Jest środek sierpnia, a co za tym idzie w każdym regionie powoli rozpoczynają się playoffy. Nie inaczej jest w Korei, gdzie najlepsza liga na świecie zaczęła już dziś. Na sam początek dostaliśmy prawdziwą perełkę, powtórkę z finału Worldsów 2016, czyli pojedynek pomiędzy Samsung Galaxy, a SK Telecom T1. Obydwa zespoły miały dosyć dobry początek Summer Splitu, jednak w pewnej jego części się pogubiły, szybko spadając z pierwszego czy drugiego miejsca LCK. Pomimo to serie tych dwóch zespołów zawsze są niesamowicie fascynuje i pozwalają ujrzeć Ligi Legend na najwyższym poziomie. Kto zwyciężył i spotka KT Rolster w następnej rundzie?
Pierwsze spotkanie w serii i kompozycyjnie SKT wyglądało lepiej. Stworzenie sobie spokojnego early game’u, preferowanymi postaciami wraz z Lucianem, Caitlyn czy Alistarem, kontrując przy okazji enemy comp sprawiło, że nie tylko mieli dobre wejście w bo5, ale także większe szanse na zwycięstwo w pierwszej grze. Wprawdzie SSG próbowało kontrować przeciwników, kierując swoją uwagę w późniejsze etapy gry, to jednak odstawali, a ich pierwsze minuty mogły okazać się katorgą dla Cho’Gatha czy Taliyah. Mecz grano spokojnie aż do 6 minuty, kiedy to Faker zdołał zabić swojego konkurenta w sytuacji 1 vs. 1. Można to określić jako mechaniczne ogranie, jednak decyzja Crowna o próbie konfrontowania się bez użycia swoich umiejętności przywoływacza, był wielkim błędem, kosztującym go pierwszą krew. Odpowiedziom stał się gank na topie od strony linii. W momencie, w którym Jarvan IV posiadał swoje R, zejście na górną aleję i zabicie nie sprawiało jakiegokolwiek problemu. Niestety Samsung oddawało oponentom kolejne turrety, a co za tym idzie kontrolę mapy. Wraz z kolejnymi zabójstwami powiększała się różnica w złocie. Po około pół godzinie gry wynosiła już ponad 5 tysięcy. Przy obijaniu Nashora, właśnie w 30 minucie, SKT wyeliminowało trzech przeciwnych graczy, następnie spokojnie dokańczając Barona. Finalnie żaden z carrych nie miał podejścia do Luciana, ponieważ obrażenia przez niego zadawane osiągały zbyt duże wartości. Wraz ze wzmocnieniem ruszono na bazę SSG. Pod sam koniec gry Faker zdobył quadrę, która była nieoficjalną pentą (chwilę przed tym zabił Tristanę, jednak nie zaliczyło tego zabójstwa do odliczania). Cóż za początek serii dla Mistrzów Świata.
SKT | 1 | – | 0 | SSG | MVP: Faker (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Drugi mecz nie zaskoczył pod względem picków oraz banów, które w pewnej części zostały powtórzone. Przykładowy ban Rakana oraz Morgany, bądź pozbycie się Luciana, mającego znaczny wpływ na wygląd poprzedniej mapy. Kompozycja SKT wydawała się dosyć ryzykowna, głównie z powodu braku silnego outpushu z ich strony, tudzież nadrabiali wieloma opcjami engage’u. Natomiast SSG wydraftowało stabilny team comp opierający się na meta pickach z patch 7.15, m.in. bottom Tristana + Alistar, midlane Orianna, czy Jarvan IV jako postać dla Haru. Ten ostatni w słaby sposób spróbował zgankować na dolnej alei zaraz po clearu Reda, Wilków i Blue, jednak było to bardzo trudne przy niesprzyjająco ustawiających się zawodnikach. Peanut w początkowej fazie prezentował się lepiej od swojego konkurenta, spokojnie kontrolując obszar lasu. Haru wydawał się grać chaotycznie. Jednocześnie Leśnicy mieli bardzo utrudnione zadanie, głównie z powodu presji i świadomości, że nie mogą ryzykować. Samsung spokojnie zabiło Ocean Drake’a pozwalając sobie na spokojniejszy laning, wraz z szybszą regeneracją. Jeśli chodzi o wizję, to na zmianę tworzono ją i niszczono w okolicy mida, z delikatną dominacją SKT. Co dziwne Jarvan IV zbudował swój przedmiot junglera pod Warriora, co oznaczało, że będzie zadawać więcej damage’a, jednak równocześnie powinien skupiać się na agresywnych gankach, ale na to się nie zapowiadało. W 15 minucie Gragas zdobył Oko Heralda. Natomiast wspomniany brak wave clear’u stał się bolesnym aspektem, przez który zawodnicy Kkomy tracił turrety oddając kolejne cele na mapie. Wyglądało to jak powtórka z pierwszej gry. SSG równomierne oblężało linie, a niszcząc wszystkie wieże pierwszego tieru stracili dwie na dolnej alei. Dawały one przeciwnikom komfort podejścia pod barona bez ryzyka straty na bocie. First Blood padł w 21 minucie, gdzie błędna pozycja Banga doprowadziła do wykorzystania stunów i unicestwienia ADC. Pomimo to Faker i spółka zabezpieczyli Mountain Drake’a, który delikatnie zwiększał obrażenia zadawane głównie Baronowi. Każde decyzje graczy ukazywały wagę tego spotkania, a rotacje dokonywane wydawały się być przemyślane. Pomimo świetnego pomysłu SKT na zamknięcie enemy teamu z przodu i z tyłu, nie udało się go odpowiednio wykonać. Toteż po śmierci Untary, stracili Nashora. Co ciekawe po 28 minucie Samsung popełniło bardzo bezsensowny błąd wymieniając swój środkowy inhibitor na dolny i jedną wierzę przy Nexusie. Przy tym zagraniu uwidocznił się stres, ukazujący chęć szybkiego zakończenia tego meczu. Drugi Mountain powędrował na konto drużyny z blue side’u. Po pojawieniu się drugiego Nashora, wzdłuż całej mapy rozpoczęły się bardzo bliskie starcia, a split zawodników SSG przy jednej z walk drużynowych, pozwoliło SKT na comeback i zabicie Barona. Stan rozgrywki został wyrównany, natomiast Elder Drake powędrował w ręce Crowna i spółki. O wszystkim miał przesądzić jeden team fight. Jednak przez dłuższy czas zespoły oczekiwały na engage ze strony przeciwnika, odpowiednio stawiając swoje kroki na Summoner’s Rift. Doszło do niego w 44 minucie, a najważniejszą częścią stał się Ultimate Fizza, który zdołał wyłapać Oriannę i jednocześnie dać znak do ruszenia na najsilniejszego stwora na Rifcie. Sytuacja się odwróciła i to SKT rozpoczęło dyktować warunki tegoż late game’u. Finalnie zniszczyli Nexus po bardzo niepewnej grze, doprowadzając do bardzo korzystnego stanu serii, oczywiście dla samych siebie.
SKT | 2 | – | 0 | SSG | MVP: Faker (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
SSG | 0 | – | 3 | SKT | MVP: Bang (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |