League of Legends, DotA 2 i Smite to swojego rodzaju święta trójca gier MOBA. Każda z nich zaskarbiła sobie serca graczy unikalną dla siebie funkcją. W przypadku League of Legends była to przystępność, Smite kusił pełnym trójwymiarem, a DoTA przyciągała tych najbardziej zaawansowanych graczy. Zastanawialiście się jednak kiedyś, która z tych trzech gier jest najlepsza? Co zaważa o przewadze jednej nad pozostałymi? W dzisiejszym artykule spróbuję odpowiedzieć na pytanie pojawiające się na przeróżnych forach od wieków – kto wychodzi zwycięsko z pojedynku tych trzech tytanów?
Zanim przejdę do właściwej części wpisu, wyjaśnię wam jedną zasadniczą rzecz. Nie wspominam w “rankingu” o Heroes of the Storm, Heroes of Newerth czy Prime World z paru powodów. Tytuł Blizzarda dopiero się rozwija i chociaż jest naprawdę przyjemną grą, to nie zyskał jeszcze takiej renomy i publiki jak wymieniona wcześniej trójka. A gdzie pozostałe Moby? Zazwyczaj są to twory martwe, grają w nie tylko najwięksi pasjonaci, a od strony turniejowej praktycznie nie istnieją. No dobra, tyle w teorii, przejdźmy do praktyki!
Zaczynamy. Jesteście czytelnikami How2Win, wychodzę więc z założenia, że z grą Riotu mieliście jakąś styczność. Może sami jesteście przywoływaczami, może gra wasz brat/sąsiad/znajomy. Na pewno widzieliście kiedyś jak wygląda League of Legends. Brzydkie, ładne. Po graficznej aktualizacji wygląda znacznie lepiej. Summoner’s Rift poszło z duchem czasu i stało się poważniejsze, Twisted Treeline zdecydowało się na przejście w mroczniejsze klimaty, a Howling Abyss… to po prostu Howling Abys. I chociaż nie można zarzucić żadnej z wymienionych map brzydoty, to przeglądanie screenów ze starego LoL-a wzbudziło we mnie… tęsknotę. Mówię całkiem poważnie. Chociaż dzisiaj stare SR może wydawać się wam wyjątkowo szpetne, to u mnie jest zupełnie inaczej. To znaczy ja też nie uważam ich za najpiękniejsze, ale gdyby tylko Riot udostępnił je jako np. specjalny tryb… Chodzi mi głównie o Twisted Treeline i tę muzykę lecącą w tle. Zresztą nieważne, przestańmy rozwodzić się nad czymś, co było. Graficznie League of Legends prezentuje naprawdę wysoki poziom. Oczywiście nie porównuję LoL-a do Wiedźmina, bo to zupełnie inna półka, ale jak na swoją kategorię twór Riot Games daje sobie radę. Jeśli chodzi o dźwięk, to nie mam tu za dużo do mówienia – po jednym, klimatycznym utworze na mapkę. Nic więcej. Napomknę jeszcze o wszystkich SFX-ach pojawiających się przy używaniu umiejętności. Są dopasowane, nie mogę im zupełnie nic zarzucić. ZUPEŁNIE inaczej wygląda sprawa z polską lokalizacją (dla zainteresowanych – KLIK). W wielkim skrócie – jest gorzej niż lepiej. Proszę was, B.F. Sword na KW Miecz (komentarze o Kur*wsko Wielkim Mieczu za 3…2…1…).
A co z rdzeniem League of Legends czyli… społecznością? Jest coraz lepiej, Riot stara się ograniczyć liczbę flejmerów przez surowe kary, ale to nie wystarczy. Community LoL-a jest uważane za jedno z najbardziej toksycznych środowisk w grach MMO. Powiecie pewnie, że wystarczy wyciszać frustratów. Teoretycznie tak, w praktyce flejmerzy często parają się również trollingiem, więc mute na nic się nie zda. Meh, uroki League of Legends… Nie, nie zapomniałem o kliencie. No cóż, moim zdaniem crashuje się zbyt często, ale to prawdopodobnie wina mojej maszyny aniżeli samej gry. Tutaj powinno być coś w stylu “League of Legends dostaje X/10”, ale nie będzie. Wyróbcie sobie opinię sami, moje wypociny są dla was tylko pomocą, niczym więcej.
“Ten trzeci”, “Najgorszy z najlepszych”… Tak zazwyczaj mówi się o Smite’cie. Niesłusznie! I chociaż nie da się ukryć, że sukces gry Hi-Rezu leży głównie po stronie pełnego trójwymiaru, nie ma to najmniejszego znaczenia, bo gra broni się również na innych polach. Chociażby community – w żadnej innej grze (uwierzcie mi, przez mój dysk przeleciało już wiele MMO) nie ma tak ogarniętej społeczności. Nie przypominam sobie jakiejkolwiek sytuacji związanej z flejmem lub ostrym hejtem (oczywiście “nooby” czasami padały na czacie). Już za to należy się wielki plus. No i ten wiecznie męczony trójwymiar… Przyznaję się, początkowo skazywałem projekt na niepowodzenie. Kwestia sterowania i te sprawy… A tu niespodzianka, już po pierwszym meczu ogarniałem większość klawiszy! Do dzisiaj mam natomiast problem z “czatem”. Po wpisaniu np. VVGG komentator powie (tak, powie) Good Game. Ciekawe rozwiązanie, ale komend jest tyle, że nauczenie się ich wszystkich sprawia problem. Duży. Jeśli mówimy tu jeszcze o sprawach technicznych, to powiem wam co nieco o kliencie – jest sprawny, crashe zdarzają się bardzo rzadko. Mi chyba jeszcze nigdy. Oprawa audiowizualna. Hmmm…. Jak na grę 3D, Smite jest dosyć brzydki. Nie jest szpetny, natomiast mógłby wyglądać lepiej. Soundtrack (o ile mogę tak to nazwać) jest ok, nie robi szału, ale też nie kłuje w uszy. Jeśli miałbym jakoś sklasyfikować Smite’a, zrobiłbym coś w tym styłu “Porządna MOBA w 3D, z nieziemskim community, ciekawymi i różnorodnymi mapami, jak i przeciętną oprawą audiowizualną”. Tyle.
Troszeczkę się rozpisałem, zapewniając wam przy tym dużo miło spędzonego czasu z lekturą. Czekacie pewnie na “and the winner is…”. Nie mogę tak po prostu wybrać jednej. Do League of Legends jestem przywiązany. DotA jest trudna i ma świetnie skonstruowanych bohaterów, a Smite pozwala na grę z innej perspektywy. Wam zostawiam wybór, sercem zostając z LoL-em ;).
Czekam na wasze propozycje. Która MOBA jest najlepsza i dlaczego? Podzielcie się też jakimiś nowymi grami z tego gatunku, może akurat kiedyś staną na podium? Pozdrawiam, przywoływacze!