W końcu przyszedł czas na kolejne starcie liderów obu grup! Już dzisiaj czeka nas pojedynek pomiędzy Fnatic oraz Unicorns of Love, tym razem już chyba o oficjalny tytuł królów Europy. Zanim jednak to się stanie, zmierzą się jeszcze dwie inne drużyny – byli kilkukrotni mistrzowie w europejskich rozgrywkach LCS – G2 – podejmią walkę z nadal szukającym swojej tożsamości Vitality. Zobaczmy jak to się skończy.
G2 E-sports vs Team Vitality
Potknięcie faworytów? G2 chciało zacząć tę serię od typowej kompozycji teamfightowej ze sporą ilością CC by móc pokazać swoją dominację – z Renektonem oraz Gragasem na frontline oraz Taliyah oraz Varusem jako źródłami obrażeń wyglądało to dla nich całkiem ciekawie. Vitality jednak sprytnie skontrowało tę kompozycję – wzięli oni Cho’gatha oraz Maokaia by kontrolować te teamfighty jeszcze bardziej, niż przeciwnicy, do tego dołożyli Oriannę, która w połączeniu z wymienionym wcześniej Drzewcem mogła popisać się naprawdę ładnym Shockwave’m, a całość zakończyli z Ashe, która mogła zarówna sprawnie przerwać inicjację rywali, jak i tę inicjację rozpocząć dla swojego teamu oraz Tahm Kenchem dla Vandera, który nie dość że pełnił rolę kolejnego frontline’owego tanka, to jeszcze mógł przydać się do ochrony któregoś z carry przed agresywnymi wejściami inicjatorów rywali. I Vitality nieźle rozpoczęło to spotkanie – od zabezpieczenia pierwszej krwi na górze mapy, do roamu na botlane – pierwsze 15 minut należało do nich. Dalej nie było gorzej – Steeelback był bezbłędny ze swoimi strzałami, a polski wspierający świetnie napędzał ruchy na mapie dzięki swojemu ultimate’owi. Lekką przewagę w wieżach nadal miało jednak G2, przez co sytuacja w złocie utrzymywała się na podobnym poziomie. Kontrolę jednak utrzymywało Vitality – dzięki kolejnej świetnej strzale francuskiego strzelca VIT zabezpieczyło zabójstwo na Zvenie, a to pozwoliło im podejść do Nashora. Ten jednak został ukradziony przez Tricka jakby nigdy nic, jedynie za cenę jego życia. To jednak nie dało G2 praktycznie nic – nie zabezpieczyli sobie żadnego prowadzenia w wieżach, a jedynie oddawali kolejne teamfighty dla rywali. W 39 minucie w końcu Vitality przestało się z rywalami bawić – po wygranej walce drużynowej ruszyli prosto na Nexus rywali, i nawet bez minionów udało im się wytrzymać atak wież i zakończyć tę rozgrywkę – niespodziewane 1:0 dla Vitality!
G2 | | 0 | – | 1 | | VIT | MVP: Steeelback (VIT) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Wreszcie przekonująca gra. Teraz już G2 postawiło na nieco bardziej agresywną kompozycję, by zapobiec takiej stagnacji, jaka niestety dopadła ich w grze numer jeden. Tym razem wszystkie 3 linie obsadzili bohaterami, mogącymi stanowić poważne zagrożenie w dalszej fazie gry, ale jednocześnie nie mających tak ścisłych warunków wygranej – oprócz wystawionego wcześniej
Varusa teraz zobaczyliśmy też
Syndrę dla Perkza oraz
Jarvana IV w rękach Expecta, a całość dopełnili frontline’m
Sejuani i
Brauma. Teraz to Vitality postawiło na ten agresywny playstyle z masą CC, ale nieco inaczej niż poprzednio – teraz główną osią ich składu był
Maokai oraz
Alistar z połączeniu z
Kalistą Steeelbacka, natomiast resztę stanowił
Corki Nukeducka, który miał nadrobić nieco brak obrażeń magicznych zespołu oraz zaskoczenie na toplanie w postaci
Jaxa, wybranego głównie do skontrowania championa Expecta, ale niewątpliwie mającego też potencjał zaistnieć w walkach drużynowych tej kompozycji. Z małą pomocą Djoko we wczesnej fazie gry ten pick
Jaxa zdecydowanie się opłacił – nie dość że w znacznym stopniu zdominował linię na
Jarvana, to jeszcze wymusił odpowiedzi G2 w postaci roamów i ganków, które swojego efektu również nie przynosiły, marnując jedynie czas G2 i pozwalając innym liniom rozwinąć swój potencjał. Po fazie linii jednak Vitality zaczęło popełniać fatalne amatorskie błędy – zbyt odważne wejścia, nieopłacalne teamfighty, splitpush podczas walk drużynowych – z czasem zaczęło się to mnożyć, co w 28 minucie dało G2 Nashora. Z przewagą niemal 10 tysięcy sztuk złota ruszyli oni na bazę rywali, i teraz już nie byliśmy świadkami takiego przedłużania rozgrywki jak w poprzedniej grze – jeden porządny szturm z wzmocnieniem Barona w 30 minucie wystarczył, by zakończyć tę rozgrywkę i wyrównać pierwszą serię dnia.
VIT | | 1 | – | 1 | | G2 | MVP: Trick (G2) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Dominacja faworytów. W ostatniej, decydującej grze to G2 wzięło dla siebie Tahm Kencha i od samego początku utylizowali go podobnie jak to miało miejsce w przypadku Vandera w grze numer 1. Napędzane przez niego rotacje w połączeniu z genialną aktywnością Tricka były naprawdę imponujące – mimo że zabójstwa nie sypały się jak wtedy podczas dominacji Vitality, to G2 w pełni rekompensowało to genialnie rozgrywaną sferą makro. Przez 20 minut udało im się wypracować przewagę 3 wież, co może nie było najlepszym wynikiem, ale zupełnie wystarczyło z 7-tysięczną przewagą w złocie jaką te wieże dały graczom G2. W 23 minucie na ich konto wpadł jeszcze Nashor, którego wzmocnienie wykorzystali do zniszczenia kolejnych 4 wież rywali. G2 grało bardzo bezpiecznie i zachowawczo, biorąc każdą wieże jaka była w ich zasięgu bez forsowania walk. W 30 minucie G2 podeszło do kolejnego Barona – tego jednak również Vitality oddało niemal za darmo, bo praktycznie cała drużyna rzuciła się na splitpushującego Expecta. 3 minuty później całe G2 było już w bazie rywali i generalnie było już po grze – z niszczeniem Nexusa jednak również się nie śpieszyli ale w końcu ten moment nadszedł i G2, po nieco chwiejnym początku serii, dopisać sobie do tabeli kolejne zwycięstwo.
G2 | | 2 | – | 1 | | VIT | MVP: Zven (G2) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Fnatic vs Unicorns of Love
Gra comebacków? Jednorożce zdecydowali się w tej grze na bardzo ciekawą, można by powiedzieć “eksperymentalną” kompozycję. Postawili oni tutaj na świetny frontline w postaci
Cho oraz
Maokaia, odpowiednio w rękach Visiego oraz Xerxe, raczej teamfightowy duo botlane w postaci vastayańskiej pary
Rakana oraz
Xayah, a to wszystko dopełnili
Talonem dla Exileha który miał posłużyć eliminacji mniej wytrzymałych picków w drużynie Fnatic podczas gdy reszta zajmie się właściwą walką drużynową. FNC zbudowało swój skład głównie używając metowych picków.
Sejuani w jungli,
Orianna na midzie, botlane
Tristany i
Thresha – to wszystko widzieliśmy już na przestrzeni ostatnich dni, jedynym odstępstwem był tutaj
Shen, ale on miał raczej jasne przeznaczenie w postaci protekcji głównego carry zespołu. W grze do 20 minuty nie działo się praktycznie nic. Co prawda zespoły wymieniały się zabójstwami oraz padło kilka wież, ale różnica w złocie była minimalna i praktycznie niezmienna – no może z lekką przewagą w stronę Jednorożców, bo udało im się wyegzekwować jedną naprawdę ładną inicjację, która zakończyła się paroma zabójstwami. W 25 minucie jednak Fnatic zdołało w pięknym stylu się odbić, kiedy to UOL zlekceważyło nieco potencjał obrażeń Rekklesa, a chwilę potem powtórzyli to samo pod Nashorem, co skończyło się śmiercią Exileha oraz Visicsacsiego i pozwoliło FNC podjąć Nashora, a ostatecznie też zgarnąć go i bezpośrednio ruszyć na bazę rywali. Udało im się zniszczyć jedną wieżę przy Nexusie, ale Jednorożce odpowiedzieli błyskawiczną reinicjacją i mocno ukarać graczy FNC za zbyt śmiałe próby skończenia tego pojedynku. “Oficjalny” powrót do gry miał miejsce jednak dopiero w 37 minucie – wtedy to nie dość, że UoL udało się zdobyć Nashora wyprzedzając Fnatic z rotacją, to jeszcze Rekkles popełnił fatalny błąd i dosłownie wskoczył w sam środek rywali, oddając zabójstwo, a ostatecznie też cały teamfight. To samo miało miejsce pod Starszym Smokiem, tylko tym razem strzelec FNC był tam nieco spóźniony, i z tego wynikła kolejna porażka jego zespołu, a to już mogło poważnie zagrozić ich bazie. Nie udało im się jednak zakończyć gry, przedłużyła się ona aż do podjęcia drugiego Starszego Smoka, który bez problemu wzięty został przez UoL, podobnie było z Nashorem, ale w tym czasie Fnatic atakowało ich dolną aleję! Zdążyli jednak na czas wrócić, po czym wyprowadzili ofensywę w stronę rywali, jednak w ich bazie wyłapany został Samux, co skreśliło nadzieje UoL na teamfight i pozwoliło FNC na kontratak na Nexus Jednorożców! Tam jednak fenomenalną obroną wykazali się Xerxe oraz Hylissang i po raz trzeci odwrócić sytuację, która tym razem już zakończyła tę grę, 1:0 dla UoL!
FNC | | 0 | – | 1 | | UOL | MVP: Exileh (UOL) | Skrót (kliknij, aby otworzyć |
Totalna dominacja Fnatic. Fnatic w tej drugiej, potencjalnie decydującej grze postawiło na silną ale bardzo ryzykowną kompozycję. Rdzeniem ich składu była istna ściana złożona z Cho’gatha w rękach Broxaha, Galio Capsa, Jarvana Soaza oraz Tarica (+ jego ultimate’a, który jeszcze bardziej wzmacniał potencjał tanków tej drużyny), natomiast praktycznie jedynym zagrożeniem jeśli chodzi o obrażenia został tutaj Varus Rekklesa, co rzeczywiście dawało sporo możliwości, ale jednocześnie stawiało jasny warunek wygranej – wygrana we wczesnej fazie gry, przynajmniej jeśli chodzi o dolną aleję. Jednorożce ładnie odpowiedzieli na ruch rywali – złożyli świetną protektywną kompozycję teamfightową, która potencjalnie świetnie kontrowała gameplan rywali – Kalista Samuxa oraz Corki Exileha mieli służyć jako źródła obrażeń, natomiast obowiązek obrony i disengage’u spadł głównie Shena Visicsacsiego oraz Brauma Hyllissanga, a pośrednio także na Sejuani Xerxe. Fnatic wyraźnie pokazało, na czym zależy im we wczesnej fazie gry – za wszelką cenę chcieli wyprowadzić Rekklesa na prowadzenie, czy to przez liczne ganki na botlane, czy przez forsowanie laneswapu (co zresztą raczej im się nie opłaciło, jako że oddali przez to pierwszą wieżę). W dalszej perspektywie jednak dało im to wymierne profity – dzięki kilku sprytnym rotacjom udało im się zdominować Jednorożce na mapie, i choć nie wszystko działo się wokół Rekklesa, to jednak przewaga Fnatic była ogromna jak na tak wczesną fazę gry. Trwało to dalej – UoL nie miało miejsca na przeprowadzenia żadnej akcji, Nashor wpadł na konto Fnatic bez najmniejszego problemu, brało kolejne wieże bez żadnej odpowiedzi, i w końcu, w 28 minucie wynikiem 19:1 w zabójstwach oraz ok. 14-tysięczną przewagą w złocie zakończyli grę wyrównując serię i doprowadzając do gry numer 3!
UOL | | 1 | – | 1 | | FNC | MVP: sOAZ (FNC) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Mecz o gwarantowane miejsce w playoffach. Tym razem Jednorożce już ładnie zablokowały Fnaticowi możliwość ponownego zbudowania tak kontrolnej kompozycji jak poprzednio, więc liderzy grupy A musieli pójść bardziej w standard – niezmienny pozostał
Cho’gath dla Broxaha oraz
Jarvan IV dla Soaza.
Galio Capsa musiał zostać zastąpiony przez wykluczenie – na jego miejsce weszła
Cassiopeia, ale tu raczej bardziej w postaci kontry na wybór Exileha, niż realnego elementu kompozycji. Botlane Fnatic w końcu został zmuszony do wzięcia czegoś metowego – tym duo stało się połączenie
Ashe dla Rekklesa oraz
Thresha Jesiza. Jednorożce nadal z metą nie chcieli się bratać – stworzyli oni bardzo ciekawą kompozycję z
Talonem oraz
Kog’mawem w rolach głównych, ale z raczej niewielkim wsparciem –
Sejuani na supporcie. Reszta kompozycji była raczej w pełni agresywna –
Renekton dla Visiego oraz
Elise Xerxe nie były raczej pickami celującymi w ochronę hypercarry. Już na początku popisał się Exileh – w sytuacji 1v1 w pięknym stylu zabił
Cassio Capsa, czyli pozornie silnego counter picka. Ta przewaga jednak szybko została stracona – Xerxe zdecydowanie nie grał swojej gry życia, bo już na początku oddał bezsensownie 2 zabójstwa, co mocno ograniczyło jego wczesny potencjał, jednocześnie pozwalając FNC na objęcie kontroli. Dzięki temu prowadzeniu FNC mogło powalczyć szybko o zewnętrzne wieże – przy ich kompozycji siege był bardzo efektywny, zwłaszcza że na przeciwko stał
Talon, a jak wiadomo asasyni w takich sytuacjach są raczej mało użyteczni – a przeciwko defensywie jaką dysponują carry Fnaticu, czyli przykładowo strzała
Ashe oraz ultimate
Cassiopei tym bardziej. Nadal jednak ta przewaga liderów grupy A nie była jakaś ogromna – utrzymywała się w granicach 5 tysięcy sztuk złota, nawet po zabraniu Nashora w 25 minucie, przez co, dzięki ciągłemu skalowaniu się
Kog’mawa Samuxa oraz potencjałowi
Talona Exileha do wyeliminowania któregoś z głównych elementów ekipy Fnatic dawało Jednorożcom jeszcze jakąś nadzieję. W 29 minucie jednak Fnatic pozbawiło ich jakichkolwiek, kiedy to dzięki świetnym pojedynczym wyłapaniom wyeliminowali dwóch tanków ekipy przeciwnej, a następnie zainicjowali teamfight w którym UoL nie miało już najmniejszych szans. Oficjalnie – Fnatic obejmuje tron w Europie i gwarantuje sobie miejsce w play-offach, UoL nadal musi walczyć!
FNC | | 2 | – | 1 | | UOL | MVP: Broxah (FNC) | Skrót (kliknij, aby otworzyć |
Najbardziej wartościowy gracz
| FNC – Rekkles: Ciężko było mi wybrać dokładnie jednego z zawodników, który zasługuje tu na tytuł MVP, bo jak dla mnie zarówno w większości G2, jak i całe Fnatic na to wyróżnienie zasługuje, ale na kogoś musiało paść. I padło na Rekklesa – pomimo że nie wyróżniłem go w żadnej z poszczególnych gier serii, wydaje mi się że to właśnie on na przestrzeni całego starcia z Jednorożcami zaprezentował się najlepiej. Jeśli miałbym tutaj umieścić jeszcze jedną osobę, wybrałbym Broxaha – szczerze zasługuje na ten tytuł tak samo jak Rekkles (a subiektywnie dla niektórych pewnie nawet bardziej), aczkolwiek tutaj akurat bardziej podobał mi się występ szwedzkiego strzelca. Niemniej – gratulacje i podziw należy się całej ekipie mistrzów Europy.
|
Podsumowanie
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|
1 | | Fnatic | 8 | 1 |
2 | | G2 Esports | 6 | 3 |
3 | | Misfits Gaming | 5 | 3 |
4 | | ROCCAT | 3 | 6 |
5 | | Ninjas in Pyjamas | 0 | 9 |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|
1 | | Unicorns of Love
| 6 | 2 |
2 | | H2K | 6 | 3 |
3 | | Splyce | 5 | 3 |
4 | | Team Vitality
| 3 | 6 |
5 | | Mysterious Monkeys | 2 | 7 |
zvrTwoja reakcja na nasz wpis: