Ósmy tydzień w Europie dobiega końca, a wraz z nim powoli kończy się cały split. Sytuacja w tabeli jest już praktycznie kompletnie wyklarowana, aczkolwiek jak wiadomo – wszystko się może jeszcze zdarzyć. Roccat radzi sobie ostatnio naprawdę nieźle, a dzisiaj mają szansę na przedłużenie tej serii – zagrają bowiem z Giants, które jakiegoś ogromnego zagrożenia zwyczajnie nie stanowi. W drugim spotkaniu zaś Origen (nadal bez zwycięstwa) zmierzy się ze Splyce, co zbyt wielkich nadziei im nie da. Czy dół tabeli wyratuje się od relegacji? Przekonajmy się.
Spokojna i kontrolowana dominacja. Giganci zaczęli grę trochę lepiej, ale to Koty były w przewadze w dziesiątej minucie dzięki zabezpieczeniu pierwszej wieży. Już wtedy było widać że Roccat w sferze makro działa sporo lepiej niż Giants, a late-game’owa kompozycja ROC nie nastrajała pozytywniej graczy hiszpańskiej organizacji. Już 5 minut później doszło do pierwszego pełnoprawnego teamfightu, gdzie Roccat potwierdziło dominację i prawie unicestwiło całą ekipę Giants. Giants stawiało jakiś opor, ale Roccat nic sobie z tego nie robiło – po kilku niezłych rotacjach Gigantów wystarczył jeden teamfight by ich “uciszyć”, dzięki czemu Nashor dostał się w ręce Kotów już w 21 minucie. Szybko zmieniło to grę w totalną dominację ROC, jednak graczom nie śpieszyło się do zamykania rozgrywki – woleli rozegrać to rozważnie i bezpiecznie, co było uzasadnione. Teamfight przed 30 minutą pozwolił Roccatom zdobyć kolejnego Nashora, a po tym kontynuowali swoje oblężenie taktyką 1-3-1, posyłając Ekko Betsy’ego i
Gnara Phaxiego na boczne linie. Nie trwało to jednak długo, bo błyskawicznie przełamali linię defensywy bazy Gigantów, wymusili walkę drużynową, a to było już formalnością – przekonujący pierwszy mecz ze strony Roccat, 1:0.
GIA | ![]() | 0 | – | 1 | ![]() | ROC | MVP: Hjarnan (ROC) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Comeback przedwcześnie kończy serię! Drugą grę już bardziej kontrolowało Giants – to oni wyszli na symboliczne prowadzenie, a stało się to głównie za sprawą NighT’a, który swoim Talonem wyegzekwował kilka naprawdę efektywnych roamów, co poskutkowało sporą przewagą uzyskaną przez jego drużynę. Nadal jednak ogromne znaczenie miała sfera makro, która, pomimo dużej straty w zabójstwach, utrzymywała Roccat “na powierzchni” w tym spotkaniu. To samo zaczęło po niedługim czasie pogrążać Gigantów. Przez to że Roccat bardzo mądrze rozgrywało mapę mieli oni naprawdę mały potencjał do wyprowadzania jakichkolwiek akcji, przez co Koty mogły powolnie wracać do spotkania. Giantsom nie udało się przerwać tego procesu, i dosłownie kilkanaście minut później obudzili się oni na przegranej pozycji – Roccat kontrolował już rozgrywkę w całości (teraz łącznie z zabójstwami i sytuacją w złocie), przez co udało im się pokonać Giants w zaledwie dwumeczu.
ROC | ![]() | 0 | – | 2 | ![]() | GIA | MVP: Phaxi (ROC) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Fizz wraca na scenę? Na powrót do tego picku zdecydował się o dziwo Wunder, biorąc Szachraja Sztormów na górną aleję, przeciwko
Gragasowi Satoriusa. Jak się szybko okazało, był to całkiem trafiony wybór, bo już w 6 minucie toplaner Splyce popisał się solokillem na swoim vis-a-vis. Chwilę później Splyce powtórzyło to, tyle że już drużynowo, a jedyną odpowiedzią był kill zgarnięty przez Cinkrofa. W 14 minucie Origen nie miało już w zasadzie nic do powiedzenia – po prostu poddawali się temu, co próbowało zagrać Splyce bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Podopieczni YamatoCannona rozgrywali to jednak nadspodziewanie spokojnie – Nashora zabezpieczyli dopiero w 28 minucie, pomimo całkowitej kontroli na mapie. Kilka minut później rozegrali, a właściwie wymusili na Origen teamfight, który zakończył się pewną quadrą Wundera, a to pozwoliło im już zamknąć pierwszą grę.
SPY | ![]() | 1 | – | 0 | ![]() | OG | MVP: Wunder (SPY) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Kradzież Barona to za mało. Obie drużyny postanowiły lekko zaszaleć – Origen nie ma w sumie już nic do stracenia, a Splyce może sobie na to pozwolić. Splyce zdecydowało się na bardzo elastyczną kompozycję – Gragas,
Fizz i Camille wybrani w pierwszej rotacji picków poszli odpowiednio do Trashy’ego, Wundera i Mikyxa, a całość zwieńczyli
Vladimir na mida dla Sencuxa oraz
Ezreal na pozycji strzelca dla Kobbe’go. Origen zaś postanowiło pozostać bardziej w mecie, a nietypowość kompozycji w tym przypadku to tak jakby zmieszanie dwóch opozycjnych stylów gry – Tabzz wziął dla siebie
Kog’mawa, jednak do ochrony go Origen wzięło tylko
Lulu oddaną w ręce XPeke, natomiast reszta została zbudowana pod raczej early/mid-game – z
Talonem dla NaeHyuna,
Rumble’m dla Satoriusa oraz
Lee Sinem w rękach Cinkrofa. Cóż, początek jednak nie należał do nich – Splyce zgarnęło kilka początkowych zabójstw, co zapoczątkowało efekt kuli śnieżnej, jednak Origen zaskakująco długo utrzymywało się w grze – było tak ponieważ przewaga Splyce była głównie skumulowana na Sencuxie, jednak była to kwestia czasu kiedy reszta podgoni za midlanerem. Jak mówiłem, przewaga Splyce drastycznie zwiększyła się po 24 minucie, kiedy to po dwóch teamfightach Splyce wybrało się na Barona, i wydawało się że będzie po grze, jednak sytuację uratował polski jungler – Cinkrof popisał się naprawdę ładnym stealem, który lekko podbił szansę Origen w tej grze. Nie na długo – Splyce przeczekało buff Nashora, zainicjowali teamfight i w 32 minucie zakończyli grę.
OG | ![]() | 0 | – | 2 | ![]() | SPY | MVP: Sencux (SPY) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|---|---|---|---|
1 | ![]() | G2 Esports | 10 | 0 |
2 | ![]() | Misfits | 7 | 3 |
3 | ![]() | Fnatic | 4 | 6 |
4 | ![]() | ROCCAT | 4 | 7 |
5 | ![]() | GIANTS | 2 | 8 |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|---|---|---|---|
1 | ![]() | Unicorns of Love | 8 | 2 |
1 | ![]() | H2K | 7 | 3 |
3 | ![]() | Splyce | 6 | 4 |
4 | ![]() | Team Vitality | 3 | 7 |
5 | ![]() | Origen | 0 | 11 |