Seria Rozmowa Bez Lagów to połączenie luźnej rozmowy z publicystyczną formą wywiadu. Jest to (nie)regularny newsletter o ważnych osobach z polskiej sceny League of Legends. Dzięki tym artykułom dowiecie się co robią zawodowi gracze, aby nie stracić kontaktu z rodziną, czego nigdy nie zrobiłyby cosplayerki, bądź o czym zawsze musi pamiętać specjalista od social media. To wszystko, jak i wiele więcej razem z Warlordem C, czyli polskim miksem białej i ciemnej czekolady.
Warlord C: Cześć. Prosiłbym Cię, abyś przedstawił się naszym czytelnikom oraz powiedział skąd mogą Cię kojarzyć.
Delord: Hej! Nazywam się Paweł Szabla. W Internecie możecie mnie znaleźć pod pseudonimami Delord lub Delordi. Od długiego już czasu siedzę w sportach elektronicznych i nie przestałem się tym jarać odkąd pierwszy raz zawitałem na turnieju offline w Counter-Strike. Oczywiście, sukcesów nie było, ale i tak emocje i radość z samego wyjazdu potwierdziły, że to właśnie to, co chciałbym robić. Skąd można mnie kojarzyć? Aktualnie supportuje w Team Rock, wcześniej grałem w Absolute Legends, a jeszcze wcześniej byłem redaktorem na niegdyś największym serwisie traktującym o Counter-Strike w Polsce – cs.pl. Od czasu do czasu streamuje i pojawiam się na różnych eventach w Polsce.
Warlord C: Co uważasz za swój największy sukces?
Delord: Sukces… Szczerze? Największym sukcesem jest wystąpienie w finale Pucharu Polski. Jednak po prawdzie dla mnie sukcesem jest każda dobrze zagrana gra na najlepszych graczy w Europie. Jeżeli na ladderze dobrze mi idzie i widzę, że czynię postępy to tym się po prostu jaram i chcę więcej. Do tego posiadanie w kolekcji dwóch mistrzowskich tytułów EES też jest bardzo miłym uczuciem.
Warlord C: Właśnie! Puchar Polski! W ostatni wtorek po wyrównanej walce zajęliście niestety drugie miejsce. Jak Ci się jednak podobało na tej imprezie? Czy dało się odczuć rangę tego wydarzenia?
Delord: Oj, było mega fajnie. Wielka scena, ogromny tłum na widowni. Ja jednak skupiałem się tylko na monitorze przede mną. Gdy już gry się rozpoczęły, nie czułem stresu. Ignorowałem wszystko dookoła, będąc w swoim żywiole. Co do rangi zawodów to na pewno. Mnóstwo ludzi z obsługi turnieju było gotowych nam pomóc w każdej chwili, gdy tylko czegoś potrzebowaliśmy. To było coś wyjątkowego. Traktowali nas jak bardzo ważnych ludzi, nie patrzyli na granice wieku. Mówiliśmy sobie po imieniu, żartowaliśmy. Było luźnie i fajnie. Polska, jak i zagraniczna ekipa, to naprawdę w porządku ludzie i zasługują na ogromne podziękowanie za dopięcie eventu pod każdym względem.
Warlord C: Mówisz, że nie czułeś presji? Przygotowywałeś się jakoś specjalnie do występu przed takim tłumem?
Delord: Raczej nie. W liceum bardzo często reprezentowałem szkołę na wielu frontach. Prowadziłem imprezy czy apele, dlatego “publika” nie jest jakoś specjalnie stresująca dla mnie. Co do samego turnieju – sporo soloq, w sumie to tyle.
Warlord C: Co Cię najbardziej zaskoczyło na Pucharze Polski? Poziom gier, publiczność, komentatorzy czy może przygotowanie techniczne?
Delord: Wydaje mi się, że pomoc administracji i świetne przygotowana organizacja. Mogliśmy pograć, rozgrzać się czy pogadać z ekipą. Ogólnie dało się odczuć, że to my byliśmy tam najważniejsi. Za wszystko oczywiście podziękowaliśmy pod koniec turnieju Co do poziomu rozgrywki to spodziewałem się bardzo wyrównanego starcia. Co do komentarza to niestety nie było mi dane go usłyszeć, bo …grałem.
Warlord C: Co jest najtrudniejsze w karierze gracza?
Delord: Chyba to, że nie zawsze masz czas dla znajomych i ludzi, którzy Twojego czasu potrzebują. To zdecydowanie największy kłopot. Nie każdy rozumie to, co robimy. Wiele znajomości mi się przez to urwało. Szkoda, ale cóż, to moje życie i moje decyzje.
Warlord C: Jak reaguje rodzina na Twoje granice? Czy występ w finale Puchar Polski zmienił ich nastawienie?
Delord: Nastawienie zmienili jakiś czas temu. Wiem, że moja rodzina oglądała ostatnią grę. Moja mama rzuciła nawet nawet śmiesznym komentarzem – No, wygrywaliście, wygrywaliście i nagle przegraliście. Nie wiem o co chodzi – (śmiech)
Warlord C: Czy tłumaczyłeś swojej rodzinie zasady League of Legends? Jeżeli tak to jak najprościej opisałbyś czym tak właściwie jest ta gra?
Delord: Kilka razy próbowałem. Mniej więcej mówiłem w taki sposób: Jest mapa. Jest 10 graczy podzielonych na dwie drużyny po 5 zawodników. Na mapie jest wiele obiektów o które trzeba dbać i które pojawiają się co pewny okres czasu. Wygrywa ten zespół, który zdobędzie największą przewagę – zniszczy Nexus lub zmusi przeciwny team do poddania się. Wygrać można na wiele sposobów, ale w to już się nie zagłębiałem. (śmiech)
Warlord C: Haha. Naprawdę ciekawa definicja. Jestem przekonany, że rodzina szybko zrozumiała zasady. Jesteś osobą, która stara się żyć chwilą czy bardziej planujesz wszystko na przyszłość?
Delord: Gdybym planował, to pewnie byłbym aktualnie na studiach Zdecydowałem jednak, że spróbuję swoich sił w sportach elektronicznych w pełnym wymiarze godzin. Jestem w stanie utrzymać się sam (okej, nie płacę tylko za mieszkanie, ale dopłacam do innych rachunków). Uczelnia nie zając, nie ucieknie Myślałem wiele razy o przyszłości. O tym, co będę robić jeśli się jednak nie uda. Na razie zostawiam to jednak po prostu gdzieś w głębinach mojej głowy.
Warlord C: Brzmi bardzo interesująco jako plan na życie. Jednak kariera gracza często jest dosyć krótka. Czy widziałbyś siebie także w innej roli w sportach elektronicznych, jako komentator, trener lub menadżer?
Delord: To chyba marzenie każdego, by robić to co się lubi. W przeszłości głównie chciałem być graczem, ale od długiego czasu jestem związany także z projektem Neogear. Odpowiadam tam za treści, tłumaczenia czy pomysły. Co prawda, pomoc ta jest sporadyczna, ale chłopaki wiedzą, że mogą na mnie zawsze liczyć. Co do mojego miejsca w sportach elektronicznych, jeśli nie jako gracz to całkiem nieźle radzę sobie z wymyślaniem nowych rzeczy i kierowaniu zespołem. Myślę, że to byłoby zajęcie, które dawałoby mi satysfakcję i możliwość spełnienia.
Warlord C: Jesteś nie tylko wicemistrzem Polski, ale także zdobywcą dwóch tytułów EES czy zwycięzcą wielu turniejów mniejszej rangi. W czym tkwi sekret utrzymywania wysokiej formy? To kwestia odpowiedniej ilości treningu, podejścia do gry czy zachowaniu odpowiedniego balansu między grą, a zajęciami dodatkowymi? Jak to u Ciebie wygląda?
Delord: Kiedy już osiągasz pewien poziom i to co robisz, dalej Cię kręci i jara, to nie ma opcji, żebyś spadał w dół. Ja zawsze potrafię znaleźć sposób, by zmotywować się do dalszej pracy i polepszania się. Myślę, że w tym tkwi sukces. Jeśli nie lubisz tego co robisz, albo robisz to tylko dla jednego powodu, to nie będziesz dawać z siebie 100%.
Warlord C: Kiedyś spotkałem się z opinią, że w pewnym momencie profesjonalni gracze traktują grę tylko jako prace. Jak Ty traktujesz League of Legends? Jako pracę czy zabawę?
Delord: Hm… Traktuję to jako pracę, ale także i wyzwanie. Stawiam sobie co jakiś czas i konsekwentnie do nich dążę. Na przykład wymasterowanie danej postaci czy zagranie czymkolwiek w pewien sposób przez X razy. To pomaga się ustabilizować. Liga Legend to też miejsce, gdzie poznałem masę świetnych ludzi.
Warlord C: Jak dużo trenujesz, aby osiągać takie rezultaty? Co jest najlepszą formą treningu, soloQ, gry drużynowe czy może streamy koreańskich graczy?
Delord: Trening czyni mistrza, czyli głównie soloq. Oglądanie innych, lepszych od siebie graczy też bardzo dużo daje. Wiesz, od siedzenia i patrzenia się w ziemie nie nauczysz się niczego, no może nabawisz się schorzeń kręgosłupa garbiąc się
Warlord C: Fakt, granie to nie wszystko. Jakie masz hobby i zainteresowania poza League of Legends?
Delord: Ojej, niewiele. Czasem coś poczytam, wyjdę ze znajomymi na miasto czy pojadę gdzieś. Takie standardy, żadnych wyrafinowanych. Jestem dobry w pisaniu, ale raczej swojego bloga nie zamierzam pisać. Poza tym mam swój styl, który czasami nie każdy kupuje – to kolejny minus.
Warlord C: Gdybyś nie był graczem to w jakiej pracy byś siebie widział? Czy może zawsze od małego chciałeś zostać zawodowym graczem?
Delord: Kiedyś chciałem zostać aktorem. Grałem nawet w wielu “sztukach”, ale jakoś mi przeszło. Potem przyszła zajawka na dziennikarstwo i w sumie do dziś została. Gdzieś w międzyczasie gierczenie. Sporo tego. Zobaczymy, gdzie mnie los poniesie.
Warlord C: Aktorstwo… Czy sądzisz o filmach na podstawie gier komputerowych? Czy w niedalekiej przyszłości możemy spodziewać się wysypu filmów o grach komputerowych?
Delord: Raczej nie jaram się czymś takim. Imo to już trochę przesada Lubię gry, ale to co dzieje się w grze i w świecie wirtualnym, tam powinno pozostać.
Warlord C: Czy chciałbyś jeszcze kogoś pozdrowić na zakończenie rozmowy?
Delord: Dzięki wszystkim za śledzenie naszych poczynań, ekipie jarock.pl oraz Rockowi za zaufanie, którym nas obdarzyli. No i dzięki Tobie, za Twoją pracę przy Pucharze Polski!
Warlord C: Haha. Dzięki za rozmowę! Życzę sukcesów w przyszłości i powodzenia w kolejnych turniejach na horyzoncie!