Po ponad miesiącu przerwy, w środę, 12 czerwca, wraca znana nam wszystkim seria League of Legends Championship Series North America. Najlepsi profesjonaliści ze Stanów Zjednoczonych wrócą do zmagań o tytuł najlepszej drużyny w swoim regionie oraz miejsca w Season 3 World Championships.
Krajobraz po All-StarWedług większości fanów, zespół amerykańskich gwiazd skazany był na porażkę w All-Star Event rozgrywanym w Szanghaju dwa tygodnie temu. Ich występ nie był imponujący, ale zareprezentowali się zaskakująco przyzwoicie – rozegrali dwie wyrównane gry z Chinami, pokonali Europę w drabince przegranych, po czym dostali bęcki od zwycięzców turnieju – Korei Południowej. Świetne występy zaliczył botlane NA – Doublelift oraz Xpecial. Zostali oni zniszczeni przez Praya i MadLife’a, ale carrowali lub próbowali carrować gry z Chinami i Europą, gdzie Doublelift zaliczył lepsze występy niż Yellowpete oraz WeiXiao (Chińczyk był uważany dotąd za najlepszego ADC na świecie), a Xpecial udowonił, że jest topowym supportem nie tylko w Stanach, ale też na świecie.
Swoje wzloty i upadki mieli Dyrus i Saintvicious. Top Laner TSM grał solidnie, ale nie radził sobie z azjatyckimi przeciwnikami, a Saint w jednej grze potrafił zaliczyć game-changing playsy (smite barona z Chinami) jak i throwy (próba recallu na mid lanie, zostanie złapanym i przegrana przez to gry). Największa fala krytyki spadła jednak na Scarre, który był najsłabszym punktem swojego zespołu, mocno przegrywając linie na Misaye i Amibtiona, remisując z Alexem.
Uczestnictwo w All Star zdecydowanie będzie miało wpływ na grę uczestników tego eventu w przyszłym LCS. Treningi i bootcamp z najlepszymi graczami ze swojego regionu oraz mecze z topowymi drużynami na świecie z pewnością zaowocują dobrą formą w nadchodzącym Summer Splicie. Polecam obserwowanie pierwszych meczów sezonu szczególnie w wykonaniu Doublelifta i Xpeciala, którzy zdobyli nie tylko doświadczenie, ale również pewność siebie, którą powinni emanować w swoich pierwszych spotkaniach.
TSM znowu na szczycieSpring Split należał zdecydowanie do graczy Team Solo Mid. Początek sezonu nie był dla nich udany, przegrali inauguracje z CLG, przez część sezonu byli za Curse i Dignitas, ale wydalenie z zespołu Chaoxa i sięgnięcie po WildTurtle’a było strzałem w dziesiątkę. Turtle w swoim debiucie zaliczył pentakilla i był zdecydowanie najlepszym ADC tej wiosny z Stanach. Razem z Xpecialem prezentowali dużo stabilniejszą formę niż Doublelift i Aphromoo z CLG, którzy dotąd byli uważani za najlepszy duet w NA.
Siłą TSM nie jest jednak ich botlane, ale wszystkie trzy linie. Tak jak WildTurtle swoją formą w turnieju przyćmił Doublelifta, tak Dyrus prezentował się o wiele solidniej niż Voyboy z Curse i w rezultacie dostał się do All Star Team. Ta sztuka nie udała się kapitanowi drużyny – Reginaldowi (w głosowaniu przegrał ze Scarrą), ale pomimo opinii większości fanów, to on był zdecydowanie mid lanerem, który miał największy wpływ na swoją drużynę w poprzednim sezonie. Regi może być nie lubiany przez fanów (przede wszystkim za swój charakter), ale w wywiadach przed All Stars to właśnie jego widzieli gracze z innych zespołów na evencie w Szanghaju.
Jeżeli TSM ma jakąś słabą stronę, może być nią TheOddOne, który raczej pełnił supportową rolę w swojej drużynie, prezentując pasywny styl gry. Nie oznacza to jednak, że grał źle – grał właśnie tak, jak potrzebowała tego jego drużyna. Team Solo Mid zdominował drugą część poprzedniego sezonu i jest zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w Summer Split.
Chłopcy stają się mężczyznamiNajwiększymi zaskoczeniami sezonu wiosennego były z pewnością występy Team Vulcun oraz Good Game Univeristy (aktualnie Team Coast). Na początku rozgrywek istniał podział na top 4 (TSM, CLG, crs, d) oraz bottom 4 (V, GGU, MRN, coL) i tym dwóm drużynom nikt nie dawał szans na dostanie się do finałowej czwórki, sądzono że są o klasę niżej niż Dignitas, Curse lub Counter Logic Gaming. GGU oraz Vulcun zaskoczyli jednak wszystkich i w playoffach zajęli kolejno 2 i 3 miejsca.
Wielu twierdzi, że to CLG, Curse i Dignitas grało w drugiej części sezonu zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale nie można odmówić progresu i przemiany jakie uczyniły Team Coast i Vulcun, których gracze jeszcze kilka miesięcy temu grali w amatorskich organizacjach, marząc o karierach pro gamerów. W Summer Splicie będą traktowani zdecydowanie poważniej niż w poprzednich rozgrywkach.
Counter Logic ChangingNajwiększym rozczarowanie Spring Splitu? Jednogłośnie CLG.
Drużyna HotShota jest jedną z najstarszych profesjonalnych drużyn w NA. Po występie na finałach sezonu 2 oraz IPL5, czyli dwoma największymi eventami poprzedzającymi nadchodzące LCS, CLG wyglądało na najlepszą drużynę w Stanach. Rzeczywistość okazała się jednak dla nich brutalna. Mecze udowodniły, że ekipa ma spory problem z adaptacją do nowej mety. HotShot był krytykowany za swój styl gry tankami, Chauster za złe calle, a Doublelift i Aphromoo za bardzo chwiejną formę. Przez cały Spring Split drużyna borykała się z problemami i choć były momenty, gdzie ich gra w końcu wyglądała dobrze, to koniec końców – ich wyniki były bardzo słabe. W rezultacie CLG było zagrożone spadkiem. Udało im się jednak pokonać Azure Cats i utrzymać się w LCS.
W przerwie CLG zrobiło ogromne zmiany w swoim składzie. HotShotGG postanowił zrobić miejsce na topie dla kogoś innego i zająć się coachowaniem drużyny. Chauster wrócił do supportowania (kiedy Chauster był supportem, ich duo z Doubleliftem uważane było za najlepsze na świecie), BigFatLp z ławki rezerwowych wrócił do drużyny, ale na pozycje junglera (wcześniej był midderem), a na topa został sprowadzony Nientonsoh, który wcześniej grał na pozycji ADC dla Team MRN. Drużynę opuścił Aphromoo.
Największą kontrowersje wzbudziło przyjęcie Niena, który wcześniej nie miał żadnego doświadczenia z gry na innych pozycjach niż mid oraz ADC. Jego wybór był tym bardziej dziwny, że na rynku wolnych agentów znajdowali się MegaZero oraz Nickwu, których drużyny nie utrzymały się w LCS.
CLG ma z pewnością ogromny potencjał, który drzemie przede wszystkich w ich botlanie. Doublelift na All Star udowodnił, że jest jednym z najlepszych carry na świecie. Jeżeli Chauster sprawi, że Lift będzie utrzymywał stałą formę, ich duo może wrócić do czasów, kiedy dominowali całą scenę. Wielu uważa jednak, że początek rozgrywek będzie dla tego zespołu bardzo słaby – przede wszystkim za sprawą Niena oraz BigFatLp, którzy mogą nie zdążyć zaadaptować się do nowych pozycji.
CoWardPomimo ogromnych zmian w CLG, największym hitem transferowym tej przerwy było jednak odejście Edwarda z europejskiego Gambit Gaming oraz jego przejście do Curse. Absolutnie nikt nie spodziewał się, że najlepszy support w Europie odejdzie od zespołu z którym odniósł tak wiele sukcesów i w barwach którego stał się na tyle popularny, aby zostać wybranym reprezentantem EU w Szanghaju. Tym bardziej nikt nie spodziewał się, że Edward zmieni scenę i dołączy do gamingu spoza Starego Kontynentu. Nawet kiedy Nyjacky ‘wygadał’ się na temat tego transferu na streamie Saintviciousa, większość społeczności myślała, że Crs ‘trolluje’ swoich fanów.
Przejście Edwarda stało się jednak faktem i Curse jest teraz silniejsze niż kiedykolwiek. Gra ich botlane’u była zawsze sporym problemem, jeszcze za czasów Elementza zarzucano im pasywność i remisowanie lub przegrywanie większości pojedynków na dolnej alei. Zmiana Elementza na Rhuxa (który wcześniej grał na topie w Curse Academy) w końcówce sezonu nie przyniosła im za dużo, bo Rhux nie zdążył zaadaptować się do nowej pozycji. W rezultacie, po świetnym starcie Spring Splitu, gdzie Voyboy i Saintvicious prezentowali się ze znakomitej strony, playoffy nie poszły po ich myśli.
Ogromna presja spoczywa w tym momencie na Copie, który delikatnie mówiąc, nie jest uważany za najlepszego ADC w Ameryce. Na popularnym reddit’cie słyszy się żartobliwe głosy, że po przyjściu Edwarda Curse posiada wreszcie prawdziwego carry na botlanie. Przed nimi z pewnością sporo pracy – obaj muszą znaleźć synergię między sobą, a Edward musi poznać styl gry w NA, gdzie botlane’y są o wiele ważniejsze (i agresywniejsze) niż w Europie. Jeżeli jednak im się uda, Nyjacky będzie Nyjackym, a Saint i Voyboy będą nadal najgroźniejszym frontlanem w Ameryce – Curse może powalczyć nawet o pierwsze miejsce.
W cieniu tych wszystkich zawirowań transferowych i zmian na scenie jest Dignitas. Zespół prowadzony przez Scarrę przez kilka tygodni Spring Splita był na pierwszym miejscu i zawodnicy brytyjskiej organizacji uważani byli za tych, którzy mogą potencjalnie wygrać sezon wiosenny. Podobnie jednak jak w przypadku Curse, ich forma malała wraz z progresem sezonu i ekipa zajęła finalnie rozczarowujące 5/6 miejsce w playoffach, co nie dawało im pewnego spota w Summer Season. Dignitas jednak wygrało 3:1 z Team Summon i pewnie utrzymało się w LCS.
Na ich porażkę w końcówce sezonu złożyły się problemy personalne Crumbzza (przez pewien czas na pozycji junglera zastępował go DJ Lambo) oraz słabsza forma Imaqtpie’a, którego agresywny styl gry prowadził często do throwów. Fala krytyki spadła również na ich kapitana, Scarrę. Najpopularniejszemu midderowi w Stanach zarzucano przede wszystkim bardzo ograniczony champion pool przez który w większości gier sympatyczny lider Dignitas został wybanowywany i zmuszany do gry champami spoza strefy swojego komfortu. Kolejna fala krytyki spadła na niego po All Star Event, gdzie był najsłabszym punktem zespołu amerykańskich gwiazd. Jeżeli ktokolwiek podczas wydarzeń rozgrywanych w Chinach mógł stracić na swojej pewności siebie, to z pewnością był to Scarra.
Forma Dignitas jest w tym momencie zagadką. Jest to najmniej medialny zespół z czołówki LCS NA, o którego wewnętrznych sprawach wiemy niewiele. Na tle swoich ostatnich występów i tego, że większość drużyn ze Stanów zaliczyła w trakcie ostatnich miesięcy naprawdę duży progres, Scarra i spójka zdecydowanie nie należą do faworytów przyszłych rozgrywek.
Rookies silniejsi niż kiedykolwiekAmatorska scena League of Legends w Stanach rozkwitła jak nigdy. Już w ostatnim czasie mogliśmy zauważyć mnogość różnych rozgrywek przeznaczonych dla drużyn spoza LCS. W przyszłości ma być podobno jeszcze lepiej – wg słów Saintviciousa, prize pool przeznaczony dla rozgrywek amatorskich ma być w przyszłym czasie bardzo zbliżony do sum, które zarobią najlepsze drużyny uczestniczące w LCS NA.
W wyniku tego mamy wysyp nowych drużyn, które szturmem biorą scenę. Takimi ekipami są z pewnością Cloud9 oraz Velocity eSports, które wyeliminowały w walce o relegacje kolejno compLexity oraz Team MRN – ekipy wyglądające w końcówce sezonu bardzo silnie.
Dużo ‘hajpu’ otacza przede wszystkim Cloud9 czyli byłe Quantic (pod taką nazwą występowali w kwalifikacjach do LCS). Nie mają oni na swoim koncie imponujących sukcesów w turniejach, ale przez ostatni okres drużyna ta była scrimming partnerem dla najlepszych ekip w Stanach – TSM, CLG, Crs, Dignitas – i wszyscy członkowie tych drużyn zgodnie twierdzą, że aktualne C9 było jednym z cięższych sparing partnerów na scenie.
Wokół Velocity nie ma aż tak dużo szumu, ale fakt, że pokonali w meczach relegacyjnych MRN jest bardzo imponujący. Drużyna ta znana jest przede wszystkim z tego, że ich ADC – fromaplestreet – jest młodszym bratem OddOne’a z TSMu. W porównaniu do Cloud9, nikt nie uważa, że mogą narobić zamieszania na scenie US, ale z pewnością stać ich na to, aby być czarnym koniem.
Top4, bottom4? Nigdy więcejJeżeli miałbym stawiać swoje pieniądze na drużynę, która wygra Summer Split – prawdopodobnie zainwestowałbym w TSM. Jeżeli miałbym wybrać drużyny z 2-8 miejsc? Musiałbym rzucać kostką, bo aktualnie niemożliwe jest przewidzenie jak potoczą się rozgrywki.
Jak pisałem już wcześniej – w poprzednim sezonie drużny startowały z podziału na top4 oraz bottom4 – w tej pierwszej grupie były najstarsze drużyny na scenie amerykańskiej (TSM, CLG, Curse, Dignitas), które miały być o klasę wyżej nad bottom4, które składało się ze świeżych ekip (GGU, Vulcun, coL, MRN). Aktualnie podział nie istnieje, a młode ekipy takie jak Team Coast, Cloud9 czy Vulcun są stawiane przez ekspertów przed weteranami tej sceny.
Pierwsze tygodnie z pewnością wyjaśnią dużo i poznamy faktyczny układ sił na scenie amerykańskiej. W tym momencie możemy zadawać sobie tylko pytania – Czy TSM utrzyma swoją dominacje? Czy CLG poradzi sobie z nowym składem? Czy Cloud9 rzeczywiście jest tak silne? Czy Team Coast i Vulcun rzeczywiście zasługiwały na top4 zeszłego sezonu? Czy Cop i Edward utworzą dobry botlane? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań będziemy poznawać już od 12 czerwca, przez kolejne kilkanaście tygodni.
Autorem wpisu jest Scream