak to się skończyło, przekonajcie się sami.
Lepsze makro prowadzi do zwycięstwa. Svenskeren poczuł się zbyt pewnie w tym meczu już po 7 pierwszych minutach , wchodząc praktycznie bez wizji na niebieskie wzmocnienie rywali, co skończyło się jego śmiercią, a moment później poległ także chcący mu pomóc Hauntzer. 3 minuty później TSM chciało odbić sobie stratę, próbując wyegzekwować dive na dolnej alei, ale w czas zareagował Gragas Moona i Rumble Balls’a, kończąc całą sytuację wymianą 2 za 2. To nieco spowolniło dynamikę rozgrywki, ale nie na długo – moment później TSM postanowiło dokończyć dzieła planowanego przy poprzednim divie i zniszczyć dolną wieżę FlyQuestu, aczkolwiek musieli to opłacić dwoma śmierciami – upadli Svenskeren i Bjergsen, co praktycznie zrównoważyło sytuację w złocie, czyniąc całą wymianę raczej nieopłacalną dla liderów Ameryki. Na przestrzeni następnych minut jednak FlyQuest popełniło kilka naprawdę amatorskich błędów (na przykład recallowanie na wardzie Ashe Alteca, czy pójście tankiem na pojedynek ze strzelcem drużyny przeciwnej – tutaj również popisał się WildTurtle, który udowodnił Keithowi z Echo Fox że pojedynek 1 na 1 z Gragasem da się wygrać grając marksmanem). TSM jednak też nie grało idealnie – mimo wielu pomyłek rywali nie mogli oni dogonić ich jeśli chodzi o zabójstwa, jednak była jedna, bardzo istotna rzecz dzięki której TSM tak zdominowało Amerykę w tym splicie – gra w sferze makro. TSM po prostu umiało idealnie ocenić, jakie zagranie będzie dla nich najbardziej opłacalne, i to najbardziej optymalne zagranie wyegzekwować, przez co te małe pomyłki nie miały aż takiego znaczenia jakie mogłyby, gdyby grali z drużyną z macro-playem na podobnym poziomie. W 27 minucie, po niezłej walce którą udało im się przetrwać bez strat z wyeliminowaniem Hai’a, postanowili podjąć Nashora, chociaż jungler rywali był w pobliżu – nadal jednak była to sytuacja 3 vs 5 na korzyść TSM, więc nawet jeśli Moonowi udałoby się tego Barona ukraść, to musiałby to zrobić kosztem własnego życia i taka sytuacja była dla TSM również opłacalna – dałaby im bowiem spory potencjał działań podczas grania w przewadze liczebnej. Ostatecznie tak się jednak nie stało, Moon rzeczywiście podjął próbę steala, ale nieudaną, przez co i wzmocnienie Nashora i zabójstwo na junglerze drużyny przeciwnej poszły na konto TSM. FlyQuest dzięki swojej defensywie przetrwało pierwsze natarcie, ale podczas drugiego już lider NA okazał się zbyt silny i FLY musiało ulec, pierwsza gra na korzyść Teamu SoloMid.
TSM | 1 | – | 0 | FLY | MVP: WildTurtle (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Nashor to nie wszystko. FlyQuest postanowiło zmienić lekko podejście, i tym razem postawiło na kompozycję wspierająco-teamfightową – z Karmą LemonNationa, Ashe Alteca i Ivernem Moona składającymi się na ten pierwszy element i Kennenem dla Ballsa oraz Orianną Hai’a pełniącymi rolę teamfightowe. TSM natomiast też musiała przeprowadzić rotację w swoim składzie, ale raczej ze względu na sprytne bany FLY – wykluczenie Luciana i Ezreala zmusiło WildTurtle’a do picknięcia pozostałego strzelca z najwyższej półki – Varusa, co wiązało się z lekko mniejszymi potencjalnymi obrażeniami na tej pozycji, przez co Hauntzer zdecydował się na nieco bardziej opresywnego od Nautilusa Renektona. Ban Gravesa zaś skierował Svenskerena na wybór Lee Sina. Wybór tak specyficznej kompozycji przez FlyQuest wymusił też zmianę picku Biofrosta, który ze swojego Brauma zrezygnował na rzecz Lulu. Jedynym niezmiennym wyborem pozostała więc Syndra Bjergsena. Tym razem jednak sytuacja potoczyła się praktycznie odwrotnie niż w grze poprzedniej – teraz to TSM wiodło prym jeśli chodzi o zabójstwa, ale FlyQuest zdobyło szybką pierwszą wieżę, co dało im nieznaczne prowadzenie. Team SoloMid robiło to jednak o wiele bardziej efektywnie niż rywale, a co więcej, umieli maksymalnie te zabójstwa kapitalizować, co szybko zbiło przewagę ekipy Hai’a do 6 tysięcy złota straty do TSM-u jeszcze przed 20 minutą. W 25 minucie jednak FlyQuest wyegzekwowało bardzo ładną walkę, która skończyła się śmiercią 3 graczy TSM-u, a samemu FLY dało podejście do Nashora. Rzeczywiście, ex-C9 Challengerowi udało się ów wzmocnienie zgarnąć, i było to naprawdę istotne – z 9 tysięcy sztuk złota straty zrobiło się nagle 4 tysiące, co nadal nie było gwarantem zwycięstwa, ale napewno ich do niego nieco przybliżyło. Na odpowiedź TSM musieliśmy nieco poczekać, ale gdy już do niej doszło, była ona bardzo zdecydowana – ruszyli szturmem prosto na bazę rywali, szybko przełamali ich defensywę, i nawet świetny Command: Shockwave Orianny Hai’a nie pomógł w zatrzymaniu szarżujących graczy TSM-u – 2:0, pomimo lekkich potknięć!
FLY | 0 | – | 2 | TSM | MVP: Bjergsen (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Bez zaskoczenia. W 3 meczu TSM skończyło z kompozycją będącą w zasadzie połączeniem dwóch poprzednich – Hauntzer wziął dla siebie Nautilusa z gry pierwszej, a w jego ślady poszedł Sven, który swoim Gravesem powtórzył pick z początku serii. Botlane TSM-u zaś postanowił trzymać się nieźle działającego połączenia z gry drugiej – ponownie postawili na linię Varusa i Lulu. Jedyną innowacją tu był pick Bjergsena, który po banie Syndry musiał zdecydowac się na coś innego – wybór padł na Taliyę. FLY zaś też trzymało się tego, co mieli wcześniej, ale z kilkoma modyfikacjami wymuszonymi banami TSM-u. Kennen Balls’a został zastąpiony przez niewidzianego dawno na profesjonalnej scenie Maokai’a, wspierająca Karma zmieniona została przez wchodzącą do gry w tej serii Zyra, natomiast Moon, mimo braku wykluczenia jego poprzednich wyborów tym razem zdecydował się na Kha’zixa. Początek jednak wydawał się zdecydowanie lepszy dla FlyQuest – po 5 minutach gry padła pierwsza krew na środkowej alei, gdzie przy świetnym ganku Moona padł Bjergsen, a chwilę później w sytuacji 2 na 2 na dolnej alei został zabity WildTurtle. TSM jednak szybko odrobiło straty, kiedy to w pierwszym starciu 5 na 5 na dolnej alei w tym meczu zabici zostali Moon oraz LemonNation. Dało to TSM-owi naprawdę dobre tempo, które jednak zostało nieco zatrzymane przez FLY w 24 minucie, kiedy to mimo straty w złocie udało im się wygrać teamfight wymianą 2 za 3, jednak widocznie było to tylko odstępstwo od reguły, bo zaraz potem TSM kontynuowało dominację. Pomimo licznych prób FlyQuestu TSM w końcu zgarnęło Nashora w 28 minucie, by 3 minuty później zakończyć rozgrywkę, a z nią całą serię – szybkie 3:0 dla TSM!.
TSM | 3 | – | 0 | FLY | MVP: Bjergsen (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć |