2/3 splitu za nami, tabela na play-offy jest już w dużej części wyjaśniona, ale nadal trwa zacięta walka o jak najlepszy seed w tym lokalnym turnieju poza zasadniczym splitem. Dzisiaj – kolejne odpowiedzi, nie przedłużając, przejdźmy do wyników.
Idealne makro C9. Immortals po serii wątpliwych i raczej rozczarowujących występów zdecydowali się utemperować trochę swoją taktykę i tym razem zdecydowali się na standardową kompozycję teamfightową, co pokazali pickami Syndry, Jarvana IV oraz Thresha w pierwszej fazie, co potem sfinalizowali wyborami bardziej pod późniejszą fazę gry – Kog’mawa oraz Maokaia do jungli wyraźnie wykładając swój gameplan przez Cloud9. Podopieczni Reapereda poszli tutaj nieco odważniej – otworzyli draft vastayańskim botlane’m Xayah oraz Rakana oraz legendarną Orianną Jensena, a następnie po banach w strone wystawionego w tym spotkaniu Raya zapewnili mu alternatywę w postaci toplanera również typu carry, jakie niewątpliwie ten Koreańczyk preferuje – Camille. Pozorny brak frontline’u zrekompensowali Gragasem – kwestią pozostało czy będzie to wystarczające, bo obrażeń i inicjacji na pewno im nie brakowało. Początek Nieśmiertelni zorganizowali sobie w świetny sposób – Xmithie pierwsze kroki skierował w stronę najwrażliwszego punktu swojej drużyny, czyli Kog’mawa na botlanie, co skończyło się nie tylko zdjęciem presji z hypercarry IMT, ale też pierwszą krwią na jego konto. Co prawda Contractz szybko znalazł odpowiedź na równoległej linii, aczkolwiek raczej łatwo można przyznać że to Immortals wyszło z tego lepiej (dodając do tego także zabezpieczonego pierwszego Ocean Drake’a). Z biegiem czasu jednak sytuacja odwróciła się na korzyść C9 – drużyna Jensena potrzebowała jedynie kolejnego roamu na górną aleję by dobrać się do wieży bronionej przez Flame’a, a to dało im już o wiele większy potencjał działań na mapie co szybko wykorzystali jeszcze bardziej podbudowując swoją przewagę. Taka sytuacja trwała aż do 22 minuty, kiedy to C9 przy przewadze ponad 5 tysięcy sztuk złota podjęło się zabicia Powietrznego Smoka, na co Immortals odpowiedziało odważnym callem na Nashora. Co więcej, udało im się go zdobyć i uciec bez żadnych strat, poświęcając jedynie 2 Błyski. Nie dało im to jednak zbyt wiele – jedynie opóźnili ofensywę rywali, bo profit w złocie z tego wzmocnienia był naprawdę niewielki – wynosił jedynie 1,5 tysiąca. Następny Nashor poszedł już jednak bez żadnych problemów na konto Cloud9, i od tego punktu gra stała się już występem jednego aktora – i nawet mimo Kog’mawa dysponującego już sporymi pokładami obrażeń Immortals nie mogło w żaden sposób na to odpowiedzieć. W 36 minucie Nieśmiertelni jednak znaleźli niezłą inicjację, kiedy Flame wleciał prosto w Sneakiego za pomocą Kataklizmu Jarvana, jednak Ray odpowiedział tym samym na Cody Sunie, a kiedy najważniejszy warunek wygranej IMT został wyeliminowany Cloud9 nie miało już żadnych kłopotów z zakończeniem rozgrywki i otwarciem serii na swoją korzyść.
C9 | 1 | – | 0 | IMT | MVP: Jensen (C9) | Skrót |
Powrót do gry i powrót do serii! Cloud9 po 2 istotnych banach w stronę Jensena rozpoczęło draft ponownie od botlane’u, ale tym razem był to duet Thresha oraz Kalisty, natomiast w miejsce zbanowanej Ori weszła Taliyah. Drugą rotacją banów Immortals uderzyło w postacie które pojawiły się w poprzednim starciu jeśli chodzi o toplane oraz jungle, jednak Ray bez problemów wyszedł obronną ręką ze swoim słynnym Kledem, natomiast Contractz zdecydował się na Rek’sai. Immortals dysponując first pickiem od razu poszło w Elise dla Xmithiego, a także zalockowali swój botlane – Xayah oraz Barda w miejsce zbanowanego Rakana. Druga faza banów C9 była wycelowana w pełni w Pobeltera, dzięki czemu Flame mógł ponownie wejść na swojego Jarvana IV, a Pobelter znalazł alternatywę w postaci Corkiego dopełniając tę pełną obrażeń obszarowych kompozycję świetnym finalnym pickiem. Już pierwsze minuty były o wiele bardziej ekscytujące niż w poprzedniej grze – rozpoczęło się od pozornie niewinnego ganku Contractza na botlane, który szybko spotkał się z countergankiem Xmithiego, błyskawicznie też zostały odpalone oba teleporty, a także dołączyli obaj midlanerzy – co prawda Immortals straciło Cody’ego Suna, jako że to on był głównym celem ganku Contractza, ale wyszli z tego zdecydowanie lepiej – Corki Pobeltera zabił botlane rywali oraz leśnika C9 zapewniając sobie Triple Killa na start. Xmithie szybko powtórzył manewr ganku na botlane sprzed kilku minut, jednak teraz już Contractz nie mógł pomóc swoim teammate’om i dzięki świetnemu stunowi Barda Olleha zgarnął podwójne zabójstwo. Dzięki takiej presji nałożonej na samym początku mogli od razu rozłożyć skrzydła jeśli chodzi o sferę makro, co przypieczętowali zgarnięciem dwóch pierwszych smoków i Heralda Riftu. Rozgrywka z kilkoma zabójstwami zmierzała do punktu 20 minuty, do spawnu Nashora, wokół którego od razu zaczęli grać Nieśmiertelni. W potyczkach pod tym objective’m jednak nagle lepiej zaczęło wychodzić C9 – Immortals miało poważny problem ze zdobyciem zabójstwa po pojawieniu się Barona, jednak Cloud9 za bardzo się “podpaliło” widząc szansę na powrót do gry i sami podeszli do próby zdobycia jego wzmocnienia, co sprawnie wykorzystało IMT teraz już efektywnie wymuszając walkę i wygrywając ją i dodatkowo zbierając Nashora na swoje konto. Wyprowadziło ich to na ponad 10-tysięczną przewagę w złocie, by kilka minut później kilkoma świetnie rozegranymi teamfightami kompletnie zgasić pozostały opór Chmurek, i w 37 minucie przeprowadzić ostatni szturm na pozycję rywali, tym samym doprowadzając do wyrównania.
IMT | 1 | – | 1 | C9 | MVP: Pobelter (IMT) | Skrót |
Flame Horizon! W trzeciej, decydującej grze obie drużyny postanowiły wrócić nieco pickami do gry numer 1. Choć Gragas Xmithiego zastąpił Maokaia, to już Thresh Thresh był powtórka z pojedynku pierwszego. Tym razem na midlane zobaczyliśmy Corki którym zdecydowanie lepiej poradził sobie Pobelter w grze numer 2. W drugiej fazie wyborów jednak Cody Sun potwierdził teorię o powtarzających się pickach – ponownie wybrał on Kog’mawa, natomiast całość dokończył Renekton Flame’a stanowiący w połączeniu z Gragasem Xmithiego całkiem niezły frontline. C9 również powróciło do swoich postaci z pierwszego starcia – już na początku zobaczyliśmy Xayah oraz Rakana, Oriannę Jensena zastąpiła Syndra, Contractz powtórzył wybór, ale z drugiej gry – w jego rękach znów znalazła się Rek’sai, natomiast przez brak tanków Ray został zmuszony do wyboru Shena, czyli postaci która raczej zdecydowanie nie będzie dla niego komfortowa. Początkową fazę gry Contractz jednak zagrał sprytniej niż to miało miejsce 2 gry temu – skupił swoją uwagę od razu na hypercarry botlanie Immortals, przez co Cody Sun oddał pierwszą krew już w 3 minucie. Jungler C9 nie poprzestał na tym i już 3 minuty później zawitał pod wieżę na środkowej alei, tym razem oddając zabójstwo dla Jensena, podczas gdy Xmithie nadal był jeszcze bez ganku. Co prawda odbiło się to na wymuszeniu pasywnego play-style’u u Raya, który w pierwsze 8 minut kompletnie oddał kontrolę Flame’owi, który miał nad nim ok. dwukrotną przewagę w cs, jednak było to w pełni zrozumiałe – pick Shena nie miał służyć dominacji linii, ale ostatecznie Ray odpadł bardziej, niż prawdopodobnie to C9 przewidywało – niestety oddał on pierwszą wieżę gry bez jakiejś wielkiej aktywności junglera. Cloud9 jednak szybko zrekompensowało sobie tę stratę – wzięli po kolei 2 wieże, Heralda Riftu oraz pierwszego Smoka, co w połączeniu z 4 zabójstwami przewagi dało im pełne tysiąc sztuk złota przewagi w punkcie 10 minut. Całe to prowadzenie jednak traciło nieco na znaczeniu, bo nawet pomimo 5 zabójstw C9 i wyniku 0/3 Pobeltera, Flame wygrywał tak bardzo że spokojnie utrzymywał Nieśmiertelnych na powierzchni w tym spotkaniu. Znalazło to swoje odbicie w końcu w 22 minucie – przy próbie podjęcie Piekielnego Smoka przez C9 Nieśmiertelni popisali się świetną inicjacją eliminując 3/5 składu Chmurek, a to pozwoliło im na wzięcie i wymienionego wcześniej drakonida, i Nashora, a tym samym oficjalnie powrócić do gry z przewagą 2 tysięcy sztuk złota. Gra oczywiście nie była jeszcze zakończona, ale C9 wyglądało już zdecydowanie mniej przekonująco – idealnym przykładem była ich inicjacja przy próbie oblężenia rywali, gdzie udało im się praktycznie od razu wyłapać Cody’ego Suna (na Kog’mawie przypomnijmy, czyli niewątpliwie był ważnym elementem walk drużynowych Immortals), ale walkę i tak przegrali. W 32 minucie Immortals podjęło kolejnego Barona, ale przez wcześniejsze zabicie Contractza oraz Sneakiego było to relatywnie bezpieczne podejście i bez większych problemów udało im się go zgarnąć. W 36 minucie ponownie Cody Sun został złapany poza pozycją, jednak tym razem Immortals ponownie wyszło z tego obronną ręką i w następnym teamfighcie zniszczyło C9 wynikiem 4 za 0. Pozostało im jedynie przypuścić atak na bazę rywali co bezpośrednio zrobili, i mimo C9 nadal trzymającego defensywę udało im się zniszczyć Nexus rywali i zakończyć tę sinusoidalną serię zwycięstwem!
C9 | 1 | – | 2 | IMT | MVP: Flame (IMT) | Skrót (WSZYSTKIE GRY) |
DIG | 1 | – | 0 | P1 | MVP: Altec (DIG) | Skrót |
P1 | 1 | – | 1 | DIG | MVP: MikeYeung (P1) | Skrót |
DIG | 2 | – | 1 | P1 | MVP: Ssumday (DIG) | Skrót (WSZYSTKIE GRY) |
FOX | 1 | – | 0 | NV | MVP: Damonte (FOX) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
NV | 1 | – | 1 | FOX | MVP: Nisqy (NV) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
FOX | 1 | – | 2 | NV | MVP: LirA (NV) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Liquid walczy, ale to za mało. Team Liquid rozpoczęło draft tego spotkania wyborem comba na botlane – zobaczyliśmy tam Rakana oraz Kalistę, czyli jedno z ulubionych kombinacji w Korei. Oprócz tego w pierwszej fazie wybrany został też Vladimir, ale raczej w charakterze takiego bezpiecznego wyboru, by nie odpadł za bardzo przeciwko Bjergsenowi. Oba bany TSM wycelowane były w Lourlo i jego najpopularniejsze picki, więc musiał znaleźć innego championa w swoim champion poolu – tu jednak bez większego zastanowienia zdecydował się na Kleda. Inori zakończył fazę picków TL Maokaiem uzupełniając kompozycję swojej drużyny potężnym frontline’m. Team SoloMid zaś poszedł klasycznie – duet Tristany oraz Brauma był świetną odpowiedzią na botlane rywali, natomiast Bjerg zdecydował się na legendarną już w jego rękach Syndrę. W drugiej rotacji wykluczeń ucierpiał zarówno Sven, jak i Hauntzer, ale nie były to jakieś kluczowe bany – Sven i tak wyszedł z Gragasem, co na pewno było mu na rękę, natomiast Hauntzer sięgnął po Renektona. Pierwsze 10 minut rozgrywki było w zasadzie jedynie wymuszaniem kolejnych summoner’s spelli prezencją na linii oraz roamami, ale tą stazę przełamał Bjergsen, któremu udało się w pięknym stylu wywalczyć solową pierwszą krew na Goldenglue. Dało TSM-owi to sporą kontrolę przez wywieraną presję, ale chwilę później zaprzepaścili tę przewagę – na dolnej alei przeprowadzili kompletnie niezorganizowaną rotację, dzięki czemu ofiarami Liquidu padli nie tylko Doublelift i Biofrost, ale też przybyły na pomoc Hauntzer. Od tego momentu to Team Liquid nakładało na TSM sporą presję, ale to nie przeszkadzało aktualnym pretendentom do pozycji rywala by zdobywać kolejne objective, i to była słaba strona Liquidu – co prawda łapali zabójstwa, ale po każdej takiej efektownej akcji oddawali rywalom wieże/smoka/kontrolę bocznych linii, przez co wszystkie te wygrane teamfighty były niewiele warte, bo TSM nadal zatrzymywał przewagę. Mimo sporego prowadzenia TSM-u Team Liquid nadal nieźle utrzymywał się w grze – inicjacja ze strony Maokaia Inoriego oraz kombinacji Kalisty oraz Rakana była naprawdę niebezpieczna w pewnych scenariuszach, więc ich rywale musieli mieć się na baczności cały czas. W końcu jednak te engage obróciły się przeciwko im i teraz już TSM wiedział co robić – z lekkimi problemami udało im się wyeliminować zagrożenia ze strony rywali i zgarnąć dla siebie Nashora w 32 minucie. Podczas oblężenia wież TL Bjergsen popisał się niesamowitym stunem na Piglecie który szybko wykończył zabijając przeciwnego ADC, a to z kolei wywołało bezpośrednią inicjację ze strony TSM, w której TL nie miało już większych szans – pierwsza gra na konto Teamu SoloMid!
TSM | 1 | – | 0 | TL | MVP: Bjergsen (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Fenomenalny powrót. Team Liquid tym razem poszło po rozum do głowy i wybanowało Bjergsena, na co Duńczyk odpowiedział pickiem Cassiopei. Doublelift i Biofrost ponownie zdecydowali się na duo Tristany oraz Brauma, tym razem z intencją wykluczenia Kalisty, która napsuła im trochę krwi w poprzednim starciu. Svenskeren postanowił tym razem zagrać w charakterze frontlinera, co pozwoliło Hauntzerowi na ponowny wybór Kleda. Team Liquid zaś już o wiele ciekawiej pokazało się w tym drafcie. W pierwszej fazie wyborów ujawnili picki Galio, Corkiego oraz Gragasa, czyli potencjalnie pokazało 3 elastyczne wybory mogące pójść na wiele pozycji. W związku z tym TSM miał problem z banami – zdecydowali się wykluczyć midlanera i ADC, by zminimalizować potencjał wykorzystania tego Corkiego. Po części trafili – Corki ostatecznie znalazł się w rękach Pigleta, natomiast Goldenglue wziął dla siebie Taliyah. Całość zamknął Lourlo wyborem Renektona, co jeszcze bardziej pokręciło ten zawiły draft, ale sytuacja szybko się wyjaśniła – TL posłał Galio na pozycję wspierającego. Team Liquid popisał się także świetną wczesną fazą gry wyłapali graczy TSM invadujących ich jungle i rozpoczęli ten mecz dwoma zabójstwami. Co więcej – zdołali kontynuować to tempo, kiedy 3 minuty później Doublelift wykazał się nadmierną agresją, co szybko zostało ukarane przez teleport Lourlo, a nawet to nie pozwoliło Hauntzerowi odbić się w całości na linii – gdzie ciągle był “w plecy” ok. 15-20 cs. Przełożyło się to dalej na pierwszą wieżę gry na konto Liquidu – to już dało im poważniejsze prowadzenie w wysokości 2 tysięcy sztuk złota, ze sporym potencjałem na późniejszą fazę gry. Bjergsen jednak ponownie okazał się wybawcą swojej drużyny – przyczynił się chociaż trochę do powrotu TSM-u do gry dzięki solokillowi na Goldenglue (już drugiemu w tej serii, co za niespodzianka). Team Liquid jednak wtedy już wiedział gdzie uderzyć i skupił swoją uwagę na midlane. Wyczyn Bjergsena sprzed paru minut powtórzył Hauntzer, ale było to małe pocieszenie, bo TL w tym czasie kompletnie dominowało dolną linię. Prowadzenie Liquidu nie było jednak tak duże, jak się pozornie mogło wydawać – z 5 wieżami do 2 TSM-u prowadzili w 20 minucie zaledwie 4 tysiącami sztuk złota, co zdecydowanie nie było dla Teamu SoloMid przeszkodą nie do przeskoczenia – zwłaszcza z skalującą się kompozycją, co świetnie pokazał Doublelift w 25 minucie, a cały TSM powtórzył w 27, po czym bezpośrednio zgarnęli Nashora. W 35 minucie ponownie podeszli pod Nashora, i tym razem zdecydowali się podjąć go nawet mimo obecności Teamu Liquid. Liquid było jednak nieco spóźnione z reakcją i za cenę żyć Svenskerena i Doublelifta TSM zgarnął drugiego Barona i ponownie to oni byli w ofensywie. Kluczowym momentem jednak było zdobycie Starszego Smoka, który jeszcze bardziej wzmocnił ich najsilniejszą stronę – teamfighty, i wtedy już bez problemów wbili się do bazy Teamu Liquid, wyeliminowali całą drużynę Steve’a i zgarnęli drugą grę serii, a zarazem zwycięstwo!
TL | 0 | – | 2 | TSM | MVP: Doublelift (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
| IMT – Pobelter: Midlaner Nieśmiertelnych popisał się dzisiaj świetną serią. Pomimo grania vis-a-vis przeciwko graczowi uznawanego przez wielu za najlepszego gracza środkowej alei w Ameryce Pobelter spisał się naprawdę świetnie. Co prawda pierwsza gra była przegrana, ale można spokojnie stwierdzić że to nie wina Pob’a, co bardziej Flame’a (który później zresztą też się zrekompensował. Pobelter świetnie wykorzystał idealny start z potrójnym zabójstwem w grze numer 2, a potem odbił się od wyniku 0/3/0 po bezlitosnej aktywności Contractza na środkowej alei, kończąc grę ze statystykami 8/3/7. Cóż – w tym splicie można raczej bezpiecznie powiedzieć, że Pobelter zasługuje na bycie nieco wyżej niż to TOP 10 Ameryki, na które ocenił się rok temu. |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|---|---|---|---|
1 | Counter Logic Gaming | 9 | 3 | |
1 | Immortals | 9 | 3 | |
1 | Team SoloMid | 9 | 3 | |
4 | Team EnVy | 7 | 5 | |
4 | Team Dignitas | 7 | 5 | |
6 | Cloud9 | 6 | 6 | |
7 | Echo Fox | 4 | 8 | |
7 | FlyQuest | 4 | 8 | |
9 | Phoenix1 | 3 | 9 | |
10 | Team Liquid | 2 | 10 |