Meta na mobilność? Też bądź mobilny! Sprawdź mobilne How2Win

Płatna zabójczyni #1

Byłam wyczerpana. Ponad półgodziny biegu przez obskurne uliczki daje mi się we znaki. Wiem jednak, że nie mogę przestać. Każdy przystanek może kosztować mnie życie. Mimo zmęczenia nie poddaje się, w dalszym ciągu walczę o przetrwanie. Po chwili ucha słyszę świst. Z przerażeniem spoglądam na staroświecki budynek stojący przede mną. Widzę, że utkwiła w nim strzała, która wyglądem przypominała kryształ.

– Ashe…- szepczę sama do siebie.

Boje się odwrócić. Przypominam sobie, że każda chwila zawahania będzie równoznaczna z moim zgonem. Postanawiam więc biec. Przepychając się przez tłum, szukam ciemnej uliczki, w której mogłabym się schronić przed ostrzałem Lodowej Łuczniczki. Po chwili znajduję jakiś zaułek. Nie wydaje się on najbezpieczniejszym miejscem, ale i tak nie mam siły kontynuować ucieczki. Jeśli ma mnie zabić to niech zrobi to teraz. Ciężko dysząc czekam na śmierć, jednak nic się nie dzieje.

– Dała sobie spokój?-myślę.

Nie, na pewno nie. Za moją głowę musiała zostać wyznaczona duża nagroda skoro ściga mnie nawet ktoś z Freljordu. Czy Garen był dla swoich poddanych aż tak ważny? Najwidoczniej tak. Mogłam nie przyjąć zlecenia. Miałabym teraz spokój, a ludność Demacii króla.

-Jak mogłam być tak głupia? Co mnie do cholery podkusiło?!- mówię sama do siebie.

Pieniądze. One rządzą ludźmi, one rządzą mną. Rozmyślając nad swoją bezmyślnością wyjmuję swoje ostrza zza pazuchy i obracam je w palcach. Są wyraźnie przesączone krwią. Nie wspomnę nawet o poziomie ich stępienia. W takim stanie nie nadają się do walki. Jestem bezbronna. Poluje na mnie cała Demacia i Ionia, a ja nawet nie mam się czym bronić. Jeżeli nie oddam tych sztyletów do kowala… Kto przyjmie broń od jakiejś brudnej dziewczyny z podartym ubraniem? Poza tym i tak nie mam jak zapłacić. Muszę coś wymyślić. Potrzebne mi jedzenie, woda. Jestem taka odwodniona… Organizm odmawia posłuszeństwa, więc postanawiam się przespać. Na samym skraju dachu sąsiedniej kamienicy dostrzegam niebieskawego ptaka. Nie zwracając zbytnio na niego uwagi czołgam się do śmietnika, przesuwam go o parę metrów i kładę się obok kosza. Da mi swojego rodzaju kamuflaż.

*******************************************************************************

Budzę się jeszcze przed świtem. Mieszkańcy jeszcze się nie obudzili, koty leniwie spacerują po dachach. Czuję się jak sucharek. Wychudzona, wysuszona. Jeśli nie znajdę wody to zginę. Nie tracąc czasu wstaję i szukam jakiegokolwiek napoju. Jestem zdesperowana do tego stopnia, że wypiłabym nawet wodę z kałuży.

-Nie, nie mogę upaść tak nisko-przekonuję sama siebie.

Potykając się o własne nogi przemierzam uliczki Grun. To miasto jest tak brzydkie, że aż odbiera mi chęci do życia. Żyję się tu jak w średniowieczu. Woda pobierana jest ze studni, ścieki wylewa się przez okna, a szczury opanowały miasto. Wybierając to miejsce jako kryjówkę myślałam, że nikt mnie tu nie znajdzie. Kto zaglądałby do takiej dziury? A jednak…

Po 15 min powolnego marszu znalazłam źródełko. Najzwyklejsza studnia obok jakiegoś domku zbudowanego z kamienia. Ledwo żywa dochodzę do niej i wyciągam wiadro leżące na dnie. Wody jest mało, jednak na tą chwilę tyle mi wystarczy. Burczy mi w brzuchu.

-Jedzenie…-mruczę wiedząc, że muszę włamać się do tej chatki, żeby zdobyć pokarm.

Będę musiała ich zabić. Ale ja już nie chcę! Pragnę spokoju, życia przeciętnego człowieka. Wiem jednak, że do końca moich dni ucieczka jest mi pisana. Nie zastanawiając się dłużej naciskam klamkę i wchodzę do środka. O dziwo, drzwi były otwarte. Z uśmiechem na ustach zauważam śpiących mieszkańców. Może nie przeleję tutaj żadnej krwi? Kredens znajduje się tuż przede mną. Podchodzę do niego na palcach, otwieram i ku mojej rozpaczy drzwiczki okropnie skrzypią. Gospodarz domu, rosły i potężny mężczyzna, budzi się. Czym prędzej zabieram jak najwięcej jedzenia i wybiegam z domu. Facet zaczyna pościg. Jestem wyczerpana, jednak znacznie chudsza od niego. Wygrałam ten wyścig na starcie. Powoli wracam do miejsca, w którym się przespałam. W trakcie drogi przegryzam skradzione krakersy i owoce. Po krótkiej wędrówce docieram na miejsce. Moim oczom ukazuje się coś dziwnego. Ptak, który był tu poprzedniej nocy dalej stoi na dachu, a po chwili rozpada się na drobne kawałki lodu.
-Witaj kochaniutka- wypowiada damski, chłodny głos.

CDN

PS. Relacje między bohaterami jak i ich stanowiska oraz pochodzenie mogą być fikcją. Nie zawsze będą się zgadzały z oryginalnym Lore LoL-a. To samo tyczy się miast i wielu innych.

Jak Wam się podobało? Czekacie na następną część? Dajcie znać w komentarzach!

Pozdrawiam

Shikimishi

Powyższy wpis jest mini-blogiem stworzonym przez czytelnika, a redakcja portalu How2Win nie ingerowała w jego treść. Mini-blog jest formą, w której to czytelnicy tworzą treść, którą mogą się podzielić się z szerszym gronem odbiorców. Dział zawierający wszystkie mini-blogi znajdziesz na stronie głównej w zakładce Społeczność lub bezpośrednio pod adresem https://how2win.pl/category/mini-blog/.

Jeśli także chcesz dołączyć do grona twórców Mini-blogów – zapraszamy serdecznie do skorzystania z formularza dodawania wpisu.

Jeśli zauważyłeś literówkę/błąd we wpisie - prosimy o zgłoszenie tego poprzez specjalny formularz kontaktowy - dzięki automatycznemu systemowi powiadomień będziemy mogli błyskawicznie usunąć błąd.