Poniższy tekst, prezentowany za uprzejmością Mateusza Kittza Tomczaka, stanowi retrospekcję historii profesjonalnej sceny międzynarodowej oraz sceny polskiej od jej zarania. Polecamy poświęcić szczególną uwagę przede wszystkim opracowaniu tej drugiej, ponieważ tak merytorycznych, pełnych materiałów na ten temat zwyczajnie nie ma. Jest to drugi odcinek cyklu zaplanowanego w sumie na osiem części; oryginał publikacji możecie znaleźć na fanpage autora, na którym również będą ukazywać się kolejne fragmenty.
Styczeń 2010 – Grudzień 2011
Artykuł ten pisałem całą noc. Celem było jak najbardziej szczegółowe przedstawienie wydarzeń oraz osób, które okrasiły tamten okres w rozwoju sceny. eSport jest dla mnie pasją, pisanie w nocy to coś całkowicie normalnego. Ogólnie w ostatnim czasie żyję bardziej jak nietoperz niż człowiek. W tym biznesie musisz być na bieżąco – musisz śledzić Azję, musisz śledzić Amerykę. Prawda jest taka, że za wnioski na temat Europy już nikt nie płaci. Gracze znają się na wylot, każdy o każdym wie wszystko. Styl gry, ustawienie się na linii, wardowanie – jeśli ktoś wymyśli coś nowego, staje się graczem bardzo wyróżniającym się na terenie kontynentu. Jeśli już mówimy o płaceniu, zapłacie czy ogólnie rzecz biorąc o pieniądzach to w eSporcie można by na te tematy książkę napisać. Niewypłacone pieniądze, kasa zabrana przez menedżerów, w większości nieważność kontraktów i brak możliwości pójścia do sądu by walczyć o swoją należność. Europa tak czy siak ma śmieszne pieniądze. Nie wydaję mi się, patrząc na poprzednie splity, by jakiś gracz zarabiał więcej niż 2500 EUR od organizacji w tym momencie w cyklu miesięcznym. Dla przykładu w Chinach i Korei gracze zabijają się właśnie o kwoty rzędu 200-300 000 zielonych, pięknie pachnących dolarów.
Dla Norwegów, Duńczyków czy Szwedów eSport jest strasznie nieopłacalny. Minimalna pensja w Danii dla zwykłego szarego pracownika rozdającego kawę to 20 USD na godzinę. W zestawieniu miesięcznym pracując na pełny etat zarabia więcej niż gracz LCS. W Polsce zawodowi gracze są coraz bardziej rozpoznawalni i wynoszeni na piedestał. Kilka razy podchodziły do mnie osoby w środkach komunikacji miejskiej prosząc o rozmowę, autograf czy zdjęcie. ROCCAT ma to pewnie w bardziej rozbudowanej skali. Powiem wam, że dla mnie nie ma przyjemniejszego uczucia niż rozmowa z takim młodym i chętnym wiedzy człowiekiem, który nie boi się zapytać jak stać się lepszym. Na tej scenie mieliśmy tyle talentów, na moich lekcjach często siedzę z diamentami z ogromnym potencjałem, ale oni nie pytają, nie są głodni rezultatów. Bez teorii nie ma praktyki. Wszystko to można porównać do obierania pomarańczy. Zapamiętajcie do zdanie. Jeszcze do tego wrócimy i to wyjaśnimy.
W sumie to na dworze już trochę świta. “Nowy Świt” to dla mnie codzienna walka z rzeczywistością. Ostatnio nie ma dnia rano bez papieroska, Crystal Castles, reddita i mocnej kawy przed 7:30. Człowiek musi jakoś żyć, jakoś na siebie zarabiać, cały czas być w obiegu. Ja mam takie szczęście, że konto wypełniam pisząc dla was informacje, ucząc graczy jak stawać się lepszym i bardziej kompletnym. Nie zamieniłbym tego na nic. Dużo osób zarzuci mi, że piszę o sobie, o zarabianiu i tym podobne. Jeśli ktoś pracuje tyle godzin co ja, śpiąc, jedząc, srając myśli o eSporcie to chyba nie ma w tym zjawisku nic dziwnego. Miałem dzisiaj z rana trzy propozycje sprzedania moich tekstów. Tekst za lajki na facebooku dacie wiarę? Panowie chcieli mieć moje marne wypociny na wyłączność. No niestety jest to cykl autorski, trochę depresyjny, więc zostaniemy na facebooku. Mateusz, nie sprzedałeś się, gratulacje! Teraz będzie mniej poetycko, tekst jest długi, więc momentami nie będę go przeciągał podając tylko suche fakty.
Początki polskiej sceny
Osoba, która nie zajmowała się eSportem na przełomie roku 2009 i 2010 nie zrozumie jak to jest budować coś całkowicie od nowa. W obecnych czasach jest o wiele łatwiej – rozwinięte social media, strony streamingowe, bogate organizacje wspierane przez jeszcze bogatszych sponsorów. W tamtym czasie nikt nie myślał o zarabianiu pieniędzy, nikt nie myślał o zwiedzaniu świata grając jednocześnie w League of Legends. Swoją przygodę zaczynałem w fazie beta na platformie amerykańskiej, a po otworzeniu serwerów europejskich postanowiłem przerzucić się na rywalizację na niższym pingu. Podobnie zrobili zresztą m.in. Mokatte czy Makler, którzy w tamtym okresie często gościli wśród najlepszych w cotygodniowych rankingach top100 publikowanych przez Riot Games. Kilka razy trafiali im się tacy zawodnicy jak Reginald czy HotShotGG, którzy w tamtym okresie już myśleli o tworzeniu eSportu. Niewielu z was może wie, ale wtedy EU League of Legends nie było hostowane przez Riot Games tylko przez inną firmę o nazwie GOA. Wydawca szybko jednak wycofał się z tego pomysłu i przejął klienta na własność – kilkugodzinne kolejki (większe niż teraz w World of Warcraft), patche wchodzące z kilkudniowym opóźnieniem i całkowity brak czatu niezbyt dobrze sprzyjały reklamie nowego potentata gamingowego. Pamiętam, że wchodziło się w customa przed wyjściem z domu, by nie wywaliło nas z klienta.
Ja w tamtym okresie zacząłem stawiać swoje pierwsze kroki w polskim community – po pewnym czasie zostałem redaktorem najbardziej prestiżowego portalu na temat League of Legends w Polsce – leagueoflegends.pl. Strona była własnością Mokatte, a z administracją pomagał mu cinek. To właśnie oni dali mi szansę bycia pierwszą osobą w Polsce, która pisała o League of Legends typowo na tematy eSportowe. Byłem także menadżerem organizacji Pro Gloria Gentis. Właścicielom gamingu zaproponowałem zbudowanie składu League of Legends. Kilka dni później swój pierwszy kontakt ze sceną rozpocząłem wybierając ekipę: Veggie, Jokieez, jebałmniepies (Hieronim), Nitrro, Bambino i Prs Paralajz. Mokatte i Makler w międzyczasie tworzyli swój zespół o nazwie ALS z Francuzami (potem znanymi jako Team Sypher w sezonie drugim). Ekipa radziła sobie bardzo dobrze w rozgrywkach Go4LoL Europe. Go4 były wtedy bardzo prestiżowe, występowały tam wszystkie najlepsze drużyny na kontynencie takie jak Fnatic, aAa czy SK Gaming. Gdy jakaś ekipa z naszego kraju awansowała do ćwierćfinału to na lol.pl powstawał news, który świadczył o dużym prestiżu. Za tę fazę rozgrywek było też bardzo dużo kittzpointsów (jest tu ktoś z 2010/2011? prowadziłem ranking na forum, w którym rozdysponowywałem punkty za udział w turniejach międzynarodowych, oh fuck me, mati, you attention whore).
Po pewnym czasie bracia Kukier stwierdzili, że gra w języku obcym nie ma sensu i postanowili przerzucić się na lokalną scenę. W tamtym okresie tryb 3on3 był równie popularny co 5on5 i to właśnie podczas takich rozgrywek panowie spotkali się z IceRRem. Po pewnym okresie został on trzecim członkiem późniejszego Gameburg Team. Czasem pogrywał także z nimi cinek, który mieszkał na tym samymi osiedlu co Mokatte i Makler. W topce rankingu był także inny, polski zespół w składzie Czaru, ArQuel i Weedman.
Pojawił się także pierwszy lan w Polsce (a konkretnie w Łodzi) organizowany przez Mariusza “manieq” Dziarmagę. Ekipa triumfatorów to Mokatte, Makler, cinek, IceRR i Necro. To miał do powiedzenia Konrad na temat tego turnieju:
“Zawody wygraliśmy bez żadnego oporu i zgarnęliśmy o ile pamiętam po 100zł (co w tym momencie wydaje się bardzo komiczne) Zawsze był to jakiś początek i pierwsze przetarcie z tego typu imprezami. Pierwszy raz poczuliśmy ten przypływ adrenaliny i usłyszeliśmy zza pleców komentarze przypadkowych osób typu „ale oni to zrobili, wow” itp. Wtedy pojawiły się pierwsze głosy w drużynie – chłopaki, to jest fajne!”
Po powrocie do domu Mokatte napisał po jednej grze do Czara i bardzo konkretnie ustalili skład nowej drużyny – powstał pierwszy i stabilny zespół na naszej scenie: Mokatte, Makler, Weedman, ArQuel, Czaru i IceRR.
“Uznaliśmy, że 6 to optymalna liczba, ponieważ wtedy, nie traktując League of Legends na tyle poważnie – absencja jednej osoby wciąż stwarzała okazję do wspólnego grania. Problem pojawił się kilka miesięcy później…”
Kilka miesięcy później – mowa tutaj o pierwszym, dużym evencie lanowym na naszym podwórku – East Games United 2011 w Białymstoku. Postanowiłem zrobić dla was stronkę z drabinką:
http://lol.esportspedia.com/wiki/East_Games_United_2011
Przed eventem opuściłem drużynę, która postanowiła rozstać się z Prsem i wstąpić w szeregi BenQDELTAeSports. Ich menadżerem w takim okresie został Biker. Na scenie powstał także inny team pod nazwą Adversa – Kubon, Nicker, mWader, mBacior i rozpierdol1. Weedman nie pojechał na EGU (był z UK, nigdy więcej nie odezwał się do kolegów z poprzedniej drużyny) i cinku musiał go zastąpić. Po raz pierwszy ekipa przywdziała koszulki jakiejkolwiek organizacji – było to Gameburg Team.
Relacja z dojazdu GBT na lana/powrotu do domu w wykonaniu Mokatte i cinka: http://pokazywarka.pl/2nmoer/
Gameburg Team wygrał EGU dosyć kontrowersyjnie. Już w pierwszej rundzie przegrywali stosunkowo mocno, ale rywalom wywaliło połączenie. GBT w tym czasie pushowało sobie spokojnie. Screeny z turnieju w paczce zdjęć. Po lanie IceRR postanowił zakończyć karierę, a do drużyny dołączył Kikis, który wymieniał się głównie z ArQuelem i Mokatte. Podobne problemy przeżywała Adversa, która skuszona ofertą od Frag eXecutors postanowiła dokonać zmian w składzie. W nowym line-upie FX widzieliśmy: Kubona, Nickera, Imbę, Alvado i Ismaro.
FX-y zadebiutowały na arenie międzynarodowej bardzo dobrze. Kubonowi i spółce udało się awansować na pierwszy międzynarodowy turniej w historii polskich drużyn League of Legends. Był to Intel Extreme Masters VI w Kolonii. eXecutors po dosyć ciekawych grach odpadli z wynikiem 0:3 przegrywając z Counter Logic Gaming, SK Gaming i Fnatic. W międzyczasie zachodziły zmiany w DELCIE. Skład opuścili Bambino i Hieronim, których zastąpili Celaver i Puki (czasem za niego jeździł Dedrayon). Kilka tygodni później za Nitrro i Jokieeza do drużyny wskoczyli Libik i Vander.
Kolejnym ważnym turniejem był event organizowany przez ESL & Cybersport w Zabrzu. Rozgrywki znowu wygrało Gameburg Team pokonując w finale PlayGENE.
Tak Mokatte wypowiedział się o tym turnieju:
“Był to nasz pierwszy, duży event. Odbywał się on w sali kinowej, która podczas naszych meczów była wypełniona niemal po brzegi. Pierwszy raz mieliśmy okazję spotkać się z tym pięknym widokiem. Podnosisz głowę ku górze, a Twoim oczom ukazują się setki fanów League of Legends ze wzrokiem wlepionym w grę, o której przebiegu decydujesz tylko i wyłącznie Ty. Aplauz i hałas podczas udanych akcji, stres, adrenalina i ogrom oklasków po zwycięstwie. Taka mieszanka doznań i emocji jest bardzo ciężka do opisania, natomiast bardzo łatwo powiedzieć, że ten kto raz miał z czymś takim do czynienia – będzie robił wszystko aby to powtórzyć. To jest jak narkotyk. Po Zabrzu nikt nie miał już wątpliwości co chcemy robić przez najbliższe lata i tak zaczęła się nasza poważniejsza przygoda z eSportem.”
Potem nadszedł czas na Tembakan Lan 2011 w Nowym Sączu. Do grona faworytów aspirowały cztery ekipy:
- GBT: (Kikis, Mokatte, Makler, cinku, ArQuel, Czaru)
- DELTA: (Veggie, Dedrayon, Celaver, Libik, Vander)
- FX: (Imba, Ismaro, Alvado, Kubon, Nicker)
- PlayGENE: (LeoFromKorea, owoc, DiabloS, MrMad, Mataha)
Mimo utraty pierwszej w historii na turniejach lanowych mapy przez GBT zdołali oni potem trzykrotnie pokonać FX w playoffach i sięgnąć po złoty medal. Na trzecim stopniu podium uplasowała się DELTA.
Tutaj galeria z eventu: https://www.facebook.com/media/set/…
Na scenie w tamtym okresie zaczęła kształtować się nowa ekipa graczy Defence of the Ancients. W składzie nowego teamu o nazwie Time-Out występowali: Creaton, niQ760, eRot1c, SuperAze i Valgaav. Drużyna była bardzo utalentowana, w kwalifikacjach online do WCG, jeśli mnie pamięć nie myli, prawie zdołali pokonać Gameburg Team nie posiadając nawet 30 poziomów na swoich kontach. Dużą rolę odegrał w tym Creaton, który wtedy grał na środkowej alei, a jego podstawowym czempionem był Karthus.
Przed Polakami widniały w tamtym momencie trzy najważniejsze turnieje eSportowe w roku 2011: Cybersport Games Festival, World Cyber Games Polska oraz Samsung Euro Championship. Zacznijmy może od turnieju w Łodzi organizowanego przez Cybersport.pl.
Jest to o tyle ważne i interesujące, że był to jedyny przegrany LAN w Polsce przez GBT/MYM aż do października 2013, w którym to MYM uległ H2k (obecnemu Team ROCCAT) podczas finałów Ligi Cybersport. W Wielkim Finale gracze GBT zostali ograni przez DELTE. Nawet złoto czasem się brudzi…
DELTA nie mogła wybrać sobie lepszego momentu na triumf nad GBT… było to na kilka dni przed World Cyber Games Polska, którego triumfator jechał do Korei na światowe finały. Na lana do Warszawy postanowił jednak nie przyjechać Puki style (zastąpiony przez Hieronima, wcześniej miał jechać Jokieez, ale drużyna na dzień przed eventem zmieniła zdanie). Na lanie niespodzianek nie było. FX pokonali DELTĘ, GBT pokonało FX-ów i to ekipa Mokattego sięgnęła po pierwsze, oficjalne mistrzostwo Polski. DELTA po tym turnieju była jeszcze bardziej smutna z powodu tego, że zajmując miejsce poza top2 nie zdołała zakwalifikować się na Samsung Euro Championship. Ze wszystkich ekip w Warszawie najbliżej pokonania Gameburgów było MaxFloPlay (byłe Time-Out), które zdołało urwać mapę w półfinale. Kto wie jakby potoczyły się losy tych wszystkich zawodników, gdyby Puki zjawił się w Warszawie? Czy mówilibyśmy teraz o złotym roku Gameburga? Czy ktoś kojarzyłby takie nicki jak Czaru czy Kikis?
Dwukrotnie już wymieniłem nazwę Samsung Euro Championship, a pewnie niewielu z was wie z czym to się je. SEC to Mistrzostwa Europy organizowane przez WCG. W 2011 roku odbywały się w Warszawie i pod względem nagród pieniężnych do dziś zostaje to trzeci co do wielkości turniej w naszym kraju na scenie League of Legends po IEM-ach w Katowicach. Obsada była fatalna, GBT pokonało w finale Frag eXecutors zgarniając 15 000 dolarów. Przegrani musieli zadowolić się kwotą o 5 000 mniejszą.
Po wydarzeniach w Warszawie polska scena wpadła w marazm. DELTA się rozpadła. Pokłócone między sobą FX również. MaxFloPlay na chwilę zainwestowało w Overpowa, by rozejść się w niepamięć. Oczy całej widowni zwrócone zostały na Busan w Korei gdzie już exGBT (pożegnali się i z organizacją, i ArQuelem) mierzyło się z najlepszymi ekipami na świecie.
Gdy mówimy o 2010/2011 roku nie możemy nie wspomnieć o Shusheiu. Tak – ośmielmy się to powiedzieć, mieliśmy najlepszego zawodnika na świecie przez pewien moment. Mistrz Sezonu Pierwszego, triumfator IEM w Nowym Jorku, trzecie miejsce na IEM W Kolonii. Triumf podczas pierwszego eventu lanowego w historii League of Legends w Europie (IEM V Hannover Invitational w barwach myR – powtórka meczu:https://www.youtube.com/watch?v=d83W6x-knxY). Jego Alistar, jego Gragas do dziś są legendarni. Żaden zawodnik z naszego kraju nigdy nawet nie zbliżył się do jego sukcesów i tak powinniśmy Shusheia wspominać.
Europejskie życie community odbywało się na streamingowej stronie own3d.tv. Jeśli chodzi o polskie community, wszystko działo się w trzech miejscach:
- na leagueoflegends.pl, gdzie profesjonalni gracze rozmawiali jak równy z równym z szarymi użytkownikami
- na cybersport.pl, gdzie prowadzone były relacje z licznych turniejów
- na IRC #leagueoflegends.pl, który był wtedy bardzo popularnym miejscem, gdzie wszyscy widzowie (a były ich setki) oglądali razem mecze z różnych turniejów. Pamiętam moment, gdy Shushei wbił na IRC tuż po wygraniu S1WC i rozmawiał z ludźmi. Nie dało się nic przeczytać, bo czat tak szybko się przewijał. Pamiętam, że to co wtedy pisał było bardzo atencyjne. Nie przytoczę dokładnych słów, był wtedy pewnie bardzo rozemocjonowany – co nie zmienia faktu, że ja osobiście od tamtego czasu szanuję go trochę mniej. Dobrzy gracze nie muszą udowadniać wszystkim w rozmowie, że są najlepsi. To się po prostu wie.
Co jeszcze trzeba sobie przypomnieć o rodzimej scenie League of Legends z tamtego czasu? Swoje pierwsze kroki na scenie stawiał Tadzio z Hypera. Czaru nie dał sobie w kaszę dmuchać i bardzo często ostro dyskutował z Nastridem. DELTA, a głównie Libik w każdym meczu soloq trollowali, wtedy najpopularniejszego streamera w Europie – ocelote’a. Carlos chyba już jednak wybaczył naszym rodakom, ale w tamtych czasach nienawidził Polaków (a był bardzo toxic). Oj słabą opinię tworzyli nam panowie z DELTY. Ogólnie w tamtym okresie bardzo dużo naszych rodaków było strasznie toxic – rozpierdol1, mWader i mBacior byli z tego znani. Niestety na lanie troszkę mniej. Jeżeli już wchodzimy w lanowe szczegóły to Mokatte musiał ustawiać do pionu Imbę, co pewnie wielu z was już słyszało. Najpopularniejszym trollem w Europie był wtedy nasz rodak o nicku Pekslol. Każdy go nienawidził (zobaczcie fotki z albumu). Tak tylko dodam ośmiu Polaków, którzy najszybciej wbili 2000 ELO ( http://i.imgur.com/OjDgwKp.png – pod tym linkiem znajdziecie listę picków jakimi grali):
- Pekslol
- ArQuel
- Missbulgaria
- Makler
- Kikis
- Creation Slave
- Nitrro
- Shushei
Po przebrnięciu fazy grupowej w Busanie, rywalem exGBT było koreańskie NaJin e-mFire. Zespół kierowany przez MaknooNa prawie zdołał pokonać naszych rodaków (mieli już zniszczone 3 inhibitory), lecz dzięki świetnym zagraniom Mokatte na Alistarze w jungli Polacy zdołali wrócić do gry i wygrać całe spotkanie 2 do 1. Do dziś dla mnie jest to najlepsze spotkanie jakie w życiu oglądałem, lecz niestety nie mogę znaleźć powtórek. W meczu półfinałowym exGBT dosyć łatwo rozprawiło się z Counter Logic Gaming, w którym występowali wtedy już legendarni HotShotGG czy TheOddOne (był to mix z Kanady na WCG, drużyny musiały być z jednej nacji). W finale jednak amerykańskie Chicks Dig Elo odprawiło Polaków z kwitkiem ze stosunkiem 2 do 0. Na konta exGBT wpłynęło 6000 $ oraz zainteresowanie światowej sceny. Po turnieju drużyna postawiła sobie jeden cel – walka o najwyższe trofea w 2012. Cinek nie miał wystarczająco dużo czasu na grę i postanowił opuścić swoich kolegów z osiedla. Na jego miejsce wskoczył Libik. Wszystko wskazywało na to, że rok 2012 będzie rokiem naszych rodaków. exGameburg Team może nie wygrało światowego turnieju ale w Polsce słychać było porównania do złotej piątki z CS1.6. Mokatte i spółka byli złoci na scenie lokalnej i walczyli z najlepszymi o trofea międzynarodowe. Tym turniejem narodził się eSport w najwyższej postaci w naszym kraju. Potem było już tylko lepiej!
Wiecie co mnie najbardziej cieszy z tamtego okresu? Zdajecie sobie sprawę dlaczego 2010/2011 to najlepszy czas na naszej scenie. To proste – wszyscy byliśmy pie***nymi gówniarzami, a zrobiliśmy coś z niczego. Popatrzcie ile teraz zawodnicy mają lat – znacie wielu powyżej 22 roku życia? Teraz cofnijmy się o praktycznie 4-5 lat do tyłu – 16/17 latkowie nakręcili biznes, na którym teraz tysiące osób trzepie ogromną kasę. Aż się łza kręci, że to się udało….
Strasznie pozytywny ten artykuł prawda? Mało dram, dużo dobrych wyników… niestety im dalej w las, tym więcej drzew. Potem już było tylko gorzej…. a wszystko przez te głupie pomarańcze!