Huni w trakcie poprzednich dwóch sezonów był uważany za jednego z najbardziej utalentowanych profesjonalnych graczy górnej alei. Transfer do SKT T1 był potwierdzeniem tych słów, wszakże najbardziej utytułowana drużyna na świecie nie wciela w swoje szeregi byle kogo. Mimo to są raczej niewielkie szanse na to, byśmy ujrzeli Huniego na zbliżających się wielkimi krokami mistrzostwach świata. Dlaczego? Już spieszę z odpowiedzią!
Najprostszym wytłumaczeniem są oczywiście rezultaty. W letnim splicie Huni zagrał w 16 meczach, z czego wygrał 7. Daje to niezbyt powalające 43,8% zwycięstw, podczas gdy Untara zagrał w 25 starciach i wyszedł zwycięsko w 76% z nich. Różnica jest powalająca. Jest to jednak bardzo powierzchowne spojrzenie na tę sytuację. Co sprawia, że Untara jest lepszy od Huniego?
Na pewno istotnym czynnikiem jest aktualna meta, w której lepiej radzą sobie tankowaci toplanerzy jak Maokai, Cho’Gath, Galio, Gnar, Shen, Renekton czy Jarvan. Jak powszechnie wiadomo, nie jest to raczej specjalność Huniego, który świetnie radził sobie zarówno w Europie jak i Ameryce grając postaciami, które mogły carrować gry i zadawać niemałe obrażenia, co zresztą można zauważyć na materiale poniżej:
Warto dodać, że Huni ma bardzo agresywny styl gry. Często szuka okazji do zdobycia przewagi i zesnowballowania przeciwnika. Niestety w obliczu mety tanków jest to o wiele trudniejsze do osiągnięcia, a agresja przynosi więcej ryzyka niż korzyści, gdyż agresywny gracz wystawia się wtedy jako łatwy cel dla ganka, co, rzecz jasna, owocuje efektem odwrotnym do zamierzonego. A od takiej pomyłki tylko krok do tego co jest jedną z największych bolączek Huniego – tiltu
Od dawna tajemnicą poliszynela jest fakt, iż Huni nie jest najsilniejszym psychicznie graczem. Niepowodzenie rodzi kolejne, co ostatecznie prowadzi do porażki. Nic więc dziwnego, że Pan Holoholo stał się częstym celem agresji ze strony junglerów przeciwnych drużyn. Chyba najlepszym przykładem tiltu Huniego jest półfinał mistrzostw świata, gdzie Fnatic zmierzyło się z KOO Tigers. Smeb dosłownie wytarł podłogę Hunim wygrywając zarówno jako Riven przeciwko Fiorze, jak i Fiorą przeciwko Riven, zaś mecz Hecarimem to 100% one man show.
Nie wolno jednak odmówić Huniemu niemałego potencjału oraz świetnych umiejętności mechanicznych. Niemniej, pomimo lepszych umiejętności, SKT zdecydowało się na mniej utalentowanego (przynajmniej moim zdaniem), ale o wiele bardziej lubiącego się z tankami i bezpiecznej grającego Untarę, który ze zmiennika urósł do gracza pierwszego składu.
Co prawda Huni mógłby wystąpić jako rezerwowy, zmieniając Untarę, gdy nie będzie mu iść najlepiej (tak właśnie SKT urwało jedyną grę Longzu w finale playoffów). Jest jednak jeden, drobny problem, któremu na imię Blank. Mając do wyboru tylko jednego rezerwowego, każdy logicznie myślący człowiek postawiłby na Blanka. I nic w tym dziwnego, bo to właśnie Blankman uratował postawione pod ścianą SKT, które rok temu było tylko o grę od przegrania finału z ekipą Samsunga. Blank jest pewnym graczem z nerwami oraz jajami ze stali (mówcie co chcecie, ale ten pick Nidalee w czwartej grze wymagał masy cojones, zarówno od Blanka jak i od Kkomy, który zdecydował się postawić na ten pick), który nie zawiedzie w kryzysowej sytuacji. W porównaniu z nim tiltogenny Huni prezentuje się po prostu blado.
Podsumowując, o ile reguły worldsów się nie zmienią, szanse na to, że ujrzymy Huniego są bliskie zeru. Pozostaje mu tylko spróbować ponownie za rok i mieć nadzieję, że okoliczności będą mu bardziej sprzyjać.