O hiszpańskim graczu było już jakiś czas temu głośno, jednak nie w czysto (e-)sportowym aspekcie. Został on bowiem oskarżony o używanie niedozwolonego oprogramowania podczas offline’owej części Expansion Tournamentu. Zarzuty okazały się jednak bezpodstawne, a Pepinero po dobrych występach wywalczył sobie z zespołem Giants miejsce w LCS. I nie przestaje zadziwiać.
Co prawda dostał się do najważniejszych europejskich rozgrywek, lecz jego umiejętności pozostały w cieniu innych niewiarygodnie utalentowanych zawodników środkowej alei, którzy dołączyli do cyklu: PowerofEvila oraz Febivena. Hiszpan nie potrzebował wszakże dużo czasu, żeby udowodnić, że odsunięcie go w cień było ogromnym błędem. Giants zaskoczyło wszystkich i pierwszy tydzień swojego debiutanckiego splitu w EU LCS (mowa o drużynie, nie o organizacji) zakończyło z wynikiem 2-0, a wydatnie pomógł w tym właśnie Pepi.
Kim jest Pepinero?
Hiszpański zawodnik pojawił się na e-sportowej scenie właściwie znikąd, tak samo zresztą jak cały zespół Giants. Co prawda wyjątkiem w formacji z Półwyspu Iberyjskiego jest znany z występów w chociażby Gamers2 Rydle, ale on dołączył do ekipy już nieco później, przed samym startem Expansion Tournamentu. Jak wyjaśnić to, że zupełnie nieznany zawodnik taki jak Pepi ogrywa, niemal ośmiesza koreańskiego weterana Ryu w spotkaniu pomiędzy Giants a Millenium? Wielu kibiców poszło po najmniejszej linii oporu i wtedy to pojawiły się oskarżenia o oszustwo rzekomo będące autorstwem Pepinero. Tylko nieliczni sprzeciwiali się stawianiu sprawy w ten sposób, wiedzieli bowiem, jak dużym potencjałem dysponuje ten gracz. Ostatecznie też wszystko okazało się pomówieniami.
LCS - wejście smoka
Przed startem najważniejszych zawodów League of Legends w Europie Giants było skazywane na pożarcie. Muszę przyznać, że sam widziałem ten zespół na ostatnim, 10. miejscu z szansami na walkę o 9. pozycję. Pierwszy tydzień LCS pokazał jednak, że hiszpańska ekipa wcale nie awansowała do cyklu, by przegrywać spotkanie za spotkaniem. Dobre przygotowanie od meczów, znakomite wykorzystanie konkretnych taktyk i bohaterów sprawiły, że beniaminek zakończył pierwszy tydzień zmagań na 1. miejscu (ex-aequo z SK Gaming oraz Fnatic) z perfekcyjnym wynikiem 2-0. Co prawda przeciwnikami Hiszpanów były formacje, które również mają zajmować raczej miejsce w dolnej części tabeli, czyli Copenhagen Wolves i dodatkowo osłabione brakiem Koriego Meet Your Makers. Jednakże Giants zwyciężyło w tych pojedynkach całkowicie bezdyskusyjnie, przez większą część tych meczów całkowicie dominując poczynania na mapie.
Co, jak i dlaczego?
Jak to się stało, że ten nadal dość anonimowy zespół tak dobrze radzi sobie w LCS? Hiszpańska ekipa nie prezentuje żadnych nowych zagrań, nie zaskakuje wyborami niestandardowych bohaterów czy stosowaniem przesadnie innowacyjnych rozwiązań taktycznych. Ale wygrywa. Dzieje się tak prawdopodobnie z kilku powodów. Giants do perfekcji opanowało stosowanie konkretnych strategii, jak chociażby wykorzystanie potencjału Jaxa, którym świetnie czuje się Werlyb. Nie byłoby to jednak możliwe gdyby nie Pepinero. Styl gry hiszpańskiego midlanera polega bowiem na wybieraniu na środkową aleję agresywnych postaci, zdobyciu przewagi na linii i wykorzystanie jej poprzez roamowanie, szczególnie na górną aleję. I wychodzi mu to znakomicie. Jego fantastyczna gra Ahri, Xerathem czy LeBlanc sprawia wiele kłopotów przeciwnikom hiszpańskiej formacji, którzy mocno skupiają się na 20-letnim midlanerze. Dzięki temu pozostali gracze Giants najczęściej pozbawieni są presji rywali, co pozwala im na zaprezentowanie pełni umiejętności. Dodatkowo bardzo ważnym dla beniaminka EU LCS jest posiadanie Thresha, którym Rydle gra po prostu znakomicie, często inicjując walki w odpowiednim momencie i wyłapując nieprzygotowanych rywali. Do całej taktyki fenomenalnie dostosowuje się również dżungler Fr3deric, który specjalizuje się w grze postaciami mocnymi we wczesnej fazie rozgrywki jak chociażby Lee Sin czy Pantheon. Pozwala mu to skutecznie wesprzeć środkową i górną aleję i ułatwić im zdobycie przewagi.
Co dalej?
Kłopotem dla formacji z Półwyspu Iberyjskiego mogą okazać się zmiany, które w ostatnim patchu dotknęły dwie z trzech najmocniejszych postaci, którymi dysponuje Pepinero (Ahri, LeBlanc). Ponadto patrząc na Giants ciężko nie zauważyć pewnego podobieństwa do polskiego MYMu sprzed półtora roku. Nasi rodacy również przebojem wdarli się do elity i początkowo wygrywali mecz za meczem. Działo się tak, gdyż rywale nie byli przystosowani do sposobu prowadzenia rozgrywki przez polską ekipę. Możliwe, że trochę za wcześnie na takie porównania, bo polska drużyna radziła sobie naprawdę nieźle przez kilka dobrych tygodni, ale wydaje się, że podobnie jest teraz z Hiszpanami. Znakomite dopracowanie konkretnych strategii nie starczy jednak na długo i tutaj losy obydwu zespołów mogą okazać się różne. Jeśli gracze Giants będą potrafili dostosować się do zmian w mecie i uda im się opracować kolejne pomysły dotyczące rozgrywki to nie powinni mieć problemów z utrzymaniem w elicie, natomiast problem pojawi się w przypadku braku nowych koncepcji. Wtedy ostatnie tygodnie LCS okażą się dla hiszpańskich zawodników prawdziwą męczarnią, podobnie jak to było w przypadku naszego MYMu.
Tymczasem przeczytajcie również o najnowszych losach nadziei Europy: Incarnati0n na ratunek amerykańskiemu gigantowi.