Już za parę dni rozpocznie się faza play-offs w amerykańskiej edycji LCS, która zadecyduje o tym, kto oficjalnie zostanie zwycięzcą pierwszej części sezonu oraz kto zagra na tegorocznym turnieju Mid-Season Invitational. Zapowiada się naprawdę zażarta walka jako że każda drużyna zaciekle poluje na każdy punkt przygotowując się do nadchodzących Mistrzostw Świata sezonu szóstego, a niektóre drużyny nadal mają coś do udowodnienia! Kto więc zatryumfuje w nadchodzących rozgrywkach i dlaczego będzie to Immortals?
Ćwierćfinały
Pierwszym ćwierćfinałem będzie starcie naprawdę doświadczonych organizacji na amerykańskiej profesjonalnej scenie. Cloud9 po kilku rotacjach w składzie, ale nadal jako zespół składający się z prawdziwych weteranów Ameryki podejmie całkowicie przebudowany i obecnie bardzo chwiejny Team SoloMid.
Na pierwszy rzut oka, bazując na wynikach zasadniczego splitu da się łatwo wytypować zwycięzcę – pewny zespół z trzeciej pozycji kontra drużyna, której zdarzało się przegrywać mecze z drużynami takimi jak Dignitas czy Renegades – tu raczej nie ma problemu z wyborem faworyta, prawda? Tutaj jednak sytuacja może być trochę inna. Po pierwsze – TSM, całkiem już zgranego w tym splicie, nie mieliśmy okazji jeszcze oglądać w scenariuszu Best of X. Każdy z graczy tej formacji ma spore doświadczenie na najwyższym poziomie, a problemem jest tylko shotcalling, więc w dłuższej serii, gdzie rzeczywiście będą mogli poznać formę i przynajmniej częściowo strategię rywali mogą poradzić sobie zdecydowanie lepiej. Oczywiście działa to w dwie strony, jednak patrząc na to racjonalnie to właśnie TSM na tym bardziej zyskuje – Cloud9 jest bardziej znane ze świetnych umiejętności mechanicznych, a jedynym członkiem drużyny odpowiedzialnym za taktykę jest Hai (cóż, jak dotąd się to sprawdzało, ale nie wiadomo jak z takim zadaniem poradzi sobie podczas większej ilości spotkań). Drugą sprawą, która może przemawiać za TSM jest powrót Weldona “MindGamesWeldon” Greena do tego zespołu. Człowiek ten, który w przeszłości pełnił już funkcję “trenera psychologicznego” w Teamie SoloMid naprawdę dużo pomógł tej organizacji. Jego praca nie odbije się oczywiście bezpośrednio na grze TSM’u, ale na pewno bardzo usprawni kwestię synergii i komunikacji w składzie, a wydaje się że tego tej drużynie brakuje. Team SoloMid ma roster złożony z indywidualności, a jeśli dojdzie do tego odpowiednie podejście zawodników do gry i przede wszystkim do siebie nawzajem, może to naprawdę pozytywnie odbić się na tej organizacji.
Z drugiej strony mamy jednak Cloud9 – drużynę o wiele lepiej prezentującą się w obecnym sezonie. Mimo że zdarzają się im naprawdę amatorskie potknięcia, to generalnie wyglądają na jedną z najbardziej stałych w formie ekip Ameryki. Jeszcze parę tygodni temu byli bliscy całkowitego ominięcia fazy ćwierćfinałów i bezpośredniego znalezienia się w półfinałach, jednak niespodziewanie ulegli Teamowi Liquid. Na tę chwilę, C9 nadal wygląda lepiej i solidniej od TSM’u, nawet pomimo przytoczonych wcześniej argumentów. Może to kwestia czasu, może małej rotacji w składzie, jednak z shotcallem Hai’a i umiejętnościami reszty Cloud9 TSM będzie miało zdecydowanie trudne zadanie, jeśli chcą powalczyć o półfinał.
Przewidywany wynik: 3:1 dla Cloud9.
Drugi ćwierćfinał to pojedynek dwóch drużyn, których forma wahała się naprawdę mocno na przestrzeni splitu. Zarówno Team Liquid, jak i NRG potrafiło pokonać znacznie silniejsze drużyny, natomiast problem te organizacje miały z pozornie łatwymi “łupami”. To z kolei powoduje, że w tym match-upie zdecydowanie ciężej jest wytypować zwycięzcę – oba zespoły zaskakiwały, jak i zawodziły podczas rozgrywek w zasadniczym splicie, więc cała seria będzie polegać w dużej mierze na formie zawodników akurat w dniu play-offów, jako że oczywistego faworyta tutaj po prostu nie ma.
Liquid jednak wygląda bardzo obiecująco w obecnym stanie. Dysponując jednym z najlepszych (w mojej opinii aktualnie drugim, zaraz po Reignoverze) junglerów Ameryki, solidnym strzelcu oraz reszcie drużyny na podobnym, dobrym poziomie mają naprawdę duże szanse na wygranie tej serii. Owszem, Liquid w tym splicie nie pokazało się fenomenalnie, a ich dyspozycja układała się raczej sinusoidalnie, jednak im dalej w rozgrywki, tym bardziej zgrana i lepsza okazywała się ta drużyna. Nie ma w tym nic dziwnego, jest to skład w dużej części przebudowany przed wiosennym splitem, a ponad połowa graczy nowego składu przyszła wprost z Challenger Series, więc ich brak “ogrania” na najwyższym poziomie jest czymś zupełnie normalnym. Co do umiejętności mechanicznych – niektórym graczom rzeczywiście trochę ich brakuje, jak na przykład Lourlo (jednak często wybiera on tanków, przez co brak szczególnych umiejętności nie odbija się tak mocno na drużynie), czy też czasem FeniX (potrafi on mieć naprawdę niefortunne gry i grać po prostu źle, lecz w większości spotkań trzyma formę. Reszta drużyny – Dardoch, Piglet i Matt stoją na wysokim poziomie i jakiekolwiek misplay’e zdarzają im się bardzo rzadko, więc o ich dyspozycję raczej nie należy się martwić.
NRG z kolei grało zdecydowanie “nieprzekonująco”. Słabsze drużyny pokonywali raczej z łatwością, ale z lepszymi mieli ogromne kłopoty. Problem leży tutaj w ich nietypowej kompozycji drużynowej i średnim zmyśle taktycznym. Praktycznie ciągle odpowiedzialność za grę bierze na siebie ich midlaner, GBM, a reszta drużyny stara się grać w miarę solidnie by dać mu możliwość samodzielnego wygrania gry. Jest to o tyle dziwna strategia, że NRG dysponuje graczami o sporym potencjale, którego jednak widocznie nie potrafią wykorzystać. Były mistrz świata na górnej alei – “dajmy mu pasywnych tanków”. Jeden z bardziej stałych ADC w Ameryce – bez dobrego supporta na linii wiele nie zdziała. Problemem jest także Moon i wspomniany KonKwon, którzy są raczej niedoświadczeni na tle kolegów z drużyny i do ich poziomu trochę im jeszcze brakuje. Wydaje mi się, że pomimo całkiem niezłego splitu wymienione problemy będą dla NRG zbyt trudne do przeskoczenia, przez co Liquid uda się z nimi wygrać.
Przewidywany wynik: 3:2 dla Team Liquid.
Półfinały
Półfinał, przynajmniej według moich przewidywań powinien być starciem dwóch świetnych drużyn, które przez sporą część splitu konkurowały ze sobą o 2 miejsce w tabeli. Ostatecznie udało się to CLG, ale Cloud9 również na tę pozycję zasługiwało.
Cloud9, jak pisałem wcześniej, jest zespołem prezentującym się w obecnym splicie, jednak początek wcale nie był dla “Chmurek” tak udany. Diametralna zmiana dyspozycji jest głównie zasługą Hai’a, który po bardzo krótkiej przerwie powrócił do drużyny żeby pełnić swoją rolę nie tylko jako support, ale przede wszystkim niezawodny shotcaller składu. Kapitan amerykańskiej formacji jest tak ważny dla zespołu, że na tę chwilę nie można wyobrazić sobie sceniariusza, gdzie na play-offach Hai’a miałby zastąpić BunnyFuFuu będący aktualnie rezerwowym wspierajacym drużyny. Powtórzę to co pisałem przy okazji meczu TSM vs C9 – owszem, Cloud9 dysponuje świetnymi możliwościami, potencjałem i umiejętnościami, ale bez shotcallera zespół ten traci cały blask i kompletnie gubi się w grze.
CLG natomiast w ostatnim okresie rzeczywiście błyszczało. Trudno jednak wskazać wyraźny powód tak dobrej formy graczy tej amerykańskiej formacji – przecież jeszcze przed rozpoczęciem sezonu tyle mówiło się o downgradzie składu Counter Logic Gaming, gdzie HuHi i Stixxay byli krytykowani za brak doświadczenia i to właśnie oni mieli obrócić przyszłość CLG w ruinę, jako że wówczas nie byli uważani za godnych następców Pobeltera i Doublelifta, tymczasem organizacja ta radzi sobie lepiej z tymi właśnie amatorami, niż ze swoimi “gwiazdami”. Oczywiście to nie jest w pełni zasługa wyżej wymienionych HuHiego i Stixxaya, ale nadal – stanowią oni solidny element drużyny i co ważniejsze dają rozwinąć skrzydła prawdziwemu “rdzeniowi” zespołu, którym w tym momencie jest Darshan i Aphromoo. Nadal jednak nie grają w typowy dla Ameryki sposób. Swoją grę opierają głównie na splitpushu i rotacjach na mapie, unikając jakichkolwiek walk. tutaj świetnie sprawdza się odpowiednio Darshan i Xmithie, który zdecydowanie poprawił swoją formę jako junglera w ostatnim czasie. Wszystko wspiera doskonały jak zawsze Aphromoo – każda gra w jego wykonaniu zachwyca, daje on duże możliwości drużynie, która może na niego liczyć zarówno w aspekcie inicjacji ważnego teamfightu o objective, jak i uzyskania dominacji i wizji na całym Summoner’s Rift. Ta taktyka może jednak zostać niejako “skontrowana” przez Cloud9 – dzięki Hai’owi naprawdę ciężko C9 zdominować, bo zawodnik ten ciągle podejmuje właściwe decyzje, jeśli chodzi o strategie. CLG które już całkiem dużo powiedziało o swoim stylu gry może zostać łatwo rozczytane przez świetnego taktyka Cloud9, szczególnie w dłuższej serii meczy jaką jest Best of 5. Cóż, ten mecz na pewno będzie interesującym przedstawieniem, natomiast z wytypowaniem zwycięzcy jest tu już bardzo ciężko.
Przewidywany wynik: 3:2 dla Cloud9
To starcie z kolei wydaje się najłatwiejszym do wytypowania meczem. Jeśli ćwierćfinały skończą się zgodnie z moimi przewidywaniami, to właśnie Team Liquid trafi na bezdyskusyjnych liderów zasadniczego splitu w Ameryce, co mając na uwadze pierwsze miejsce Immortals z wynikiem 17-1 w porównaniu z czwartą pozycją Teamu Liquid (10-8) daje sytuację z wyklarowanym wnioskiem – Immortals powinno bez problemu poradzić sobie z TL.
Omawiając nadchodzący mecz Teamu Liquid z NRG wymieniłem wiele zalet tej pierwszej organizacji. Cóż, w mojej opinii wszystkie te pozytywne cechy TL są jak najbardziej zgodne z prawdą, jednak jest jeden problem – w starciu przeciwko Nieśmiertelnym wszystkie te zalety jakby… przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Cóż z tego, że wszyscy gracze Team Liquid prezentują relatywnie wysoki poziom, gdy Immortals deklasuje ich na dosłownie każdym froncie? Cóż z tego, że TL ma drugiego junglera Ameryki w składzie, jeśli Immortals dysponuje tym pierwszym? Co z tego, że ekipa Pigleta wyróżnia się dobrą wczesna fazą gry z wyjątkową aktywnością, gdy IMT w większości meczy pokazuje, że na słabszą fazę linii naprawdę mogą sobie pozwolić i bez problemu powrócić do gry w większości spotkań? Co jak co, ale ten mecz naprawdę wydaje się szybkim 3:0 dla Nieśmiertelnych.
Immortals mają niesamowicie silny skład jeśli chodzi o jednostki, ale w odróżnieniu od takiego Team SoloMid czy też Fnatic z Europy posiadają też świetne zgranie i synergię. Co więcej, Nieśmiertelni wydają się nie tylko kompletnie dominować Amerykę, ale też być jakby poziom wyżej od każdej drużyny ze swojego regionu. Dzięki temu właśnie mogą pozwolić sobie na wiele nietypowych kompozycji – przecież to właśnie w rękach graczy IMT mogliśmy oglądać takie wybory jak Cho’Gath,
Yasuo i
Ekko na topie,
Rengar w jungle, Lux na midzie czy
Jannę,
Sorakę i
Karmę jako wspierającego. I cóż, gracze amerykańskiego lidera umieli sprawić, aby każda z tych postaci rzeczywiście działała, niezależnie od jej aktualnej pozycji w mecie. To tylko część plusów Immortals, a tych zalet jest dużo więcej, ale cóż – te przedstawione wydają się już upewniać, że Team Liquid niestety ze zwycięzcą letniego splitu nie ma szans.
Przewidywany wynik: 3:0 dla Immortals.
Mecz o trzecie miejsce
W meczu o trzecie miejsce według mnie znajdą się Counter Logic Gaming i Team Liquid. Odpowiednio druga i czwarta pozycja w zasadniczym splicie, przy czym obie drużyny prezentowały się lekko nierówno, kwestią było to, która drużyna wcześniej się faktycznie obudzi, no a to udało się graczom CLG, chociaż Liquid też było blisko uzyskania lepszego rezultatu niż ten z którym skończyli pierwszą część sezonu.
Tutaj już mecz wygląda jak najbardziej wyrównanie. Team Liquid nie miało najlepszego początku splitu, ale jak już pisałem – im dalej w rozgrywki, tym bardziej rozgrywało się TL. W tym przypadku różnice pomiędzy zawodnikami Liquidu a ich vis-a-vis na poszczególnych liniach nie powinny być tak widoczne, jak byłoby (będzie?) to znaczące w meczu przeciwko Nieśmiertelnym – tu ekipa Pigleta w większości dorównuje graczom CLG, a na niektórych alejach nawet ich przewyższa – przykładowo, znaczną przewagę nad rywalem ma Piglet, przeciwko któremu Stixxay może naprawdę mieć ciężkie mecze. Można też przytoczyć formę dwóch junglerów – doświadczeniem wygrywa Xmithie, ale jeśli chodzi o aktualną dyspozycję i umiejętności mechaniczne, a także nastawienie na taktykę, tutaj już bez wątpienia to właśnie Dardoch wychodzi obronną ręką. Te dwa zespoły diametralnie różnią się także stylem gry – Liquid wyróżnia się bardzo dynamiczną grą nastawioną głównie pod wczesną fazę rozgrywki, by w pełni wykorzystać early-game’owy potencjał Dardocha, a późniejsze etapy rozgrywki po prostu ugrać z efektem kuli śnieżnej dzięki przewadze wyciągniętej podczas fazy linii. Dlatego też ich mecze są tak ciekawe, efektowne, i co najważniejsze efektywne. Liqudowi brakuje jednak czegoś, co pozwoliło Counter Logic Gaming wygrać tak wiele gier w obecnym splicie (w tym tę przełomową przeciwko Immortals).
Counter Logic Gaming po przebudowie splitu w dużym stopniu zmieniło podejście do gry. CLG jest teraz o wiele bardziej zachowawcze, a ich gra bardzo spokojna i opanowana. Organizacja ta nie ma problemów z przeciąganiem swoich gier, o ile w każdej będą metodycznie i powoli zdobywać przewagę. Jest to oczywiście efekt tak dużego doświadczenia na najwyższym poziomie – tak właśnie zdobywa się to profesjonalne wyrachowanie. Liquidowi natomiast tej zimnej krwi brakuje. Grają oni tak, by w każdej minucie spotkania okazywać dominacje, nawet pomimo bardzo dużego ryzyka z tym związanego. Takie podejście często potrafiło niedoświadczonemu TL po prostu przegrać spotkanie. Owszem, taki styl gry czasami się opłaca, jednak na pewno nie w tym przypadku – tutaj CLG po prostu ma odpowiedź na wyraźną i dominatywną strategię rywali, więc będą umieli odpowiednio się zachować by zareagować na agresywnie nacierających rywali. Cóż, oczywiście nie w każdym przypadku taka pasywna gra popłaca, jednak według mnie będzie ona wystarczająca by wygrać serię dla Counter Logic Gaming a Team Liquid posłać na to przeklęte już dla nich czwarte miejsce.
Przewidywany wynik: 3:2 dla Counter Logic Gaming.
Finał
No i wielki finał, w którym najprawdopodobniej (a przynajmniej w mojej opinii) zmierzy się drużyna Immortals która zwyciężyła bezdyskusyjnie w zasadniczym splicie z trzecim zespołem tych rozgrywek. Co tu dużo mówić – sama analiza wyników obu organizacji znów jednoznacznie wskazuje na Nieśmiertelnych jako faworytów tego spotkania. Jak ma się do tego jednak dalsze zagłębienie się w ten specyficzny match-up?
Obawiam się, że jednak podobnie. Zdaję sobie sprawę, że powtórzę to o czym już mówiłem wcześniej w tym tekście, ale na ten moment w Ameryce generalnie nie ma drużyny, która byłaby w stanie wygrać z Immortals całą serię, bo nawet jedno zwycięstwo przychodzi drużynom z najwyższej półki z wielkim trudem. IMT wybijają się tak ponad przeciętny poziom “topki” na zachodnim kontynencie, że raczej nie ma co marzyć o zespole, który rzeczywiście mógłby konkurować z nimi jak równy z równym. Huni, Reignover i Adrian kompletnie deklasują wszystkich swoich przeciwników odpowiednio na topie, w jungli i na pozycji wspierającego, a Pobelter i WildTurtle, mimo że nie odstają tak znacznie od najlepszych graczy swojego regionu to nadal prezentują bardzo wysoki poziom i dotrzymują kroku kolegom z drużyny. Jedyne, co niekoniecznie gra w spotkaniach Nieśmiertelnych to wczesna faza gry – IMT mają z tym wyraźne problemy, często tracąc do przeciwników sporo złota, jednak w prawie wszystkich przypadkach udaje im się powrócić do gry dzięki niesamowitemu zmysłowi taktycznemu, świetnie podjętym decyzjom i perfekcyjnej zdolności do walk drużynowych, które umieją podejmować nawet grając z tzw. “pleców”. Przez to właśnie Cloud9 może mieć bardzo duże problemy z wygraniem tej gry – skoro nie znają faktycznej słabości Immortals, to jak mają ją wykorzystać i obrócić sytuację na swoją korzyść? Żeby z Nieśmiertelnymi wygrać, zdecydowanie trzeba znaleźć ich słaby punkt i właśnie ten punkt zaatakować.
Cloud9 ma środki do wygrywania meczy: świetni zawodnicy, ponadprzeciętny shotcalling w wykonaniu bezbłędnego Hai’a, niezłą synergię. Kwestią jest jedynie przeciwnik – C9 w większości przypadków naprawdę umie swoich rywali rozszyfrować a potem z tą wiedzą najzwyczajniej w świecie “ograć”. Teraz jednak czeka ich trudniejsze zadanie niż zwykłe “ogranie” przeciwnika, gdyż na Immortals takie coś po prostu nie wystarczy. Obie drużyny mają ogromną zaletę liczącą się na profesjonalnym poziomie – żadna z nich nie polega na tylko jednym zawodniku, żaden z graczy obu drużyn nie wyłamuje się niewiarygodnie ponad poziom reszty. To znacznie utrudnia lokalizację najsłabszego ogniwa u przeciwników, a co za tym idzie nie można takiego meczu wygrać “na skróty”, poprzez kompletne skupienie się na nim. Znacznie bardziej liczyć się tu będą indywidualne umiejętności graczy (które bardzo znacząco odbijają się na wczesnej fazie gry, więc może to tutaj C9 powinno szukać swojej szansy, jako że IMT tej fazy linii nie rozgrywają najlepiej, a Chmurki takimi umiejętnościami dysponują?), a kto wygra early-game, prawdopodobnie wygra też całą grę. Scenariusz taki jest dla Cloud9 jak najbardziej możliwy, jednak problem w tym, że będzie trzeba dokonać tego trzykrotnie, z czym Cloud9 raczej sobie już nie poradzą.
Przewidywany wynik: 3:1 dla Immortals.
Podsumowanie
Po nadchodzących play-offach można oczekiwać naprawdę świetnego widowiska. Większość z uczestników tej fazy splitu to drużyny, które poziomem nie różnią się zbyt od swoich rywali, więc szykują nam się naprawdę ciekawe mecze. Tutaj mogliście przeczytać moje prognozy co do wyników – chciałbym podkreślić że są to moje w pełni subiektywne odczucia, chociaż próbowałem na czas typowania odrzucić jakąkolwiek sympatię do jakiejkolwiek z drużyn. A Wy, jak nastawiacie się na finały wiosennego splitu? Macie jakichś konkretnych faworytów, którzy naprawdę mogą tu coś pokazać (nie licząc Immortals z wiadomych względów)? Napiszcie, co sądzicie w komentarzach!