Samsung Galaxy vs Longzhu Gaming
W pierwszym dniu rozgrywek ćwierćfinałowych od razu doszło do “bratobójczej” koreańskiej walki pomiędzy liderem LCK a ekipą z trzeciego miejsca tego regionu. Oczywiście do takich meczów dochodziło już kilkukrotnie podczas lokalnych azjatyckich rozgrywek, więc wynik z pozoru był przewidywalny – czy rzeczywiście tak było?
Pierwsza mapa, standardowo dla koreańskich drużyn była mapą typowo poznawczą – żadna z drużyn nie zdecydowała się na jakieś szczególnie zaskakujące picki – z wyjątkiem toplane’u, tam zobaczyliśmy match-up charakterystycznego dla Khana Jaxa i słynnego
Kennena CuVee. Tę zachowawczość widać było także w samej grze – do 20 minuty nie działo się praktycznie nic większego, jednak gdy nadeszła pora spawnu Nashora, wszystko zaczęło się rozkręcać – głównymi celami stali się leśnicy obu drużyn, to jednak szybko przeradzało się w całe teamfighty, jednak ten decydujący nadszedł dopiero w 30 minucie, a po nim SSG zgarnęło Nashora. To był już początek końca pierwszej gry, która poszła na konto Samsunga ale wszyscy uważali to za jedynie pojedyncze potknięcie potencjalnych Mistrzów Świata.
W drugiej grze Longzhu postawiło już w większym stopniu na wczesną fazę gry, ale ponownie stało się to, co było koszmarem liderów Korei w grze numer jeden – Ambition ponownie zdeklasował Cuzza pod względem aktywności na mapie i efektywności wczesnych ganków, przez co ich cały plan gry skupiony na wywalczeniu sobie przewagi w early w dużym stopniu runął. Z biegiem czasu kompozycja Samsung Galaxy pokazała, że LZ nie będzie miało po prostu możliwości powrotu do tej gry, co oczywiście Longzhu chciało odwlec, jednak Baron dostał się w ręce SSG w podobnym czasie co poprzednio, a od tej chwili LZ jedynie odwlekało nieuniknione – i w końcu po niespełna półgodzinnym pojedynku ponownie musieli uznać wyższość rywali.
W trzeciej grze Samsung zdecydowało się nie zmieniać strategii która świetnie zadziałała poprzednim razem – jedyną innowacją był tutaj wybór Lissandry w miejsce zabranej przez Bdd
Taliyah, jednak w założeniach pozostawała ona taka sama. I gra również potoczyła się dosłownie identycznie – znów byliśmy świadkami wczesnej fazy gry z lekką, ale wyraźną przewagą Samsunga, ponownie to właśnie oni zabezpieczyli Nashora – i to dokładnie w 26 minucie jak to miało miejsce 2 razy poprzednio i z jego wzmocnieniem zaczęli oblegać bazę rywali. Tym razem Longzhu broniło się nieco dłużej niż poprzednio ze względu na całkiem nieźle przystosowaną kompozycję, ale jak się okazało, było to rozwiązanie jedynie tymczasowe – dzięki zdobytej wcześniej przewadze SSG było już nie do zatrzymania i w pięknym stylu eliminują wielki fenomen z Korei już w ćwierćfinałach!
MicroAce
SK Telecom T1 vs Misfits Gaming
Drugi dzień zmagań w ćwierćfinałach wietrzył spokojnie spotkanie dla drużyny SKT Telecom T1 w starciu z europejskim kopciuszkiem. Misfits podchodziło do tego starcia bez większej presji, ponieważ każdy skreślał już na samym starcie. Czy wicemistrzowie Korei faktycznie mieli tak łatwo?
W pierwszej mapie SKT T1 zdecydował się wybrać kompozycję, która powinna zdominować przeciwników już od samego początku. Jayce od samego początku świetnie radzi sobie na linii, natomiast
Caitlyn uskutecznia szybkie zdobywanie wież. Pozostałość została okraszona trzema tankami odpowiadającymi za CC oraz przyjmowanie obrażeń. Skład Królików opierał się na późnym etapie gry, co przeciwko kompozycji SKT mogło okazać się wielkim problemem.
Ryze czy
Tristana potrzebują kilka przedmiotów by realnie móc zagrażać przeciwnikom. Zgodnie z przewidywaniami drużyna SKT potrafiła wykorzystać swoje atuty i kompletnie zniszczyć oponentów na mapie i rozgrywka zakończyła się już w 25 minucie. Zwiastun szybkiej klęski Misfits?
Misfits zajęło czerwoną stronę i zdecydowali się przebudować swoją kompozycję. Wybrano Karmę, która posłużyła za wybór flexowy i ostatecznie wylądowała na środkowej alei. Ignar sięgnął po swój popisowy pick z europejskiej sceny czyli Blitzcranka. Jednak kompozycja w głównej mierze opierała się głównie na zadającej obrażenia Tristanie. SKT T1 odpowiedziało kompozycją, która potrzebuje trochę skalowania. Na środku
Corki, który bez Mocy Trójcy nie jest zbyt groźny, czy
Kog’Maw który potrzebuje większej ilości przedmiotów. Misfits rzuciło wszystkie swoje środki, by jak najszybciej
Tristana zdobyła zabójstwa. Plan się powiódł, dzięki szybkiemu zdobyciu złota mogła niszczyć wrogie wieże w mgnieniu oka. SKT T1 brakowało obrażeń i nie było w stanie odpowiedzieć na snowball ze strony Królików. Misfits w 26 minucie zakończyło rozgrywkę przeciwko 3-krotnym Mistrzom Świata!
Jeśli miałbym komuś polecić grę z tej serii bez wątpienia byłaby to rozgrywka trzecia. SKT T1 zabezpieczyło sobie wygrywającą górną i środkową aleję. Zdecydowali się na wybór hyper carry, którego praktycznie nie widujemy na profesjonalnej scenie czyli Vayne. Misfits jednak bardzo dobrze zareagowało na draft przeciwników. Wybierając
Leonę(!) na pozycję wsparcia oraz jednego z ulubionych europejskich leśników, czyli
Iverna. Tristana ponownie wpadła w ręce Hansa Samy. Niespotykany duo bottom w wykonaniu Królików siał istne spustoszenie, bo już w 5 minucie trzy zabójstwa były na koncie Kanonierki. Szybki snowball pozwolił na uzyskanie przewagi wicemistrzów Starego Kontynentu i ostatecznie po długim 40-minutowym boju z przewagą ponad dziesięciu tysięcy sztuk złota, zwycięstwo odniosło Misfits!
Czwarta rozgrywka rozpoczęła się znów od szaleństw w drafcie przez Króliki. Ponownie wybrali Karmę, która znów okazała się być flex wyborem na środkową aleję.
Tristana została podebrana przez SKT, więc w ręce Hansa Samy powędrowała
Sivir. Kompozycję uzupełniono tankami. Druga drużyna Korei wybrała późną kompozycją z wspomnianą
Kanonierką i
Ryzem na czele. Misfits bardzo dobrze sobie radziło i ponownie we wczesnym etapie zdominowało swoich bardziej doświadczonych przeciwników. Posiadając wzmocnienie Barona w 27 minucie zdecydowali zanurkować się pod środkową wieżą inhibitorową, co okazało się tragiczne w skutkach. SKT dzięki temu powróciło do rozgrywki i przechylili ją ostatecznie na swoją korzyść.
SKT wybierając na first pick Tristanę, pokazali która postać była kluczowym wyborem w tej serii. Udało im się również zapewnić silne postaci w pojedynkach 1v1 na swoich solo liniach. Z drugiej strony Misfits odpowiedziało kompozycją z
Varusem oraz
Syndrą jako główni carry. Wspierani byli przez trzech tanków z solidną ilością kontroli tłumu. Króliki uzyskały, aż trzy ogniste smoki dzięki czemu ich obrażenia były bardo wzmocnione. Jednak w ostatecznej walce o Starszego Smoka polegli i musieli w całej serii uznać wyższość swoich bardziej doświadczonych przeciwników. Nikt nie stawiał, że Misfits będzie w stanie, aż tak stawić czoła faworyzowanym Koreańczykom. Pokazali wielkie League of Legends i na pewno zostaną zapamiętani przez fanów w pozytywnym świetle. Misfits nie zawiodło oczekiwań, zrobili o wiele więcej ponad stan i śmiało można nazwać ich najlepszą europejską formacją na Worldsach.
xLuka
Royal Never Give Up vs Fnatic
Fnatic, jako drugie z tego “skazanego na śmierć” europejskiego duetu zmierzyło się w 3 ćwierćfinale z ekipą Royal Never Give Up, przez wielu uważaną za potencjalnych pogromców SKT w drodze po mistrzostwo (zwłaszcza po wyeliminowaniu Longzhu Gaming z rozgrywek. Misfits jednak pokazało, że Europa nie podda się bez walki – czy trzecia drużyna EU to potwierdzi?
W pierwszej grze RNG zdecydowało się na spore ryzyko, bo już teraz postawili na kompozycje late-game’ową, podczas gdy FNC standardowo poszło w typowy midgame. Jak można było się spodziewać, ekipa z Europy świetnie te okoliczności wykorzystywała – widać było wyraźnie że to oni są tą stroną proaktywną a chińska drużyna musi biernie podporządkowywać się do ich tempa. FNC grało jednak o tyle niekonsekwentnie, że pomimo ogólnej dominacji łatwo zostawiali rywalom wieże czy smoki, przez co ich kontrola nie była kompletna. To wystarczyło żeby w punkcie ok. 30 minut postacie typu Tristany czy
Ryze’a zaczęły błyszczeć, co odstawiło nieco tę zbalansowaną kompozycję Fnaticu w tyle, a z biegiem czasu ta dysproporcja jedynie się powiększała, co doprowadziło w 43 minucie do wygranej RNG w meczu otwierającym tej serii.
W drugim pojedynku więc Fnatic zdecydowało się po części przejąć taktykę rywali, dając Rekklesowi rolę głównego carry – w jego rękach pojawiła się bowiem Vayne, wspierana przez
Sejuani oraz
Cho’gatha, czyli poprzednio bohaterów Letme oraz Mlxg. Teraz to Chińczycy postawili na bardziej agresywną kompozycję, z
Jarvanem,
Syndrą oraz
Tristaną w rolach głównych, ale z wsparciem takich postaci jak
Maokai czy
Soraka. Oczywiście nic nie było przesądzone od początku, jednak jasne było to że kluczowa tu będzie dolna aleja, która niestety u FNC zawiodła. Jeszcze podczas duo linii botlane Fnaticu oddał rywalom pierwszą wieże, co dało RNG świetne tempo. FNC co prawda nie tylko powróciło do rozgrywki, a zaczęło nawet wygrywać (zdobywając m.in. Nashora), ale kolejny Nashor nie został zabezpieczony przez Broxaha i Mlxg zdołał go ukraść, co było już gwoździem do trumny FNC (zważając na kompozycje Royal Never Give Up i sytuacje na mapie) – 2:0 dla chińskiego wicelidera!
Ten, trzeci mecz wydawał się dla RNG najłatwiejszy z dotychczas rozegranych – w early wywalczyli sobie sporą przewagę grając kompozycją z Kog’mawem chronionym przez
Morgane oraz niezwykle silną kombinacją
Galio i
Jarvana IV, a już w 28 minucie zniszczyli pierwszą wieżę od Nexusa FNC (a do tego Uzi na
Kogu miał już wtedy statystyki rzędu 7/1/1). Wtedy jednak Europejczycy popisali się niesamowitą obroną swojej bazy co widocznie podbiło ich morale bo wtedy już decydowali się na coraz to odważniejsze walki, co ostatecznie przyniosło im Barona. Oczywiście nie oznaczało to już ich zwycięstwa, ale zdecydowanie pomogło to im w oblężeniu bazy RNG. Chińczycy nie mogli znaleźć przełamania nawet z posiadaną wcześniej ogromną przewagą oraz tą niezwykle silną kompozycją, co skrzętnie wykorzystywali gracze FNC, aż w końcu doszli do tej samej patowej sytuacji, w której postawiło ich RNG kilkanaście minut wcześniej. 3 drużyna Europy była jednak już zdecydowanie bardziej efektywna w swoich posunięciach, jako że w końcu udało im się złamać defensywę chińskiej ekipy i ostatecznie zakończyć ten pojedynek na swoją korzyść, dając sobie szanse na powrót także w serii.
Fnatic jednak zdecydowanie nie wykorzystało tej szansy – widać było to już po samym drafcie, gdzie to zdecydowali się na kompozycję z jednym zagrożeniem, którym został Varus Rekklesa. Jak można się domyślić nie było to zbyt optymalne, zwłaszcza że RNG ponownie poszło w potrójne zagrożenie z
Corkim dla Xiaohu,
Twitchem dla Uziego oraz
Jarvanem Mlxg. Pomimo że udało im się uzyskać prowadzenie we wczesnej fazie gry, to po raz kolejny – ich niedecysywność i niekonsekwencja sprawiły że powrót do gry nie sprawił RNG żadnych problemów, zwłaszcza w ich kompozycji. Chińczycy byli tutaj już zdecydowanie bardziej wyrachowani, i mimo początkowych problemów po 40 minutach gry udało im się zdobyć swoje 3 zwycięstwo w serii i tym samym ją zakończyć, jednocześnie eliminując drugiego i ostatniego przedstawiciela Europy z turnieju!
MicroAce
Team WE vs Cloud9
W ostatnim dniu ćwierćfinałów zobaczyliśmy spotkanie Cloud9, które stało się ostatnią nadzieją, na zachodnią drużynę w półfinałach. Amerykanie mieli jednak przed sobą trudne zadanie, ponieważ ich przeciwnikiem było chińskie Team WE. Co ciekawe było to spotkanie dwóch drużyn, które Mistrzostwa zaczęły jeszcze w fazie Play-In.
W pierwszej grze obie drużyny przyjęły całkowicie różne strategie. Cloud9 zdecydowało się na kompozycje skupioną na wczesnej fazie gry z Caitlyn dla Sneaky’iego i
Jarvanem dla Contractza. Dodatkowo Jensen po raz pierwszy sięgnął po
Aurelion Sola w swojej karierze profesjonalnej. WE wzięło picki pod late game i większość ciężaru carry’owania postawiło na swoim strzelcu Mysticu biorąc dla niego
Kog’Mawa. C9 świetnie rozegrało early game, zdobywając kilka tysięcy złota przewagi. Potem jednak błąd Sneaky’iego i Smoothiego, którzy dali się złapać pozwolił Chińczykom wrócić do gry. Mimo przewagi WE w skalowaniu do późnej fazy gry, Cloud9 nie odpuszczało i do samego końca wyrównanie walczyło ze swoimi przeciwnikami. Ostatecznie jednak chińska formacja wygrała teamfight w późnej fazie gry dzięki ogromnym obrażeniom Mystica i wygrała pierwszą grę.
Na drugą grę Cloud9 miało także przygotowany specjalny pick – Impact sięgnął po postać, na której dawno temu zbudował swoją rozpoznawalność czyli Singeda. Do tego Amerykanie wzięli niezwykle silne połączenie
Jarvana i
. WE nie wiedziało jak odpowiedzieć na picki C9 i do tego całkowicie nie radziło sobie z Singedem. Szczególnie widać to było kiedy, część WE goniło za Impacta, kiedy Cloud9 spokojnie zdobyło Barona. Niespodziewane picki Amerykanów pozwoliły im doprowadzić do remisu.
W trzeciej grze to WE postanowiło zbudować agresywną kompozycję pod wczesna fazę gry i wzięło Caitlyn dla Mystica i
Jayce’a na mida dla xiye. Do tego jednak Chińczycy wzięli
Maokaia, który wydawał się kompletnie nie pasować do kompozycji. Cloud9 natomiast ponownie wzięło
Singeda. WE nie dało rady wykorzystać swojej kompozycji do snowballu i od samego początku gry przegrywało na prawie całej mapie – jedynie xiye wygrał swoją linię. Doprowadziło to do tego, że late game’owa kompozycja Cloud9 szybko zdobyła potrzebne przedmioty i już w 25. minucie zakończyła grę.
W następnej grze WE zdecydowało się zbanować Singeda i
Tristanę, a do tego Chińczycy ukradli Contractzowi Jarvana. Postaci te były kluczowe dla C9 w poprzednich dwóch grach. Dzięki temu wyraźnie przechyliło szalę zwycięstwa na swoja stronę i zaczęło dominować swoich przeciwników. Świetnie grał Mystic
Kog’Mawem, którego C9 nie zdecydowało się zbanować. W ten sposób WE doprowadziło do remisu.
W ostatniej grze Amerykanie całkowicie przegrali grę już w drafcie. C9 zdecydowało się na dwa dość trudne do zrozumienia bany ( i
, przez co ponownie oddało Mysticowi
Kog’Mawa, a do tego xiye dostał w swoje ręce
Galio, a jest to jedna z najmocniejszych postaci chińskiego midlanera. Team WE grając w swojej strefie komfortu dość szybko zapanowało nad grą i nawet kiedy Cloud9, próbowało zdobyć coś po jednej stronie mapy, to Chińczycy zdobywali dwa razy więcej po drugiej. W ten sposób C9 przegrało i odpadło jako ostatnia zachodnia drużyna, a Team WE awansował do półfinału, gdzie zmierzy się z Samsung Galaxy.
McCasimir
Warto wiedzieć
Poznaliśmy już prawdopodobną listę drużyn, które zostały wybrane do nowego franczyzowego NA LCS. W związku z tym będziemy musieli pożegnać się z aż czterema formacjami, ponieważ odrzucone zostały zgłoszenia Phoenix1, Team Dignitas, Team Envuys [KLIK] i co najdziwniejsze Immortals. W związku z tym te drużyny będą musiały w najbliższym czasie sprzedać swoich zawodników lub pozwolić im odejść. Jako rekompensatę, zespoły te mają dostać część pieniędzy wpłacanych przez nowe dochodzące teamy. Najbardziej niezrozumiałe jest odrzucenie zgłoszenia Immortals, szczególnie biorąc pod uwagę niedawny występ tej formacji na Mistrzostwach Świata. [KLIK] Trzy z nowych zespołów mają być częścią organizacji grających w NBA i ma to być Houston Rockets, Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors. Ostatnią nową drużyną ma być Optic Gaming, które posiada już dywizje w różnych grach e-sportowych. Póki co jednak informacje te nie zostały potwierdzone przez Riot Games, ani przez żadną z organizacji.
W związku z tym że poznaliśmy prawdopodobny pełny skład NA LCS, możemy przypuszczać także że G2 zostało odrzucona z NA LCS i pozostanie w Europie. [KLIK] Możemy być jednak prawie pewni tego, że w składzie dojdzie do zmian. Jungler drużyny Trick nie planuje już grać w Europie, a istnieje także duża szansa że toplaner drużyny Expect także wróci do swojej ojczystej Korei.
Paris Saint Germain po kilku nieudanych próbach dostania się do EU LCS postanowiło rozwiązać zespół i zaniechać dalszych prób. Dotychczasowy dyrektor e-sportowy drużyny Yellowstar nie rezygnuje jednak z e-sportu i został trenerem francuskiej drużyny LDLC.
Kolejną drużyną, która rezygnuje z dalszej gry jest Ninjas In Pyjamas. Formacja po zaledwie jednym splicie gry w EU LCS odpadłą w reelegacjach, a teraz zdecydowała się nie podejmować prób powrotu do europejskiej ligi.
Niedługo rozpocznie się głosowanie na zawodników, którzy wezmą udział w All-Stars 2017 – szczegóły TUTAJ.
Zdjęcia: Riot Games