Jeden z najbardziej szanowanych i uznanych trenerów w Europie, który jednocześnie nigdy nie doprowadził swojej drużyny do finału playoffów EU LCS. Trzykrotnie nazwany “Trenerem splitu”, a jednocześnie prowadzone przez niego zespoły zawsze borykają się z tymi samymi problemami. Prolly, czyli od trzech lat trener H2K, który już dwukrotnie doprowadził swój zespół na Mistrzostwa Świata, ponownie natknął się na te same problemy w swojej drużynie. Przyjrzyjmy się sylwetce jednego z najbardziej utytułowanych i rozpoznawalnych trenerów Europy.
Trochę historii
Prolly, a właściwie Neil Hammad, zaczął swoją historię od bycia profesjonalnym zawodnikiem. Grał w wielu różnych zespołach, biorąc udział w mniejszych i większych turniejach. Najbardziej kojarzony jest jednak z gry w compLexity, które reprezentował grając na midzie w NA LCS. Prolly nigdy nie był szczególnie silnym graczem, a jego popisowym championem był Ziggs. Po zakończeniu swojej profesjonalnej kariery jako zawodnik przyjechał do Europy, gdzie zajął pozycję trenera drużyny H2K, biorącej udział w turnieju, który miał wyłonić dwie dodatkowe drużyny do EU LCS, po tym jak liczba zespołów biorących udział w zmaganiach ligowych została zwiększona z ośmiu do dziesięciu. H2K okazało się najlepszą z 13 drużyn turnieju i dostało się do europejskiej ligi.
Nowa drużyna w EU LCS od początku zaczęła mieszać w stawce i wywalczyła trzecie miejsce w wiosennym splicie, a z czasem także awans na Mistrzostwa Świata. Na Woldsach jednak niestety nie poradziła sobie kompletnie. W sezonie szóstym Prolly zdecydował się na przebudowę zespołu i złożenie europejskiego “superteamu”. Ze starego składu pozostało dwóch graczy – Odoamne na topie i Ryu na midzie. Do nich zostało dołączone polskie duo – Jankos w jungli i Vander na supporcie. Ostatnim graczem został kontrowersyjny grecki strzelec – Forg1ven. Mimo różnych problemów, konfliktów, załamań w playoffach, a także odejściu i powrocie Greka, Prolly ponownie doprowadził H2K na Mistrzostwa Świata, gdzie drużyna dzięki swoim umiejętnościom (a także dość szczęśliwemu doborowi oponentów) doszła aż do półfinałów.
W następnym sezonie Prolly ponownie przebudował zespół – ze starego składu pozostał jedynie Odoamne i Jankos. Dołączyła do nich gwiazda europejskiej środkowej alei czyli Febiven, a także dwóch dość mało znanych koreańskich graczy – Nuclear oraz Chei. Mimo zmiany składu, ponownie zespół trawiony jest przez te same problemy, z których największym wydaje się być ogromny spadek formy w playoffach. H2K wciąż ma szansę na Mistrzostwa Świata, ale droga do nich nie będzie łatwa.
Problemy drużyny Prolly'iego
Mimo przetasowań w składzie i mijania kolejnych splitów H2K wciąż ma te same problemy, które widać głównie w poprzednim i aktualnym sezonie. H2K to drużyna świetna w early game, potrafiąca zdobywać dużą przewagę w początkowej fazie gry, głównie dzięki silnym liniom, a także efektywnym gankom Jankosa. Prolly zawsze znany był też ze świetnego uczenia swojej drużyny pod względem makro game i rozgrywania mapy. Widać to w grze formacji, która lubi rotować po Summoners Rift i zdobywać wieże czy smoki. Jednocześnie jego zespół ma ogromne problemy z teamfightami. Niezależnie jak dużą przewagę ma H2K, czy jak dobry mają team pod walki drużynowe, i tak nigdy nie wiadomo czy drużyna w teamfightach sobie poradzi. Słabe wybieranie celów albo błędy z pozycjonowaniem podczas walki już nie raz sprawiły, że team oddał praktycznie wygraną grę. Przez to bardzo często H2K nie było w stanie pokonać drużyn, dla których teamfighty są głównym sposobem na wygrywanie gier (jak UOL).
Nieciekawie jest też jeśli H2K nie da rady zdobyć przewagi we wczesnej fazie gry. Zawodnicy wydaja się być wtedy zagubieni i czekają jedynie na błędy przeciwników. W większości sytuacji drużyna nie jest w stanie wygrać jeśli zacznie grę od straty w złocie. Pojedyncze sytuacje kiedy H2K odrabia duże straty wynikają głównie z jednorazowych przebłysków umiejętności indywidualnych graczy, jak w spotkaniu przeciwko Misfits w piątym tygodniu letniego splitu. Wtedy jedynie świetna gra Odoamne uratowała H2K przed porażką.
Niewolnik mety i problemy z draftem
Dużym problem Prolly’iego, moim zdaniem, jest zbyt silne trzymanie się mety. Oczywiście to zrozumiałe, że H2K stara się grać najsilniejszymi możliwymi postaciami. Jednak nawet w najsilniejszym zespole przydają się czasem niespodziewane picki, które mają wybić przeciwników ze strefy komfortu, albo wymusić bany w kolejnych meczach. Świetnym tego przykładem jest Huhi i jego Aurelion Sol, Rekkles i jego Kennen czy nawet Exileh ze swoim Vladimirem (mimo że trudno do końca nazwać go postacią poza metą). W H2K praktycznie nie ma czegoś takiego – a championy graczy zmieniają się razem z metą. Nie ma w drużynie miejsca na Zeda Febivena czy na Fiorę Odoamne. Prolly tak bardzo zmusza swoich zawodników to grania tym co aktualnie najsilniejsze, że nawet w spotkaniach, w których wynik się nie liczy, a ich przeciwnicy biorą troll picki, to gracze H2K muszą grać metę – widać to było w zeszłym splicie, kiedy H2K grało ze Splyce praktycznie o nic.
Drużyna mało też eksperymentuje z pickami i rzadko zdarza się, żeby zawodnicy sięgnęli po coś niespodziewanego (z małym wyjątkiem jakim był Nunu Jankosa w ostatnim półfinale). H2K tworzy bardzo przewidywalne kompozycje, które dobrzy przeciwnicy szybko rozpracowują. Moim zdaniem to właśnie jest jeden z głównych powodów, przez które H2K ani razu nie pokonało G2, Fnatic ani Unicorns Of Love. Są to drużyny, które bardzo łatwo rozpracowują drafty Prolly’iego i wiedzą jak je skontrować. Owszem, kompozycje przez niego budowane często są bardzo dobre, skuteczne i wpasowujące się w metę. Jednak przeciwnicy z najwyższej półki, wydają się zbyt często przewidywać co H2K chce zbudować i jak zamierza grać.
Amerykański trener często prezentuje też małą elastyczność draftu i coś co nazwałbym słabą ocena sytuacji, która objawia się jednak głównie przy porażkach. Już nie raz w seriach BO5 widzieliśmy, że Prolly nie decyduje się na bany postaci, które wyraźnie przeszkadzały H2K w poprzednich grach. Tak było w zeszłym sezonie kiedy w półfinale playoffów letniego splitu Wunder pięciokrotnie mógł sięgnąć po Gnara, który ostatecznie przekreślił szanse H2K na finały. Tak było też w rozgrywanym w ostatni weekend półfinale przeciwko G2 – Trick po raz pierwszy od dłuższego czasu zagrał dobre gry i moim zdaniem grał dobrze, bo dostał komfortową dla siebie postać, której ban bądź podebranie przez Jankosa mogłoby zmienić losy spotkania.
Debuff w playoffach
Kolejnym dużym problemem H2K, który powtórzył się już kilkukrotnie, jest ogromny spadek formy w playoffach. Już trzykrotnie mogliśmy zobaczyć jak drużyna gra na bardzo wysokim poziomie, po czym całkowicie nie radzi sobie w fazie pucharowej. Działo się to albo poprzez zniszczenie przeciwnika w dwóch grach i całkowite oddanie pozostałych (wiosna 2016), albo w ogóle nie wygranie żadnej gry (wiosna 2017 i póki co lato 2017). Trudno wytłumaczyć dziwne spadki formy w playoffach. H2K po prostu przestaje grać to co grało przez cały zasadniczy sezon. Zawodnicy popełniają indywidualne błędy, a cała formacja przestaje dobrze poruszać się po mapie i traci zgranie.
Przyczyny tego mogą oczywiście być bardzo różne, ale nawet komentatorzy Riotu jako prawdopodobną przyczynę podają problemy z psychiką zawodników i zjawiskiem “tiltu”. H2K po prostu łamie się kiedy im nie idzie i zaczynają popełniać proste błędy. Jeśli formacja przegra pierwszą grę, to w następnych wydaje się w ogóle nie podejmować walki. Możliwe że drużynie przydałby się psycholog sportowy, albo ktoś, kto wspierałby drużynę i pomagał jej radzić sobie z presją, bo jeśli u Prolly’iego takie problemy pojawiają się dość często, to może nie jest on w stanie sam zadbać o komfort psychiczny swoich zawodników.
Podsumowanie
Prolly mimo swoich problemów wciąż moim zdaniem jest jednym z najlepszych trenerów Europy. Udowodnił to poprzez utrzymanie H2K w czołówce Europy przez ostatnie trzy sezony. Mimo tego to dość ciekawe, że trener z takim doświadczeniem i z takimi umiejętnościami, nie może poradzić sobie z błędami, jakie jego drużyna ciągle powtarza. Może H2K potrzebuje nowego spojrzenia? Nie myślę od razu o radykalnych zmianach i nowym trenerze, ale może rozbudowa ekipy szkoleniowej i wniesienie trochę świeżości pomogło by formacji w końcu uporać się z trawiącymi ją problemami. Póki co H2K musi skupić się na jednym celu – niedługo po zakończeniu playoffów rozegrany będzie turniej kwalifikacyjny na Mistrzostwa Świata, podczas którego formacja będzie musiała pokonać Splyce, Unicorns Of Love i Fnatic, jeśli chce pojechać w tym roku na Worldsy.