Jak już pewnie wiecie, Azubu Taipei Assassins, którzy wygrali drugi sezon World Championships w LoLa, aktualnie chylą się ku upadkowi. Z zespołu odeszło już czterech graczy, którzy zdobyli tytuł mistrzów – Lilballz oraz Mistake opuścili zespół już ponad miesiąc temu, a w zeszłym tygodniu rozbrat z TPA ogłosili Stanley i Toyz. Wszyscy w oświadczeniach mogliśmy przeczytać o konfliktach wewnątrz drużyny, kłopotach z komunikacją czy problemem z podejmowaniem właściwych calli, ale moim zdaniem jest jeszcze jeden czynnik, który ‘zabił’ najlepszą ekipę season II – brak równorzędnego przeciwnika na ich rodzimej scenie.
Riot jakiś czas temu postawił na “zregionalizowanie” wszystkich rozgrywek w League of Legends. W trzecim sezonie, ze względu na wprowadzenie LCS dla Europy i Ameryki oraz kontynuowanie ich odpowiedników dla azjatyckich krajów (OGN dla Korei, GPL dla całej południowej azji, LPL dla Chin) jesteśmy świadkami mniejszej ilości turniejów o randze ogólnoświatowej. Najlepsze drużyny na świecie są zamknięte we własnych regionach i grają o dominacje w swojej części świata.
Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że w Europie jest tak wielu świetnych midderów, w Korei są najlepsi top lanerzy, a np. w Chinach najważniejsze role odgrywają ad carry? Wszystko jest wynikiem rywalizacji jaka powstała na danej pozycji w danym regionie. Jeśli w danym kraju lub kontynencie pojawi się 2-3 niezwykle utalentowanych zawodników na danej linii, uruchamia to proces wytwarzający kolejnych fantastycznych graczy, którzy uczą się obserwując swoich idoli, grając z nimi w scrimmach, oficjalnych meczach czy chociażby na SoloQ. Tak śladami MakNoona oraz Reapereda w Korei poszli Flame, Shy, Homme czy Expession, którzy aktualnie są bezkonkurencyjnie najlepsi na świecie.
Rywalizacja z innymi dobrymi graczami jest jedynym sposobem na polepszanie swoich umiejętności. To samo tyczy się całych drużyn. O ile w Europie, Korei, Chinach czy Stanach poziom jest naprawdę bardzo wyrównany i nie da się wybrać jednej, najlepszej drużyny z tych regionów, w południowej Azji w poprzednich sezonach GPL nie było z tym problemów. Taipei Assasins w GPL 2012 zakończyło bilansem 38-2, a GPL Spring 2013 27-1. W ciągu 68 meczów sezonów zasadniczych przegrali tylko 3 razy.
Trudno jest pozostać najlepszą ekipą na świecie, jeżeli Twoi sparingpartnerzy są o kilka poziomów niżej od Ciebie i niemalże nie są w stanie urwać Ci mapy. Kiedy TPA cały czas stało w miejscu, ich przeciwnicy zaczęli odrabiać swoje lekcje – uczyli się na błędach i w końcu dali radę doścignąć hegemona i skończyć jego dominację. W obecnych rozgrywkach GPL po 15 meczach Taipei Assasins przegrało już więcej meczów niż w poprzednich dwóch sezonach. Są aktualnie na 3. miejscu z bilansem 10-5, co było przyczyną wszystkich tych spięć i konfliktów w ich składzie.
Chciałoby się powiedzieć – rest in peace TPA. Rozpad mistrzowskiego teamu może jednak wyjść na zdrowie całej południowoazjatyckiej scenie. Głośno mówi się o tym, że Stanley założy swój własny zespół (coś na wzór Reapereda i jego Eat Sleep Game po odejściu z Azubu Blaze). Po jakimś czasie wrócić powinien też Toyz, który aktualnie chce odpocząć od eSportu, lecz nigdy nie ogłosił definitywnego zakończenia swojej kariery pro gamera.