Rozpoczynamy Mid-Season Invitational 2017! Najlepsze zespoły swoich regionów przyjechały do Brazylii by walczyć na najwyższym poziomie o największe stawki! Cóż – nie ma tutaj nic więcej do dodania, zobaczmy co przyniesie nam dzień pierwszy drugiego najważniejszego turnieju profesjonalnej sceny League of Legends.
Mecz otwarcia! Pierwsze minuty o dziwo należały do mistrza Europy – Trick był w tej fazie gry nieoceniony, i jego Lee Sin świetnie się sprawdził – zwłaszcza że stanowił bardzo dobre dopełnienie kompozycji, która nie stawiała na daną fazę rozgrywki, natomiast Lee świetnie uzupełniał wczesne braki Orianny Perkz’a oraz botlane’u, który w pojedynku z Bangiem i Wolfem mógł mieć naprawdę poważne problemy. G2 wyglądało lepiej jeśli chodzi o zabójstwa, ale jeśli chodzi o sferę makro to tu dominowało już SKT. Koreański tytan z wyraźną pewnością działał na mapie i robił to zdecydowanie efektywniej od swojego europejskiego odpowiednika. W końcu doszło do sytuacji, w której drobna dominacja wypracowana sobie przez G2 przestała wystarczać i pełną kontrolę nad tym co się działo przejęło SKT T1. W końcu gracze z Korei zaczęli kapitalizować swoje picki – Syndra Fakera i Galio Huniego – te wybory w końcu zaczęły się opłacać, i całość przewagi budowanej przez G2 w tym starciu zaczęła w bardzo szybkim tempie niknąć. SKT szybko zgarnęło Nashora, ostrożnie zdobywało kolejne wieże bez niepotrzebnych ryzykownych walk – rozgrywka przeciągnęła się do drugiego Nashora który również poszedł na konto Koreańczyków, a to już był ostatni gwóźdź do trumny G2 – po zdobyciu Nashora SKT bezpośrednio skierowało się na bazę przeciwnika i w bardzo przekonujący sposób otwarło MSI 2017 zwycięstwem!
G2 | 0 | – | 1 | SKT | MVP: Huni (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Azjatycki pojedynek. Chiny przyniosły nieco świeżości do tej z lekka zastałej mety – xiye dla siebie wziął Taliyah, na topie zobaczyliśmy Kleda dla 957, Ben natomiast wybrał dla siebie dawno niewidzianego Barda na pozycję wspierającego, a całość domknęli Condi z Elise oraz Ashe dla Mystica. Tajwańczycy odpowiedzieli klasyczniej – Rumble na górną aleję, Lee Sin w jungli dla Karsy, i Varus Betty’ego były bardzo przewidywalnymi pickami, ale nie ma co się dziwić – po prostu sprawdzają się najlepiej w patchu na którym MSI jest rozgrywane. Trochę kreatywniej poszedł Maple z Ryze’m i SwordArt z Malzaharem, ale to już były raczej bezpośrednie odpowiedzi na picki odpowiednio xiye oraz Bena. Chociaż pierwsze minuty należały w pełni do chińskiego World Elite, które wyłapując Wilki na banalnych pomyłkach zbudowało sobie całkiem niezłe prowadzenie, to Flash Wolves nie dało się zostawić daleko w tyle i również podłapało kilka zabójstw oraz trzymało rękę na pulsie jeśli chodzi o wieże, i udawało im się utrzymywać prowadzenie rywali na bezpiecznych 2 tysiącach złota różnicy. W końcu jednak Chińczycy przejęli nieco większą kontrolę, taktycznie zdobyli kilka istotnych wież i w okolicach 26 minuty udało im się zdobyć Nashora. To kompletnie ogarniczyło potencjał Flash Wolves, którym pozostała jedynie obrona, jednak ze swoją kompozycją World Elite bez problemu zainicjowało walkę przełamując ich linię defensywy i zamknęło ten mecz przed 30 minutą.
WE | 1 | – | 0 | FW | MVP: 957 (WE) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Rematch! GIGABYTE Marines w końcu doczekało się rewanżu z Teamem SoloMid, z którym ponieśli nieprzyjemną porażkę po reverse-sweepie w turnieju Play-In. TSM teraz zdecydowało się na ryzykowną, ale odpowiednią w tej sytuacji – grającego tu główną rolę Twitcha wsparły wspierające Lulu i Nami odpowiednio w rękach Bjergsena i Biofrosta, Hauntzer zdecydował się na tanka – Nautilusa, natomiast Svenskeren lekko uratował wczesną fazę gry TSM-u pickując Gravesa jako drugie źródło obrażeń w drużynie. GAM poszło bardziej tradycyjnie, ale udało im się nieźle odpowiedzieć na taktykę rywala – Ahri, Gragas i Kha’zix były świetnymi kontrującymi pickami, natomiast botlane w postaci Varusa i Karmy miał napsuć krwi Twitchowi WildTurtle’a podczas fazy linii. W samej grze na początku lepiej radzili sobie o dziwo Wietnamczycy, i co więcej radzili sobie o wiele lepiej. Ganki Svenskerena były bardzo nieudolne, a generalnie od nich zależało głównie powodzenie TSM-u we wczesnej fazie gry. Botlane GAM-u oraz Levi w jungli grali fenomenalnie, i w early-game TSM miało naprawdę duże problemy. Po 20 minutach zaczęli sobie radzić nieco lepiej, ale nie zmieniało to faktu że w przewadze dalej był Wietnam – niewielkiej, ale tylko do 30 minuty – wtedy udało im się wyeliminować Gravesa i Twitcha, czyli dwa jedyne źródła obrażeń w Teamie SoloMid, a to skończyło się łatwym Baronem dla Marines. Poczuli się jednak nieco zbyt pewnie i dali wyłapać się na łatwych błędach, co pozwoliło drużynie z Ameryki powrócić lekko do gry – nadal mieli jednak aż 3 odsłonięte inhibitory więc nawet jeden potencjalny przegrany teamfight mógł skończyć się dla nich tragicznie. Nie musieliśmy na to długo czekać, bo już w 36 minucie wyeliminowany został praktycznie cały skład TSM z wyjątkiem Biofrosta i to dało im już możliwość zakończenia tego meczu i dopięcia zemsty na amerykańskim liderze!
GAM | 1 | – | 0 | TSM | MVP: Optimus (GAM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Wielki comeback! G2 w drugim meczu na tym turnieju zdążyło już zweryfikować swoje słabości i postanowiło wykorzystać swoje mocne strony – postawili na kompozycję wyraźnie skalującą się z dalszą fazą rozgrywki – z Ryze’m Perkz’a, Caitlyn Zvena oraz Ivernem Tricka w rolach głównych. Wilki odpowiedziały silnym midgame’m wybierając LeBlanc dla Maple’a, Varusa dla Betty’ego i Gragasa dla MMD, którzy mogli mocno zamącić w taktyce opartej na chorwackim midlanerze oraz duńskim strzelcu. Pierwsze 18 minut było prawdziwą zimną wojną z obu stron – było to jednak jak najbardziej akceptowalne dla G2, więc to Wilki powinny postarać się przerwać tę pasywną grę pozycyjną. Ostatecznie tak się stało – w okolicach 20 minuty Flash Wolves zdecydowało się na pierwszą agresję, zdobywając 4 zabójstwa na przestrzeni 3 minut oddając jedynie 1 dla europejskiej drużyny. Pierwsze dwa smoki oraz dwie wieże poszły na konto zespołu z Tajwanu. W 28 minucie FW miało już 6 tysięcy przewagi, co było całkiem istotnym czynnikiem w walce przeciwko G2 z tak warunkową kompozycją. W 38 minucie G2 zdecydowało się na Starszego Smoka, niestety nawet to im nie wyszło – został on zgarnięty przez Karsę kosztem jedynie jego śmierci. G2 jednak udało się wyłapać FW w niekomfortowym dla nich teamfighcie co zakończyło się śmiercią MMD, a lider Europy zdołał uzyskać za to środkowy inhibitor rywali. Po tym zdecydowali się na Nashora, ale presja ze strony Wilków okazała się zbyt duża – nadal jednak G2 udało się wymusić kolejną walkę drużynową, która ze względu na skalowanie ich kompozycji zakończyła się dużym sukcesem – zabiciem botlane drużyny z Tajwanu. Od razu zdecydowali się na natarcie na bazę rywali, co było najlepszym w tamtym momencie zagraniem – i udało im się zakończyć tę emocjonującą rozgrywkę i odbić sobie porażkę z koreańskim liderem!
FW | 0 | – | 1 | G2 | MVP: Zven (G2) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Totalna kontrola. Koreańczycy od początku nie pozostawili Wietnamowi nawet złudzeń. Świetna dyspozycja Peanuta, który do 13 minuty mógł pochwalić się wynikiem 5/0/1 zniwelowała w ogromnym stopniu słabszy występ Huniego i wpływ agresywnego play-style’u Leviego, a parę drobnych pomyłek GAM-u nie pomogło im w ich sytuacji. GIGABYTE Marines wyglądało dobrze w tej grze – Starkowi udało się zabić Huniego w solowym pojedynku, a Optimus popisał się kilkoma ładnymi zagraniami w pojedynku z Fakerem, ale SKT wyglądało po prostu lepiej. Grało podręcznikowo jako drużyna, wzorowo kontrolowało mapę, i to wszystko złożyło się na sporą przewagę i możliwość podjęcia Nashora już zaraz po jego spawnie – chociaż gra wydawała się chaotyczna, SKT jakby ciągle trzymało rękę na pulsie i mieli wszystko w garści. Domknięcie rozgrywki wymagało od Koreańczyków dwóch podejść, ale udało im się zamknąć to w niecałe 7 minut.
SKT | 1 | – | 0 | GAM | MVP: Peanut (SKT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
TSM odbija porażkę. Oba zespoły nie śpieszyły się z rozwinięciem agresji – pierwsze 20 minut wyglądało bardzo pasywnie jeśli chodzi o zabójstwa, ale już wtedy można było zauważyć że Team SoloMid przejmuje kontrolę nad grą, przede wszystkim w sferze makro, która nigdy nie była jakąś mocną stroną chińskim drużyn. TSM jednak poczuło się zbyt pewnie i postanowiło podjąć Nashora, którego bez problemu mogło przerwać WE, ale Svenskerenowi udało się zabezpieczyć ten objective, a cała amerykańska drużyna wyszła z tego bez szwanku. TSM napierał na bazę rywali, ale bez efektu, przez co gra przeciągnęła się do kolejnego Barona – ten został już jednak zgarnięty z większymi problemami – tutaj byli zmuszeni ponieść ofiary, ale nadal wymiana była tego warta. Ze wzmocnieniem potwora z Pustki mieli duży potencjał do oblężenia Nexusa rywali, jednak nie potrwało to długo – TSM po prostu sforsował ofensywę i zakończył te rozgrywkę zwycięstwem.
TSM | 1 | – | 0 | WE | MVP: Hauntzer (TSM) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Pierwszy dzień MSI przyniósł nam sporo zaskoczeń, ale także sprawdziło się wiele przewidywań. SKT bezpośrednio wybiło się na pierwszy plan, siostrzane LCS zostały nieco w tyle z jedną porażką, natomiast bardzo zawiódł nieoficjalny mistrz świata z IEM-u, bo zaczął turniej z dwoma porażkami. Zobaczymy, co przyniesie reszta fazy grupowej.