Półfinały w tym roku były spotkaniem dwóch dużych regionów – po obu stronach drabinki mieliśmy po jednej drużynie koreańskiej i jednej chińskiej. Który z regionów okazał się lepszy? Czy może finał także będzie koreańsko-chiński? Zapraszam do czytania.
Royal Never Give Up vs SK Telecom T1
Jeszcze w fazie grupowej to starcie przewidywano jako jeden z najlepszych potencjalnych finałów, jednak seeding sprawił, że mecz ten widzimy już na poziomie półfinału. Zarówno SKT jak i RNG bezwzględnie zdominowało swoją grupę, pomimo tego że obie drużyny awansowały na Mistrzostwa dopiero z drugiego miejsca (przy czym przypomnijmy, że seedy numer jeden z ich regionów odpadły już wcześniej). Jak więc rozwiąże się ten azjatycki pojedynek wiceliderów?
W grze numer jeden SKT chciało widocznie za wszelką cenę zaskoczyć rywali kompozycją, bo zdecydowali się umieścić w niej Gankplanka dla Huniego oraz Zaca w rękach Blanka, co z Galio na midzie tworzyło nietypowy w obecnej mecie skład oparty na topie oraz ADC – połączyli to jednak z Blitzcrankiem tworząc bardzo agresywny układ bohaterów. Typowa kompozycja RNG z Shenem, Sejuani, Janną i Twitchem wyglądała przy tym po prostu blado, jednak cóż – była zdecydowanie bardziej efektywna. Taktyka SKT opierała się w ogromnej części na early, które – powiedzmy sobie szczerze – kompletnie zawalili, natomiast chiński wicelider z klasycznym podejściem nie miał żadnego problemu z uzyskaniem i skapitalizowaniem przewagi, dzięki czemu pierwsza gra poszła bez większych problemów na ich konto.
W drugim starciu SKT nie zmieniło podejścia – ponownie postawiło na zagrożenia na topie oraz ADC, tym razem w postaci Camille dla Huniego oraz Varusa Banga. Pojawił się też inicjująco-wspierający Gragas, Leona Wolfa, a także – ponownie – Galio Fakera w tle. Tym razem jednak RNG też postanowiło nieco zaszaleć i zdecydowali się m. in. na Nocturne dla Mlxg czy Rakana dla Minga. Można się więc było spodziewać, że cała gra w zasadzie rozwiąże się w przeciągu pierwszych 15-20 minut, i rzeczywiście tak się stało. Tym razem jednak z korzyścią dla SKT – byli mistrzowie świata bezbłędnie rozegrali mapę we wczesnym etapie gry, a z taką kompozycją jaką obrało Royal Never Give Up byli oni jak przeciwnik Arquela po kilku autoataczkach na linii – bez comebacku.
Trzeci mecz ponownie pokazał tę samą taktykę ze strony SKT – praktycznie identyczną co w grze pierwszej, aczkolwiek teraz już zdecydowali się zachować Camille ze starcia drugiego oraz w końcu wziąć supporta z puli tych “ardentowych” – Lulu. RNG zaś zmieniło podejście radykalnie. W ich arsenale pojawiły się m. in. Vayne dla Uziego, Ryze Xiaohu oraz Maokai Letme. Ta pozornie lategame’owa kompozycja jednak zaskakująco szybko odniosła sukces, bo już w 15 minucie zaczęli mieć oni poważniejsza przewagę, w 20 nastąpiło wyraźne przełamanie z wygranym teamfightem oraz Nashorem, a już 3 minuty później RNG zakończyło tę rozgrywkę.
Faker nadal nie chciał rezygnować ze swojej serii picków Galio, co ponownie sprowadziło SKT do tej samej strategii co w 3 poprzednich meczach, ale tym razem postanowili oni postawić praktycznie wyłącznie na Banga i jego Kog’mawa, jako że na topa powędrował Gnar aktualnie będący bardziej tankiem niż źródłem obrażeń (w każdym razie w mniejszym stopniu niż poprzednie picki Huniego). RNG z kolei zdecydowało się na kompozycję typu glass cannon – kompletny brak tanków, jedynie źródła obrażeń z dodatkiem inicjacji w postaci Jarvana IV oraz wsparcia Soraki. I co prawda sprawdziło się to nieźle we wczesnej fazie gry, bo linie RNG spisywały się wyraźnie lepiej od SKT, ale Chińczycy nie robili nic żeby wykorzystać to tempo i przewagę – pierwszy smok został zabezpieczony przez RNG dopiero w 18 minucie, za co zresztą musieli zapłacić pierwszą wieżą gry. W następnych minutach SKT zniwelowało przewagę rywali do 0, a punktem krytycznym było zdobycie Barona, co RNG chciało opóźnić za wszelką cenę – SKT jednak wyjaśniło to jednym szybkim teamfightem, zdobyło go i po chwili oblężenia było już po wszystkim. SKT doprowadziło do ostatniego, decydującego meczu.
Ostatni mecz był jednak już tylko formalnością dla SKT. W końcu postawili na typową kompozycję zagrożeń w jungli oraz na ADC wraz z Lulu na supporcie. Faker po raz piąty w tej serii zdecydował się na Galio, a Huni postawił na równie komfortowego dla niego Gnara. RNG zaś chyba poniosły ambicje, bo Mlxg po raz pierwszy w tej serii wziął Lee Sina, Xiaohu porzucił sprawdzonych dwukrotnie Ryze’a oraz Malzahara na rzecz Corkiego, natomiast Uzi postawił na Tristanę, która miała dotychczas zerowe winratio w tej serii. W związku z tym, że Royal Never Give Up z kompletnie nieznanego powodu zdecydowało się właśnie na totalnie niesprawdzone picki, SKT z łatwością wywalczyło sobie prowadzenie, które świetnie wykorzystali, tym samym bez większych trudności kwalifikując się do finału Mistrzostw 2017 i dając sobie szanse na obronę tytułu!
MicroAce
Team WE vs Samsung Galaxy
Drugi półfinał i drugie chińsko-koreańskie spotkanie. Team WE zaczął co prawda w fazie Play-In, ale przez wielu analityków uważany był za najsilniejszą chińską formację. Z drugiej strony Samsung Galaxy dopiero co zniszczyło jednego z faworytów Mistrzostw, czyli Longzhu Gaming. Dlatego też spodziewałem się wyrównanego i zażartego starcia, podobnego do pierwszego półfinału.
W pierwszej grze WE sięgnęło po kompozycje przygotowywaną specjalnie na ten półfinał, która opiera się na dwóch mobilnych splitpusherach – Shenie na topie dla 957 i Kassadinie na midzie dla xiye. Koreańczycy odpowiedzieli dość standardową kompozycją z Tristaną i Jarvanem, ale wzięli do tego Kennena na topa. Gra była całkowicie zdominowana przez Chińczyków. Ganki Condiego i świetne ultimate’y Shena 957 pozwoliły WE szybko napędzić grę i całkowicie przejąć nad nią kontrolę. Chińczycy oddali w niej zaledwie jedną wieżę i tylko jedno zabójstwo, samemu zdobywając 14 killi.
Pewne siebie WE zbudowało w drugiej grze jedną z najsilniejszych kompozycji tych Mistrzostw – połączenie Jarvana w jungli i Galio na midzie, a do tego bardzo silny strzelec w postaci Twitcha dla Mystica. Na początku postaci te się sprawdzały, jednak z czasem SSG zaczęło wygrywać teamfighty i przejmować kontrolę nad mapa dzięki świetnej grze Cuvee Gnarem, który w teamfightach zawsze łapał i zabijał Mystica, a poza walkami drużynowymi był nie do zatrzymania przez żadnego z graczy WE. Pozwoliło to Koreańczykom doprowadzić do remisu.
W trzeciej grze WE postanowiło dać swojemu najsilniejszemu zawodnikowi, czyli Mysticowi, postać do carry’owania – Tristanę. Dobre bany SSG, zmusiły jednak Chińczyków do wzięcia dość mało optymalnego supporta – Karmę. Koreańczycy zbudowali w tym czasie silną early game’ową kompozycję z Varusem i Gragasem. Gra ta była odwróceniem tego, co zobaczyliśmy na samym początku półfinału. SSG całkowicie zdominowało, w dużej mierze dzięki dobrym roamom Taliyah Crowna. Tym razem to WE zdołało zdobyć zaledwie jednego killa i zniszczyć tylko jedną wieżę.
W ostatniej grze SSG już na samym początku zdobyło przewagę, kiedy agresywny invade pozwolił Koreańczykom zdobyć pierwszą krew. Samsung Galaxy cały czas starało się grać agresywnie, jednak WE dość długo dobrze radziło sobie zdobywając zabójstwa na dive’ujących zawodnikach SSG i skupiając się na defensywie. Samsung Galaxy zaczęło przejmować przewagę dopiero w okolicach 14. minuty, kiedy w teamfightcie na bocie zdobyło 3 kille. Od tego czasu Koreańczycy mieli kontrolę nad grą, która ostatecznie pozwoliła im wygrać grę w 32. minucie, pozbawiając Chińczyków szans na finał.
McCasimir
Warto wiedzieć
Riot ujawniło w końcu format EU LCS w 2018 r. Przeczytaj o tym TUTAJ.
Zdjęcia: Riot Games