Piąty tydzień kończymy spokojnymi, pozornie przewidywalnymi starciami. Najpierw czekają nas mecze pomiędzy aktualnie prowadzącym w tabeli Ameryki Immortals i zawodzącym w ostatnim czasie Phoenix1, oraz FlyQuest i Echo Fox, czyli dwoma zespołami zamykającymi ranking, a potem zobaczymy mecz o wyższe miejsce w środku tabeli – EnVy oraz Dignitas staną na przeciwko w walce o miejsca poza podium, a Counter Logic Gaming, czyli jeden z aktualnych faworytów stanie naprzeciw Teamowi Liquid, czyli drużynie z dolnej części miejsc w NA. Zobaczmy, czy wszystko będzie tak jasne, jak się wydaje.
Niezbyt wielkie wyzwanie dla Nieśmiertelnych. Już na początku byli w stanie zabezpieczyć dla siebie większość aktualnie najbardziej pożądanych picków takich jak Jarvan dla Flame’a, Syndra Pobeltera czy Jhin Cody’ego Suna, natomiast P1 było zmuszone do przeprowadzenia draftu w bardziej limitowany sposób, gdzie rola ADC musiała być tą wiodącą i dlatego też Arrow wziął dla siebie właśnie Kog’mawa, i to wokół niego Feniksy musieli zbudować kompozycję – wymuszając picki typu Tahm Kencha (chociaż tutaj też P1 nie było do końca decysywne jako że na toplane powędrował Renekton, co nieco kłóciło się z pierwotnymi założeniami ich kompozycji. Ten brak pewności i stałości odbił się na nich – Renekton Ziga do zdominowania Jarvana Flame’a nadal potrzebował ganków MikeYeunga, a to i tak nie wystarczyło – co prawda toplaner P1 wygrywał z vis-a-vis, ale kosztowało to ich przegranie obu pozostałych linii, gdzie w punkcie 15 minut Pobelter prowadził nad Ryu 30 cs’ami, natomiast Cody Sun wygrywał z Arrowem aż 40. Mimo równej sytuacji w wieżach nie było wątpliwości co do strony prowadzącej w tym starciu – szybko jednak Immortals poprawiło wymienioną wyżej statystykę, a co oni umieją zrobić z przewagą, chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Nashora wzięli bez problemu niedługo po jego spawnie, i w tym momencie Phoenix 1 jedynie utrzymywało się na pozycjach obronnych i co by nie powiedzieć, jedynie oczekiwało przeciwników u bram (ewentualnie czekali na cud, ale nie wiem czy nawet coś takiego pokroju uratowałoby ich przed liderami. Co prawda odnieśli niewielki sukces powstrzymania rywali przed zabraniem drugiego Nashora, ale w dłużej perspektywie było to jedynie chwilowe rozwiązanie – Nieśmiertelni podjęli Barona dosłownie parę minut później, i tutaj już udaremnili Feniksom próby przeszkodzenia im świetnie wygranym teamfightem oraz ace’m, co już bez kłopotów pozwoliło im zakończyć pierwszą grę.
P1 | 0 | – | 1 | IMT | MVP: Cody Sun (IMT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Phoenix1 wraca do formy?! W drugiej grze Phoenix1 widocznie już nawet nie próbowało zepsuć rywalom fazy picków i banów – ich wykluczenia były dosłownie niezmienne i w żaden sposób nie dostosowali ich biorąc pod uwagę poprzednią grę. Znów w ręce IMT dostała się Rek’sai, Syndra oraz Jhin, Flame tym razem wziął Gragasa w ramach większych ilości CC, natomiast Olleh w końcu sięgnął po swojego słynnego Barda. P1 zaś znów trzymało się na pograniczu mety – ponownie rola carry została przyznana Arrowowi z Kalistą, ale teraz MikeYeung mógł wziąć dla siebie Nidalee, która w jego rękach wygląda naprawdę fenomenalnie. Reszte dopełniły typowe metowe picki. Tym razem w grze jednak nieoceniona okazała się aktywność nowego junglera P1 – MikeYeunga. Leśnik z Connecticut ponownie skupił się na górnej alei, ale teraz już z o wiele lepszym efektem – sprawił Flame’owi prawdziwe piekło, do 15 minuty przykładając się do sprowadzenia go do wyniku 0/3, niczym przeciętnego solokolejkowego toplanera. Ta dominacja przełożyła się także na wieże – po tak efektywnym gankom MikeYeunga Xmithie musiał wykazać się odpowiedzią, jednak jako że był stroną responsywną, to P1 miało przewagę w tej kwestii. P1 grało jednak tym razem już zdecydowanie bardziej agresywnie – tę potencjalnie niewielką przewagę szybko starali się wysnowballować, i to poniekąd się udało – na przestrzeni kilku wymuszonych na IMT walk drużynowych, jeszcze przed 20 minutą. W tym momencie Nieśmiertelni wyglądali bardzo blado – w większości teamfightów mieli związane ręce i nie potrafili jakkolwiek odpowiedzieć na ofensywę rywali. W 27 minucie Phoenix1 wygrało świetną walkę wynikiem 4 za 0, a to już dało im pewnego Nashora, co postawiło ich na niemal 10 tysiącach złota przewagi, nie licząc potencjalnych zewnętrznych wież do wzięcia. Dosłownie kilka minut zajęło im oblężenie bazy rywali, i tym samym Phoenix1 pokonuje aktualnego lidera Ameryki i wyrównuje serię, doprowadzając do decydującej gry numer 3!
IMT | 1 | – | 1 | P1 | MVP: MikeYeung (P1) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Detronizacja! Immortals ponownie dopuściło MikeYeunga do picku Nidalee, ale tym razem odpowiedzieli oni kilkoma kontrami na playstyle Zwierzęcej Łowczyni, takimi jak Renekton dla Flame’a, Morgana Olleh’a czy chyba najistotniejsza kontra w postaci Taliyah i jej niezawodnego przeciwko takim postaciom W, a także dokładając dodatkowy potencjał efektów CC z Rek’sai oraz Ashe. P1 zaś postawiło na specyficzną kompozycję – nastawioną pod mid-game, z bardzo wyraźnie zaakcentowanym potencjałem do poke’u – z Corkim, Varusem i wspomnianą wcześniej Nidalee, przy czym nie możemy zapomnieć, że te picki spisują się też całkiem nieźle w walkach drużynowych, co w połączeniu z Kledem Ziga dawało naprawdę niebezpieczną i uniwersalną kombinację. Pierwszą krew zabezpieczyły Feniksy, a dokładniej Ryu po agresywnym wejściu MikeYeunga do jungli rywala, co w zasadzie dało Koreańczykowi tego killa, ale Yeung nie popisał się chwilę później, umierając od Wilków podczas kontynuacji czyszczenia swojej jungli. Szybko jednak zrekompensował to drużynie, tym razem wpadając na górną aleję i tam też zabezpieczając swojemu lanerowi przewagę. Było to jednak tylko dodatkowe prowadzenie – główną osią rozgrywki bez wątpienia był Ryu, który dzięki wywalczonej przewadze już w 15 minucie pozbawił rywali obu zewnętrznych wież na midlane. W 25 minucie jednak, po paru minutach dominacji P1 Nieśmiertelnym udało się odwrócić sytuację – Immortals wyłapało Ryu na górnej alei, a potem zwrócili się przeciwko pozostałym członkom Feniksów, co skończyło się sytuacją 3 za 0 na korzyść IMT a także podejściem pod Nashora. Profesjonalnym podejściem oraz zimną krwią wykazał się jednak MikeYeung, który najpierw zabił przeciwnego junglera, a następnie wspierającego co skłoniło rywali do odpuszczenia tego objective’a, ratując prowadzenie i kontrolę Phoenix1. Dosłownie 3 minuty później jednak ofiarą P1 padł Xmithie, a to już dało im bezproblemowego Barona, bo Immortals nawet nie próbowało podejmować walki. Chwilę potem udało im się zmusić Nieśmiertelnych do nieco chaotycznego teamfightu, ale ostatecznie skończył się on dla Feniksów pomyślnie! P1 oficjalnie wygrywa z aktualnym liderem letniego splitu w Ameryce i z bardzo podbudowanymi morale może jechać na Rift Rivals!
P1 | 2 | – | 1 | IMT | MVP: Ryu (P1) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
FLY | 0 | – | 1 | FOX | MVP: Froggen (FOX) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
FOX | 1 | – | 1 | FLY | MVP: Hai (FLY) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
FLY | 2 | – | 1 | FOX | MVP: WildTurtle (FLY) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Idealne wykorzystanie skalującej kompozycji. Po pierwszych banach EnVy wymierzonych w obu sololanerów Dignitasu postanowili oni nie skupiać się na pozycjach będących celem wykluczeń – na początku wzięli Lee Sina oraz botlane w postaci Jhina oraz Morgana, wzmacniając tutaj i tzw. “wyłapywanie” we wczesnej fazie gry jak i późniejsze walki drużynowe. W drugiej rotacji banów DIG zaś skupiło się wyłącznie na wykluczaniu opcji carry toplanerów Ssumdaya, co nie przyniosło wymiernego efektu – i tak dostał w swoje ręce Jarvana IV będącego aktualnie silnym i pożądanym pickiem jednocześnie mieszczącym się w puli wspomnianych “carry” bohaterów. Keane zaś zdecydował się na standardowy pick – wybrał on Oriannę i jeszcze bardziej ulepszył potencjał drużyny w kwestii teamfightów, czyniąc ją bardzo uniwersalną. EnVy miało zaś nieco luźniejszą fazę draftu – ze względu na bycie drugim w wyborze Dignitas musiało zbanować standardowy zestaw championów jeśli chodzi o grę po czerwonej stronie, przez co picki Elise Liry, Xayah ostatnio bardzo lubianej przez Apollo oraz Brauma jako bezpośrednią kontrę na Jhina nie mogły nikogo dziwić. W drugiej rotacji banów oberwał nieco Pirean, ale i tak dostał Corkiego z czego napewno powinien być zadowolony, natomiast Seraph poszedł na swojego charakterystycznego Shena, kończąc tę ładną protektywną kompozycję pod dwóch ADC. Jeśli chodzi o sam początek gry, to nie działo się tam nic specjalnie interesującego – oprócz pierwszej krwi która została przelana na ryzykownie counterjunglującym Shrimpie przez Lirę oraz Serapha nie działo się zbyt dużo – ot, tradycyjny festiwal farmy jak to bywa w niektórych starciach. Tę stagnację przełamał dopiero LirA, który swoim gankiem na dolną aleję wywołał prawdziwy łańcuch reakcji, z którego jednak lepiej wyszło Dignitas (minimalnie ale jednak). Koreańczyk próbował powtórzyć to, tym razem na górze, ale tam również Shrimp celnie odpowiedział i ponownie szala przechyliła się bardziej na stronę graczy DIG, nadal jednak w nieznacznym stopniu. LirA będący krok przed swoim vis-a-vis jednak przynosił drużynie długoterminowe profity – właśnie dzięki temu pierwszy, Górski Smok wpadł na konto EnVy, trzeba przyznać jednak – combat advantage nadal było w rękach Dignitasu, nawet mimo równowagi w złocie. Ten dysonans jednak przyczynił się do kolejnego okresu stagnacji w grze, który został przerwany dopiero w 28 minucie w walce pod Piekielnym Smokiem, który była bardzo chaotyczna i przewaga przechylała się kilkukrotnie na obie strony, ale ostatecznie lepiej wyszło z tego Dignitas które dodatkowo zabezpieczyło dla siebie Nashora. Oblężenie bazy EnVy sprawiało jednak Dignitasowi spore problemy, bo kompozycja NV naprawdę nie była łatwym celem szturmu. Taka patowa sytuacja doprowadziła do przedłużenia rozgrywki aż do kolejnego Nashora, gdzie już lepiej poradziło sobie EnVy i jego skalująca kompozycja, co poskutkowało tym, że teraz Baron poszedł już w inne ręce, kompletnie odwracając sytuację na mapie i wyrównując złoto, mimo prowadzenia Dignitasu w zniszczonych wieżach 8 do 3 EnVy (!). W 40 minucie doszło do niepozornego teamfightu, w którym jednak Dignitas ponownie zlekceważyło rywali i dało sobie wymusić walkę, gdzie już przegrali z kretesem i ostatecznie to EnVy zwyciężyło to pozornie przegrane starcie zaczynając tę serię tryumfem!
NV | 1 | – | 0 | DIG | MVP: Pirean (NV) | Skrót (kliknij, aby otworzyć |
Pentakill pieczętuje wyrównanie serii! Po świetnej pierwszej grze Dignitas postanowiło poświęcić więcej uwagi Pireanowi jeśli chodzi o fazę banów, ale EnVy nie odkryło swoich kart tak wcześnie – w pierwszej rotacji picków pokazali rywalom jedynie Rek’sai (jako że Elise została przez DIG zabrana) oraz botlane vastayańskiej pary – Xayah i Rakana. Drugi etap banów po stronie Dignitas został jednak poświęcony Seraphowi, co skończyło się na tym, że w praktyce żaden z graczy NV nie został kompletnie wykluczony – Seraph oraz Pirean zwyczajnie powtórzyli swoje wybory z gry numer 1 którymi były Corki dla midlanera oraz Shen toplanera, tym samym zachowując identyczną kompozycję, która pozwoliła im wrócić do gry i ostatecznie zwyciężyć w poprzednim starciu. Dignitas jednak nie wykorzystało tak bardzo tej luźnej fazy draftu dzięki stałym banom po stronie red-side’u – zdecydowali się po prostu na Tristanę oraz Thresha, a to picki na których ban byłby jednak mało prawdopodobny. W fazie drugiej zaś NV wykluczyło 2 potencjalne carry picki Ssumdaya, co w drugim etapie picków poskutkowało wyborem Kleda oraz ponownie standardowej Orianny dla Keane’a. LirA już na początku potwierdził swoją klasę jeśli chodzi o bycie “amerykańskim Jankosem” czy też “królem pierwszej krwi w NA” – dzięki agresywnemu wejściu na redbuff rywala oraz wsparciu ze strony swojego dominującego botlane’u był w stanie bez najmniejszego problemu zabić Shrimpa. EnVy nie poprzestało na tym – dalej grali bardzo inwazyjnie mając na celu kompletne zdeklasowanie rywali, co we wczesnej fazie rozgrywki w umiarkowanym stopniu się udawało, bo chociaż Dignitas znajdywało odpowiedzi i w pewnym okresie nawet prowadzili w wieżach, to ich sytuacja w złocie wcale znacznie nie wzrastała w porównaniu z EnVy. W końcu jednak Dignitas obudziło się i to oni zaczęli odzyskiwać prowadzenie, co sprawiło że po wygranym teamfighcie w 23 minucie udało im się zdobyć Nashora (jednak zdecydowanie nie było to przesądzenie o wyniku rozgrywki o czym mogliśmy sie przekonać już przy okazji poprzedniego starcia. Teraz jednak Dignitas było w zdecydowanie lepszej pozycji – mieli Tristanę, która mogła rozwiązać sporo ich problemów jeśli chodzi o oblężenie i szturm na pozycję defensywy rywali. Nie była to jednak jej najważniejsza zaleta – podczas gdy po owym oblężeniu Dignitas chciało się wycofać, EnVy zaczęło szukać walki, co idealnie wykorzystał Ssumday przeprowadzając reinicjacje, w której gracze NV padali błyskawicznie, a bohaterem ostatniego teamfightu okazał się być Altec, któremu udało się zdobyć Pentakilla na samo zakończenie rozgrywki! Remis w walce o pozycje zaraz poza podium!
DIG | 1 | – | 1 | NV | MVP: Altec (DIG) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Idealne makro. EnVy ponownie skupiło się na wykluczaniu midlanera oraz toplanera rywali a Dignitas zastosowało typową taktykę – w pierwszej rotacji wzięli junglera oraz botlane, którym tym razem został Lee Sin dla Shrimpa oraz botlane Rakana oraz Tristany dla Biga oraz Alteca (ze względu na to że Xayah została podebrana przez NV). W następnej fazie banów zablokowane dla Dignitasu stały się Fiora oraz Orianna używana wcześniej dwukrotnie przez Keane’a, przez co midlaner Dignitasu wziął dla siebie Cassio, natomiast Ssumday odszedł od konwencji carry toplanerów i wziął Shena będącego dotychczas pickiem jedynie Serapha. EnVy zaś, oprócz wspomnianej wcześniej Rebeliantki w pierwszej rotacji wzięło Thresha oraz Taliyah, jako że ban do tej pory przeznaczony niej został poświęcony na Elise. Potem, po dodatkowych wykluczeniach w stronę komfortowych picków Serapha oraz Liry duet ten wziął dla siebie coś innego niż dotychczas w tej serii – LirA zdecydował się na przeznaczonego stricte do deklasowania przeciwnego junglera Gravesa, a toplaner zdecydował się na teamfightowego Jarvana IV. Plan Liry jednak nie wypalił, bo przez pierwsze 5 minut dominującą stroną było Dignitas, zyskując dla siebie 3 zabójstwa, a jak wiemy Lee Sin łatwo takiej kontroli nie odda nawet agresywnemu Gravesowi, co jednak w pewnym stopniu zrekompensowali Apollo i Hakuho zabijając Biga w sytuacji 2v2 i zyskując dominację na dolnej linii, co kontynuowali potem z małą pomocą Pireana, a także dając NV pierwszą wieżę. To pociągnęło za sobą trochę powolną, ale nadal całkiem poważną lawinę objective’ów oraz zabójstw zyskiwanych przez EnVy – dalej główną rolę grali tu ci, którzy to rozpoczęli. Dignitas zaś wtedy nie miało już żadnej odpowiedzi – NV napierało na wszystkie linie, a nawet jungle rywali, przez co stracili oni autentycznie całą posiadaną kontrolę. W końcu jednak, po zabezpieczeniu Nashora EnVy zapędziło się trochę za daleko, a Big znalazł idealną inicjację na rywalach, co skończyło się wymianą 3 za 0 na korzyść DIG, jednak nadal bez zniszczonych wież dzieliła ich ogromna przepaść punktowa. NV jednak szybko odpowiedziało tym samym, Od tego momentu brakowało im tylko jednego teamfightu do wygranej, co w końcu nastąpiło po świetnej, agresywnej inicjacji Serapha, i ostatecznie udało im się zakończyć tę grę jak i serię z pozytywnym dla siebie rezultatem!
NV | 2 | – | 1 | DIG | MVP: Hakuho (NV) | Skrót (kliknij, aby otworzyć |
TL | 0 | – | 1 | CLG | MVP: Darshan (CLG) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
CLG | 2 | – | 0 | TL | MVP: Stixxay (CLG) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|---|---|---|---|
1 | Counter Logic Gaming | 8 | 2 | |
2 | Immortals | 7 | 3 | |
2 | Team SoloMid | 7 | 3 | |
4 | Cloud9 | 6 | 4 | |
5 | Team EnVy | 5 | 5 | |
5 | Team Dignitas | 5 | 5 | |
7 | Echo Fox | 4 | 6 | |
8 | Phoenix1 | 3 | 7 | |
8 | FlyQuest | 3 | 7 | |
10 | Team Liquid | 2 | 8 |