Pierwszy półfinał Ameryki będzie starciem drużyny która zajęła drugą pozycję w zasadniczym splicie, czyli Immortals, przeciwko ekipie, która wywalczyła sobie miejsce w kolejnym etapie turnieju play-off pokonując Team EnVy – Cloud9. Kto wygra i zapewni sobie miejsce w finale, przeciwko TSM bądź CLG? Dzisiejsza seria przynosi odpowiedź na to pytanie.
Wyrównane otwierające starcie. Cloud9 szybko zyskało początkową przewagę – Meteos zdecydował się na wczesny gank na dolną aleje, którego ofiarą padł WildTurtle. Nieśmiertelni odpowiedzieli na górnej alei, jednak kosztowało ich to 2 ultimate’y (Taliyi oraz Rumble’a), a co za tym idzie mocno ograniczony potencjał taktyczny przez następne kilka minut. Odbiło się to na nich już moment później, kiedy to Pobelter na swojej Tkaczce Skał próbował usilnie zainicjować walkę nawet z użyciem Flasha, jednak zostawił swój team za bardzo z tyłu, przez co poniósł śmierć, bez większego nakładu sił ze strony C9. Różnica w złocie stała jednak w martwym punkcie – nie przekraczała jednego tysiąca sztuk, ponieważ zarówno jedna jak i druga strona zdobywała zabójstwa i nie odstawała w objective’ach. Przełomowym punktem była walka na dolnej alei, kiedy to Pobelter popisał się świetną ścianą Taliyi, a Huni dołożył od siebie Equalizer, zmuszając C9 do odwrotu, lecz i tak 3 członków C9 pożegnało się z życiem. Pozostali próbowali contestować Nashora podejmowanego przez Immortals, ale to z kolei skończyło się jedynie śmiercią Meteosa. C9 musiało więc szukać jakiegokolwiek sposobu na powstrzymanie rywali. Cóż, zdecydowali się na coś takiego podczas szturmu IMT na dolnej alei, Meteos świetnie sflankował rywali swoją Rek’sai i popisał się bardzo dobrą inicjacją, jednak Nieśmiertelni byli już w zbyt dużej przewadze, odwrócili całą sytuację na swoją korzyść i udało im się zakończyć grę numer jeden, nawet mimo zaciekłej defensywy rywali.
IMT | 1 | – | 0 | C9 | MVP: Reignover (IMT) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Immort… Dignitas? Szczerze – nie wiem czym kierowało się Immortals układając tę kompozycję. Wybór Riven przez Huniego przeciwko Gankplankowi, mimo że Gnar nadal był otwarty, pick Le Blanc na Syndrę, co z założenia jest fatalnym match-upem, priorytetyzacja Trundle’a dla Adriana – cóż, innymi słowy fatalnie rozegrana faza picków i banów, przy czym C9 wzięło dla siebie wszystko, co chcieli. Akcja zaczęła się bardzo szybko – już w 5 minucie Reignover wyłapał Meteosa w swojej jungle’i, jednak okazało się że to Koreańczyk został wyłapany, jako że do Meteosa szybko dołączył Jensen i zgarnął dla swojej Syndry pierwszą krew. Jungler C9 jednak też szybko pożegnał się z życiem kiedy to Huni odciął mu drogę ucieczki, a LB Pobeltera załatwiła sprawę. Następnie podobnie jak w poprzedniej grze drużyny wymieniały się zabójstwami – ponownie żadna nie mogła wyjść na większe prowadzenie. Sytuacja ta trwała w najlepsze, aż do 28 minuty – wtedy to Immortals bardzo metodycznie podeszło do teamfightu, i cóż – wygrało go w dużym stopniu, jednak chcieli to skapitalizować do końca – z bardzo uszczuplonymi paskami życia podjęli Nashora, co nie miało prawa się udać. Barona co prawda zabezpieczyli, ale wielki fioletowy potwór z Pustki zdołał zabić trzech graczy Nieśmiertelnych, a Pobeltera zostawił do dobicia Impactowi. Jedynym graczem z Nashorem pozostał Huni, i cóż – Koreańczyk chciał wykorzystać to wzmocnienie do maksimum, zostawiając swoją drużynę dosłownie na pożarcie graczom C9, w pełni poświęcając się splitpushowi. Wyszło to całkiem nieźle – Pobelter na dolnej alei zabezpieczył inhibitor rywali, natomiast Huni odsłonił tą konstrukcję na górnej alei, płacąc za to swoim życiem. Przez to C9 było w stanie odpowiedzieć także inhibitorem, tylko że tym razem na środkowej alei, natomiast Impact powstrzymał przeciwnego midlanera przed zniszczeniem inhibitora na dolnej alei, co znacznie pomogło C9 w uzyskaniu naprawdę dużej przewagi. W końcu team Sneakiego ruszył na Nexus rywali, ale Nieśmiertelni popisali się naprawdę widowiskową obroną – zmusili przez to C9 do wycofania się do Nashora. Zabezpieczyli ten objective błyskawicznie, wtedy też na odważny (żeby nie powiedzieć po prostu “głupi”) czyn zdecydował się Huni. Poszedł on na solowego base-race’a przeciwko całemu C9 ze wzmocnieniem Barona – to nie mogło się udać. I ostatecznie, nie udało się – defensywa Immortals bez toplanera została przełamana bardzo szybko, a wtedy już nie było odwrotu – C9 wyrównuje serię!
C9 | 1 | – | 1 | IMT | MVP: Meteos (C9) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Tak, Gnar zdecydowanie zasługuje na nerfy. Przez pierwsze 10 minut nie działo się praktycznie nic. Na pierwszy agresywniejszy ruch zdecydował się Impact, który najpierw za pomocą ultimate’u Gnara wepchnął swojego vis-a-vis pod wieżę, a następnie wykończył go już w małej formie – i nawet postać z takim potencjałem ucieczki jak Kennen nie mogła nic na to poradzić. Czyn ten powtórzył 2 minuty później – tym razem Huniemu na pomoc przyszedł Reignover, ale i to nie było wystarczające żeby ocalić Ninja-Yordle’a, a gdy Koreańczyk poszedł pomścić team-mate’a, na pomoc jemu przybył Meteos. Dosłownie chwilę później, po zobaczeniu przeciwnego junglera na górnej alei odważniej zdecydował się zagrać botlane Cloud9, które przy asyście Jensena zdobyło zabójstwo na ADC rywala (i przypomnijmy – jungler C9 w tej chwili nadal miał jeszcze 0% udziału w zabójstwach). Pierwsze zabójstwo Nieśmiertelni wywalczyli sobie dzięki ganku na górną aleję, jednak i to spotkało się z odpowiedzią – Impact wziął ze sobą do grobu Huniego, a gdy kilka minut później przy Koreańczyku nie było junglera, po raz kolejny popisał się solokillem. Po 30 minutach gry (kiedy Meteos nadal miał jeszcze statystyki 0/0/0 – wszystkie zabójstwa C9 wzięły się z solowej dominacji i rotacji midlanera) C9 świetnie rozegrało kolejny teamfight, i wtedy udali się po Nashora, a Huniemu nie udało się ukraść tego objective’a. Po chwili jednak, przez jeden błąd Jensena (wykorzystał on ultimate Zileana na siebie, bez konkretnego powodu) Immortals mogło odpowiedzieć, odeprzeć atak i dać sobie jeszcze przynajmniej kilka minut. Wyczyn ten powtórzyli, bo C9 nie mogło znaleźć przełamania tej defensywy, musieli skupić się na siege’u oraz polegać na inicjacji Impacta. Sytuacja ta powtarzała się jeszcze o dziwo kilkakrotnie, aż w końcu Immortals popełnili błąd – poczuli się zbyt pewnie, wyszli całkowicie ze swojej bazy i na neutralnym terenie zostali już zniszczeni przez rywali – gra 3 dla Cloud9!
IMT | 1 | – | 2 | C9 | MVP: Impact (C9) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Jeden błąd decyduje o rozgrywce. Wyrównana sytuacja przez większość meczy staje się chyba już klasyką w tej serii, bo nie inaczej było tym razem – zarówno C9, jak i IMT zabezpieczało dla siebie kille, jak i wieże, jednak głównie wynikało to z agresji Cloud9 – Nieśmiertelni nie byli tak chętni do podejmowania walk. Sytuacja w wieżach, zabójstwach czy złocie była wyrównana aż do okolic 35 minuty, wtedy to Nieśmiertelni po zabójstwie Meteosa zdecydowali się na Nashora – zabezpieczyli go mimo nieźle wymierzonej Równoległej Konwergencji Ekko Impacta. Od Nexusa dzieliło ich wtedy tylko kilka teamfightów, w których radzili sobie już zdecydowanie lepiej – głównie dzięki Piratowi Huniego który robił w tym punkcie już naprawdę monstrualne obrażenia. W końcu dobrali się także do Nexusa, i nie odpuścili już aż do końca – Nieśmiertelni przeciągają serię do gry numer 5!
C9 | 2 | – | 2 | IMT | MVP: Huni (IMT) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Mamy finalistę! Immortals zaczęło ten mecz rewelacyjnie – świetne wczesne wyłapanie Meteosa podczas counterjungle’i, bardzo dobry roam na botlane który dał im kolejne 2 kille – i wszystkie zabójstwa we właściwym miejscu, jako że zabezpieczył je Pobelter na Taliyi. Nie wysunęli się dzięki temu na znaczne prowadzenie, ale na pewno dało im to spory boost morali. 20 minut w grze jednak kompletnie pogubili się w teamfighcie, walcząc z rywalami w poważnym choke-poincie, co było idealnym scenariuszem walki dla Ekko Impacta, Ashe Sneakiego czy też Syndry Jensena. Odzyskali oni pewność w tym starciu, jednak mecz jeszcze się zdecydowanie nie rozstrzygnął. Dzięki temu jednak zyskali Nashora, co znacznie przybliżyło ich do zwycięstwa. Im dalej w grę tym bardziej kompozycja C9 na tym zyskiwała, a cóż – Nieśmiertelnych traciła. Lissandra wybrana przez Huniego bardzo szybko stała się po prostu bezużyteczna, a wszystko przez pick Tahm Kencha przez Smoothiego, upływ czasu mocno odbijał się też na Taliyi Pobeltera – mocno ograniczyło to jego potencjał taktyczny. C9 na kolejnego Nashora zdecydowało się dopiero 12 minut po poprzednim, jednak jego też zabezpieczyli bez większych kłopotów. Kolejne zabójstwa padały już niemal wyłącznie na konto Cloud9, aż po 47 minutach gry C9 zdecydowało się na ostateczny push – wraz z tym Immortals musiało zdecydować się na ostateczną obronę, jednak nie dało to zbyt dużo – gra została zakończona już sekundy później – Cloud9 w finale Ameryki!
IMT | 2 | – | 3 | C9 | MVP: Smoothie (C9) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
W ostatnim decydującym meczu Cloud9 wspina się na wyżyny swoich umiejętności, natomiast dla Immortals historia zatacza koło i znów zawodzą w półfinałach! Rywala C9 poznamy jeszcze dzisiaj, w meczu TSM vs CLG.