Tak jak każdy z Was jestem osobą, która wolny czas poświęca na granie w gry, ale prawdopodobnie trochę się od Was różnię. Czym? To proste. Nie gram rankedów. W ogóle.
Pewnie często dostajecie wiadomości od znajomych, w których proszą Was oni o wspólne zagranie gry rankingowej – ja nie jestem wyjątkiem. Też je dostaję. Zawsze odmawiam i mówię, że nigdy rankedów nie gram.
Nie zdarzyło się jeszcze, żeby ktoś z czystej ciekawości nie zapytał dlaczego. Zawsze mówię to samo i Wam też powiem. Oczywiście, próbowałam kiedyś grać rankedy i z tego powodu uważam, że mogą one źle na nas wpływać. Są po prostu stresujące; sam fakt, że o coś walczysz podwyższa Twoje tętno i przyśpiesza oddech. Jednak nie to jest najgorsze. Najgorsi są gracze. Podczas rankedów ludzie zazwyczaj zachowują się okropnie – wyzywają, wytykają każdy możliwy błąd i przeżywają wszystko aż za bardzo. Być może uważacie, że takie zachowanie jest normalne – w końcu gry rankingowe są walką o awans do wyższej dywizji. Według mnie to jednak lekka przesada.
Nikomu nie zabraniam grania rankedów, nawet nie próbuję Wam tego odradzać. Wręcz przeciwnie – warto jest mieć o co walczyć, posiadać jakiś cel. Niektórym granie samych normali wydaje się nudne i wybierają je tylko sporadycznie. Akceptuję to, każdy ma prawo do własnej opinii. Jeśli gry rankingowe sprawiają Wam przyjemność, to nie powinniście z nich rezygnować, ale błagam – nie psujcie gry innym. Ta konkretna rada nie dotyczy tylko rankedów, na normalach również się sprawdza. Jeśli Wasz kolega z drużyny popełnił błąd, warto go zauważyć i wypomnieć, ale najlepiej postarajcie się to zrobić łagodnie. Poproście go o unikanie takich wyborów na przyszłość, nie wyzywajcie od razu jego niewinnej matki, jak to mają w zwyczaju niedojrzałe dzieci; nie używajcie przekleństw i nie spamujcie co chwilę tymi przeklętymi znakami zapytania.
Po prostu zachowajcie się z klasą. Udowodnijcie swoją wyższość nad tymi dzieciakami dyplomacją i stoickim spokojem. Oczywiście nie zawsze można taki zachować, ale warto utrzymać pozory, prawda?
Warto też wspomnieć, że jeżeli już zabieracie się za grę rankingową, to wiedzcie, że zaważy to o Waszym przyszłym losie i wywoła wiele emocji. Oto kilka czynników, które pozwolą Wam stwierdzić, że to nie jest odpowiednia pora na grę rankingową i lepiej wybrać normala.
1) Wysoki pingWidziałam kilka skarg na ludzi ze słabym pingiem, którzy przegrali innym mecz. Litości! Jeśli w prawym dolnym rogu ekranu dostrzegacie mniej niż 3 kreski i nie jesteście pewni czy Wasz ping będzie stabilny- lepiej zdecydujcie się na normala.
2) Słaby sprzętNie masz dobrego sprzętu- nie graj gier rankingowych. Proste. Nie chodzi mi tutaj o to, że musicie od razu wydać 10 000 zł na wspaniały komputer. Najzwyczajniej w świecie do dobrej gry potrzebujecie działającej myszki, niezacinającego się co chwilę laptopa i ponad 70 FPS-ów. W innym wypadku możecie jedynie zepsuć sojusznikom grę.
3) ZdenerwowanieNie oszukujmy się- League of Legends raczej nie sprawia, że się uspokajamy. Mieliście ciężki dzień i chcielibyście się zrelaksować przy dobrej grze? Odradzam rankedy. Na własnej skórze przekonałam się, że zestresują Was one jeszcze bardziej. Każdy błąd zacznie nieziemsko irytować, a zdenerwowanie prowadzi do kolejnych pomyłek. W dodatku pewnie będziecie wyładowywać złość na kolegach z drużyny, a gracze zazwyczaj łatwo dają się sprowokować i odpowiadają na wszystkie zaczepki.
4) Chęć eksperymentowaniaNie lubię, gdy ludzie traktują wszystkie tryby rozgrywki tak samo. Jeśli macie ochotę zagrać Bardem w dżungli lub innym nietypowym pickiem – absolutnie nie wybierajcie gier rankingowych! Tak samo jest w sytuacji gdy chcecie wybrać postać, której mechaniki nie są Wam do końca znane. To, że przeczytaliście poradnik na Mobafire lub obejrzeliście jakiś filmik na Youtube nie czyni z Was ekspertów. Zanim zdecydujecie się na rankedy, zdobądźcie doświadczenie na normalach.
A Wy? Gracie rankedy? Co o nich sądzicie? Kiedy warto grać, a kiedy lepiej odpuścić? Dajcie znać w komentarzach!