Zbliżają się playoffy i temperatura rozgrywek we wszystkich regionach szybko rośnie. W EU i NA LCS nic jeszcze nie jest przesądzone i wszyscy (no może oprócz H2K) mają jeszcze szanse na playoffy. Przyjrzyjmy się jak wyglądała sytuacja w ostatnim tygodniu.
EU LCS
W Europie ogromne problemy od początku splitu ma H2K. Po dobrej drugiej połowie wiosennego splitu, nadzieje dotyczące drużyny nie były może niesamowicie duże, ale wielu spodziewało się po nich przynajmniej przyzwoitej gry. Tymczasem póki co drużyna nie wygrała ani jednej gry w rundzie letniej. Zespół nie potrafi nawiązać walki z żadną z drużyn, a gry H2K często aż smutno się ogląda. Najsłabszym ogniwem drużyny wydaje się toplaner SmittyJ, który przy innych graczach górnej alei w Europie, wygląda jak zawodnik z brązu. Najbardziej szkoda polskiego zawodnika w formacji – Selfiego, który po raz kolejny w swojej karierze źle trafił i nie ma możliwości rozwinąć swoich skrzydeł, a wygląda aktualnie jak najlepszy gracz w H2K. Drużynie w ostatnim tygodniu mocno zaszkodził jednak jego brak – z powodów zdrowotnych nieobecny był Selfie, a także trener drużyny. Formacja w pierwszym dniu postanowiła przenieść Shooka na środkową aleję, gdzie grał Morganą, a w jungli był Caedrel, jednak taki układ został zniszczony przez Roccat. W drugiej grze natomiast H2K zagrało z dwoma (!!!) junglerami, którzy w przerwach od farmienia campów w jungli odpushowywali środkową aleję. Co ciekawe układ ten działał lepiej niż Shook na midzie i H2K kilkukrotnie zagroziło Fnatic. Nie miało jednak szans by wygrać z aktualnie najsilniejszą europejską formacją.
Lepiej zaczyna wyglądać natomiast sytuacja Vitality. Drużyna bardzo dobrze zaczęła split, jednak zaliczyła spadek formy w czwartym i piątym tygodniu. Dodatkowo dość słabo grał Jiizuke, który na wiosnę był głównym carry drużyny, a w letniej rundzie wydawał się nie móc znaleźć postaci dla siebie. W ostatnim tygodniu VIT dokonało jednak niespodziewanej zmiany. Do drużyny doszedł Kikis – polski zawodnik, który kojarzony jest mniej więcej z grą w G2, jednak tym razem grał w jungli. Dodatkowo zaledwie dwie drużyny po dołączeniu do Vitality, Kikis otrzymał już szansę gry na scenie – rozegrał obie gry drużyny w tym tygodniu. Polak dość szybko wdrożył się w grę zespołu i pomógł jej w zdobyciu dwóch zwycięstw w tym tygodniu. Pytanie tylko czy Polak zagrzeje miejsce w jungli na dłużej, czy jednak już w przyszłym tygodniu swoje miejsce odzyska Gilius.
Kolejne dwa gorsze tygodnie zaliczyło G2 i Misfits. Obie formacje wygrały i przegrały po jednej grze. W przypadku Misfits, porażka była spowodowana głównie zbytnim przedłużaniem gry i brakiem pomysłu na to, jak zniszczyć przeciwny Nexus mimo posiadania przewagi. Porażka G2 może jednak świadczyć o problemach, które zaczynają pojawiać się w drużynie. Jeśli drużyna Ocelote’a nie zdobędzie przewagi na początku gry, to praktycznie jej pomysł na rozgrywkę całkowicie się załamuje. Dwa tygodnie pod rząd, G2 przegrało zdecydowanie i nie miało pomysłów na to jak odrobić stratę. Bardzo nierówno gra też Jankos. Potrafi w jednym dniu poprowadzić Taliyah’ą swoją drużyne do zwycięstwa, by w następnym jako Gragas być jedną z głównych przyczyn porażki. G2 musi odnaleźć źródło swoich problemów bo inaczej może mieć problemy w zbliżających się playoffach.
NA LCS
Patrząc na wyniki ubiegłego tygodnia, chciałoby się powiedzieć, że sytuacja się stabilizuje – i tak częściowo rzeczywiście jest, ale o prawdziwej stabilizacji nie ma tutaj mowy. Jest tak za sprawą kilku czynników, którymi się dzisiaj zajmiemy. Zacznijmy pozytywnie, czyli od zespołu który spisuje się ostatnio ponad oczekiwania, a mowa oczywiście o OpTic Gaming – ekipa PoE po fatalnym początku splitu (o którym wspominałem tydzień temu) chyba oficjalnie stanęła na nogi – obecnie są oni na 4-growym winstreaku. Co prawda ich przeciwnikami nie był nikt z czołówki, ale bardzo sprawnie radzili sobie z ekipami z połowy tabeli, pokazując, że to im należy się to miejsce. I de facto, wywalczyli je – w tym momencie OpTic zajmuje samodzielną 5 pozycje, bezpośrednio za czterema drużynami z czołówki. Z czego bierze się taki sukces? W mojej opinii mając na uwadze ostatni tydzień należy wyróżnić jednego gracza, mianowicie, ich toplanera. Dhokla ma za sobą niesamowite występy przeciwko Golden Guardians oraz CLG, gdzie świetnie sprawdził się w roli splitpushera biorąc Fiorę, a dzień później jeszcze Yoricka. Jego ogromny progres bez wątpienia czyni cuda dla drużyny – transformacja od tła, czy też nawet ciężaru dla drużyny do jednego z głównym elementów zespołu i osoby, której sztab trenerski nie obawia się powierzać zadania “bycia win condition” to bez wątpienia niesamowity sukces, zwłaszcza, że na górnej alei konkurencja jest ogromna. Ale nie powinniśmy też przeceniać ich potencjału – pokonali kilku średniaków, ale będzie im bardzo ciężko przebić się wyżej. Nie zmienia to faktu, że przy obecnej formie play-offy są dla nich całkowicie osiągalne – pytanie tylko, co dalej?
Cieszyć może też to, że Cloud9 po serii porażek wreszcie odnajduje dawną tożsamość. Co prawda, wymagało to zmiany junglera oraz (dyskusyjnie) pożegnania się z dotychczasowym wspierającym, ale faktycznie – zwycięstwa przeciwko TSM-owi, a co ważniejsze, Echo Fox, wyglądały imponująco. Wydaje mi się to zasługą wyczekiwanego powrotu do formy Sneakiego – amerykański strzelec wreszcie zdecydował się odważnie wyciągnąć Quinn na Rift, a sam jego występ był naprawdę satysfakcjonujący – chociaż akurat jego vis-a-vis na botlanie nie byli szczególnie wymagający. Oprócz niego trzeba wyróżnić bardzo dobrze grającego Blabera – gość przyszedł z akademii zaledwie 2 tygodnie temu, a już wygląda solidniej niż cała paczka leśników z dołu tabeli. Nadal jednak czekamy na przebudzenie Jensena. Midlaner Chmurek grał fenomenalnie przez kilka ostatnich splitów, natomiast teraz, cóż – nie można powiedzieć, że zawodzi, ale gra do bólu przeciętnie, co w jego wypadku rzeczywiście może być rozczarowaniem. Split jednak jeszcze trwa, a czekają nas jeszcze play-offy (na które C9 powinno nadal się zakwalifikować w mojej opinii), więc pozostaje nam czekać.
Oczywiście, za zwyżkami formy jednych drużyn idą porażki innych. Największymi przegranymi ostatniego czasu jest CLG oraz Clutch Gaming, które w ostatnich 2 tygodniach zaliczyły 4 porażki, ale nie lepiej wygląda forma TSM-u czy Golden Guardians, które mogą “pochwalić się” wynikiem 1-3 w tym czasie. I jeszcze przed tym splitem nigdy bym nie uwierzył, że coś takiego powiem, ale – jeśli chodzi o GGS, to może być to chwilowy spadek formy, ale reszta wymienionych wyżej zespołów po prostu nie wygląda jakby miała w najbliższym czasie zamiaru poprawić wyniki, a jeśli już, to największy potencjał wykazuje tu paradoksalnie CLG, mimo 100% porażek w ubiegłych 2 tygodniach. Wszystkie te zespoły grają tak bardzo pasywnie, że inne drużyny po prostu muszą przejąć tę inicjatywę i poprowadzić mecz do końca, bo mogą być praktycznie pewni, że nie będzie ich stać na odpowiedź. Na tę chwilę, jeśli chodzi o wymienione 4 drużyny, typowałbym że 3 pierwsze nie zakwalifikują się do play-offów. Choć różnice są bardzo niewielkie, to widać ten brak jakości, a to się niestety musi odbić na wynikach.
LCK
Zdecydowanie najciekawszym wydarzeniem w LCK było wzięcie Teemo dla Vipera z zespołu Griffin i to aż dwukrotnie. Dodatkowo obie gry zostały przez Griffin wygrane, a Teemo może stać się nowym postrachem koreańskiej ligi (a przynajmniej w wykonaniu Vipera). Poza tym drużyna jednak zalicza spadek formy wraz z rozwojem splitu. Na początku zespół był praktycznie niepokonany, a agresywny styl gry pozwalał formacji wygrywać swoje gry. Ostatnio wydaje się jednak, że drużyna zaczyna być kontrowana przez inne koreańskie drużyny i spowalnia. Ma jednak już praktycznie pewny udział w playoffach, gdzie może okazać się czarnym koniem.
Dużo gorzej wygląda natomiast sytuacja SK Telecom. Trzykrotny Mistrz Świata znajduje się aktualnie poza strefą playoff. Brakuje mu do niej co prawda tylko jednego zwycięstwa, jednak biorąc pod uwagę, że do rozegrania drużynie zostały tylko dwa spotkania (LCK kończy swoją rundę zasadniczą tydzień wcześniej niż LCS), to sytuacja formacji nie wygląda zbyt ciekawie. SKT musi wygrać oba, a przeciwnikami formacji będzie Griffin i King-Zone czyli zespoły z topki tabeli. Sytuacja, że nie zobaczymy legendarnej formacji nie tylko w play-offach, ale być może i na Worldsach wydaje się być coraz bardziej prawdopodobna.
Słabo wygląda też sytuacja dwóch “europejskich” Koreańczyków w LCK. IgNar i Trick, którzy grają w bbq Olivers znajdują się na ostatnim miejscu w tabeli i praktycznie nie mają żadnych szans na awans wyżej. Obaj zawodnicy, którzy błyszczeli w Europie, w Korei wydają się być co najwyżej przeciętni, a nawet dość słabi. Może się okazać, że jeszcze przed następnym sezonem spadną do drugiej koreańskiej ligi.