EU LCS
Finały już za nami i przyszedł czas by przyjrzeć się im na spokojnie. Najpierw mogliśmy zobaczyć spotkanie Misfits vs Vitality, które ważne było przede wszystkim dla drugiej z tych drużyn. Vitality wciąż miało szanse na awans przez punkty jeśli zajęłoby trzecie miejsce, a finał wygrałoby Fnatic. Pierwsza gra została zdominowana przez Misfits. Hans Sama grając Xayah, spisał się bardzo dobrze. Dodatkowo miał przy sobie zawsze Sencuxa grającego Lulu, który wspierał go w przypadku kłopotów. Dość szybko jednak okazało się że połączenie Xayah+Rakan oraz Lulu na midzie było jedyną solidną strategią Misfits. Kiedy Vitality zbanowało Rakana, MSF nie miało pomysłu jak grać dalej. I w ten sposób w pierwszej grze widzieliśmy Misfits z pierwszej połowy splitu – grające wokół dolnej alei, agresywne, szukające walk. Przez resztę spotkania widzieliśmy MSF z drugiej połowy rundy zasadniczej – nie mające pomysłu wokół kogo grać, biegające po mapie bez sensu. Vitality wykorzystało nagły spadek poziomu gry przeciwników i całkowicie zniszczyło przeciwników, zdobywając trzy mapy pod rząd. W tych trzech wygranych Attila nie zginął ani razu, a Jiizuke tylko trzy razy. W ten sposób zawodnicy Vitality stali się największymi fanami Fnatic.
Finał, rozgrywany na stadionie wypełnionym 11 tysiącami fanów zaczął się niezwykle zaskakująco. Schalke zdecydowało się oddać Capsowi Akali, co wydawało się niezwykłym szaleństwem. Okazało się jednak, że S04 miało ciekawą kontrę – nie widzianą od dawna Lissandrę na środkowej alei. Początkowo kiedy Caps zabił Nukeducka 1 vs 1, wydawało się, że plan nie wypali jednak z czasem ilość CC jaką Nukeduck dostarczał swojej drużynie, pozwalała zatrzymać Capsa i dać Schalke wygraną w pierwszej grze. Potem jednak spotkanie stało się pokazem siły Fnatic. W każdej grze FNC czekało aż Rekkles zbuduje potrzebne przedmioty i potem niszczyło Schalke, ostatecznie wygrywając 3-1. W ten sposób pierwszymi dwoma drużynami, które z Europy pojadą na tegoroczne mistrzostwa będzie Fnatic i Vitality.
Przed nami już tylko Gauntlet, który wyłoni trzecią drużynę jadącą na Worldsy. Wystartują w nim cztery drużyny – w pierwszej rundzie Misfits zmierzy się ze Splyce. Zwycięzca tego pojedynku spotka się z G2. Lepszy z tej dwójki zagra z Schalke mecz, którego zwycięzca pojedzie do Korei reprezentować Europę.
NA LCS
Przedostatni etap drogi na Worldsy w poszczególnych regionach już za nami. Przez Mistrzostwami czeka nas już tylko gauntlet, ale skupmy się teraz na finałach play-offów, bo właśnie tam rozstrzygnęło się, kogo definitywnie zobaczymy w Korei, a kto musi jeszcze powalczyć o swoje miejsce. W meczu o trzecie miejsce, który, jak się okazało potem, nie był zbyt istotny, zmierzyli się dwaj przegrani z półfinałach – TSM oraz 100T. Przed rozgrywkami przewidywałem tutaj raczej pewną wygraną Złodziei, ale cóż – przeliczyłem się. Mało tego, nie było to nawet spowodowane rotacjami i eksperymentami w drużynie, jakie zakładałem przy potencjalnym tryumfie TSM-u. Po prostu ekipa Reginalda po raz kolejny pokazała, że jeżeli grają o konkretną stawkę, są w stanie wygrać nawet z teoretycznie sporo lepszym przeciwnikiem. Seria przeciągnęła się aż do gry numer 5, ale trzeba przyznać – TSM wyglądał w niej lepiej, niż w jakiejkolwiek grze w tym splicie. Można tłumaczyć to słabą dyspozycją Ryu oraz AnDy, a także wątpliwymi zagraniami Cody’ego Suna (chociaż w ostatnim czasie do takich już nas przyzwyczaił), i jest to jak najbardziej uzasadnione, ale wreszcie mogliśmy zobaczyć, jak TSM kapitalizuje błędy przeciwnika, pomimo widocznie kulejącej makro gry oraz świetnej gry, a co za tym idzie sporej presji ze strony Ssumdaya. No ale tu akurat nie ma wątpliwości, w grze drużynowej jedna osoba całej rozgrywki raczej nie wygra – i tak było w tym przypadku. Ekipa Teamu SoloMid wreszcie pokazała nieco proaktywnej gry, i wynikiem 3:2 zapewniła sobie miejsce w drugiej miejsce gauntleta, stawiając się jedynie 2 wygrane przed Mistrzostwami. Co do 100Thieves jednak, tutaj już sytuacja jest jeszcze bardziej klarowna…
Otóż Team Liquid zapewnił im bezpośredni awans na Worldsy, rozprawiając się z ekipą Cloud9 finale letniego splitu w Ameryce. Rozprawiając się nie byle jak, bo mimo budowania napięcia i hype’u na ową ostateczną rozgrywkę na szczycie zachodniego kontynentu, Team Liquid nie pozostawiło tutaj nawet wątpliwości. 3:0. Cloud9 nie miało nawet cienia szansy wygrania choć gry przez całą serię. I nie pomogły tutaj ani zaskakujące picki w postaci Twitcha, Hecarima czy nawet słynnego Lee Sina Svenskerena, rotacje w składzie i geniusz taktyczny Reapereda – wszystko co starało się robić w grze C9, TL robiło lepiej, i nawet nie musieli jakoś specjalnie się wysilać – trzy proste gierki, z podobnymi kompozycjami – w trzech grach TL użyło 10 bohaterów, z czego jedynie Xmithie zagrał trzema innymi pickami. Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, tutaj też podobnie – był to po prostu pokaz brutalnej dominacji ze strony mistrzów Ameryki – w ekipie Teamu Liquid nie było słabego punktu, natomiast u C9 takich słabych punktów można byłoby wymienić masę bez większych problemów – co ostatecznie doprowadziło do kontynuacji supremacji TL na zachodzie i ich awansu na Mistrzostwa z miejsca niekwestionowanego lidera, wysyłając ekipę Cloud9 do gauntleta. No i tam już mają zdecydowanie spore szanse na awans – są w ostatniej rundzie, więc od Mistrzostw dzieli ich zaledwie jedna wygrana seria, ale z drugiej strony ta seria, jak i całe play-offy pokazały, jaka przepaść dzieli Team Liquid i resztę drużyn z Ameryki, i cóż – może wreszcie zachodni kontynent dostał godnego reprezentanta i ma szanse pokazać coś na najważniejszym międzynarodowym evencie? Czas pokaże.
MicroAce