Najlepsza drużyna w grupie B, mimo zwycięstwa w tabeli, miała zauważalne problemy w rywalizacji z niektórymi przeciwnikami. A może format best of 3 nie jest sprzyjający dla podopiecznych Prolly’ego? Zapraszam do lektury, w której postaram się rozważyć, dlaczego byli półfinaliści Mistrzostw Świata nie czują się najlepiej w bezpośrednich seriach.
H2k oraz Unicorns of Love zakończyły sezon z identycznym bilansem spotkań – dziewięciu zwycięstw do czterech porażek. O ostatecznym układzie pierwszego i drugiego miejsca zadecydowały stracone mapy, których zawodnicy Prolly’ego mieli jedynie osiem. Jednorożce natomiast pozwoliły sobie na większe rozluźnienie, przez co przegrali 14 rozgrywek. H2k jeśli już przegrywało całe serie best of 3, to z rywalami o podobnych możliwościach, takich jak Fnatic czy G2. Unicorns of Love nie było drużyną, która zawsze potrafiła pokazać miejsce w szeregu ekipom niżej notowanym od siebie. Porażki z Roccat czy Team Vitality nie powinny się w ogóle zdarzyć. Jedna z tych gier kosztowała ich pierwsze miejsce w tabeli. Więc czy H2k tak naprawdę było najlepszą ekipą w grupie? Moim zdaniem nie byli, świadczą o tym między innymi dwa bezpośrednie starcia z UoL-em, które przegrali dokładnie takim samym rezultatem – 2:1. Jednocześnie potrafili osiągnąć coś dzięki czemu ową lokatę uzyskali. Zostali najbardziej regularną drużyną. Tam, gdzie przewidywane były zwycięstwa, bezproblemowo zostały one osiągnięte. Więc jak widać nie trzeba być najlepszą drużyną, by zająć pierwsze miejsce w regularnej części sezonu. Wystarczy odrobina regularności.
H2k jest ciekawym przypadkiem i jedyną drużyną w Europie, która w zwycięskich seriach potrafiła osiągnąć niesamowite statystyki. Nie stracili ani jednej mapy w wygranej bo3 w letnim splicie. Pod naporem tornada zwanym H2k upadły dwukrotnie takie zespoły jak Splyce, Mysterious Monkeys oraz Team Vitality. Raz wyższość zawodników Prolly’ego uznać musiały Misfits Gaming, Roccat i Ninjas in Pyjamas. Można szukać różnych argumentów. Takich, że większość tych drużyn nie prezentuje odpowiedniego poziomu, by jakkolwiek zagrozić graczom byłych półfinalistów Mistrzostw Świata. Niektóre serie można śmiało porównywać do słynnej walki Pudziana z Najmanem, w której ten drugi nie miał szans i był rozkładany na łopatki. Nie inaczej było z kilkoma drużynami z LCS, a przecież Misfits czy Splyce nie wyglądają słabo, przynajmniej na papierze. Problem H2k zaczyna się dopiero wtedy…
Podopieczni Prolly’ego przegrali cztery serie best of 3, w tym aż trzy wynikiem 1:2. Jedynie Fnatic było w stanie wygrać 2:0. W tym splicie poza pozytywnymi statystykami po stronie H2k, podkreśliła się też zdecydowanie inna. Jeśli przegrają mapę, nie są w stanie wygrać pełnego spotkania. Problem wydaje się być ciekawy z punktu widzenia osoby obserwującej rozgrywki EU LCS.
Więc pora na zadanie sobie pytania – co jest nie tak z drużyną, która jeszcze sezon temu walczyła z powodzeniem w play-offach Mistrzostw Świata? Owszem, nie jest to już ten sam skład co wcześniej. Od pół roku barwy H2k reprezentują Febiven na środkowej alei, a dolna linia została wypełniona koreańskim duetem – Chei oraz Nuclearem. Z historycznej reprezentacji H2k pozostali więc jedynie Jankos wraz z Odoamnem. Spróbujmy sobie odpowiedzieć najpierw na możliwość problemów graczy Prolly’ego z pewnością siebie. Na dwie z trzech rozgrywek, które przegrywali stosunkiem 2:1, potrafili zwyciężyć w pierwszej mapie. Jednak następne dwie nie wyglądały już tak kolorowo i oddawali je swoim oponentom. W takiej sytuacji H2k było postawione przeciwko zawodnikom Unicorns of Love, którym dwa razy udało się powrócić w rywalizacji. Fnatic zdominowało skład Jankosa dwukrotnie. Nie byli w stanie jakkolwiek odpowiedzieć na wrogie zagrania i zostali znokautowani 2:0. Raz pojawiła się szansa powrotu do rozgrywki w spotkaniu przeciwko G2 Esports. Pierwszą mapę przegrali, by w kolejnej doprowadzić do remisu. Ostatecznie jednak ulegli mistrzom poprzedniego splitu. Czy H2k jest słabo przygotowane psychicznie do rozgrywek EU LCS? Moim skromnym zdaniem nie jest to kwestia psychologiczna ze względu na to, że mecz z G2 jest kompletnym zaprzeczeniem tej teorii. Przegrana mapa nie oznacza przegranej rundy i kolejnych przegranych meczów, gdyż w rywalizacji przeciw mistrzom zimowego Splitu podjęli rękawice i walczyli do końca. Zawodnicy mentalnie wydają się odpowiednio przygotowani i zmotywowani. A może problem leży zupełnie gdzieś indziej…
Prolly został wynagrodzony za bycie najlepszym trenerem zimowej części sezonu. Moim zdaniem ten tytuł sam w sobie był niezasłużony, zwłaszcza kiedy inne drużyny o wiele lepiej radziły sobie w rozgrywkach. Zacznijmy przede wszystkim od meczów zwycięskich. Drużyna H2k w tych spotkaniach od samego początku wiedziała jak zdominować rozgrywkę i wypracować przewagę nad niżej notowanym rywalem. W ekstremalnych przypadkach, kiedy mieli kompozycje pod późniejszy etap gier, drużyna wiedziała jak ma wokół tego zagrać, by w odpowiednim momencie zaznaczyć swoją przewagę na mapie. Sytuacja kryzysowa zaczęła się pojawiać, gdy do gry wchodziły drużyny z lepszymi graczami i teoretycznie lepszym sztabem analitycznym. Mowa tutaj oczywiście o Fnatic, Unicorns of Love i G2 Esports. Jeśli H2k wygrywało mapy przeciw wyżej wspomnianym przeciwnikom, przeważnie musiało sobie od samego początku wypracować przewagę, którą umieli odpowiednio rozdysponować. Silniejsze ekipy w porównaniu do swoich słabszych odpowiedników, zdecydowanie lepiej potrafiły zareagować na rozgrywane mecze. Jeśli z czymś nie potrafiły sobie poradzić, kończyło się to wyłączeniem danych postaci banem bądź po prostu zostawały one podbierane. W ten sposób szkielet taktyki, ze zwycięskiej mapy H2k, okazywał się być niedostępny. Postawiona w takiej sytuacji drużyna Prolly’ego zaczęła się czuć zagubiona. Same drafty wydawały się być przeprowadzane dobrze, jednak wykonawcy wyglądali jakby nie były to tak komfortowe postaci jak poprzednie. W ostateczności ekipy przeciwne dostawały bohaterów, na których czuły się lepiej lub miały bogatszą wizję wyłączenia przeciwnika z rozgrywki. Gry były przegrywane według mnie już w fazie banowania i wybierania. Usprawiedliwić H2k można jedynie z ostatniej rozgrywki przeciwko Unicorns Of Love, kiedy to mieli już zagwarantowane pierwsze miejsce w grupie. Starali się wybierać przede wszystkim te same postaci, by jak najmniej zdradzić z taktyk przygotowywanych na play-offy. UoL to skrzętnie wykorzystało, budując kompozycję kontrującą. Ciekawy jestem – czy jeśli ten mecz decydowałby o pierwszym miejscu, to czy H2k po raz pierwszy wygrałoby pełną best of three?
Podsumowując – nowy skład drużyny Prolly’ego wydaję się być w końcu sensownym kolektywem, który dobrze się rozumie w grze. W mojej opinii H2k musi przygotować trochę większy zasięg swojej wizji taktycznej na play-offy, by móc jak najbardziej zaskakiwać swoich rywali. A może po prostu pójdą na łatwiznę i będą wygrywać best of five zwycięstwami po 3-0? W półfinale czekają na G2 Esports bądź Splyce i czas pokaże, czy dobrze odrobili lekcję domową. A Wy jak uważacie, czemu H2k nie jest w stanie wygrać żadnej gry kiedy przegrywają chociaż jedną mapę? Sądzicie, że stać ich na finał splitu, a może nawet na ostateczną victorię? Dajcie znać w komentarzach!