News o tym, że zwycięzcy poprzednich Mistrzostw Świata wygrali mecz w fazie grupowej z Fnatic, nie powinien nikogo dziwić. Mimo wszystko, starcie tych dwóch drużyn zasługuje na oddzielną notkę. Raz – bo był to wyjątkowo wyrównany i ciekawy pojedynek, dwa – bo Koreańczycy wykazali się poczuciem humoru i zagrali mecz używając swoich pięciu skórek wydanych przez Riot z okazji wygrania przez nich S3WC.
Byliśmy świadkami niezwykle dynamicznej, przepełnionej po brzegi akcjami, i obfitej w kille gry. Do około 28 minuty obydwie ekipy szły łeb w łeb. Fnatic prowadziło w liczbie zabójstw, ale SKT T1 miało delikatną przewagę golda ze względu na lepsze wykorzystanie linii bocznych i znajdującej się tam farmy. Częścią kulminacyjną spotkania była akcja na baronie, na którego połasiło się FNC po tym jak udało im się zdobyć killa na Bengim.
Wszystko co mogło tam Europejczykom wyjść źle – właśnie tak wyszło. Faker wszedł swoim Zedem w baron pita, szybko wyeliminował Cyanide’a i ukradł buffa. W tej samej akcji SKT zdobyło jeszcze trzy kille i objęło ogromną przewagę, której nie oddali do samego końca.
Wygrana SKT nie byłaby na pewno tak imponująca, gdyby nie to, że użyli do tego identycznego team-compu, którym zagrali w swojej ostatniej grze minionych Mistrzostw Świata, gdzie pokonali Royal Club. Kompozycja ta jest już trochę przeterminowana, a postacie takie jak Vayne, Zyra czy Zed są dość rzadko grane w obecnej mecie, więc Koreańczykom należy się tym większy szacunek za to, że dostarczyli fanom tego czego chcieli i wyszli na Summoners Rift “ubrani” w 5 skórek utworzonych na ich cześć.
Faker i spółka wygrali fazę grupową i dostali się do półfinałów bez żadnej przegranej. W kolejnej fazie po raz kolejny zmierzą się z Fnatic. Po tym co pokazali w ostatnich dwóch dniach, są zdecydowanym faworytem tego starcia.