O pierwszym tygodniu League of Legends Championship Series Europe mogliście przeczytać na naszym serwisie już naprawdę sporo, przede wszystkim za sprawą naszych recapów, w których opisaliśmy wszystkie mecze rozegrane w ten weekend na szwedzkim Dreamhacku. Poniżej podsumowanie, już nie w formie relacji, ale w formie prywatnych spostrzeżeń autora o wydarzeniach rozegranych w ten weekend w szwedzkim Jönköping.
Nowe (czy aby na pewno?) potęgiWystępy MeetYourMakers oraz Team Alternate były z pewnością sensacją minionego tygodnia w LCS, ale chciałbym się tym razem skupić nie na tym, jak świetnie grali zawodnicy tych organizacji w swoich dotychczasowych meczach, ale jak bardzo dojrzałe są poczynania tych dwóch ekip.
Weźmy na przykład Lemondogs, totalnych świeżaków, drużynę złożoną specjalnie na potrzeby kwalifikacji do LCS. Indywidualnie grają naprawdę dobrze, ale mają ogromne problemy z zamknięciem swoich gier. Dwa razy byliśmy już świadkami sytuacji (w ich meczach przeciwko NiP oraz EG), gdzie prowadzili w late game’ie różnicą ponad 10k i… nic. Zaczęli kręcić się po mapie, nie wiedząc, co dalej zrobić, aby bezpiecznie sfinalizować grę. Byli nerwowi, zaczęli popełniać głupie błędy, w wyniku których prawie przegrali konfrontacje z wyżej wymienionymi składami.
W jednym z pomeczowych wywiadów Mokatte przyznał, że patrząc na to, jak doświadczony jest jego zespół i jak bardzo wyrównane są profesjonalne i amatorskie sceny w Europie, nie był zaskoczony tak dobrą postawą swojej drużyny. Nie dało się podczas tego tygodnia nie zauważyć, że kapitan MYMu uchwycił w tej wypowiedzi puentę. ATN i MYM nie wyglądały jak nowe drużyny, wyglądali jak weterani, którzy dokładnie wiedzą, co zrobić, aby zniszczyć przeciwny nexus przed przeciwnikiem. Oczywiście, indywidualne umiejętności (i tzw. mechanics) to też niezwykle ważny aspekt gry, ale to doświadczenie decyduje o różnicy pomiędzy ‘SoloQ hero’, a profesjonalistą.
3000 elo playmaking & Creaton The KDA God
Gwiazdą tego tygodnia był z pewnością Mr 3000 ELO (nazwany tak po tym, gdy jako pierwszy na świecie przekroczył tę granicę punktów rankingowych) – ForellenLord. Tym, co odróżniało go od każdego innego gracza LCS w tym tygodniu, był sposób, w jaki jego Lissandra na własną rękę kreowała przebieg gry. Podczas oglądania jego trzech meczów tych champem zanotowałem około 10-15 killi, które niemiecki środkowy wykreował sobie (lub swoim kolegom) na własną rękę. Wyłapywał przeciwników w sytuacjach, w których najmniej by się tego spodziewali (często po prostu podczas zwyczajnego laningu). A to wszystko tylko w early game – w late game i w fazie walk drużynowych jego crowd control był jeszcze bardziej druzgoczący dla rywali. Spodziewam się, że w przyszłych tygodniach nie zobaczymy już rywali nie banujących najnowszego (dostępnego) champa Riotu na Team Alternate.
ForellenLord nie wygrał jednak pięciu gier na własną rękę. Ogromny udział we fantastycznej grze Alternate miał nasz rodzimy ADC – Creaton. W tym tygodniu swoimi świetnymi występami Polak zwrócił na siebie uwagę community jeszcze mocniej niż FLord, przede wszystkim za sprawą swoich statystyk. Polak króluje w tym momencie we wszystkich klasyfikacjach: Kill-Dead-Assist Ratio, Gold Per Minute oraz Total Gold. Na reddicie w trakcie rozgrywek regularnie pojawiały się tematy wychwalające jego grę. Z pewnością słusznie – Creaton beż żadnych wątpliwości był najlepszym ADC tego weekendu.
Jeden z powodów, dlaczego MYM jest tak dobre
MeetYourMakers ma wiele silnych stron. To, jak Czaru używa swojego teleporta, żeby łapać przeciwników, to jak Kubon zazwyczaj radzi sobie lepiej 1v2 niż przeciwnicy topper, to jak Makler i Libik też zazwyczaj lepiej radzą sobie 2v1 niż rywale (następny patch ze zmienioną junglą nie będzie chyba korzystny dla naszych rodaków), to jak za każdym razem idealnie wiedzą, gdzie pushować, żeby zdobyć przewagę turretów. Nie spodziewałem się jednak, że po pierwszym dniu będę zaskoczony tym, jak MeetYourMakers świetnie gra w team fightach.
Jako przykład podam grę z Lemondogs. Wiedzieć musicie tylko tyle, że głównym zagrożeniem LD było combo shockwave’u Orianny oraz unstoppable force Malphite’a. Popatrzcie na ich pierwszą dużą walkę na drake’u w 19 minucie. Obserwujcie cały czas pozycjonowanie się graczy MYM. ZoroZero nie miał w ogóle, przez cały okres walki, ani jednej dobrej okazji, żeby wykorzystać swoje ulti. To samo tyczyło się NukeDucka, który zmarnował swojego shockwave’a pod koniec fightu i to tylko na Nautiliusa. W tej samej grze następną ważną potyczka rozegrała się na baronie w 27 minucie. To samo co wcześniej – większość słabszych drużyn nie pozwoliłaby Kubonowi zginąć w tym fightcie i prawdopodobnie zostaliby złapani przez combo Lemondogs, ale nie MeetYourMakers. Znów fantastyczny positioning, Malphite po raz kolejny nie miał okazji na użycie ulti, a Orianna wywaliła je w powietrze.
Gambit rzeczywiście nie to samo
W swojej zapowiedzi tego sezonu zastanawiałem się, czy Gambit będzie nadal w stanie rywalizować o pierwsze miejsce po tym, jak stracili EDwarda, bezsprzecznie najlepszego supporta minionej wiosny w LCS. Rosjanie rzeczywiście nie zaczęli Summer Splitu w świetnej formie, ale nie z powodu zmian na supporcie. Darker grał naprawdę dobrze, nie popełniał większych błędów i patrząc na to, że był to jego pierwszy duży LAN – Gambit powinno go zatrzymać na dłużej.
Główną różnicą pomiędzy GG w poprzednim, a tym sezonie, jest postawa Alex Icha. Midder Gambitu nie gra najgorzej, ale jego forma nie przypomina tej sprzed kilku miesięcy, kiedy Rosjanin był dosłownie bogiem midlane’a. Alex gra trochę obok drużyny, nieustannie farmiąc, próbując przy tym splitpushować. Tylko jego gra Orianną była w tym tygodniu wyjątkiem od tej reguły. Problem tej taktyki jest taki, że Alex miał naprawdę minimalny wpływ na wydarzenia w early/mid game’e i jeżeli jego drużyna nie wyszła z tej częsci rozgrywki zwycięsko, bardzo ciężko było mu zmienić losy gry w late.
Po odejściu EDwarda więcej ludzi prawdopodobnie zauważy jak ważny dla zespołu jest Genja. O ile Alex grał przez cały tydzień w ten sam sposób, to po bardzo nieudanym pierwszym dniu, Genja zmienił swój pasywny styl gry (zrezygnował też z triple doran blade’ów w early) i miał naprawdę ogromny wpływ na to, że jego ekipa jest jedną z trzech, która zaliczyła w ten superweek winrate powyzej 50%.
O dwóch takich bez formy...
Jeżeli mieliście wrażenie, że w swoich recapach trochę znęcałem się nad Ocelotem czy Bjergsenem, prawdopodobnie nie oglądaliście ich gry.
Obydwaj panowie byli w swoich ostatnich grach bardzo nie po drodze z carrowaniem. O ile Bjergsen miał na koncie dwa dość solidne występy Kennenem i Zedem (co jest koszmarem w porównaniu do końcówki poprzedniego sezonu, kiedy w każdej grze grał fantastycznie), z której jedną zamienił na zwycięstwo, Ocelote przegrał wszystkie swoje linie w tym tygodniu. Nawet w jedynym zwycięstwie SK Gaming, przeciwko Evil Geniuses, przegrywał już w 12 minucie z Froggenem różnicą 30 CS.
Styl gry europejskich zespołów zbudowany jest wokół midderów i jeżeli Ci dwaj panowie nie zaczną grać lepiej (chociażby tak jak w pierwszej części sezonu), ich drużyny nadal będą rozczarowywać. NiP i SK obecnie dzielą ostatnie miejsca w LCS EU z bilansami 1-4.
...i o jednym w formie
Evil Geniuses zakończyło tydzień odrobinę lepszym wynikiem od powyższej dwójki, bo 2-3, ale moim zdaniem ich gra była na takim samym poziomie co ekip Ocelote’a i Bjergsena. Jedynym solidnym punktem EG jest aktualnie Froggen, który regularnie wygrywa większość swoich linii. W dotychczasowych pięciu meczach ma statystyki 17k/9d/26a, podczas gdy pozostała czwórka jego ekipy – 35k/66d/99a. Nie chcę przesadzać z wychwalaniem Froggena, bo nadal bardzo dużo brakowało mu do gry ForellenLorda czy Czara z tego tygodnia, ale fakt jest taki, że jego drużyna z poziomem gry jest daleko w tyle za nim.
Wickd, o czym pisałem w swoich recapach, oddał prawdopodobnie najwięcej first bloodów w tym tygodniu, Yellowpete wygląda jak najgorszy ADC w LCS (co jest trochę ironiczne patrząc na fakt, że trzy tygodnie temu był jeszcze uczestnikiem ostatniego All Star Game…), a Snoopeh i Krepo są w tym momencie po prostu europejskimi przeciętniakami.
A co z Fnatic?
Wielu z was mogłaby się zdziwić, że po ponad tysiącu słów, które już przeczytaliście w tym felietonie, nie wspomniałem ani razu o Fnatic. Specjalnie zostawiłem ich na koniec, bo… nie mam pojęcia co o nich myśleć.
Najlepsza drużyna pierwszej części sezonu zakończyła tydzień z bilansem 2-3, ale tak naprawdę nie grała źle. Wygrali dwa swoje pierwsze mecze, gdzie wyglądali naprawdę bardzo mocno, po czym przegrali kolejne trzy spotkania. Z tego co widziałem, tylko MYM wyglądało jakby po prostu zoutplayowało rywali, ale w meczach z NiP oraz EG xPeke eksperymentował ze swoimi pickami. W jednym spotkaniu zagrał full tank Malphite’a, w kolejnym Xeratha, gdzie został totalnie odcięty od farmy na linii 1v2 i po bardzo słabym early nie było już szans na powrót do gry.
Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że Fnatic jest w przyzwoitej formie, być może tylko są zbyt pewni siebie (i tego, że i tak ukończą sezon w top2) i chcą na początku sezonu pokombinować ze swoimi pickami i team compami. W następnym tygodniu spodziewałbym się po nich lepszego winrate’u.
Banujcie Malphite'a!
Tak, drodzy gracze LCSa, powinniście wszyscy zacząć banować Malphite’a. Nie jednak ze względu na powszechną opinię (popularną głównie na niskich ELO) o jego “opekowatości”, ale przez to, że przez cały weekend widzieliśmy go 10 razy, z czego tylko 2 razy zdołał wygrać grę. Liczba nietrafionych ulti, które tylko zrobiły wicher na Summoners Rift, była naprawdę bolesna. Także, dla własnego bezpieczeństwa, aby żaden topper ani midder nie zapomnieli się podczas champion select – ban.
Na poważnie rzecz biorąc – nie mam pojęcia co spowodowało nagłą popularność tego picku w Europie (w amerykańskim LCS nie zobaczyliśmy go ani razu…), ale tylko Froggen oraz xPeke poradzili sobie z tym champem w ten weekend.
Przeciwna sytuacja tyczy się Shena. Był on pickowany 9 razy, z czego wygrał aż 8 gier. Żaden inny champion na porównywalnej próbce gier nie miał chociażby zbliżonej liczby zwycięstw. Po szczegółowe statystyki zapraszam pod ten link.
Saga just begins
Pierwszy tydzień LCSa był z pewnością intensywny – 20 meczy na tak wysokim poziomie w 3 dni to coś, czego nie zobaczymy ponownie zbyt prędko (prawdopodobnie do czasu playoffów). To był jednak tylko i wyłącznie start tego sezonu, każda z ekip rozegrała dopiero 5 z 28 spotkań w wiosennym sezonie. Poniżej efekt dotychczasowych zmagań, czyli tabela po superweek.