Drugi półfinał Ameryki przed nami, a w nim już chyba legendarne starcie – Team SoloMid kontra Counter Logic Gaming. Historia tych pojedynków jest bardzo zróżnicowana, ale jedno trzeba stwierdzić – zawsze były to walki na najwyższym poziomie. Obecna sytuacja mocno faworyzuje TSM, jednak CLG już nie raz zaskakiwało – jak będzie tym razem?
Czysto wygrana pierwsza gra. Na wczesnych rotacjach lepiej wyszło CLG, którego botlane zabił Doublelifta w sytuacji 2 na 2, jednak zdecydowanie pewniej na mapie czuł się TSM. Szybko tę pewność zaczęli zamieniać w rzeczywistą przewagę – Svenskeren zawsze był tam, gdzie był potrzebny (akcja po 15-20 minutach zaczęła kręcić się głównie wokół środkowej alei), reszta drużyny też sprawnie przemieszczała się po Rifcie, natomiast CLG zaczęło, cóż, po prostu się gubić. W 25 minucie bardzo łatwo wyłapać dali sie HuHi oraz Xmithie, co pozwoliło TSM-owi na przejście na Nashora, którego wzięli bez problemu. Oblężenie TSM-u trwało, z okazjonalnymi zabójstwami dla CLG, bo ekipa Reginalda już nie skupiała się tak bardzo na killach. Kluczowa była 33 minuta, kiedy to ofiarą amerykańskiego lidera padli Taliyah HuHiego (wybrał ją ze względu na brak Aurelion Sola, który został wyłączony z powodu błędu), oraz Gnar Darshana, a chwilę potem także Stixxay ze swoją Sivir, a to pozwoliło im już wygrać starcie numer 1.
TSM | 1 | – | 0 | CLG | MVP: Bjergsen (TSM) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Kompletna kontrola. Ponownie to Counter Logic Gaming rozpoczęło ten mecz w znacznym stopniu lepiej niż rywale. 5 pierwszych zabójstw poszło na konto CLG, ale wtedy TSM zdecydował najwyraźniej, że pora na powrót do gry – świetnie rozegrali oni walkę pod smokiem, która zakończyła się wymianą 3 za 1, a potem powtórzyli tę rotację na górnej alei, zdobywając za darmo 2 zabójstwa, i w pełni odzyskując panowanie nad tym meczem. Na Nashora zdecydowali się jednak dopiero w 36 minucie, nie zabezpieczając nawet w pełni tego podejścia, ale CLG tylko im to ułatwiło inicjując walkę, w której nie mieli szans samodzielnie. Po zabezpieczeniu Barona oraz Starszego Smoka tylko jeden teamfight dzielił ich od wygranej, a dzięki świetnej flance Lissandry Bjergsena nie musieli na niego czekać zbyt długo. Druga gra dla TSM!
CLG | 0 | – | 2 | TSM | MVP: Bjergsen (TSM) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Powolna, ale pewna dominacja. Pomimo tego, że pierwszy smok poszedł na konto CLG, a z nim pierwsze zabójstwo na Biofroście, TSM relatywnie szybko wzięło się w garść. Już chwilę potem Bjergsen ponownie zachował się świetnie i odpowiedział killem na Stixxayu, jednak na tym nie poprzestał. Ogólna prezencja + globalny potencjał picku TSM-u błyskawicznie zaczął się odpłacać kiedy to ult Gankplanka w połączeniu z umiejętnością ostateczną Lissandry wystarczyło, żeby pozbyć się przeciwnego ADC. Ekipa Reginalda pewnie budowała swoje prowadzenie, a to dało CLG szansę na przynajmniej częściowy powrót do gry. Co prawda z szansy tej skorzystali, jednak była to raczej tylko szansa na złapanie oddechu, niż realny comeback, bo już chwilę później drużyna Hotshota była niszczona przez podopiecznych Reginalda, już w bezpośrednim teamfighcie 5 na 5. Nashora TSM podjęło jeszcze później niż poprzednio, bo dopiero w 38 minucie, ale im się nigdzie nie śpieszyło – wiedzieli że wygraną mają w kieszeni, tylko muszą odpowiednio wykorzystać swój potencjał i prowadzenie. W 42 minucie Stixxay dał swojemu zespołowi jeszcze chwilę oddechu, bo pozbywając się swojego vis-a-vis mocno ograniczył możliwości siege’u TSM-u, jednak liderzy Ameryki dokończyli dzieła i bez niego, kończąc tę serię imponującym 3:0 i kwalifikując się do finału!
TSM | 3 | – | 0 | CLG | MVP: Bjergsen (TSM) | Statystyki Skrót (kliknij, aby otworzyć) |