Sytuacja w zachodnich ligach w końcu zaczyna wracać do normalności. Przede wszystkim, drużyny utrzymujące aktualnie tytuły Mistrzostwskie w obu ligach wróciły do gry – zarówno TSM jak G2 wreszcie zaczęły wygrywać.
EU LCS
System BO1 coraz wyraźniej odbija się na Europie – w wielu meczach zaledwie jeden błąd przesądza o wygranej, a potencjalnie lepsza drużyna nie ma okazji na dostosowanie się do przeciwnika. Z drugiej jednak strony w aktualnej mecie, gdzie spotkania trwają co najmniej pół godziny, a gry 40- i 50- minutowe nikogo nie dziwią, trudno byłoby przetrwać dużą ilość spotkań BO3. Jednocześnie jednak, jak oglądało się porażkę Fnatic z Misfits, gdy Fnatic kontrolowało całą mapę przez godzinę gry, zobaczyliśmy, że wystarczy jedna błędna decyzja by oddać grę. Czy praktycznie identyczna sytuacja następnego dnia, kiedy Misfits prowadziło ze Splyce przez 50 minut, ale błąd Mikyxa, który dał się złapać sprawił, że to SPY wyszło zwycięsko. Swoją drogą polecam obejrzeć oba spotkania, bo broniące się drużyny wykonały świetną robotę, zamykając się w bazie i przez kilkadziesiąt minut farmiły, by zdobyć potrzebne przedmioty.
Po bardzo słabych dwóch tygodniach do gry wróciło też w końcu G2. Perkz i spółka nie tylko wygrali dwa spotkania, ale zaczęli też prezentować się na najwyższym poziomie. Agresywne invadey Jankosa zmuszały Xerxe i Santorina do defensywnej gry. Perkz uczynił środkową aleję swoim królestwem i dominował swoich przeciwników. Hjarnan i Wadid wreszcie zaczęli przyzwoicie grać na linii, a do tego lepiej pozycjonują się w walkach. Wunder natomiast przestał popełniać niepotrzebne błędy. Poprawiła się także współpraca między zawodnikami – Wadid z Jankosem wspólnie roamowali po mapie i wyłapywali przeciwników. Poziom, jaki zaprezentowało G2 w tym tygodniu, powinien pozwolić im na zakończenie splitu wysoko w tabeli – pytanie jednak, czy drużyna utrzyma taką dyspozycję na dłużej.
Powoli jesteśmy też w stanie zacząć klasyfikować drużyny. Unicorns of Love wciąż znajduje się na dole tabeli i chociaż Jednorożce dały radę wygrać jedną grę, to ich forma wciąż jest beznadziejna. Największym problemem drużyny wciąż jest Exileh – midlaner podejmuje niepotrzebne walki, źle dobiera cele i mało wnosi do teamfightów. Dodatkowo nie było jeszcze postaci, na której w aktualnym splicie zaprezentował się na przyzwoitym poziomie. Jeśli meta nie zmieni się radykalnie w ciągu najbliższych tygodni, to Exileh będzie ciągnął swoją drużynę mocno w dół. Jedynym pozytywnym punktem drużyny jest Kold (wcześniej znany jako Thrashy). Jego agresywna gra niejednokrotnie pozwoliła UOL-owi zdobyć zabójstwa i cele na mapie, z czasem jednak drużyna traciła zdobytą przez niego przewagę.
Drugą formacją na dole tabeli jest H2K. Zgodnie z przewidywaniami przed początkiem sezonu, drużyna ta niezbyt dobrze działa. Skład z dwoma nowicjuszami oraz trzema doświadczonymi, ale nigdy nie błyszczącymi zawodnikami, nie ma po prostu umiejętności i doświadczenia, by grać na równym z innymi poziomie. Caedrel i Sheriff, nawet jeśli utalentowani, to nie radzą sobie z doświadczonymi już europejskimi gwiazdami. Smittyj i Santorin natomiast grają pasywnie, ostrożnie i nie prowadzą swoich kolegów, którzy dopiero zaczynają profesjonalną karierę.
Z drugiej strony mamy też Vitality, które coraz bardziej urasta do pozycji faworyta EU LCS. Zespół, mimo tego że składa się z nowicjuszy, dominuje nad pozostałymi europejskimi formacjami. Jiizuke zagrał dopiero parę spotkań, ale już zasłużył sobie na miano nowej europejskiej gwiazdy. W tym tygodniu popisał się kolejnym świetnym zagraniem [KLIK]. Stawiany jest już często w roli faworyta do nagrody “Rookie of the Split”, albo nawet MVP splitu, ale oczywiście jeszcze długo musi utrzymać on swoją dyspozycję na tak wysokim poziomie, by zasłużyć na te nagrody. Świetnie spisuje się też Cabochard, który w końcu mając wokół siebie stabilną drużynę, może ryzykować, nie bojąc się, że jego zbyt agresywna gra doprowadzi do porażki drużyny. Francuz nie przejmuje się obowiązującą metą tanków i sięga po Jaxa, Camille Gangplanka czy nawet Luciana. Wciąż jesteśmy wcześnie w splicie, ale Vitality ma duże szansę na wysokie miejsce na koniec wiosennej rundy.
McCasimir
NA LCS
Ubiegły tydzień w Ameryce był istnym powrotem weteranów. Teraz to właśnie najstarsze organizacje (jak i najbardziej doświadczeni gracze amerykańskiej sceny) zaczęły odnosić największe sukcesy, podczas gdy beniaminki nadal mają (bądź zaczynają mieć) większe problemy. Ale od początku.
Team SoloMid w końcu zaliczyło pierwszy tydzień bez porażki. O ile wygrana z Golden Guardians nie była tak imponująca (bo GGS jest na bardzo dobrej drodze do bycia jedną z nielicznych drużyn, która zakończy split bez zwycięstwa – zwłaszcza, że ostatnio “strzelili sobie w stopę” pozbywając się Locodoco, który dawał jeszcze jakiekolwiek nadzieje do wyprowadzenia zespołu na prostą, to na większą uwagę zasługuje ich tryumf nad 100Thieves. Ekipa Prolly’ego popełniła nad wyraz dużo błędów, ale nie sposób nie wyróżnić TSM w tym meczu. Świetne inicjacje Mithiego, Mike “MikeYeung” Yeung wreszcie wykazujący się na metowym picku, bezbłędna gra Gangplankiem Hauntzera, a to wszystko pod świetnym, jak zawsze, dowództwem Bjergsena – cóż – TSM wreszcie jest w stanie, w jakim chcieliśmy go oglądać – w stanie, którego de facto oczekiwaliśmy od początku.
Drugą “starą” drużyną, która zasługuje na właściwie jeszcze większą pochwałę, jest Counter Logic Gaming. Podobnie jak wspomniany wyżej TSM, CLG również zaczęło split w tragicznym stylu – seria porażek, totalnie nieprzekonująca gra, kompletny brak organizacji oraz shotcallu (wyraźnie widać tu jakim ważnym elementem CLG był Aphromoo). Teraz jednak zdaje się, że te problemy jakby… całkowicie zanikły. W pierwszym meczu tego tygodnia, CLG było skazywane na bezwzględną – tymczasem udało im się jako pierwszym w Ameryce zatrzymać niepokonane dotąd Echo Fox – i to nie przez błędy samych Lisów, w grze weteranów widać było realne ogranie i pełną kontrolę nad tym co się dzieje, a to wszystko potwierdzili jedynie w fenomenalnym stompie przeciwko FlyQuest. Czy to oznacza, że CLG powróci do dawnej formy? W przypadku tej drużyny niczego nie można być pewnym.
Dodatkowo można też wspomnieć o Cloud9 oraz Teamie Liquid. Ta pierwsza drużyna, choć nie stanęła przed jakimś wybitnym wyzwaniem (bo zagrała jedynie z Optic oraz Clutch Gaming), poradziła sobie bez poważniejszych problemów, co zresztą nie dziwi – zgranie Sneakiego i Smoothiego jest już na świetnym poziomie, Jensen nadal zachwyca formą, Svenskeren już nieźle zaaklimatyzował się w “Chmurkach” i popełnia sporo mniej błędów niż na początku splitu, natomiast Licorice jest chyba odkryciem splitu – wiele osób wątpiło w tę decyzję Cloud9, a ich nowy toplaner już zapowiada się na Rookiego splitu. Niepokojące było jedynie zakończenie meczu na Clutch Gaming, które było nieco zbyt chaotyczne niż powinno, ale brak decyzyjności jest jeszcze jak najbardziej do dopracowania. Team Liquid tydzień miało jeszcze prostszy – ich rywalami było FlyQuest oraz Golden Guardians, i cóż, nie ma co tutaj się rozpisywać – dla nowego TL to była jedynie formalność.
Jak to wygląda jeśli chodzi o tabelę? Generalnie można ją podzielić na 3 segmenty. Na szczycie mamy trzech króli Ameryki – Team Liquid, Cloud9 i Echo Fox są aktualnie ex aequo na pierwszej pozycji z wynikiem 5-1, i szczerze nie ma co się dziwić – te zespoły naprawdę pokazywały w ostatnich tygodniach największą klasę i nie wygląda na to, żeby w najbliższym czasie sytuacja miała tu się zmienić – no, może poza hierarchią tej trójki na podium.
Następnie można zauważyć trzech tzw. “runners-up”, ekipy które są krok od czołówki, ale nie należy ich jeszcze całkowicie skreślać w drodze po mistrzostwo. Skład tej grupy jest jednak trochę zaskakujący – z jednej strony jest tutaj 100Thieves, które w większości prognoz było stawiane na tym miejscu, ale z drugiej mamy TSM i CLG – drużyny stawiane w ścisłej elicie Ameryki jeszcze przed splitem, które jednak zawiodły. Tutaj sytuacja staje się nieco bardziej klarowna – w przypadku tych drużyn nie wypalił początek splitu, a teraz już można powiedzieć że mają poważne szanse na “powrót do łask”, więc może jeszcze wrócą na szczyt – nawet jeśli nie w zasadniczym splicie, to jest na to duża szansa w play-offach.
Ciasno za to robi się na dole tabeli, jednak tutaj też można wyznaczyć jakąś obowiązującą hierarchie. Najniżej jest Golden Guardians, które aktualnie wygląda totalnie beznadziejnie, i jak wspomniałem wyżej, z pewnością ma potencjał na skończenie splitu z wynikiem 0-18. Troszkę wyżej Optic, które może z pozoru nie wygląda na słabą drużynę, ale brak przywództwa i poleganie w 100% na carrych jak widać nie popłaca. Największe szanse na wyjście z tej strefy ma FlyQuest oraz Clutch Gaming – ta pierwsza drużyna ma obecnie problemy z rotacjami składu, przez co może nie pokazują pełnego potencjału, a Clutch bardzo dobrze rozgrywa wczesną fazę gry – problemy rodzą się dopiero w późniejszych, gdzie brakuje wykończenia, nawet mimo zdobytej wcześniej przewagi. Przepaść jednak pomiędzy tą, a nieco wyższą partią tabeli jest ogromna, więc potrzeba będzie naprawdę dużo, żeby pomiędzy tymi dwoma segmentami zaszły jakieś zmiany.
MicroAce
Zdjęcia: Riot Games