W ostatni weekend ziścił się najczarniejszy z półfinałowych scenariuszy dla wszystkich, którzy liczyli na ponowny triumf zachodu na mistrzostwach świata. Zarówno Fnatic jak i Origen nie tylko uległy Koreańczykom, ale również nie były w stanie urwać nawet jednej gry. Czynników, które doprowadziły do tej sytuacji było wiele, ja jednak skupię się dziś na tym, który najbardziej rzucił mi się w oczy – junglerach.
Amazinga jak i Reignovera postrzegam w podobny sposób. Nie można odmówić im talentu, jednakże mają oni spore braki, które bezwzględnie zostały wykorzystane w półfinałach przez Koreańczyków. Nie twierdzę, że są to kiepscy gracze, bo każdy z nich sporo wnosi do drużyny, jednak chcę zwrócić uwagę na dwie, ważne rzeczy, które sprawiły, że nieraz więcej szkodzili niż pomagali swoim towarzyszom.
Champion pool
Od dawna wiadomo, że Amazing z Reignoverem są dość przewidywalni pod względem champion poolu, który sprowadza się przede wszystkim do: Gragasa, Elise oraz Rek’Sai. I o ile nie można powiedzieć złego słowa o ich grze, jeśli dostaną postać ze strefy komforu, o tyle sytuacja wygląda znacznie gorzej gdy nie maja dostępu do swojej “świętej trójcy”. Dlatego też wyłączenie Gragasa na mistrzostwach bardzo mocno się na nich odbiło. Bengi oraz Hojin z kolei nie mieli większych problemów z przystosowaniem się do sytuacj,- szczególnie Hojin, który i tak nie zagrał na mistrzostwach ani razu Gragasem.
Przyparci do muru Reignover z Amazingiem postawili więc na picki takie jak Evelynn, Lee Sin i Skarner. Jeśli chodzi o junglera Origen, to jego występ na Lee Sinie był w miarę zadowalający, był w stanie budować presję na początku gry i tym samym pozwalając swoim sojusznikom na dotrzymanie kroku Fakerowi i spółce, jednak nie było to dość by uchronić ich przed porażką. Niezły występ na tym championie akurat nie dziwi, gdyż Niemiec jest znany ze swoich wyczynów ślepym mnichem. Gra Evelynn z kolei była bardzo słaba, SKT skontrowało ją samym laneswapem, ograniczając w ten sposób wywieraną presję. Reignover sięgnął z kolei po Skarnera, którego skontrowano przy pomocy QSS’ów oraz E Veigara nie pozwalając mu na skuteczną inicjację.
Junglerzy SKT T1 oraz KOO Tigers sięgneli z kolei po Jarvana oraz Zaca, którzy okazali się o wiele bardziej skuteczni i żaden z nich nie został choćby w połowie tak skutecznie skontrowany jak Skarner czy Evelynn.
Nierozsądne zagrania
Wąski champion pool to nie jedyny grzech obydwu panów. Drugim, równie ważnym błędem były same zagrania leśników z Europejskich zespołów. Obaj grali zbyt agresywnie i narażali sę na zbyt duże ryzyko, co kiepsko się dla nich kończyło.Zacznijmy od Amazinga. W swoim meczu Evelynn postanowił rzucić się za przeciwnym junglerem pod wieżę pomimo faktu, że nie było to potrzebne. Jego drużyna zabiła jednego z porzeciwników, a przeciwny leśnik został bardzo mocno obity, więc Origen mogło zdecydować się na spokojne sięgnięcie po smoka. Były zawodnik TSMu postanowił jednak zflashować pod wieżę w celu zabicia oponenta. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że sam również przypłacił ten manewr życiem i w rezultacie smok padł minutę później łupem SKT.
Reignover też nieraz przesadził z agresją. W pierwszym meczu z KOO Tigers Koreańczyk zflashował pod turret w celu podbicia przeciwników. Niestety inicjacja obróciła się przeciwko niemu i ostatecznie Fnatic nie zdobyło ani jednego killa, przypłacając walkę pod wrogą wieżą, aż trzema zgonami.
Obaj panowie popełniali jeszcze parę tego typu błędów, za które ich drużyny musiały nieraz płacić słoną cenę. Nadmierna agresja może być dobra w SoloQ, ale na pewno nie w półfinałach mistrzostw świata.
Podsumowanie
Przygoda z mistrzostwami zakończyła się dla obu z drużyn naszych dzisiejszych bohaterów. Chociaż nie można ich obarczyć całą winą, trzeba jednak przyznac że w meczach półfinałowych zostali zdeklasowani przez konkurencję. Nie można też nazwać ich złymi graczami, jednak popełnili zbyt dużo pomyłek oraz mieli zbyt dużo braków by stawać w szranki z Bengim i Hojinem.Myślę przy tym, że leśnicy nie są problemem tylko i wyłącznie tych dwóch drużyn. Jestem gotów stwierdzić wręcz że jest to bolączka większości zachodnich zespołów. Aktualnie w dżungli brakuje zawodników pokroju Cyanide’a czy Diamondproxa z czasów świetności. Na zachodniej scenie widzę zaledwie 4-5 graczy, którzy mieliby szanse konkurować ze wschodem. I bez napływu świeżej krwi może być tylko gorzej.