League of Legends od samego początku miało być grą drużynową. Stwarza nam ona oczywiście możliwość dołączenia do kolejki w pojedynkę, ale współpraca z pozostałymi graczami, którzy znajdą się w naszym zespole, jest konieczna do odniesienia zwycięstwa. W jaki sposób osiągnąć ten cel w najprzyjemniejszy sposób? Jeśli sami dodamy do naszej drużyny osoby, które dobrze znamy, unikniemy nieporozumień, a przy tym będziemy się znacznie lepiej bawić! Artykuł jest głównie skierowany do osób, które nie grają w Ligę zbyt długo i ma na celu pokazanie im, dlaczego warto zapraszać znajomych do gry.
Wspólne zdobywanie LP
W bieżącym sezonie w grze dostępne są dwie kolejki rankingowe na Summoners’ Rift – kolejka solowa i kolejka elastyczna – a także jedna związana ściśle z mapą Twisted Treeline. W każdej z nich mamy osobną dywizję, a co za tym idzie, jeśli osiągniemy poziom Złota chociaż w jednej z nich, otrzymamy zwycięską skórkę na koniec sezonu. O ile w kolejce solowej mamy pewne ograniczenie – możemy dołączyć do niej jedynie z jednym znajomym (co i tak daje nam pewien komfort, o ile jesteśmy pewni umiejętności tej osoby) – o tyle w elastycznej takiego limitu nie ma (z wyjątkiem uniemożliwienia gry w czwórkę, który w założeniu ma uniemożliwić gnębienie i psucie zabawy jedynej osobie, która nie jest z nami w umówionej grupie), a więc możemy grać nawet w piątkę. Nasze szanse na zwycięstwo automatycznie rosną, ponieważ mamy zaufanie dla naszej drużyny, a poza tym jesteśmy zdecydowanie bardziej rozluźnieni, gdy atmosfera jest dobra. Najlepiej ta metoda sprawdza się, jeśli grupa rozmawia ze sobą na jakimś komunikatorze. Oprócz świetnej zabawy, możemy przy okazji podnieść naszą liczbę LP. Jeśli jednak nie możemy zbudować aż tak dużej drużyny, zawsze można wybrać mapę Twisted Treeline! Wiele osób ignoruje tę kolejkę, jednak nie można odmówić jej pewnego uroku – gry są zazwyczaj znacznie szybsze, a bawić można się równie dobrze, jak na najpopularniejszej mapie League.
Po prostu rozrywka
Osoby, które nie chcą walczyć o ranking lub nie posiadają jeszcze trzydziestego poziomu Przywoływacza, też mogą świetnie się bawić razem ze znajomymi! Otworem stoją: normalne rozgrywki, ARAM i rotacyjne tryby gry. W takich przypadkach też możemy zaprosić do pięciu osób i razem z nimi walczyć z przeciwnikami. Chodzi tylko o dobrą zabawę, nie otrzymamy ani nie stracimy żadnych LP, więc na drużynie nie ciąży żadna presja. Nie ma chyba osoby, która lepiej bawiła się grając w URF-a samemu, niż z dobrym kolegą lub koleżanką – zawsze towarzyszy temu dużo śmiechu. Warto dodać, że niektóre misje (jak chociażby w najświeższym rotacyjnym trybie Inwazja) można wykonać jedynie w zorganizowanej pięcioosobowej grupie – kolejny powód, by zapraszać do rozgrywki swoich znajomych. Skoro nie walczymy o żadną wysoką stawkę, czemu nie dodać do naszej zabawy odrobinę szaleństwa?
Szalone kompozycje
Yasuo z Pantheonem na bocie? Full AP Sion na midzie? A może pięć osób biorących Smite’a jako swój czar Przywoływacza? Jeśli gramy w pojedynkę, nie będziemy raczej w stanie przekonać reszty drużyny do swoich nowatorskich strategii. Poza tym, zostaniemy prawdopodobnie odebrani jako osoby próbujące przegrać grę, co doprowadzi do dużej ilości spięć. Wszystkie te trudności rozwiązuje nasza sprawdzona metoda – granie w piątkę. Możemy wtedy ustalić przed grą, na którą szaloną kompozycję się zdecydujemy, a następnie patrzeć na przeciwników, którzy zostają zaskoczeni przez cztery osoby teleportujące się do pasywki Zaca, umierających od niespodziewanie dużych obrażeń Talona na supporcie, czy szybko tracących pierwszą wieżę ze względu na obecność Tristany i Ziggsa. Bez dobrej komunikacji takie strategie są w większości przypadków skazane na niepowodzenie – poza tym, znacznie lepiej jest, jeśli nasze niesamowite zagrania są oglądane na żywo przez znajomych, a nie przypadkowych graczy!Co Wy sądzicie o graniu ze swoimi znajomymi? Uważacie, że jest to świetna zabawa, czy jesteście typem samotnika? Macie jeszcze jakieś pomysły na szalone strategie, które można wykorzystać w takich grach? Piszcie w komentarzach!