EU LCS
W Europie aż do ostatniego spotkania nie byliśmy pewni ostatecznych pozycji zespołów. Nie znaliśmy nawet wszystkich drużyn, które awansują do fazy playoff. Do tego dogrywka była potrzebna, by wyłonić drużynę, która zajmie drugie miejsce i awansuje bezpośrednio do półfinału. Tabela już w pierwszym dniu tygodnia podzieliła się na dwie grupy – cztery topowe drużyny oraz pozostała szóstka, która walczyła o dostanie się do playoffów. Na tych dwóch płaszczyznach rozgrywała się walka. Drużyny na szczycie (poza Fnatic) walczyły o drugie miejsce, które gwarantuje awans bezpośrednio do półfinałów. Reszta chciała zagwarantować sobie fazę pucharową i dalszą walkę o puchar.
Zespoły, które walczyły o drugie miejsce to Vitality, Splyce i G2. Każda z nich spotkała się też ze sobą w ostatnim tygodniu. Vitality pokonało Splyce, ale przegrało z G2. Dzięki temu czterokrotni Mistrzowie Europy wywalczyli sobie tiebreak z wężami, który miał o wszystkim zadecydować. Jankos i spółka zniszczyli Splyce w dogrywce i dzięki temu w ostatnim tygodniu wywalczyli awans bezpośrednio do półfinałów, pewność występu na finałach w Kopenchadze, a także (co może nawet najważniejsze) zapewnili sobie, że z niezwykle silnym Fnatic drużyna może spotkać się dopiero w ostatniej rundzie fazy pucharowej (w finale lub grze o trzecie miejsce).
Walka o pozostałe miejsca była dużo bardziej skomplikowana. Jeszcze ostatniego dnia każda z drużyn miała szanse na awans. Pierwszą bezpieczną drużyną został Roccat. Już w piątek ich wygrana z Misfits, pozwoliła “Kotom” zapewnić sobie bezpieczne miejsce. Następnego dnia H2k wywalczyło sobie drugie wolne miejsce po pokonaniu Roccatu. Bardzo dziwi obecność poza fazą pucharową Misfits, które dopiero wróciło z Mistrzostw Świata, a teraz zajęło miejsce w dolnej części tabeli.
W ten sposób zakończyły się zmagania fazy zasadniczej wiosennego splitu EU LCS. Przez najbliższe trzy tygodnie będziemy mogli oglądać sześć najlepszych drużyn w zmaganiach o tytuł Mistrzów Europy.
McCasimir
NA LCS
Dzisiaj w tygodniku e-sportowym NA nietypowo – nie skupimy się na tym co działo się w tym ostatnim zasadniczym tygodniu, a bardziej na tym, co działo się bezpośrednio po nim. Nawet mimo tego że materiału na opis ostatniego tygodnia nie brakuje. Można byłoby tu długo wymieniać: tragiczną końcówkę splitu dla Cloud9, powrót na sam szczyt organizacji 100Thieves czy nieprzewidywalne picki PowerOfEvila, kiedy to Optic było i tak wykluczone z udziału w play-offach. Można byłoby napisać o TSM-ie, które w końcu dostało swojego play-offs buffa i o tym, czego możemy spodziewać się z ich strony. Dzisiaj porozmawiamy jednak głównie o dogrywkach.
Tak jest, zgadza się, dogrywkach w liczbie mnogiej – i chociaż to jeszcze nie jest argumentacja by poświęcać im całą przestrzeń tygodnika o Północnej Ameryce, to fakt, że było ich aż 5 – z jednym pojedynkiem o pozycję lidera i serią starć o miejsca 3-6 – wydaje mi się, że już tę decyzję nieco uzasadnia. Przejdźmy zaś do pierwszego meczu, będącego pojedynkiem Echo Fox (w nieco odmienionym składzie – w miejsce Fenixa oraz Adriana zostali wpuszczeni Damonte i PapaChau, gracze akademickiej drużyny Echo Fox – wydaje się to nieco dziwne, bo te ostatnie pojedynki były najbardziej znaczące i jeśli wystawiliby najmocniejszą drużynę, może dogrywki udałoby się uniknąć?) i 100Thieves, które zaliczyło fenomenalny finisz splitu i mają poważne szanse na objęcie fotelu lidera. Jeśli chodzi o samą grę – Lisy miały dobry plan, który w założeniach nawet przewyższał to, co wymyślili Złodzieje, aczkolwiek jeśli chodzi o egzekucje, tutaj drużyna kierowana przez Aphromoo pokazała już wyraźnie swoją przewagę. Meteos dzięki temu, że skupił swoją uwagę na dolnej alei Jhina Cody’ego Suna oraz Brauma supporta 100T, zniwelował wczesną przewagę Caitlyn Alteca i dał swojemu nastawionemu pod lategame strzelcowi spore pole do popisu, przez co dolna aleja Thieves szybko zaczęła roamy i ogólną aktywność na reszcie mapy. Lisy też próbowały grać proaktywnie, jednak Dardoch nie nadążał za byłym junglerem C9 oraz P1. Ostatecznie więc to 100Thieves wygrało pojedynek i skwitowało ten świetny pierwszy split zajęciem pozycji lidera, na ostatniej prostej strącając Echo Fox z tronu.
Oprócz nich, największym wygranym dogrywek może nazywać się ekipa TSM. Amerykańska organizacja przebyła długą drogę w tym splicie, zaczynając od sporych zawodów, jakim był niewątpliwie spory okres w dolnej części tabeli, aż do play-offów, do których zakwalifikowali się z praktycznie ostatniej pozycji. Dogrywki jednak widocznie już objęte są znanym TSM-owym play-offs buffem, o którym wspomniałem wyżej, bo na tym etapie rozgrywek mogliśmy oglądać tę drużynę w kompletnie innej odsłonie. Najpierw w bardzo przekonującym pojedynku poradzili sobie z ekipą Clutch Gaming (która jak dotąd była niepokonana w starciach z drużynami znajdującymi się niżej od siebie, ale mieli problemy z czołówką stawki – i to już samo w sobie świadczy o genialnym progresie drużyny Bjergsena), rozgrywając tę grę praktycznie bezbłędnie, a potem trafili na Team Liquid, i w jeszcze efektywniej i efektowniej rozegranym meczu wysłali ekipę Steve’a na ich ulubione 4 miejsce, tym samym niejako wygrywając tę dogrywkową tabelę.
Z drugiej strony mamy jednak drużynę Cloud9 – widać było, że Chmurki po początkowej dominacji wyraźnie wytraciły tempo, no a schemat, w którym miały być rozgrywane tie-breakery napewno im nie pomagał. Najpierw trafili oni na drużynę Team Liquid, którzy już dosłownie dzień wcześniej udowodnili tej samej drużynie, że aktualnie rzeczywiście są w formie, a w dogrywce wystarczyło to tylko potwierdzić. I cóż, potwierdzili – w całkiem przekonującym stylu, bo mimo że gra wyglądała wyrównanie, to od strony praktycznej C9 miało do powiedzenia bardzo mało. Gubili się oni we wczesnych rotacjach, nie potrafili maksymalnie wykorzystać early/mid-game’owej globalnej prezencji Shena Licorice’a (już nie mówiąc o tym, że ten pick był błędem w takiej grze – młody toplaner C9 pokazał już nie raz, że zdecydowanie lepiej czuje się na postaciach typu carry). Wszystkie te pomyłki w jednej grze to było już zbyt wiele, żeby solidnie grające Team Liquid mogło to przegrać i C9 zostało odesłane do meczu o 3 miejsce. W tym meczu poradzili sobie już nieco lepiej, bo Clutch Gaming widocznie miało jeszcze trudniejszy finisz splitu, które w tym meczu w porównaniu z Cloud9 (a także w porównaniu z CG z ostatnich tygodni) wypadło po prostu blado.
Co to oznacza dla tabeli? Pierwsze dwa miejsca, których kolejność rozstrzygnięta została w pierwszej dogrywce, dostają się bezpośrednio do półfinałów play-offów. 100Thieves podejmie ekipę z ćwierćfinałów, która zakwalifikuje się z niższego seedu (czyli nie mogą trafić na TSM), natomiast Echo Fox zagra z drużyną z wyższego seedu (więc nie zagrają z Clutch, o ile przejdzie ćwierćfinały). Dalej mamy TSM, które objęło 3 pozycję dzięki genialnie rozegranym dogrywkom. W związku z tym będą oni grali z Clutch Gaming, zakwalifikowanemu z pozycji szóstej, natomiast w drugim ćwierćfinale drużyna czwarta, czyli, o ironio, Team Liquid, zmierzy się z Cloud9 któremu przypada miejsce 5. Jeśli chodzi o dół tabeli to są oni już oczywiście wyłączeni z udziału w play-offach, i raczej słusznie – ich różnica w wynikach wcale nie jest taka ogromna, a już wyraźnie odstają od drużyn będących wyżej – poczynając od CLG, które zakończyło split z wynikiem 7/11, przez FlyQuest i Optic – odpowiednio 6/12 i 5/13, kończąc, zgodnie z przewidywaniami, na Golden Guardians – 4/14. W tym momencie to jest już jednak nieistotne – teraz liczą się głównie play-offy, które w Ameryce zaczynają się już w ten weekend. Cóż, czekamy!
MicroAce
zdjęcia: Riot Games