Ile razy próbowaliście zrobić Kamehameha, jednak niestety bez większego skutku? Ile razy przykładaliście dwa palce do czoła, aby znaleźć się natychmiastowo w innym miejscu? No i wreszcie, ile razy podnosiliście ręce do góry, żeby pomóc Goku “naładować” Genki Damę i zniszczyć tego sukin*yna, z którym właśnie walczył? Wielu z Was pewnie zastanawia się teraz “o czym ten pajac pisze?”, jednak starsza część czytelników doskonale rozumie o co chodzi i nie zdziwię się, jeśli chociaż część wspomnień z dzieciństwa powróci. Mowa tutaj oczywiście o kultowej serii anime Dragon Ball.
Przypomnijcie sobie ten moment, kiedy około godziny 16.30 wszystkie boiska i podwórka pustoszały, bo nikt nie chciał przegapić kolejnych zmagań Songo i reszty jego przyjaciół. Wielu z nas chciałoby, żeby te czasy powróciły, jednak jest to raczej niemożliwe. Na szczęście twórca Dragon Balla, Akira Toriyama, spełnił życzenie milionów widzów i stworzył kolejną część tej kultowej serii, a konkretnie Dragon Ball Super. Nie jest to jednak kontynuacja Dragon Ball Z, ponieważ akcja dzieje się tutaj podczas dziesięciu lat pokoju między pokonaniem Majin Bū a Tenka-ichi Budōkai 28. Co prawda nieprędko (o ile w ogóle) będzie nam dane wysłuchać kwestii bohaterów w języku francuskim (który zdaniem wielu we wcześniejszych wersjach bił na głowę oryginał), ale wciąż Dragon Ball to Dragon Ball!
A teraz kilka suchych faktów:
Tytuł: Dragon Ball Super
Premierowa emisja: 5 lipca 2015
Studio: Toei Animation
Ilość odcinków: do tej pory 107
Czas trwania odcinków: około 25 minut
Gatunek: shonen, akcja, dramat, fantasy
Poprzednie serie: Dragon Ball, Dragon Ball Z
Zarys fabuły:
Akcja Dragon Ball Super dzieje się podczas dziesięcioletniego pokoju między pokonaniem Majin Bū a Tenka-ichi Budōkai 28. Już na samym początku przedstawiona jest nam nowa postać, która towarzyszyć będzie naszym bohaterom przez całą serie. Mowa tutaj konkretnie o Bogu Zniszczenia Beerusie, który na pierwszy rzut oka wygląda jak wyleniały kot, jednak skrywa w sobie ogromną moc pozwalającą zniszczyć mu dowolną planetę bez większego wysiłku, jeśli tylko ma taki kaprys. Towarzyszy mu jego “Anioł Stróż” Whis. Obaj przybywają na ziemie, ponieważ Beerus miał sen, w którym objawił mu się potężny wojownik mogący dorównać mu siłą (hmm… ciekawe o kogo może chodzić). Rządny ciekawej walki Bóg Zniszczenia udał się wraz ze swoim opiekunem na Ziemię, w poszukiwaniu ów wojownika. Z początku kiedy nikt nie był w stanie stawić mu czoła, postanowił zniszczyć naszą planetę, ale powstrzymywało go przed tym pyszne, ziemskie jedzenie (tak, Beerus to straszny łakomczuch), któremu nie dorównywało żadne inne. Po czasie jednak nawet to nie powstrzymywało go na dłużej i był gotów zniszczyć Ziemię. Wtedy główny bohater, Songo, obudził w sobie uśpione dotychczas pokłady mocy i osiągnął poziom Super Sayian God. Od tego momentu cała fabuła zaczęła nabierać rozpędu, a nasz “fioletowy kotek” zamiast zniszczyć ziemię, rozpoczął trening Songa, aby stoczyć z nim kiedyś walkę, o której zawsze marzył.
Główni Bohaterowie:
Son Goku
Rasa: Sayian
Cechy charakterystyczne: “śmieszek”, czasami lekkomyślny. Nie grzeszy inteligencją, ale jeśli przyjdzie mu walczyć, wykazuje się w tej materii niezwykłym geniuszem.
Vegeta
Rasa: Sayian
Cechy charakterystyczne: Dumny, nie potrafi przyznać się do błędu. Nienawidzi okazywać uczuć, jednak za swoich bliskich oddałby życie.
Beerus
Rasa: Nieznana, jeden z dwunastu Bogów Zniszczenia
Cechy charakterystyczne: Wybuchowy. Ze względu na jego łakomstwo bardzo łatwo przekupić go dobrym jedzeniem.
Whis
Rasa: Anioł
Cechy charakterystyczne: Spokojny, opanowany. Jest opiekunem Beerusa.
Son Gohan
Rasa: Pół-człowiek, pół-Sayian
Cechy charakterystyczne: Inteligentny. Czuje się odpowiedzialny za swoją rodzinę. Za sprawą matki porzucił treningi na rzecz nauki.
Piccolo
Rasa: Nameczanin
Cechy charakterystyczne: Opanowany, bardzo dobry taktyk. Mentor Gohana.
Czy warto obejrzeć Dragon Ball Super?
Chyba nie zdziwię nikogo, jeśli powiem, że tak. Niektórzy mogą zarzuć mi brak obiektywizmu, ponieważ Dragon Ball to seria mojego dzieciństwa, ale wierzcie lub nie – staram się być obiektywny najbardziej jak mogę. Nie będę ukrywał, że seria ma swoje gorsze odcinki, ale bądźmy szczerzy – jaka ich nie ma? Dodatkowo przy “tasiemcach” ciężko nie wypuścić jednego bądź dwóch słabszych epizodów. Nie zmienia to jednak faktu, że cała seria prezentuje się bardzo dobrze. Jest to, za co wielu z nas uwielbia DB – walki, charakterystyczny humor, różnorodność charakterów. Jedyne, czego trochę mi tutaj brakuje z tamtych czasów, to wcześniej wspomniany francuski dubbing i ta charakterystyczna stara i dla niektórych może niezbyt precyzyjna kreska. Jednak wszystko idzie z duchem czasu i to też trzeba wziąć pod uwagę.
Podsumowując, tych którzy widzieli wcześniejsze serie DB jak najbardziej odsyłam do najnowszej “Superki”. Tym natomiast, dla których cała seria jest obca, grożę mocno palcem wskazującym i zachęcam do nadrobienia zaległości.