logo

Dlaczego meta w Solo Queue jest zła?

Podejrzewam, że już sam tytuł jest w stanie wywołać gównoburzę o mocy 6.5 w skali trolla internetowego. Może treść artykułu będzie w stanie powstrzymać osoby, które już scrollują w stronę komentarzy, by napisać „hurr durr, nie znasz się. meta is love, meta is life”. Ale dlaczego autor ośmielił się wypowiedzieć na ten temat w ten sposób?

Zacznijmy od samego początku. Czym jest meta i skąd pochodzi? Meta to zbiór postaci, sposób ich budowania oraz grania nim, jaki jest w danym momencie gry „najbardziej optymalny”, „najlepszy” i „najpopularniejszy”. Przy czym meta zmienia się co jakieś 2 tygodnie, czyli co patch (nie zawsze, ale bardzo często tak jest). Skąd ona się bierze? Przede wszystkim właśnie z tych patchów. Wystarczy, że Riot Games wprowadzi rework postaci, nowego bohatera lub LEKKO zmieni jakąś umiejętność czy przedmiot, żeby całkowicie zmienić styl grania w League of Legends. Ba, czasem wystarczy wprowadzić jakąś skórkę, by społeczność gry przypomniała sobie o istnieniu jakiejś postaci. Często jest to bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Oczywiście, zbuffowanie jakiejś postaci prawie zawsze wprowadza ją do mety, ale w przypadku osłabień sprawy potrafią się nieco skomplikować. Znerfienie popularnego bohatera może doprowadzić do tego, że wypadnie on z mety. Co za tym idzie, zaczną pojawiać się postacie, które nie mogły nawet pomarzyć o zwycięstwie na osłabionego już bohatera, a to prowadzi do odkurzenia innych ich kontr – tutaj zaczynamy pętlę, która przez kogo jest najczęściej zatrzymywana?

Przez profesjonalistów. To właśnie gracze (a w zasadzie trenerzy drużyn) LCS i popularni youtuberzy/streamerzy STABILIZUJĄ metę. Kto bez ich pomysłu grałby Ezrealem na midzie, korzystając z Porażenia i Runicznej Glewii? Raczej wątpię, by znalazło się wielu entuzjastów takiego wyboru, a ze względu na niską liczebność często byliby nazywani trollami, a ich kariera kończyła się reportami od drużyny (nieważne, czy taki Ezreal przegrałby, czy też wycarry’ował gierkę).

Skoro wyjaśnienia jak-dla-nowicjuszy mamy już za sobą, przejdźmy do tematu. Dlaczego meta jest zła. No tak, dlaczego? Skoro tak grają profesjonaliści, to tak powinno być najlepiej. Ale teraz niech każdy się zastanowi, ile razy widząc jakąś postać na LCS-ach pomyślał „Cholercia, teraz wszystkie gimbusy będą to instalockować, a że nie umieją grać, będą mi przegrywać gry.” Ile razy widząc w swojej drużynie firstpicka, rzucającego się na Vayne niczym na chleb w Tesco na przecenie, jeszcze nie daj Boże z nickiem w stylu „hi im carry”, przeklinałeś taką osobę, wiedząc, że zaraz stracisz przynajmniej 20 minut życia i kilka(naście) LP? Ale przecież ten gracz trzyma się mety swojego ulubionego streamera, więc jego własna (nie)znajomość postaci dla niego się nie liczy.

O ile w przypadku streamerów da się zaakceptować takie kopiowanie (o ile wcześniej takie osoby poćwiczą sobie postacie ulubionych graczy w mniej zobowiązujących kolejkach), o tyle zrzynanie stylu gry z LCS-ów podchodzi pod grzech ciężki w społeczności LoL-a. Dlaczego? Bo postacie tam grane i sposób, w jaki się to odbywa, to część większego planu. Cały team comp, który zrodził się w głowie osoby zgarniającej wypłatę właśnie za odpowiednie dobranie postaci dla swoich graczy. Team comp, który uzupełnia się wzajemnie i który najsilniejszy jest właśnie w tym konkretnym, pięcioosobowym ustawieniu (wliczając zarówno pięć konkretnych postaci, jak i pięciu konkretnych graczy). Prawda, pojedynczo te postacie (które niewątpliwie tworzą trzon mety) są całkiem dobre, ale ich pełny potencjał widać dopiero w dobrym ustawieniu (i w rękach dobrych graczy).

Chyba najdobitniejszym przykładem mety wziętej z LCS-ów, jest (nie)obecność Widmowego Tancerza w przedmiotach typowego ADC. Już na pierwszy rzut oka widać, że przedmiot ten ma lepsze statystyki od niesamowicie popularnej Kosy Statikka. Dlaczego więc można zostać zwyzywanym przez całą swoją drużynę za kupienie tego przedmiotu? Ponieważ na profesjonalnej scenie pojawia się prawie tylko i wyłącznie Kosa Statikka. Ludzie, zwłaszcza na niskim poziomie, ślepo kopiują ten wybór, nie zastanawiając się, DLACZEGO opanował on LCS-y. A powód jest prosty – pieniądze. Przedmiot składowy Kosy Statikka, Ostrze Chciwości, zapewnia 2 sztuki złota więcej za każdą zabitą jednostkę. Gdy ADC na poziomie LCS-ów idzie do sklepu i po zakupach w stylu K.W. Miecza wciąż ma 800 złota w plecaku, zakupuje Ostrze Chciwości i wyfarmia sobie przynajmniej 200 dodatkowych monet. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że przedmiot ten na niskich poziomach traci na użyteczności, ze względu na dużo, dużo, dużooo niższą liczbę zabitych stworów.

Dlatego właśnie autor, na którego zaraz nawrzucasz kilka ton nawozu w komentarzu, uważa, że meta jest zła. Ponieważ meta ustalona przez profesjonalistów grających drużynowo i która zmieni się za tydzień, bardzo mocno wpływa na mecze, w których spotyka się pięciu nieznajomych niemających zielonego pojęcia o swoich sojusznikach, a mimo to wciąż próbujących ślepo naśladować gigantów tej gry.

Ale skoro meta przedstawiona w ten sposób jest problemem, musi istnieć jakieś rozwiązanie. I jest. Za jedyne 9.99 cukierka toffi autor zgodził się przedstawić swój sposób na unikanie mety. Wystarczy znaleźć postać (lub kilka, ale bez przesady z ich liczbą), którą bardzo dobrze się czuje. Postać uniwersalną, która może uzupełnić drużynę na kilka sposobów, może iść na przynajmniej dwie pozycje i z którą spędziło się dużo czasu. Nie trzeba być Profesorem Zwyczajnym Doktorem Habilitowanym Instytutu Wojny, żeby odpowiedzieć sobie na proste pytanie: lepiej poradzę sobie postacią, którą znam na wylot, postacią, którą nauczyłem się grać na wszystkie kontry, by śmiać im się w twarz, postacią, z którą spędziłem kilkadziesiąt (a może i kilkaset) godzin na Polach Sprawiedliwości, czy może lepiej pójdzie mi Fiorą, którą w życiu nie grałem, ale musi być dobra, bo pojawiła się na mistrzostwach. Wybór jest prosty, ale zbyt wielu nie dociera do tego pytania, ponieważ swoje wewnętrzne oko logicznego myślenia przesłaniają przepaską z napisem META. A jeśli wciąż nie wierzycie, że można coś osiągnąć poza metą, przyjrzyjcie się jeszcze raz statystykom graczy z Challengera czy chociaż wysokiego diamentu – spora część tych osób, którzy niewątpliwie są prosami chowającymi się przed światłami reflektorów, całą swoją karierę rankingową skupiają wokół KILKU postaci, niezależnych od mety i stających się prawie nie do pokonania w ich rękach, z którymi styczność mają przez ponad 600 gier co sezon.

Jest to artykuł nadesłany przez Czytelnika na konkurs zorganizowany przez portal How2win.pl. Pod tym linkiem znajdziesz więcej informacji oraz uzyskasz wiedzę, w jaki sposób napisać i wysłać swój własny tekst, który będzie być może pozwoli Ci wygrać 50 zł PSC.

Jeśli zauważyłeś literówkę/błąd we wpisie - prosimy o zgłoszenie tego poprzez specjalny formularz kontaktowy - dzięki automatycznemu systemowi powiadomień będziemy mogli błyskawicznie usunąć błąd.




Top