Zasadniczy split profesjonalnych rozgrywek zbliża się już do końca, jednak nie oznacza to końca emocji. Europa w końcu ma wyraźną hierarchię na szczycie, natomiast Ameryka wita nowego “starego” króla, a przed nami jeszcze play-offy. Zostańmy jednak jeszcze na chwilę przy teraźniejszości – co działo się w przedostatnim tygodniu letnich rozgrywek?
EU LCS
Wiadomością tygodnia w Europie zdecydowanie jest powrót Rekklesa. Strzelec po kilkutygodniowej nieobecności w końcu wrócił na dolną aleję we Fnatic. Niestety miał on okazję zagrać tylko jeden mecz. W drugim spotkaniu FNC zdecydowało się wrócić do wcześniejszego układu z sOAZem na topie i Bwipo na bocie. Występ Rekklesa był całkiem dobry. Dostał jednak on dość bezpiecznego Ezreala, którym nie miał zbyt dużego wpływu na wynik całej gry. Jego powrót i przyzwoita dyspozycja oznacza jednak, że Fnatic będzie miało okazję do zaskoczenia w playoffach. Drużyna będzie mogła dowolnie zmieniać tych trzech graczy w seriach BO5 i w ten sposób dostosowywać się do innych drużyn. Warty uwagi jest też pierwszy od kilku tygodni weekend, w którym G2 wygrało oba swoje spotkania. Rozgrywanie przez drużynę nie było idealne, jednak można mieć nadzieję, że drużyna z Jankosem w składzie w końcu zaczyna wracać na dobre tory. Także Polak w końcu wrócił do stabilności i rozegrał dwa dobre spotkania. Dobrze rokuje to przed zbliżającymi się playoffami.
O awans bezpośrednio do półfinałów wciąż walczy jeszcze pięć drużyn. Fnatic ma największe szanse, ponieważ znajduje się aktualnie na pierwszym miejscu z wynikiem 12-4. Jedną porażkę więcej mają trzy drużyny zajmujące ex-aquo drugie miejsce – G2, Schalke i Misfits. Z tej trójki najmniejsze szanse ma prawdopodobnie Misfits, które wciąż nie może odnaleźć swojej formy w drugiej połowie splitu. Ostatniego słowa nie powiedziało też jeszcze Vitality, które z jedną wygraną mniej zajmuje miejsce tuż za tą trójką. Z Kikisem w składzie VIT to drużyna, której nie można lekceważyć i która wciąż może wywalczyć miejsce w TOP 2. Ostatnią drużyną playoffów jest Splyce. Zespół nie ma już jednak szans na walkę o czołowe miejsce. SPY może dać radę jeszcze teoretycznie wywalczyć piąte miejsce, ale wymagałoby to od drużyny wygrania obu swoich spotkań przy jednoczesnych dwóch porażkach Vitality.
Wszystkie drużyny, które aktualnie znajdują się w fazie pucharowej, grają też na dość podobnym poziomie. Są to pierwsze od kilku splitów playoffy, w których trudno wskazać trzy drużyny, które odstają od reszty poziomem i powinny pojechać na Mistrzostwa. Póki co, największe szanse na Wordlsy ma Fnatic i G2. Obie drużyny były w finale wiosennego splitu i mają całkiem solidną ilość Punktów Mistrzowskich. Jeśli więc jedna z nich wygra playoffy, a druga zajmie wyższą pozycję od Splyce, to obie powinny pojechać do Korei na Mistrzostwa Świata. Wciąż jeszcze jednak każda z pozostałych drużyn ma szansę zarówno na wygranie playoffów, jak i na wyjazd na Mistrzostwa Świata.
McCasimir
NA LCS
Jak mogliście zobaczyć we wstępie, ktoś w Ameryce zaczął przynajmniej częściowo przywracać stary porządek. Mowa oczywiście o Cloud9, i to nimi zajmiemy się w pierwszej części amerykańskiego fragmentu tego wpisu. W ubiegłym tygodniu napisałem, że dopiero teraz czeka ich prawdziwy test, no ale cóż – zdali go, chyba nawet z wyróżnieniem. O ile zwycięstwo z Golden Guardians miało być formalnością i rzeczywiście było, i o tym nie ma co się rozpisywać, to nadal jestem pod wrażeniem tego, co C9 zrobiło z aktualnym liderem zachodniego kontynentu. Pomysł z rotacją Blabera i Jensena na rzecz Svenskerena i Goldenglue tylko w celu posiadania tego elementu zaskoczenia początkowo wydawał się bezsensowny, a nawet borderline absurdalny, zwłaszcza że chodziło o pojedynek z naprawdę topowym teamem, ale jako społeczność zapomnieliśmy o dwóch rzeczach. Raz, Reapered jest pieprzonym geniuszem. Dwa, tak naprawdę nie wiemy o 80% rzeczy dziejących się w drużynie, a ta odkrywana przed nami, na reddicie czy wszelakich social mediach, często jest lekko zakłamana. Teraz jednak raczej nikt nie będzie miał wątpliwości – czasami lepiej zaufać ludziom rzeczywiście kompetentnym (bo wspomniany trener C9 czy sami gracze już niejednokrotnie to udowodnili) i dać im działać zamiast sięgać po widły i pochodnie zanim jeszcze cokolwiek się stanie. I chociaż nie jestem fanem organizacji C9, teraz nie pozostaje mi nic innego, niż tylko życzyć im jak najlepiej w play-offach, ale szczęścia chyba nie będą potrzebować – umiejętności zadecydują.
Na wyróżnienie zasługuje też inny weteran amerykańskich rozgrywek. Team SoloMid w końcu pokazuje coś więcej niż nic, tylko szkoda, że tak późno. Najpierw w ładnym stylu poradzili sobie z CLG – chociaż pierwsze 20 minut to był typowy pojedynek pasywnych drużyn, ale TSM widocznie lepiej podbudowało się pod midgame oraz late, co zaowocowało tym, że potem bez większych problemów dobrze radzili sobie z rywalami, a nawet mogliśmy zaobserwować trochę inicjatywy z ich strony. O wiele ciekawszy pojedynek czekał dzień później, kiedy to TSM grało z 100Thieves. Od początku to miała być łatwa gra dla Złodziei. Z lepszym przeciwnikiem już TSM nie chciało sobie pozwolić na przejawianie jakiejkolwiek agresji, więc przez pół godziny gry 100T miało relatywny spokój, ale wszystko zmieniło się, kiedy Grigowi udało się ukraść rywalom Barona i choć chwilę potem Thieves dorwało dla siebie Starszego Smoka i wyłapali przeciwników w ładnym teamfighcie, to ich brak konsekwentności w kończeniu tej gry dało TSM-owi możliwość stopniowego wracania do rozgrywki, a potem po prostu wygrała kompozycja – defensywa TSM była naprawdę nie do przejścia dla składu 100T, a na rozstrzygnięcie tej gry przyszło nam czekać do drugiego Barona, którego pozornie już zabezpieczyli dla siebie Złodzieje zabijając Griga ale SoloMid nie oddał go tak łatwo i wymusił teamfight, który praktycznie samodzielnie wygrał Hauntzer świetnie rozgrywając walkę swoim Gragasem. Resztę gry również wziął w swoje ręce, bo po zabraniu drugiego w tej grze Barona od razu użył teleportu do dolnego inhibitora rywali, a z buffem Nashora zakończenie tej rozgrywki było jedynie formalnością, i tym samym utrzymali się oni w walce o play-offy.
Właśnie, play-offy. Przyjrzyjmy się jakie scenariusze możemy rozpatrywać w ramach tego lokalnego turnieju na ostatniej prostej do Worldsów. W teorii bezpiecznie mogą czuć się jedynie drużyny z absolutnego topu, czyli Team Liquid oraz 100Thieves, ale w praktyce większość drużyn będzie bić się o jak najlepszy seed, a nie o to, żeby w ogóle się w tych play-offach znaleźć. Jedyne ciekawsze rotacje mogą zajść tylko na ostatnim miejscu, o które biją się w tym momencie OpTic oraz TSM, jednak tu też nie będzie jakichś większych zaskoczeń, bo obie te drużyny grają z drużynami z topu, ale dzień wcześniej ze sobą nawzajem, więc mecz OPT vs TSM będzie tym najbardziej decydującym (o ile nie będzie zaskoczenia z 100T oraz TL, ale na to się nie zapowiada). Zapowiadają się za to bardzo ciekawe play-offy – biorąc pod uwagę te bardzo małe różnice w poziomie drużyn, zwłaszcza z czołówki, na pewno będzie co oglądać, tym bardziej w formule BO5 (mimo że to akurat może nieco zaszkodzić nieprzewidywalności).Długofalowych predykcji jednak jeszcze nie będę wysnuwał, więc dziękuję za przeczytanie, a po większy insight i przewidywania względem play-offów zapraszam za tydzień!
MicroAce
LCK
W LCK skończyła się już runda zasadnicza, a zaczęły się playoffy. Mogliśmy już obejrzeć dwie rundy fazy pucharowej. W pierwszej rundzie, nazywanej meczem Dzikiej Karty, spotkało się Gen G z Afreeca Freecs. Spotkanie było dość jednostronne i aktualni Mistrzowie Świata nie dali rady ugrać nawet jednej gry. Przez to bardzo ciekawie zapowiada się pierwsza runda turnieju kwalifikacyjnego na Worldsy. W pierwszej rundzie będziemy mieli tam powtórkę finału ostatnich Mistrzostw – Gen G zmierzy się z SKT. Co ważniejsze, przynajmniej jedna z tych drużyn (a być może obie) nie dadzą rady wrócić w tym roku na Worldsy.
W drugiej rundzie Afreeca Freecs, zmierzyło się z King-Zone, czyli jeszcze drużyną, która w wiosennym splicie była hegemonem w Korei. W trakcie lata King-Zone straciło jednak wiele ze swojej wiosennej potęgi. W playoffach też zaprezentowało się słabo i uległo 1-3. Dzięki takiemu obrotowi spraw, poznaliśmy pierwszego koreańskiego uczestnika Mistrzostw Świata. KT Rolster, które po rundzie zasadniczej awansowało bezpośrednio do finału, na pewno weźmie udział w Wordsach – albo z koszyka pierwszego, jeśli wygra playoffy, albo z koszyka drugiego, jeśli przegra i zajmie drugie miejsce, które zapewni drużynie awans dzięki Punktom Mistrzowskim.
McCasimir
Zdjęcia: Riot Games